Krew się leje a nasi samorządowcy milczą
Od trzech miesięcy na ulicach ukraińskich miast trwają protesty, które od wczoraj przybrały charakter bardzo brutalny. Na ekranach telewizorów widzimy prawdziwie dantejskie sceny. Tysiące osób rannych. Są też ofiary śmiertelne, po obu stronach tego wewnętrznego konfliktu. Kijów nie jest jedynym miastem, gdzie doszło do starć z milicją. Media donoszą, że podobnie jest w każdym większym skupisku ludzkim na Ukrainie. Wczoraj wieczorem protestujący zajęli szereg obiektów rządowych, w zaprzyjaźnionym z Tomaszowem Mazowieckim, Ivano Frankowsku, czyli Stanisławowie. Przyznam, że dziwi mnie niezmiernie, że przez ostatnich kilkanaście tygodni, żaden z przedstawicieli naszych władz samorządowych nie wystąpił z żadną inicjatywą, która wyrażałaby chociażby w sposób symboliczny solidarność z mieszkańcami partnerskiego miasta. Nie chodzi przy tym o to, by opowiadać się po jakiejkolwiek ze stron konfliktu ale o duchowe wsparcie dla blisko ćwierć miliona mieszkańców, w tym wielu Polaków, mieszkających w mieście, do którego lubili przecież podróżować nasi samorządowcy.
-
19.02.2014 09:35
(aktualizacja 02.08.2023 18:46)
Data dodania:
19.02.2014 09:35
Napisz komentarz
Komentarze
Napisz komentarz
Komentarze