Jesienny wieczór, ciepłe światła sali i pierwsze dźwięki – tyle wystarczyło, by „Potupajka za Pilicą” znów porwała wszystkich do tańca. Było wszystko, co najlepsze: śmiech, wirujące sukienki, przytupy na parkiecie, pyszne smakołyki wyjęte z koszyczków i – co najważniejsze – ludzie, którzy przyszli, żeby być razem. DJ trzymał puls zabawy, a nasza niezastąpiona wodzirejka sprawiła, że nikt nie siedział zbyt długo przy stole. Dziękujemy każdemu, kto dołączył – za energię, uśmiechy i wspólny czas. Niech ten taneczny nastrój zostanie z nami do następnej Potupajki!
„Potupajka” – lokalny sposób na wspólnotę
Forma „zabawy koszyczkowej” na dobre wraca do łask. Zasada jest prosta: organizator zapewnia muzykę i miejsce, a uczestnicy przynoszą swoje przekąski i napoje – dzięki temu na stołach panuje miła różnorodność, a klimat jest kameralny i bardzo sąsiedzki. Taki model imprezy – popularny niegdyś w świetlicach i remizach – dziś znów łączy pokolenia i sprawdza się świetnie w naszych stronach. W wielu miejscach w Polsce właśnie tak opisuje się bale „koszyczkowe”: każdy coś przynosi, a zabawa trwa do białego rana.
Tańce znad Pilicy – skąd bierze się ten wir?
Nadpilickie okolice od zawsze były skrzyżowaniem muzycznych szlaków: blisko stąd do Opoczna, Mazowsza i Łęczyckiego. Właśnie stąd popularność żywiołowych oberków, przeróżnych polek (w tym scenicznej „tramblanki”), mazurków, chodzonych i walczyków – z przyśpiewkami i improwizacją, które aż proszą się o „potupanie” na dechach. Opoczyńskie tańce opisuje się jako szybkie, wirowe i przeplatane przyśpiewkami; w lokalnym stylu oberek tańczy się szybciej i „z przytupem”.
Oberek – serce polskiej potańcówki
Oberek to najszybszy z trzech „mazurkowych” tańców narodowych (obok kujawiaka i mazura). Trójmiar, wirowanie w parach i energia, która – mówią znawcy – potrafi zamglić wzrok widzom, a tancerzom dodać skrzydeł. Ten taniec wyrasta z mazowieckiej wsi, ale jego warianty – jak ten „opoczyński” – mają własny charakter i tempo.
Polka – skoczna królowa parkietu
Choć od XIX wieku stała się „naszym” tańcem ludowym, polka przyszła do nas z Czech. Metrum 2/4, prosta wirowa forma i wielka radość ruchu sprawiły, że rozgościła się w każdym regionie, doczekując się lokalnych odmian – także u nas. Sceniczna „polka tramblanka” czy „polka trzęsiona” to tylko przykłady, które często pojawiają się na zabawach i przeglądach.
Kujawiak – oddech między wirami
Dla kontrastu – kujawiak: liryczny, kołyszący, w metrum 3/4. Pochodzi z Kujaw i weselnych obrzędów, ale szybko rozlał się po sąsiednich regionach (Łęczyckie, Sieradzkie, Wielkopolska). W tradycyjnych potańcówkach bywał „oddechem” między ostrzejszym oberkiem i polką.
Dom tańca, tabor, „dechy” – dlaczego znów chcemy tańczyć razem?
Ostatnie lata przyniosły renesans tradycyjnych potańcówek w całej Polsce. Zainspirowany węgierskim ruchem táncház „Dom Tańca” działa u nas od lat 90. – zachęcając do tańczenia „in crudo”, bez scenicznych stylizacji, blisko muzykantów i siebie nawzajem. Z takim duchem łączy się też taborowa edukacja: kilkudniowe spotkania nad rzekami – również nad Pilicą – gdzie uczy się śpiewu, kroków i wspólnego grania. To właśnie ta „żywa tradycja” buduje dziś modę na potańcówki jak nasza Potupajka.
Dziękujemy i… do zobaczenia!
Jesień potrafi być piękna, kiedy parkiet grzeje jak piec kaflowy, a śmiech miesza się z refrenami przyśpiewek. Dziękujemy Wam za obecność, dobre słowo i wspólny taniec. Niech Potupajka za Pilicą zostanie w mięśniach (i sercach) aż do kolejnego spotkania – wtedy znów zagramy kujawiaka na oddech, oberka „dla kondycji” i polkę „na radość”. Do zobaczenia!
























































Napisz komentarz
Komentarze