Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 18 czerwca 2025 13:28
Reklama

Piotr Adamczyk: rola Kazika to nie była taka… prosta sprawa

„Lubię castingi, mimo że często ludzie są zdziwieni: +Co ty, chodzisz na castingi? Przecież ty już chyba nie musisz+. Ale właśnie castingi często weryfikują to, czy udźwignie się coś nowego. Casting na Kazika był tego typu szansą dla mnie, którą, mam nadzieję, udało mi się wykorzystać” – mówi PAP Life Piotr Adamczyk, który w serialu kryminalnym „Prosta sprawa” (Canal+) wcielił się w rolę szefa jeleniogórskiej mafii. Początkowo miał duże wątpliwości, czy podoła temu wyzwaniu.

PAP Life: Lubi pan powieści kryminalne?

Reklama

Piotr Adamczyk: Od czasu do czasu, tak. Kryminały kojarzę z wakacjami, plażą, takim momentem kompletnie niezawodowym.

PAP Life: Czytał pan „Prostą sprawę” Wojciecha Chmielarza?

P.A.: Słuchałem jako audiobooka w świetnym wykonaniu Przemysława Bluszcza, kiedy pojawiła się propozycja zagrania w serialu. W książce moja postać jest wyjątkowo zła, obarczona grzechami nie do wybaczenia, które w scenariuszu napisanym przez Cypriana Olenckiego zostały trochę złagodzone. Kazik zyskał ludzką twarz, z czego bardzo się cieszę. Bo wydaje mi się, że źli ludzie - to znaczy, ci, których my oceniamy jako złych - sami o sobie pewnie tak nie myślą, tylko raczej szukają usprawiedliwień. Poza tym, zło to też jest coś, co się czasami komuś przyczepi do życiorysu. Jakaś jedna zła decyzja, wdepnięcie w bagno, jakiś szemrany interes, agresja ni stąd ni zowąd i napędza się spirala. Czasem to po prostu przypadek, który potrafi nieodwracalnie złamać życiorys. Myślę, że podobnie jest z Kazikiem. On też prawdopodobnie nie musiał zostać gangsterem.

PAP Life: Wcześniej był policjantem.

P.A.: Właśnie. Mógł zostać po sprawiedliwej stronie mocy, ale jego życie potoczyło się inaczej. Jest to postać pogmatwana, nieszczęśliwa, z jakąś niespełnioną miłością w tle. A z drugiej strony nie ma co za bardzo go tłumaczyć. Bo to przecież morderca i bezwzględny mafioso.

PAP Life: Aktorzy chyba wolą grać złych bohaterów.

P.A.: Bo to jest efektowne, robi wrażenie. Czasami niewiele trzeba, żeby wywołać dreszcz emocji. Myślę, że w tym wypadku postawiłem sobie trochę wyżej poprzeczkę, niż tylko powiedzenie kwestii „zabijcie go” i tak dalej. Bardzo ważna była metamorfoza zewnętrzna, wymyślenie, jak ten Kazik ma wyglądać.

PAP Life: Ale podobno miał pan wątpliwości, żeby tę rolę zagrać, a nawet „uciekał” pan ze zdjęć próbnych.

P.A.: To prawda, że uciekałem. Zadzwoniłem do swojej menadżerki, żeby mnie zwolniła z tego castingu, bo nie dam rady, nie czuję się gotowy. Mimo że już się ubrałem w pięć swetrów, wypchałem poduszką, założyłem na to dres i przyjechałem na Chełmską (Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie) na zdjęcia próbne, to jednak bałem się, że to będzie nietrafiona próba. Dlatego postanowiłem zrezygnować. Nie czułem, że będę wiarygodny. Wsiadłem w samochód i przy szlabanie, który jest przed wyjazdem z Wytwórni, spotkałem się wzrokiem z kierowcą wjeżdżającego samochodu, czyli reżyserem Cyprianem Olenckim, który mi pomachał i powiedział, że za chwilę się widzimy. Musiałem więc odwołać odwołanie. Pomyślałem: „Dobra, to już sam mu powiem”. Trochę się krygowałem, trzeba mnie było namawiać do zdjęć: „Ale Piotruś, pokaż, zagraj, spróbuj”.

PAP Life: Aktor z takim doświadczeniem jak pan miał jakieś opory?

P.A.: Nie chciałem się ośmieszyć. To są takie strachy i jakaś własna niegotowość. Wielu osobom nasz zawód wydaje się taki prosty. Mówi się: „Pierdnie, podskoczy i jeszcze mu płacą”. W przypadku roli Kazika - jakby tak głębiej przyjrzeć tej pracy - to wcale nie była…

PAP Life: … taka prosta sprawa?

P.A.: Tak (śmiech).

PAP Life: Jednak zdecydował się pan zagrać Kazika.

P.A.: Okazało, że to, co zaprezentowałem, spodobało się i widziałem wiarę Cypriana (Olenckiego), że ta postać w moim wykonaniu będzie wiarygodna – i za tą jego wiarą poszedłem. Później byliśmy razem z Cyprianem i Mateuszem Damięckim na kilkudniowym wyjeździe integracyjnym, obejrzeliśmy wybrane lokacje w Jeleniej Górze. Ten wyjazd bardzo nam się przydał. Wtedy znaleźliśmy sposoby na swoje postaci. Mateusz odkrył, że na tyle jest przygotowany fizycznie, intelektualnie do zagrania swojej roli, że nie musi wykonywać jakichś popisów aktorskich, żeby wyszło bardzo efektownie. Moim zdaniem to jest jedna z jego życiowych ról. A przy tym granie bohatera westernowego, sprawiedliwego, pozytywnego jest niezwykle trudne.

PAP Life: Pana bohater jest bardzo zmieniony fizycznie, zaczynając od krzywego nosa, powiększonej sylwetki. To był pana pomysł?

P.A.: Nie chcę teraz spijać całej śmietanki. Tego wszystkiego by nie było, gdyby produkcja tego nie klepnęła, bo przecież potrzebny był budżet na silikonowe poprawki, odlewy i cały sztab charakteryzatorski z Aliną Janerką na czele. Bardzo im jestem za tę postać wdzięczny. To moje przekonanie, już od zdjęć próbnych, że trzeba się wypchać różnymi rzeczami, że ma być potężnie, czy też pomysł na złamany nos, który zmienia moją fizjonomię do tego stopnia, że niektórzy mnie nie poznają, to była dla mnie wielka aktorska radocha.

PAP Life: Dlaczego Kazik wygląda tak jak wygląda? Spotkał pan kiedyś kogoś podobnego?

P.A.: Szukaliśmy tego Kazika przez czas prób. Każdy aktor przygotowuje się do roli na swój sposób. W moim wypadku to jest uwrażliwienie się na świat pod tym kątem. Akurat obejrzę jakiś film i z tego filmu wydobędę to, co mnie interesuje. Spotkam na ulicy człowieka, który mówi w jakiś charakterystyczny sposób albo jakoś wygląda. Nawet mój kolega, który ma złamany nos był jakimś pomysłem na fizyczność Kazika - nagle pomyślałem, że to będzie dobrze wyglądało. Także ten czas, kiedy pojechaliśmy do Jeleniej Góry, szukając lokalnych „prawdziwków”, też bardzo nam pomógł. Opis w scenariuszu daje tylko pewne wyobrażenie miejsca, natomiast, jak się to wszystko widzi i później czyta jeszcze raz, to od razu łatwiej jest kreować postać.

PAP Life: Akcja „Prostej sprawy” dzieje się w okolicach Jeleniej Góry, więc kręcenie tego serialu wiązało się z podróżą w tamte rejony. Ale mówi się także, że dla aktora każda rola jest podróżą w głąb siebie. Co pan z tej podróży z Kazikiem przywiózł?

P.A.: Każdy film jest podróżą pod wieloma względami. To jest też nasza prywatna podróż i po pewnym czasie ogląda się taki film trochę jak wspomnienie z wakacji. Ale jest to także emocjonalna podróż dla widza i za każdym razem staram się, żeby była jak najbardziej wciągająca, efektowna, żeby tam było coś, co można nazwać rozrywką, ale też intelektualną zabawą. W „Prostej sprawie” odkrywanie historii bohaterów to też jest rozrywka psychologiczna. Ten film w pewnym sensie jest wymagający. W każdym odcinku inna postać przejmuje pałeczkę i więcej opowiada o sobie, jest dużo retrospekcji, więc widz ma taką przyjemność, jak czytając kryminał. Kto zabił? O co chodzi? Pewnie okaże się na końcu. A co ja z tego wyciągnąłem? Dowiem się za jakiś czas. Na razie mam po prostu przemiłe wspomnienia z pracy i poczucie spełnienia. Jesteśmy już po pierwszych seansach i widzę, że moja rola jest bardzo dobrze odbierana. Chociaż tego Kazika powinno się nie lubić, to widzowie chcą go oglądać, więc nasze założenia z Cyprianem, żeby budził jakąś sympatię, żeby widzom było go trochę żal, okazały się słuszne.

PAP Life: Momentami pan bawi tą postacią, na przykład, gdy Kazik powtarza „…ziemi. Tej ziemi”

P.A.: Myślę, że czasami takie puszczenie oczka do widzów dobrze robi. Akurat do tego żartu Cyprian przekonywał mnie dość długo. Ale cieszę się, że mnie namówił, bo reakcje widzów świadczą, że to oko puszczone do widza dobrze robi.

PAP Life: Często słyszę od aktorów, że nie chcą być zaszufladkowani i że marzą o jak najbardziej różnorodnych rolach. Pan też kiedyś powiedział, że ma dość propozycji ról w sutannach albo podstarzałych playboyów. Z drugiej strony bycie aktorem uniwersalnym, który wszystko zagra, nie jest proste, bo każdy ma jakieś emploi, a poza tym widzowie mogą czuć się zdezorientowani, że ktoś gra w komedii, a za chwilę wciela się w psychopatycznego mordercę. Na świecie aktorzy są często przypisywani do jakiegoś gatunku.

P.A.: Powiem więcej, na rynku amerykańskim jest bardzo dużo aktorów, którzy są przypisani do jednego typu roli. Tak naprawdę takie aktorstwo kreacyjne, które pozwala aktorom się kompletnie przedzierzgnąć w inną postać i zaskakiwać kompletnie nowym wizerunkiem, to jest przywilej gwiazd. One mogą sobie pozwolić, żeby nad rolą pracować dwa lata, przytyć 20 kilogramów, albo schudnąć 40. Wtedy tworzą oscarowe kreacje.

Wracając do „zwykłych” aktorów, pamiętam taką anegdotę, którą opowiedział Erwin Axer, który reżyserował jakichś amerykańskich aktorów w teatrze i poprosił jednego aktora z długą rudą brodą, żeby do tej roli tę brodę zgolił. A on wtedy mu powiedział: „Nie mogę, bo ja gram rudych, brodatych marynarzy”. Tak jest, że ktoś kiedyś sprawdził się w roli rudego marynarza i niestety trudno mu poza tę postać wyjść. Gra jakieś inne drobne role, ale pasujące do tego wizerunku.

To się też zdarza w Polsce, kiedy aktor sprawdzi w jakiejś roli, to potem już często dostaje bardzo podobne propozycje. Dlatego lubię castingi, mimo że często ludzie są zdziwieni: „Co ty, chodzisz na castingi? Przecież ty już chyba nie musisz”. Ale właśnie castingi często weryfikują to, czy udźwignie się coś nowego. W tym wypadku casting na Kazika był tego typu szansą dla mnie, którą, mam nadzieję, udało mi się wykorzystać.

PAP Life: W ostatnich latach dużo pan gra w zagranicznych produkcjach. Czy dziś praca na planie amerykańskiego czy brytyjskiego filmu różni się od polskich produkcji?

P.A.: Pod wieloma względami bardzo się różni. Właściwie wszystkie filmy, w których udało mi się zagrać, poza jakimiś drobnymi amatorskimi rzeczami, które robiłem dla studentów, czy tzw. indie films - artystycznymi, zerobudżetowymi filmami, miały ponad sto milionów dolarów budżetu. A to przekłada się na ilości sprzętu, możliwości, czasu, który się ma, ale też świadomości, jak ten czas jest drogi. Zauważyłem też różnice w graniu u swoich amerykańskich kolegów i koleżanek. Oni bardzo często przedłużają jakieś rzeczy, robią pauzy, szukają, podczas jednej sceny grają to samo zdziwienie na kilka razy. To się wydaje dziwne, natomiast oni robią to ze świadomością, że potem w montażu będzie wybrane najlepsze ujęcie. I tego rodzaju zabawy próbowałem też stosować. Pamiętam, że rozmawialiśmy z Cyprianem, żeby nie mówił od razu „stop”, tylko, żeby te sceny trochę jeszcze „żyły”. Być może coś trwa za długo, ale może trafić się coś, co potem zostanie wykorzystane.

PAP Life: Żona pana też jest aktorką. Udziela pan jej zawodowych rad, jak sobie radzić z jakąś rolą?

P.A.: Nie. Ona sama wie, jak to robić.

PAP Life: A pan ją czasem prosi o radę?

P.A.: Rozmawiamy, czasem sobie pomagamy w castingach. Dzisiaj będą z żoną przygotowywał mój casting.

PAP Life: Co to będzie?

P.A.: O takich rzeczach się nie mówi. Chodzi też o to, że my tych castingów nagrywamy bardzo dużo. To jest jakby wykorzystanie szansy bycia w tej maszynie losującej wśród setek innych piłeczek, z których jedna zostanie wybrana. Wielokrotnie też jest tak, że w tych castingach dochodzi się do jakichś dalekich etapów. Człowiek myśli, że za chwilę złapie Pana Boga za nogi. A tu się okazuje, że jednak nie, ktoś inny jest na tym pierwszym miejscu. Ale wiadomo, że to, co dobre, przychodzi w trudach. Myślę, że te najtrudniejsze przygody wspomina się najfajniej, bo dotknęło się czegoś nowego, wyszło się poza strefę swojego komfortu. Na tyle daleko, że to się zapamięta.

PAP Life: Tak jak „Prostą sprawę”?

P.A.: Na pewno to było dla mnie wyjście poza strefę komfortu. Ale też doświadczenie pracy z młodymi aktorami, których tutaj spotkałem, poznanie ich nowego spojrzenia na świat. Ja już się czuję aktorem trochę z innego pokolenia. Mam 52 lata, z jednej strony mówi się o aktorach w moim wieku, że to jest taki złoty moment. Na tyle dużo już się wie, już potrafi, że można świadomie, mądrze do tego zawodu podejść. Jest się jeszcze w takim wieku, który jest w miarę interesujący, czy na ekranie, czy w teatrze.

Ale z drugiej strony to ci młodzi wchodzący w zawód wnoszą świeżość i zmianę. Bardzo długo byłem najmłodszy w obsadzie, często grałem z wielkimi aktorami, tuzami. I to też była wyjątkowa lekcja. W „Prostej sprawie” okazało się, że to ja jestem tym najstarszym i młodzi aktorzy patrzą na mnie na zasadzie: „Ale się cieszę, że z panem będę grał”. Byłem zaskoczony: „Z jakimś panem?”. Próbowałem skrócić ten dystans i myślę, że mi się to udało, z wieloma się zaprzyjaźniłem.

Starsi często narzekają na młodych, a ja jestem w pełnym zachwycie. Wydaje mi się, że rośnie nam pokolenie niezwykle utalentowanych ludzi, przy tym z dostępem do technologii, który daje niesamowite możliwości. Dzięki ich umiejętnościom eksplorowania tego świata, mają dużo nowych źródeł wiedzy, umiejętności. Znają nowy język filmowy, operują nim i przekładają to na nasze polskie warunki. Bardzo mocno trzymam za nich kciuki. (PAP Life)

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.

Program Czyste Powietrze w nowej odsłonie Nareszcie ciepły, zdrowy dom na lata

Nowy program Czyste Powietrze skierowany jest do rodzin o niższych dochodach, dając im możliwość realizacji z dofinansowaniem nawet całej inwestycji termomodernizacyjnej.Data dodania artykułu: 18.06.2025 12:10
Program Czyste Powietrze w nowej odsłonie  Nareszcie ciepły, zdrowy dom na lata

Wizerunek Marty Nawrockiej: krytyka, hejt ale też rosnące poparcie

Wizerunek Marty Nawrockiej to jeden z najczęściej komentowanych tematów w polskim internecie – wynika z raportu Res Futury. Większość opinii to krytyka jej wyglądu oraz publicznych gestów. Autorzy raportu przewidują, że mimo ataków, w ciągu 6 miesięcy może wzrosnąć społeczne poparcie dla żony prezydenta elekta.Data dodania artykułu: 17.06.2025 18:00
Wizerunek Marty Nawrockiej: krytyka, hejt ale też rosnące poparcie

XII Kongres PIU: wartość wykrytych przestępstw ubezpieczeniowych wzrosła o prawie 50 procent

W minionym roku zakłady ubezpieczeń ujawniły 32 tys. przestępstw ubezpieczeniowych o wartości 675 mln złotych. Dzięki współpracy całego sektora i innowacyjnym narzędziom analitycznym oraz AI, skuteczność w wykrywaniu fraudów jest coraz większa. Jednak wciąż spotkać się można z cichym przyzwoleniem na wyłudzanie odszkodowań, za które ostatecznie płacą uczciwi klienci - przekonywali goście tegorocznej edycji Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) w Sopocie.Data dodania artykułu: 17.06.2025 17:53
XII Kongres PIU: wartość wykrytych przestępstw ubezpieczeniowych wzrosła o prawie 50 procent

Nowatorski pomysł na atrakcyjną edukację: za wiedzę ekologiczną rabat na spektakl

Wykaż się wiedzą ekologiczną, zgarnij podwójny rabat na bilety i spędź Dzień Ojca w cyrkowym namiocie na muzycznej sztuce o piratach - taka nietypowa promocja czeka na widzów warszawskiego Teatru Bohema House.Data dodania artykułu: 16.06.2025 21:00
Nowatorski pomysł na atrakcyjną edukację: za wiedzę ekologiczną rabat na spektakl

Przedsiębiorco, złóż do Enei informację o pomocy publicznej lub de minimis

Kończy się czas (do 30 czerwca 2025 r.) na złożenie u sprzedawcy energii elektrycznej, z którym przedsiębiorca posiadał umowę w II półroczu 2024 r., informacji o pomocy publicznej lub pomocy de minimis. Enea, w trosce o swoich klientów przypomina, że dzięki temu mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) zachowają uprawnienia do korzystnej ceny maksymalnej w II półroczu 2024 r.Data dodania artykułu: 16.06.2025 20:07
Przedsiębiorco, złóż do Enei informację o pomocy publicznej lub de minimis

Sondaż: Polacy nie myślą o szkoleniu wojskowym

52,7 proc. badanych nie weźmie udziału w zapowiadanych przez MON dobrowolnych szkoleniach wojskowych, zaś taką chęć prezentuje 41,2 proc. badanych - podała w poniedziałek "Rzeczpospolita", która powołała się w tej sprawie na sondaż IBRiS.Data dodania artykułu: 16.06.2025 11:03
Sondaż: Polacy nie myślą o szkoleniu wojskowym

ZUS zakończył wysyłkę listów w sprawie trzynastek i waloryzacji emerytur

Zakład Ubezpieczeń Społecznych zakończył coroczną wysyłkę listów do emerytów i rencistów. W kopercie są dwie decyzje: o marcowej waloryzacji i o trzynastej emeryturze – przekazał Grzegorz Dyjak z biura prasowego ZUS.Data dodania artykułu: 13.06.2025 09:15
ZUS zakończył wysyłkę listów w sprawie trzynastek i waloryzacji emerytur

Muzyczne lato startuje. Santander Letnie Brzmienia wyruszy w koncertową trasę przez Polskę

Pięć miast, dziesiątki godzin muzyki i tylko jedna taka trasa - Santander Letnie Brzmienia odwiedzi latem Kraków, Wrocław, Warszawę, Gdańsk i Poznań. W line-upie m.in. reaktywowany zespół Hey, rockowa Coma, popowo-bluesowy Mrozu i wzruszająca Edyta Bartosiewicz z projektem orkiestrowym, a także Ania Dąbrowska, Zalewski, Kaśka Sochacka, Wiktor Dyduła i plejada młodych, alternatywnych artystów. Start już w pierwszy weekend lipca - muzyczne lato zaraz się zaczyna.Data dodania artykułu: 12.06.2025 19:45
Muzyczne lato startuje. Santander Letnie Brzmienia wyruszy w koncertową trasę przez Polskę
Reklama
Spotkanie z pisarką Małgorzatą Król

Spotkanie z pisarką Małgorzatą Król

Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Mościckiego 6 zaprasza 25 czerwca o godz. 17.00 na spotkanie z pisarką Małgorzatą Król, autorką bestsellerowych książek o charakterze popularnonaukowym głównie o tematyce historycznej i religijnej.Pasją autorki jest popularyzowanie historii w sposób przystępny i ciekawy. Jej zainteresowania koncentrują się wokół literatury biograficznej i hagiograficznej.Jak mówi, każda kolejna książka to wyzwanie, by oddać „ducha” dawnych epok, by czytelnik wyobraźnią mógł przenieść się w minione czasy, aczkolwiek Małgorzata Król podejmuje to wyzwanie w myśl zasady pochodzącej z powieści „Lord Jim” Josepha Conrada, iż „jedyna właściwa droga” to „iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze, aż do końca”.Dotychczas wydane publikacje to między innymi: „Chłopcy malowani. Najsłynniejsi polscy kawalerzyści”, „Zwyczajne, święte kobiety” czy „Niezwykłe władczynie Wschodu”.Podczas spotkania w tomaszowskiej książnicy skupimy się na najnowszej książce autorki pt.: . "Żony wielkich Polaków. Od Kochanowskiego do Moniuszki". W 2-gim tomie swój udział ma tomaszowianka, Prezes Fundacji Pasaże Pamięci dr Justyna Biernat, która wspierała autorkę w poszukiwaniu śladów, dokumentów odnoszących się do życia Stefanii Marchew, żony Juliana Tuwima.Justyna Biernat poprowadzi spotkanie z autorką książki, pokazując między innymi jaką wnikliwą pracę musi wykonać autor przy pisaniu powieści biograficznej.Na spotkaniu autorskim będzie możliwość zakupu książek z autografem pisarki.Zapraszamy! Wstęp wolny.Data rozpoczęcia wydarzenia: 25.06.2025

Polecane

Mariusz Węgrzynowski z absolutorium i wotum zaufania

Mariusz Węgrzynowski z absolutorium i wotum zaufania

Mariusz Węgrzynowski oraz Zarząd Powiatu Tomaszowskiego uzyskali wczoraj "skwitowanie" z działalności w roku 2024. Tym samym groźba głosowania nad ich odwołaniem w wyniku negatywnych uchwał oddaliła się o ponad rok. Radnym, którzy mieliby takie plany nie pozostaje nic innego, jak złożenie odpowiedniego wniosku, jednak do jego przegłosowania potrzebnych jest 14 głosów. Tymczasem piątka radnych z Koalicji Obywatelskiej nie jest w stanie zbudować takiej większości. Wszelkie prowadzone w tej sprawie rozmowy były przez rok torpedowane. Większość samorządowców nie wątpliwości, że jest to wynik "cichej" współpracy Starosty z posłem Adrianem Witczakiem. Radni PiS potwierdzają to jednak już wprost, twierdząc, że mają nawet zakaz krytykowania parlamentarzysty Platformy w Internecie. I rzeczywiście niezwykle trudno znaleźć negatywny wpis nawet najbardziej aktywnych w sieci działaczy. Zabawa w tego rodzaju politykę nie ma oczywiście nic wspólnego z walką o sprawy mieszkańców.Data dodania artykułu: Dzisiaj, 08:55 Liczba komentarzy: 1 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 1
Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniem

Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniem

Tegoroczne Dni Tomaszowa trudno uznać za wielkie wydarzenie artystyczne. Jeszcze zanim tak naprawdę się zaczęły przeczytać można było liczne krytyczne komentarze, dotyczące doboru występujących na scenie wykonawców. Trudno się dziwić, zważywszy, że przez lata przyzwyczailiśmy się do występów topowych gwiazd. Równie nietrafiony okazał się termin imprezy. Równolegle mieliśmy bowiem szereg koncertów i festynów w okolicznych mniejszych i większych miejscowościach. Na szczęście wesołe miasteczko, jak zwykle przyciągnęło dużą rzeszę tomaszowian. Był oczywiście fantastyczny koncert otwarcia i barwna parada ulicami miasta, ale... O gustach się podobno nie dyskutuje, mimo to postanowiliśmy zapytać Was o opinię. Czy nie uważacie, że ten rozdział lokalnego "kolorytu" powinien zostać już zamknięty?Data dodania artykułu: 16.06.2025 18:32 Liczba komentarzy: 4 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 5
Prawdziwa klasyka dla KoneserówSpotkanie z o. Adamem Szustakiem OPMariusz Węgrzynowski z absolutorium i wotum zaufaniaNowa Nadzieja zaprasza na spotkanie otwarte!Lechia z licencją na nowy sezonZagłosujcie na projekt Nu-Med! Dzięki temu będzie okazja do badań profilaktycznychKomunikat o przerwach w dostawie prąduZapraszamy na spotkanie z pisarką Małgorzatą KrólWokaliści PCAS-u podsumują kolejny rok swojej pracyMieszkaniowy dodatek teraz łatwiej dostępny - także dla prywatnych najemcówŚwiętojańska biesiada w PCASDni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniem
Reklama
Reklama
60. lat minęło. Nauczyciele, których trudno zapomnieć

60. lat minęło. Nauczyciele, których trudno zapomnieć

Szkoła Podstawowa numer 8 przy ulicy Stolarskiej, to także moja szkoła. Tutaj właśnie zaczynałem własną edukację, mieszkając wówczas w domu przy ulicy Piekarskiej, którego dzisiaj już nie ma. Była na tyle moja, że kiedy w 2. klasie przeprowadziliśmy się na Niebrów, nie było mowy, bym ją zmieniał. Wyobrażacie sobie dzisiaj 8-latka, który sam idzie do szkoły na drugi koniec miasta i nie jest zawożony przez rodziców samochodem? No i na lekcje religii śmigało się do pobliskiego kościoła przy ulicy Słowackiego. To był jeszcze ten stary, modrzewiowy kościół, w sposób barbarzyński rozebrany i zniszczony. Lekcjom religii i samej parafii poświęcę może nieco inne artykuły, kiedy zakończy się kwerenda w IPN, o którą poprosiłem, jakiś czas temu. No ale miało być o szkole... No to będzie.
Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniem

Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniem

Tegoroczne Dni Tomaszowa trudno uznać za wielkie wydarzenie artystyczne. Jeszcze zanim tak naprawdę się zaczęły przeczytać można było liczne krytyczne komentarze, dotyczące doboru występujących na scenie wykonawców. Trudno się dziwić, zważywszy, że przez lata przyzwyczailiśmy się do występów topowych gwiazd. Równie nietrafiony okazał się termin imprezy. Równolegle mieliśmy bowiem szereg koncertów i festynów w okolicznych mniejszych i większych miejscowościach. Na szczęście wesołe miasteczko, jak zwykle przyciągnęło dużą rzeszę tomaszowian. Był oczywiście fantastyczny koncert otwarcia i barwna parada ulicami miasta, ale... O gustach się podobno nie dyskutuje, mimo to postanowiliśmy zapytać Was o opinię. Czy nie uważacie, że ten rozdział lokalnego "kolorytu" powinien zostać już zamknięty?
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: ETM123Treść komentarza: Czego się spodziewaliście po ośle i jego dyrektorce? Życia normalnych tomaszowian nie znają bo jedno doi kasę dla niepełnosprawnych drugie "pracuję" w prywatnej szkółce. Znawcy tematów oświatowych ha ha!Źródło komentarza: Mariusz Węgrzynowski z absolutorium i wotum zaufaniaAutor komentarza: Ivi71Treść komentarza: Ludziom nie dogodzi się. Każdy ma inne gusta. Z tego co obserwuję, to Tomaszowianie lubią disco polo, a tym razem nie było go za dużo. Jak dla mnie były 3 super koncerty, wartościowe więc jest zadowolenie. Ale rzeczywiście, czas imprezy pokrył się z innymi imprezami w innych miastach i to minus. W moim odczuciu Dni Tomaszowa powinny wrócić do wcześniejszego terminu tzn koniec czerwca 😃😃😃😃😃😃😃😃😃😃Źródło komentarza: Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniemAutor komentarza: Irena SalaTreść komentarza: Popieram i namawiam do głosowania ❤️ pozdrawiamŹródło komentarza: Zagłosujcie na projekt Nu-Med! Dzięki temu będzie okazja do badań profilaktycznychAutor komentarza: ZenekTreść komentarza: W porównaniu kiedyś dni TM a teraz to wielka lipa i za drogoŹródło komentarza: Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniemAutor komentarza: TaxiTreść komentarza: Czy trzeba patrzeć w ten sposób nie lepiej wcześniej zrobić aby takich zdarzeń nie było. Kilka lat temu podczas wichury konar z drzewa spadł na młodą kobietę i ja zabił a później sie wszyscy wzieli za suche konary.Źródło komentarza: Niebezpiecznie dla rowerzystówAutor komentarza: AzTMTreść komentarza: Z trzech do jednego dnia najlepiej sobota termin pierwszy weekend wakacji i będzie ok.Źródło komentarza: Dni Tomaszowa z niedosytem... a może z rozczarowaniem
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama