Ten tekst zacząłem pisać dzisiaj rano ale nagle przybrał całkiem innych charakter i powstał felieton o czymś, co stanowi didaskalia do problemu, o jakim chcę napisać. Przyczynkiem do niego jest tomaszowski Dom Dziecka "Słoneczko" ale tak naprawdę sytuacje opisywane mogą zdarzyć się wszędzie np. w Specjalnym Ośrodku Szkolno Wychowawczym. Tutaj jednak ma to szczególnie istotne znaczenie.
Niezobowiązujące zaproszenie
Wszystko zaczęło się od niezobowiązującego zaproszenia, jakie skierował do podopiecznych DD "Słoneczko", Janusz Dziubałtowski. Dzieci miały przyjechać na grilla i piknik do radnego Kazimierza Mordaki i tam zabawić wspólnie z uczestnikami zajęć, prowadzonych przez miasto w ramach MDM (Miasto dla Młodych). Wychowawcy zareagowali na propozycję tak jak zawsze, czyli w sposób entuzjastyczny. Impreza się odbyła i wszyscy świetnie się bawili. Pozostałyby zapewne miłe wspomnienia, gdyby nie fakt, że radny Mordaka wizytę swoich młodych gości postanowił wykorzystać do osobistej autopromocji. I nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy na pełnym agresywnych i pełnych nienawiści wpisów, jakie na co dzień się ukazują się na jego profilu (że o jakości komentarzy znajomych nie wspomnę) przeczytali miłą relację opatrzoną fotografiami przedstawiającymi radnego i innych kolegów radnych z jego ugrupowania, może nawet z wizerunkami wychowawców, jeśli wyraziliby na to zgodę. Kazimierz Mordaka postanowił jednak posunąć się o krok dalej i zamieścił serię zdjęć przedstawiającą wychowanków. Przecież nic tak nie wpłynie na emocje odbiorców jak widok dzieciaków, pozbawionych rodziców.
Nikogo to nie obchodzi
Pierwsze pytanie jakie oczywiście się nasuwa ma charakter etyczny. Zadałem je zarówno staroście, jak i panu Mordace, Jodłowskiemu, Alicji Zwolak Plichta. Czy wykorzystywanie dzieci, w większości z trudną historią życiową do własnej autopromocji jest działaniem etycznym, szczególnie w kontekście funkcjonującego u nas Kodeksu Etyki Radnego Powiatu Tomaszowskiego? Na moje pytania wciąż nikt nie odpowiedział. Zamiast tego zaczęto utrudniać mi dostęp do informacji. Czy naprawdę nikogo to nie obchodzi? Przecież placówki opiekuńcze i oświatowe podlegają bezpośrednio Staroście.
Czy został on poinformowany o imprezie oraz następujących po niej publikacjach internetowych? Jeśli tak, to jakie działania w tej sprawie podjął? Jeśli nie, to jakie zamierza podjąć? Sprawą powinien zainteresować tym bardziej, że na zdjęciach, jakie opublikował radny widoczna jest młodzież z bronią pneumatyczną. Czy wobec powyższego na spotkaniu była obecna osoba posiadająca uprawnienia do prowadzenia szkoleń strzeleckich lub opieki nad dziećmi w czasie użytkowania tzw. "wiatrówek"?
Czepiam się? Być może, tylko kto robiłby to, gdyby przydarzyło się jakieś nieszczęście. Jak zawsze nie byłoby winnych? A Starosta spędzał akurat czas na kolejnej Pielgrzymce Radia Maryja w Częstochowie?
Zgoda na publikację wizerunku
Kiedy chodziłem po starostwie powiatowym i pytałem o tą kwestię, słyszałem, że wszystko jest zgodne z prawem, bo opiekunem prawnym dzieci jest pani dyrektor DD "Słoneczko". Co to znaczy? Otóż, że właściwie, nie powinno być problemu. Tyle, że uprawnienie do czegoś nie może wyłączać odpowiedzialności i zdrowego rozsądku. I w tym przypadku nie wyłączyło. Jak twierdzi pani Katarzyna Koziołek zgody na publikację zdjęć swoich podopiecznych przez radnego Mordakę nie wyraziła. I bardzo dobrze. Dlaczego więc do tego doszło? Radny na nasze pytania nie odpowiedział.
Zacytuję w tym miejscu oficjalne stanowisko UODO: wizerunek dziecka jest daną osobową, a jego rozpowszechnianie - nawet w dobrej wierze - wymaga spełnienia określonych warunków. Przede wszystkim musi zostać uzyskana odrębna dobrowolna i świadoma zgoda rodzica lub opiekuna prawnego. Nie może być ona przy tym warunkiem udziału dziecka w wyjeździe, imprezie itp. Każda zgoda może być w dowolnym momencie wycofana, a organizator musi respektować taką decyzję.
W przypadku wychowanków domu dziecka ma to szczególnie istotne znaczenie i trzeba tu być wyjątkowo wyczulonym i ostrożnym, ponieważ każde zdjęcie może mieć skutek w dorosłym życiu 20 lat później ale o tym za chwilę.
Bez względu zatem kogo przyjąć można jako zdolnego do wyrażenia zgody na publikację wizerunku w połączeniu z informacjami wrażliwymi (pracownika placówki, opiekuna prawnego, rodzica czy dziecko) występuje w takim przypadku sytuacja wskazująca w sposób jednoznaczny i oczywisty na powątpiewanie w dobrowolność takiej zgody. Z jednej bowiem strony mamy radnego powiatowego z drugiej pracowników placówek będących pośrednio mu podległymi oraz dzieci, które z uwagi na swoją obecność w placówkach podlegają władztwa ich pracowników.
Prawo do prywatności dziecka
Dzieci mają prawo do prywatności nawet większej niż dorośli. Także prywatności rozumianej w perspektywie długoterminowej. Udostępnianie zdjęć, filmów z udziałem dzieci stała się codziennością w sieci. Wielu rodziców jednak nie chce wyrażać zgody na publikację zdjęć robionych w przedszkolach czy szkołach. Niestety coraz częściej prowadzi to do dyskryminacji pociech tych mądrych rodziców. Zdarzają się nawet regulaminy konkursów, które wymuszają zgody na publikację zdjęć. Każdego dnia do sieci trafiają miliony takich zdjęć czy filmów.
Często wydaje się nam dorosłym, że to jest normalne i nawet w jakiś sposób niewinne. Dla świętego spokoju udzielamy zgody, nawet nie patrząc na to, jak bardzo mogą one być obciążające. Mało też kto spogląda na nie i się zastanawia jak bardzo mogą być negatywne ich konsekwencje. Stanowić mogą pożywkę dla hejtu rówieśniczego, służyć cyberprzemocy, tworzeniu prześmiewczych memów, deepfake'ów, kradzieży cyfrowej tożsamości czy zasilać fora pedofilskie. Zaskoczeni? A przecież kreatywność ludzi nikczemnych nie zna granic.
Zdarza się też, że zdjęcia w sposób ewidentny naruszają godność dziecka. Mnóstwo z nich sami dorośli publikują w sposób nadmierny, bezrefleksyjny i zwyczajnie niepotrzebny bez poszanowania zdania dziecka. Jaka jest w nas dorosłych ułomna świadomość jak krzywdzimy zamiast chronić ich dobro, bezpieczeństwo i przyszłość.
Jak wynika z badań i raportów większość nastolatków odczuwa zawstydzenie i niezadowolenie widząc swoje zdjęcia w sieci. Należy tu podkreślić, że dorośli, w tym osoby pracujące w szkołach, przedszkolach, organizacjach i placówkach opiekuńczych powinny mieć większą świadomość. - "Moda" na dzielenie się, wyścig po zasięgi i popularność w sieci, nie powinna przysłonić troski o bezpieczeństwo i dobrostan dzieci. Jako środowisko działające na ich rzecz, a także na rzecz szkół, przedszkoli, klubów sportowych i wielu innych miejsc mających wpływ na rozwój młodych ludzi, widzimy potrzebę intensywnego podnoszenia świadomości na ten temat" to słowa Konrada Ciesiołkowicza Prezesa Fundacji Orange na konferencji Parlamentarnego Zespołu Praw Dziecka z 8 lipca 2024.
Poradnik: "Wizerunek dziecka w internecie Publikować czy nie?" przygotowany we współpracy Fundacji Orange z UODO jest dostępny na stronie Fundacji polecamy go wszystkim, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości czy robią dobrze kreując swój polityczny wizerunek z dziećmi w tle.
Według polskiego badania (EU Kids Online 2018, Pyżalski i in., 2019) 51% nastolatków odczuwa zdenerwowanie kiedy widzi swoje zdjęcia w sieci, a 41,6% nastolatków doświadcza nieprzyjemnych komentarzy ze strony innych użytkowników. Średnia wieku "cyfrowych narodzin" dziecka to 6 m-cy. Według kodeksu rodzinnego i opiekuńczego rodzice i opiekunowie są zobowiązani działać na korzyść i dla ich dobra. Bezrefleksyjne i nieodpowiedzialne publikowanie zdjęć to cyfrowy kidnaping, cyberprzemoc, brak możliwości zbudowania własnej historii w dorosłym życiu, wykorzystywanie danych w celach marketingowych bo Internet nie zapomina.
Dziwią jednak najbardziej nauczyciele i opiekunowie, a tym bardziej dyrektorzy szkół którzy nie są apolityczni i wykorzystują młodzież w celach prowadzonych przez siebie działań politycznych i reklamowych. Czy zatem tomaszowskie prywatne szkoły katolickie zajmują się ochroną wizerunku tak samo jak publiczne placówki? Trudno ocenić, bo przecież standardy powinny być takie same. W jednych pojawia się Maciarewicz, w innej Witczak, a Mordaka w kolejnej. Jesteście znowu zaskoczeni zestawieniem? Występy Macierewicza niczym nie różnią się od tych pozostałych panów.
Brudna polityka, w której młodzież szkolna nie powinna uczestniczyć. Dzieje się tak i w publicznych szkołach ale i prywatnej prowadzonej przez radną KO, Alicję Zwolak. Za to w szkole prywatnej standardy (przynajmniej te na papierze) są bardzo wysokie. Czy to znaczy, że dzieci bogatych rodziców mają inne prawa od tych, które opieki rodzicielskiej są pozbawione? Proszę mi wybaczyć, ale dokładnie tak to wygląda. Te pierwsze trzeba chronić, a te drugie wykorzystywać do własnych celów. No tak, przecież zapraszamy na grilla, a to jednak zobowiązuje. I... nikt nie protestuje...
Kilka słów na koniec
Zapewne pamiętacie ohydne ataki na małą Kasię Nawrocką w Internecie. Myślicie, że mogą one dotyczyć tylko córki Prezydenta? W sieci jest wielu złych ludzi, często udających kogoś innego. Niedawno podejmując pewną interwencję usłyszałem, że pewien kilkunastoletni chłopiec jest doskonałym manipulatorem. To całkiem możliwe, bo dzieci dotknięte deficytem miłości często takie są. Tymczasem są one też podatne na manipulacje. I doskonale o tym wiedzą ludzie poszukujący swoich ofiar w internecie.
Przeskoczmy jednak o kilkanaście lat w przyszłość. Dorosła kobieta, czy mężczyzna, wychowankowie "bidula" idą do pracy. Budzą przy okazji ciekawość innych zatrudnionych w danym miejscu osób. Gdzie najłatwiej zebrać o kimś informacje? Oczywiście w Internecie. Zaczyna się poszukiwanie. Dane biometryczne właściwie już dziś łatwo wykorzystywać do tropienia ludzi, za kilka lat proceder taki będzie powszechnością. Okazuje się, że nowa koleżanka, czy kolega wychowali się w domu dziecka, a więc nie mili "normalnej" rodziny, a może matkę alkoholiczkę, bo inna by przecież nie zostawiła dziecka, a może ojciec to kryminalista, a w więzieniu siedział za morderstwo. To, czego nie znajdą, dopiszą sobie sami.
PS
Tematem zainteresowała się Agnieszka Drzewoska - Kovac. Rozmawiała na ten temat w czasie posiedzenia Komisji Zdrowia Rodziny i Spraw Społecznych, prowadzonej przez wspomnianą wyżej radną Zwolak Plichta. Czy przyniesie to jakiś efekt, czy będzie taki sam, kiedy z prośbą o pomoc do radnych KO zgłosili pracownicy Środowiskowego Domu Samopomocy?























































Napisz komentarz
Komentarze