Marcina Mireckiego większość naszych kibiców poznała w sezonie 2010/2011. Zielono – czerwoni po dominacji w lidze okręgowej (sezon 2009/2010), której wówczas nagrodą był awans do czwartej ligi, w kolejnym sezonie mieli zrobić następny krok do przodu i wywalczyć awans do ligi trzeciej.
Na drodze stanął wówczas faworyt Omega Kleszczów i silny kadrowo WOY Bukowiec z Mireckim na czele. Mało doświadczona Lechia miała problemy z utrzymaniem formy, a symbolem ówczesnej porażki stał się mecz z WOY Bukowiec rozgrywany na obiekcie przy ulicy Nowowiejskiej. Marzenia o awansie do wyższej klasy rozgrywkowej pogrzebała porażka 0, a autorem jedynego trafienia był nie kto inny jak przyszły napastnik zielono – czerwonych. Awans wywalczyła Omega. Ze świetnej strony pokazali się także piłkarze Zawiszy Rzgów, którzy w swoich szeregach mieli niesamowitego brazylijskiego piłkarza Wesleya Sampaio De Almeida. My ostatecznie zajęliśmy czwarte miejsce w tabeli.
Mirecki błyszczał i zachwycał na czwartoligowych boiskach, ale jego drużynie brakowało jakości. Właściciel klubu zrobił genialny ruch i w sezonie 2011/2012 do Mireckiego dołączył były Reprezentant Polski, król strzelców Ekstraklasy – wychowanek WOY Grzegorz Piechna. I to nie pomogło.
WOY miał musiał zmierzyć się z gorzka pigułką do przełknięcia, gdyż sezon przegrał i ostatecznie zajął piąte miejsce. Z pewnością goryczy porażki dopełnił fakt, iż Lechia dwukrotnie zdołała pokonać drużynę z Bukowca Opoczyńskiego (0:1 wyjazd; 2:0), co w znacznym stopniu przyczyniło się do awansu do trzeciej ligi
Po sezonie 2011/2012 sponsor drużyny wycofał swój zespół z III ligi, a Mirecki zasilił szeregi KS Paradyż. Tak naprawdę przygoda z Paradyżem była dla Marcina zabawą. Napastnik zanotował 44 gole w 34 grach.
Kłopoty Lechii:
Niestety debiut Lechii w trzeciej lidze, także nie wypadł po myśli kibiców z Nowowiejskiej. Co prawda zajęliśmy wysokie czwarte miejsce, ale 31 goli w 30 meczach był jednym z najgorszych w lidze. Tylko Orzeł Wierzbica i Warta Sieradz miały gorszy bilans. Szukając rozwiązań i pisząc o dokonaniach Mireckiego w Paradyżu - postanowiliśmy wybadać możliwość ściągnięcia piłkarza do Lechii, poprzez sprawdzenie na ile prawdziwe są pogłoski dotyczące rzekomej niechęci właściciela karty zawodnika do naszego klubu.
Historia transferu:
Sprawa transferu łatwa nie była. Choć osobiście udziału w rozmowach nie braliśmy, to jednak naszym zadaniem była mobilizacja zarządu do działania poprzez szereg artykułów poruszających ten transfer. Wiele osób związanych z klubem mówiło wówczas że Mireckiego nie da się sprowadzić do zespołu. Na ulicach chodziła pogłoska że właściciel karty zawodniczej zabronił Marcinowi pójść do Lechii. Wyszliśmy naprzód i nie informując nikogo napisaliśmy email do Pana Wojciechowskiego. Odpowiedź nadeszła błyskawicznie.
"Marcin Mirecki ma zawsze zielone światło na transfer do Lechii jak i do każdego innego klubu, lecz nie ma dobrej woli ze strony Zarządu Klubu
Lechii Tomaszów".
Po opublikowaniu na portalu NaszTomaszow.pl powyższej odpowiedzi - zadzwonił do nas ówczesny członek zarządu Tomasz Trzonek i odniósł się do artykułu:
"Byłem przy rozmowach. Lechia, po wstępnej zgodzie Marcina, była zainteresowana pozyskaniem zawodnika, jednak kwota odstępnego za gracza była zbyt wygórowana. Stwierdziliśmy, iż za kwotę 15 000zł, którą chciał pan Wojciechowski (właściciel klubu w którym grał wówczas Mirecki), sprowadzimy innych, tańszych, ale także wartościowych zawodników".
Z dnia na dzień na naszym portalu pojawiały się kolejne artykuły dotyczące transferu mające zmobilizować zarząd do dalszego działania. Rozmowy trwały i na szczęście dla wszystkich - zakończono je pozytywnie. Po kilku dniach mogliśmy wreszcie oficjalnie ogłosić że Marcin Mirecki założy zielono – czerwoną koszulkę. Radości nie było końca.
Sercem zielono – czerwony:
Nie ma wątpliwości że choć Marcin z Tomaszowa nie pochodził, to dość szybko zadomowił się w nowym towarzystwie. Jego klasa piłkarska i przydatność do zespołu nie podległa żadnej dyskusji. Napastnik debiutował w meczu rundy przedwstępnej Pucharu Polski przeciwko MKS Kluczbork i awansował z drużyna do rundy wstępnej, gola jednak nie strzelił.
W rundzie wstępnej Pucharu Polski Mirecki stał się jednak bohaterem. Bramka w 110 minucie gry (20 minuta dogrywki) zapewniła nam zwycięstwo na Chrobrym Głogów. Trzeci mecz Marcina Mireckiego to najtrudniejszy rywal z dotychczasowych bowiem był to ówczesny pierwszoligowy zespół GKS Tychy. Mirecki popisał się pięknym trafieniem, ale awans wywalczyli goście. Ulegliśmy rywalowi 1:2.
W sezonie ligowym snajper strzelanie rozpoczął od 2 kolejki. Bramka z Sokołem Aleksandrów zapewniła nam wygraną 1:0.
Takich meczów rozstrzygających losy rywalizacji Mirecki miał więcej. Z Pogonią Grodzisk zawodnik uratował nam punkt. Z Widzewem zapewnił zwycięstwo 2:1. Bramka z Mazurem Karczew z 87 minuty gry pozwoliła nam wygrać mecz z Mazurem Karczew (1:0). Także z Bronią Radom Mirecki dam zwycięstwo strzelając gola w 69 minucie (1:0). Łącznie Marcin Mirecki po 38 kolejkach miał na swoim koncie 13 goli. W sezonie 2014/2015 Marcin Mirecki w 33 grach, czternastokrotnie zdołał pokonać bramkarz rywali.
Rok później Mirecki zanotował najlepszy swój sezon w trzeciej lidze strzelając 30 goli. Na 34 spotkania Marcin rozegrał, aż w 19 notował on trafienia po czym został królem strzelców z przewagą ośmiu bramek nad Arkadiuszem Ciachem (Ursus Warszawa).
Im dalej w las tym ze skutecznością było jednak co raz gorzej, ale Marcin świetnie operował na lewym skrzydle piłką, przez co automatycznie stwarzał sytuację strzeleckie swoim kolegom jak choćby Tomaszowi Płonce, który w Lechii stał się pierwszym egzekutorem drużyny.
Marcin Mirecki przez ostatnie dwa i pół roku zanotował 23 gole w 77 rozegranych grach, ale to właśnie zeszły rok, w którym tych goli strzelił zaledwie sześć, był tym w którym Lechia była najbliżej sukcesu. Przy Jóźwiaku Mirecki strzelał mniej, ale z pewnością stał się bardziej uniwersalny.
Ta wiadomość spadła do nas jeszcze przed końcem roku, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Na prośbę zawodnika że nie będziemy o tym pisać i zachowamy się dyskretnie. Dzisiaj dostaliśmy zielono światło, więc informujemy naszych czytelników o tej decyzji.
Smutna wiadomość na święta:
Powiem wam szczerze że w momencie kiedy przeczytałem wiadomość od Marcina poczułem smutek i żal. Można rzec że coś się zaczyna, by kiedyś się skończyć. Wirtuozeria jaką prezentował zawodnik, lekkość zdobywania bramek zachęcała wielu kibiców do przyjścia na stadion, niestety ci już nie będą mogli tego obejrzeć.
Dzisiaj wychowuję młodego adepta sztuki piłkarskiej i nie raz pokazywałem mojemu 7,5 letniemu synowi filmiki z grą Marcina, prezentując mu za ich pomocą sposób w jaki można uderzyć futbolu, że siła strzału nie oznacza gola, że talent to tylko składniowa dobrego piłkarza, ale ważna jest przede wszystkim systematyczna praca i inteligencja, która spowoduje u niego jeszcze większą radość gry w piłkę.
Marcin dał nam radość, pokazał nowe oblicze futbolu w Tomaszowie prezentując nieprzeciętnej urody zagrania i bramki. Byliśmy na niego źli kiedy mu nie szło, bo wiedzieliśmy na ile go stać. Wszystko to scaliło piłkarza z kibicami, którzy z pewnością rzucili by się za nim w ogień. Dzisiaj ta historia jest już zamknięta, choć po cichu wciąż wierzymy że być może zawodnik zaęskni i po odpoczynku będzie chciał jeszcze spróbować swoich sił w zespole Lechii. Na chwilę obecną mogę tylko rzec: Dziękujemy.
Napisz komentarz
Komentarze