Widzew Łódź - GKS Katowice 3:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Sebastian Bergier (18-głową), 2:0 Mateusz Kowalczyk (87-samobójcza), 3:0 Fran Alvarez (90).
Żółta kartka - Widzew Łódź: Mariusz Fornalczyk, Dion Gallapeni, Marek Hanousek, Marcel Krajewski. GKS Katowice: Alan Czerwiński, Marcin Wasielewski.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 17 332.
Widzew Łódź: Maciej Kikolski - Marcel Krajewski, Ricardo Visus, Mateusz Żyro, Samuel Kozlovsky (46. Dion Gallapeni) - Samuel Akere (90. Antoni Klukowski), Fran Alvarez, Lindon Selahi (80. Marek Hanousek), Juljan Shehu, Mariusz Fornalczyk (69. Angel Baena) - Sebastian Bergier (69. Szymon Czyż).
GKS Katowice: Dawid Kudła - Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Lukas Klemenz - Konrad Gruszkowski (72. Jakub Łukowski), Mateusz Kowalczyk, Bartosz Nowak, Marcin Wasielewski - Borja Galan, Maciej Rosołek (62. Aleksander Buksa), Marcel Wędrychowski (62. Kacper Łukasiak).
Widzew do drugiego w tym sezonie ekstraklasy meczu przed własną publicznością przystępował z dużą sportową złością. Jej powodem była porażka w poprzedniej kolejce z Jagiellonią (2:3), mimo prowadzenia do 91. minuty. Po przegranej w takich okolicznościach miejsce w wyjściowym składzie drużyny z Łodzi stracił Rafał Gikiewicz, którego w bramce gospodarzy zastąpił 16 lat młodszy Maciej Kikolski.
W Łodzi o swoje zamierzał też jednak walczyć GKS, który w obecnych rozgrywkach nie odniósł jeszcze zwycięstwa. I to katowiczanie lepiej rozpoczęli spotkanie. Dłużej utrzymywali się przy piłce i dość łatwo przedostawali się pod pole karne gospodarzy. Mimo przewagi formę Kilkolskiego sprawdził jedynie Maciej Rosołek, który w 13. minucie uderzył zza pola karnego, a bramkarz Widzewa dobrze interweniował na linii. To – jak się okazało – było jedyne celne uderzenie gości w pierwszej połowie.
Łodzianie nastawili się na szybkie kontrataki i wykorzystali pierwszą z okazji. W 18. minucie akcję miejscowych prostopadłym podaniem do Juljan Shehu napędził Nigeryjczyk Samuel Akere. Albańczyk spod linii końcowej linii dograł piłkę na głowę Sebastiana Bergiera, a były piłkarz GKS umieścił ją w bramce. Dzięki prowadzeniu piłkarze Widzewa nabrali więcej pewności siebie i byli bliscy zdobycia drugiej bramki. M.in. w 22. minucie po rzucie rożnym piłkę sprzed linii bramkowej wybił Lukas Klemenz, a dziesięć minut później po rajdzie Akere z prawej strony boiska piłka minęła słupek bramki GKS. Wyróżniający się dobrą grą Nigeryjczyk kilka razy strzelał też z dalszej odległości, lecz za każdym razem niecelnie.
Drużyna trenera Rafała Góraka szansę na wyrównanie miała zaś w końcówce pierwszej połowy, jednak błędu Kikolskiego nie wykorzystali Rosołek i Konrad Gruszkowski.
Goście dużo szczęścia mieli za to na początku drugiej części spotkania. Najpierw z bliskiej odległości źle główkował Fornalczyk, a po chwili Dawida Kudłę pokonał Shehu. Gol nie został jednak uznany, bo zdaniem sędziego w akcji bramkowej piłka trafiła Albańczyka w rękę. Reprezentant swojego kraju groźnie strzalał jeszcze w 54. minucie, ale dobrze zachował się bramkarz GKS.
Pięć minut później pod drugą bramką szansę na wyrównanie zmarnował Rosołek, który mając przed sobą jedynie Kikolskiego fatalnie spudłował.
To w zasadzie była jedyna okazja bramkowa stworzona przez katowiczan w drugiej połowie. Do tego goście słabo spisywali się też w obronie, co w końcówce dwukrotnie wykorzystał Widzew. W obu zakończonych golami akcjach uczestniczył Fran Alvarez. Najpierw w 87. minucie podanie Hiszpana niefortunnie przeciął Mateusz Kowalczyk, trafiając do własnej bramki. Z kolei w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pomocnik łodzian wykończył akcję swojego rodaka Angel Baeny, przypieczętowując zasłużone zwycięstwo drużyny Zeljko Soplica.
***
- Łatwo jest mówić po meczu, kiedy wygrywa się 3:0. Cieszy mnie to tym mocniej, że mamy problemy z urazami kilku piłkarzy i część z nich nie była gotowa do gry na sto procent. Tak jak na przykład Sebastian Bergier, który nie trenował przed meczem, ale dziś bardzo chciał zagrać. Samuel Kozlovsky też szybko doznał kontuzji i to pierwszy raz, gdy w trakcie spotkania zmieniłem trzech zawodników z powodu kontuzji – powiedział Sopic.
Dodał, że jego podpieczni długo wchodzili w mecz i pierwszy kwadrans należał do GKS. Zaznaczył przy tym, że dali z siebie bardzo dużo, żeby odnieść zwycięstwo.
Chorwacki szkoleniowiec odniósł się też do zmiany w bramce łódzkiej drużyny. W Widzewie w sobotę zadebiutował 21-letni Maciej Kikolski, który zastąpił dużo bardziej doświadczonego Rafała Gikiewicza.
- Czasami trzeba podejmować trudne decyzje. Jestem szefem i moją rolą jest ich podejmowanie, niezależnie od tego, kogo będzie to dotyczyło. Rozmowa z Rafałem Gikiewiczem nie była łatwa i rzecz jasna nie był zadowolony z tego faktu. Biorę tę decyzję na siebie. Maciek Kikolski wykonał dzisiaj bardzo dobrą robotę. Cieszę się, że fani dali mu trochę wsparcia, bo to młody bramkarz – tłumaczył.
Trener GKS Rafał Górak ocenił, że wynik meczu nie odzwierciedla do końca jego przebiegu.
- Przyjmujemy porażkę ze zrozumieniem, ale z przebiegu całego spotkania jest we mnie sporo złości. Chcieliśmy zagrać na swoich warunkach i do straty gola graliśmy tak, jak sobie to zakładaliśmy. Widzew przez pierwsze piętnaście minut został zepchnięty na własną połowę. Chcieliśmy atakować łodzian wysoko i rzeczywiście ten pierwszy kwadrans był w naszym wykonaniu udany. Zabrakło nam jednak więcej błysku z przodu, żeby stwarzać dużo lepsze sytuacje. Wydawało się, że one będą, jednak kontra Widzewa zakończyła się bramką, po której nasza przewaga przycichła – wyjaśnił.
Podkreślał, że ze względu na przebudowę zespołu przed jego piłkarzami jeszcze dużo pracy. Jak przyznał, obecnie jego drużynie brakuje jakości, ale do jej wypracowania potrzeba cierpliwości.
- Mam nadzieję, że kolejne nasze spotkanie pokaże widoczny progres, bo potencjał w tym zespole na pewno jest. Wiadomo jednak, że kiedy przegrywa się 0:3 to nigdy nie jest łatwo i głowy lecą w dół. Ale moja w tym rola, żeby zawodnicy dobrze na to zareagowali i będziemy gotowi do następnego meczu – zapewnił.
W 4. kolejce Widzew zagra ponownie przed własną publicznością z Wisłą Płock, a katowiczanie w Warszawie z Legią.(PAP)
bap/ krys/
























































Napisz komentarz
Komentarze