Światowy Dzień Zdrowia Seksualnego przypomina nam co roku 4 września, że troska o bliskość i ciało nie jest „dodatkiem do życia”, tylko jego fundamentalną częścią. W 2025 roku obchody biegną pod hasłem „Sexual Justice: What Can We Do?” – pytaniem, które od razu zamienia temat w działanie: co każdy z nas może zrobić, by dostęp do zdrowia i praw seksualnych był realny, a nie tylko deklarowany. To święto stoi na styku nauki, edukacji i codziennych rozmów – tych przy kuchennym stole i tych w gabinetach, na uczelniach, w mediach czy na miejskich placach. Światowa Organizacja Zdrowia
Geneza jest prosta i rewolucyjna zarazem. W 2010 roku World Association for Sexual Health (WAS) zaprosiło świat do wspólnego świętowania 4 września. Pierwsze hasło brzmiało bezpretensjonalnie: „Let’s talk about it!” – „Porozmawiajmy o tym!”. I faktycznie, od tego momentu temat zaczął wychodzić z szeptów i korytarzy. Dziś obchody odbywają się już w 60 krajach, a działania – od konferencji po wystawy i warsztaty – rozlewają się po szkołach, uczelniach, bibliotekach, szpitalach, mediach, galeriach i przestrzeniach publicznych. Nie chodzi o jedną konferencję w metropolii, lecz o mnogość inicjatyw wszędzie tam, gdzie są ludzie.
Warto przypomnieć definicję WHO, która od lat ustawia akcenty we właściwym miejscu: zdrowie seksualne to dobrostan fizyczny, emocjonalny, psychiczny i społeczny związany z seksualnością; nie sprowadza się do braku choroby, ale wymaga pozytywnego i pełnego szacunku podejścia do relacji, przyjemności i bezpieczeństwa – bez przemocy, przymusu i dyskryminacji. To definicja wymagająca, bo zobowiązuje – instytucje, szkoły, rodziny i nas samych.
W praktyce najtrudniejsze bywa pierwsze słowo. W kulturze, która jednocześnie seksualność pokazuje i zawstydza, rozmowa staje się „lekarstwem pierwszego kontaktu”. Tu przydaje się humor, który rozbraja napięcie. Jak żartobliwie zauważała dr Ruth Westheimer: „Najważniejsze sześć cali, jeśli chodzi o seks, jest między uszami”. To nie tyle bon mot, co mały manifest – zanim nauczymy się języka ciała, musimy nauczyć się języka myślenia i mówienia o bliskości. A żeby nauka w ogóle zaskoczyła, warto pamiętać jej drugą, dydaktyczną zasadę: „Lekcja podana z humorem zostaje na dłużej”. W edukacji seksualnej to często różnica między czerwienią na policzkach a czerwonym światłem dla przemocy i niewiedzy.
Z kolei kultura popularna od lat dostarcza lżejszych cytatów, które pomagają odczarować patos. Mae West, mistrzyni przewrotnej pointy, żartowała: „Dobry seks jest jak brydż. Jeśli nie masz dobrego partnera, lepiej miej dobrą rękę”. Można się uśmiechnąć, ale pointa przypomina też o tym, że udana intymność – w parach czy solo – zaczyna się od odpowiedzialności za siebie, swoje decyzje i granice.
Granice prowadzą nas do słowa-klucza: zgoda. Nie zawsze bywa „filmowo sexy”, bywa niezgrabna, dopytująca, ale – jak celnie napisano w jednym z uniwersyteckich felietonów – to „konieczny, czasem niezgrabny punkt wyjścia”. Zgoda nie zabija spontaniczności, tylko daje jej bezpieczną przestrzeń. A w dobie randkowych aplikacji i cyfrowych skrótów to właśnie pełna, entuzjastyczna zgoda oraz jasna komunikacja ratują relacje przed nieporozumieniem i krzywdą.
Tegoroczne hasło „Sexual Justice: What Can We Do?” rozszerza rozmowę z par i sypialni na świat instytucji i polityk. „Sprawiedliwość seksualna” oznacza, że ludzie mają realną moc i zasoby, by podejmować wolne, zdrowe decyzje dotyczące własnego ciała i relacji oraz równy dostęp do edukacji i opieki. WAS porządkuje temat w czterech wątkach: prawa seksualne jako fundament dobrostanu, prawa seksualne i reprodukcyjne z naciskiem na autonomię, afirmację i ochronę praw młodych osób LGBTQ+ oraz prawo do rzetelnej informacji – bez cenzury i lęku. To już nie tylko „porozmawiajmy o tym”, ale „zbudujmy warunki, by każdy mógł żyć tym, o czym rozmawiamy”. worldsexualhealthday.org
W tle pulsuje jeszcze jedna oś – ta między prywatnym a publicznym. Deklaracja Praw Seksualnych WAS przypomina, że nie ma zdrowia seksualnego bez praw, tak jak nie ma praw bez sprawiedliwości i realnego dostępu. Zapisy tej deklaracji – aktualizowane w 2014 roku i przyjęte przez Zgromadzenie Ogólne WAS – od lat stanowią punkt odniesienia dla edukatorów, lekarzy i decydentów. To nie są „wielkie słowa”; to mapa, po której łatwiej poruszać się w sprawach intymnych bez krzywd i wykluczenia.
A jak to przełożyć na codzienność, która toczy się z dala od konferencyjnych sal? Po pierwsze, przez język. Mówienie o przyjemności i bezpieczeństwie „bez rumieńca wstydu” jest umiejętnością, której uczymy się jak każdej innej – z potknięciami i śmiechem. Po drugie, przez kompetencje relacyjne: słuchanie, stawianie granic, proszenie o zgodę i przyjmowanie odmowy. Po trzecie, przez zaufanie do rzetelnych źródeł – od lekarzy po sprawdzone materiały edukacyjne – bo internet świetnie odpowiada na pytanie „jak szybko?”, lecz znacznie gorzej na pytanie „czy to prawda?”. I wreszcie, przez odwagę, by reagować, gdy widzimy przemoc, banowanie wiedzy czy zawstydzanie. Święto jest tylko raz w roku, ale sprawiedliwość i dobrostan buduje się codziennie.
W tym sensie Światowy Dzień Zdrowia Seksualnego jest lustrzem naszych czasów. Z jednej strony mamy coraz więcej miejsc, gdzie o seksualności mówi się mądrze i z humorem; z drugiej – wciąż zmagamy się z dezinformacją, tabu i polityczną polaryzacją. Dlatego może właśnie teraz potrzebujemy miksu powagi i uśmiechu. Bo – zostając jeszcze chwilę przy dr Ruth – „najważniejsze sześć cali” to także przestrzeń, w której rodzi się empatia. A empatia, gdy spotka się z wiedzą, potrafi zmieniać nie tylko związki, ale i instytucje.
Jeśli więc szukacie pretekstu, by zacząć rozmowę, 4 września nadaje się idealnie. Można podsunąć partnerce lub partnerowi pytanie z „talii rozmów”, można podziękować nauczycielce za dobrą lekcję, można wesprzeć lokalne inicjatywy edukacyjne albo udostępnić materiały z oficjalnych profili, pod hasztagami #WSHD2025 i #SexualJustice. Być może to właśnie Wasz post, zajęcia w bibliotece czy krótka rozmowa z nastolatkiem w rodzinie uruchomią zmianę większą, niż się wydaje. W końcu to święto zaczęło się od prostego zaproszenia: „Porozmawiajmy o tym” – i do dziś działa najlepiej wtedy, gdy zamienia słowa w mądre, czułe praktyki.
Źródła i dalsze lektury: oficjalne strony WAS i Światowego Dnia Zdrowia Seksualnego (historia, tegoroczny motyw i materiały), WHO (definicja zdrowia seksualnego), Deklaracja Praw Seksualnych WAS, a także cytowane bon moty dr Ruth Westheimer i klasyczne żarty Mae West, które – oprócz uśmiechu – przypominają, że o bliskości warto mówić normalnie, jasno i życzliwie.
























































Napisz komentarz
Komentarze