Senatorowie uważają, że władza ustawodawcza nie może pozwalać na propagowanie symboliki totalitarnej, ponieważ jest to demoralizujące dla społeczeństwa.
W praktyce, w przypadku nadania zakazanej ustawą nazwy przez Radę Gminy, wojewoda będzie stwierdzał jej nieważność oraz wzywał do nadania nazwy zgodnej z prawem.
Może się zdarzyć, że ustalenie czy dana nazwa propaguje zakazane symbole, nazwy czy nazwiska przysparzać będzie duże problemy także organowi nadzoru. Dlatego też każdorazowo wojewoda będzie musiał zwrócić się o opinię do IPN.
- Że też teraz się komuś o tym przypomniało – mówi pani Maria. – Nie mają się już czym w tym Sejmie zajmować. Lepiej zrobiliby coś, żeby nam emerytury podwyższono. Całe życie za komuny przepracowałam w ciężkich warunkach, które mi zdrowie odebrały. Prawdziwą ofiarą tamtego ustroju proszę pana, to jestem ja. Niech pan spojrzy jak wyglądam. Mnie nie przeszkadzają nazwy ulic. Przeszkadza mi, że na lekarstwa większości emerytów w naszym kraju nie stać.
Nieco odmiennego zdania jest pan Roman. -A ja proszę pana uważam, że najwyższy czas się pozbyć tych pseudobohaterów. Tych „bojowników o wolność i demokrację”, którzy gównie ze swoimi wojowali i to jeszcze nie tak dawno temu. Jak dzisiaj się tego nie zrobi, to niedługo Breżniewowi i Jaruzelskiemu pomniki będą stawiać. Jeszcze, żeby przyzwoicie uczyli w szkołach historii a ci nauczyciele w większości to nic nie warci są. Szkoła patriotyzmu przestała uczyć.
Wątpliwości naszych rozmówców budzi też kategoria oceny poszczególnych nazw. – Oczywiście nie jestem za tym, by tworzyć pomniki i ulice imienia bohaterów Związku Radzieckiego ale jak ocenić niektóre daty nazwiska. Na przykład mamy w Tomaszowie rondo im. 18 Stycznia. Tę datę wszyscy znają. Tego dnia Armia Czerwona wkroczyła do Tomaszowa. Jak dokonać oceny takiego wydarzenia. Dodatkowo od tego ronda zaczyna się ulica Generała „Grota” Roweckiego. Czyż nie brzmi to jak kpina. Jeden powie, że to data odzyskania wolności, inny że jej kolejnej utraty. Jak ocenić osoby, które zasłużyły się dla miasta i jego mieszkańców a były równocześnie funkcjonariuszami partyjnego aparatu. Osobiście znalem kilka takich osób – tłumaczy pan Władysław.
Pani Wiesława okazuje się bardziej praktyczna - Ja jestem ciekawa, kto za to będzie płacił? Bo chyba posłowie z własnych pieniędzy kosztów nie pokryją. Dla mnie zresztą kościół to taki sam totalitaryzm, skoro nauczanie religii w szkołach jest obowiązkowe.
Na dzień dzisiejszy jednak nie wiadomo, czy nowe przepisy w ogóle wejdą w życie. To kolejna już próba, jaka podejmowana jest w celu zdekomunizowania polskich ulic za pomocą ustawy. Poprzednie okazały się nieskuteczne.






















































Napisz komentarz
Komentarze