Zacznę może od końca, czyli mocno emocjonalnego wystąpienia Kazimierza Mordaki. Już po głosowaniach przyznał, że kiedy mówię o sprostytuowaniu samorządu, mam rację. No cóż, za dobrze samorząd znam, by myśleć inaczej. Mocnych słów nie będę przytaczał, ale jest dokładnie tak, jak podkreślam od lat. Przyzwoitym ludziom trudno się tu odnaleźć. Ludzi, mającym szacunek do siebie, się tu nie lubi i nie poważa, a nawet się ich boi. Powiem więcej, ludzi takich potrafią obrzucać błotem i ci z prawa, i ci z lewa. Zaszczuwać w Internecie i piętnować oszczerstwami.
Dlaczego? Bo stanowią wyrzut sumienia i dowód na to, że jednak można inaczej. I robienie tego, co dosadnie określił Pan Mordaka, nie jest w ich stylu, tak jak nie jest w ich stylu kupowanie głosów od wiejskich pijaków, czy wybór na podstawie kartki wręczonej przez proboszcza. Takie rzeczy wciąż się dzieją i nie warto zaklinać rzeczywistości. W ich stylu nie jest też zatrudnianie się w samorządach, w których są radnymi. Uzależnianie radnych poprzez stanowiska i różne fuchy, to prawdziwy nowotwór, toczący sferę życia publicznego. Jest jednak i druga strona. Ludzie bez kręgosłupa moralnego, nie potrafiący się przeciwstawić swojemu szefowi, ani też twardo obstawać przy własnym zdaniu. I co z tego, że wielotygodniowa praca poszła na marne? Tu prokurent, tam prezes, nikt się nie wychyli... no kruca fuks...
Wczoraj wieczorem wszystko wydawało się oczywiste. Radni spotkali się i rozmawiali. W tym także radni z prezydenckiego komitetu. Już wcześniej uzgodniono, że Starostą zostanie Dariusz Kowalczyk, a jego zastępcą Sławomir Żegota, dwóch członków zarządu miał wskazać Prezydent Witko. Dzisiaj się wszystko odmieniło. Radni i Prezydent aż do sesji byli nieosiągalni, a na samej sesji zgłosili wniosek o przerwę w obradach do 8 stycznia. Kiedy ponieśli sromotną klęskę w głosowaniu, wyszli z sali. Trudno uznać to za poważne zachowanie. Nie można też mówić o jakiejkolwiek solidności przy zawieraniu umów. Tych zawieranych ustnie także. Mnie jest wstyd, bo do takiego "kiwania" ludzi nie przywykłem, a jak mówi wspomniany pan Kazimierz, ja też wychowywałem się na ulicy.
Sam wniosek też dosyć kuriozalny. Sporo o świętach, podejmowaniu decyzji bez emocji i o tym, że przedstawi się osobę spoza polityki, która będzie przekonywać do siebie radnych. Chciałoby się zakrzyknąć: brawo! Tylko po co te wszystkie wcześniejsze rozmowy i czy teraz to już na poważnie, czy może jednak w ostatniej chwili coś zmienimy. Za takie właśnie zachowanie krytykowałem jakiś czas temu radnych Koalicji Obywatelskiej, którzy wieczorem mówili coś innego niż po przebudzeniu z nocnych koszmarów sennych. "Syćkie une jednakie" - powiedzieliby moi kochani górale.
Problemem może być też zebranie tym razem 12 głosów, bo gdzie chce ich szukać prezydent i jego radni? Obecnie dysponuje jedynie pięcioma nie całkiem pewnymi. Skąd pozostałe? Nie wydaje się, by mogły pochodzić od wszystkich czternastu radnych, którzy odwoływali Węgrzynowskiego. Mojego raczej nie będzie, chyba, że zostanę mile zaskoczony. W co wątpię, Czy wobec tego czekają nas powtórne wybory? Raczej nie. Radni zagłosują zapewne na Mariusza Węgrzynowskiego i taki będzie finał tego całego zamieszania. Starosta ma tego świadomość, a radni prezydenta zrobili mu świąteczny prezent.


























































Napisz komentarz
Komentarze