Pierwsze osiem piłek tego meczu zakończyło się remisem 4:4. Rywale zdołali jednak szybko odskoczyć na trzy punkty. Szereg błędów po stronie rywali spowodował, iż Lechia zdołała zminimalizować straty do zaledwie jednego oczka (9:8).
Ambitnie grający siatkarze Nysy bardzo dobrze spisywali się zarówno w grze obronnej jak i w ataku. Najsłabszym mankamentem naszego wczorajszego rywala była zagrywka. Mimo słabego serwisu nasz przeciwnik zdołał jednak ponownie odskoczyć na trzy punkty przewagi, którą utrzymał do końca seta. Wygrana 25:21 zapewniła zawodnikom Stali prowadzenie 1:0.
Druga część mecz rozpoczęła się od gry punkt za punkt. Przy stanie 7:6 dla rywala, zawodnik gości zaprezentował nam dość szczęśliwą zagrywkę, po której nasza strata wynosiła dwa „oczka” (8:6).
W kolejnych fragmentach gry naszym zawodnikom zaskoczyła wreszcie zagrywka, której skutkiem było złe przyjęcie rywali.
Dobry serwis zagwarantował nam nie tylko zniwelowanie strat, ale także prowadzenie. Po pojedynczym bloku Neroja, który zatrzymał atak gości z lewej strony siatki wyszliśmy na prowadzenie 15:13.
Lechia utrzymała swoje tempo gry w dalszej części seta. Po kolejnym bloku naszej drużyny prowadziliśmy 18:14 i wydawało się że wyrównanie wyniku środowej rywalizacji to kwestia kilku minut. Niestety nasi siatkarze chyba zbyt wcześnie uwierzyli w swoją wielkość. Kolejne siedem piłek przegrywamy 2:5 i tym samy Nysa wraca do gry o końcowy sukces w partii (20:19), a trener Rebzda prosi o czas.
Przerwa w grze przyniosła pozytywny skutek. Lechia ponownie zdołała uzyskać trzypunktową przewagę (22:19), którą utrzymała do ostatniego gwizdka drugiej części meczu (25:22).
Trzeci set rozpoczęliśmy od dwóch przegranych piłek. Kolejne trzy należały jednak do Lechii. Po asie serwisowym Neroja prowadziliśmy 3:2.
Wynik przez dłuższą część gry oscyluje w granicach remisu, jednak drużyna Lechii popełnia sporo błędów. Zawodzi Neroj, który na rozegraniu prezentuje nam zbyt wolne, oraz zbyt nisko posyłane piłki przez co koledzy naszego rozgrywającego mają problem z wykończeniem ich.
Były jednak też dobre wiadomości. W tym całym naszym siatkarski chaosie rezultat utrzymywał nam jednak słaby serwis gości. Siatkarze Stali mieli spory problem z przebiciem piłki na naszą stronę. Z biegiem gry rywale jednak zdołali wyjść na prowadzenie 18:15.
Neroj mimo słabego rozegrania, prezentuje nam dobrą grę blokiem i po chwili nasza strata to zaledwie jeden punkt (17:18).
Niestety dwie kolejne piłki ponownie przegrywamy. Przy stanie 17:20 trener Rebzda poprosił o czas.
Lechia zdołała jeszcze raz wrócić do gry w tym secie (20:21). Autowy atak gospodarzy z lewej strony kończy się jednak niepowodzeniem, a chwilę później siatkarze Stali prezentują dobry blok (20:23). Neroj po raz kolejny źle rozgrywał, przez co rywale mieli ułatwione zadanie. Ostatecznie przegrywamy set 22:25 i wynik całego pojedynku brzmiał 1:2.
Set czwarty rozpoczął się od prowadzenia „zielono – czerwonych” 2:0. Rywale jednak szybko odrabiają straty i przez większą część meczu jesteśmy świadkami gry „punkt z punkt”.
Przy stanie 15:15 Lechia nabiera tempa i zdobywamy dwa punkty z rzędu (17:15). Ta małą, ale niezwykle ważną przewagę utrzymujemy do stanu 21:20. Kolejne zagrania to dwa bezpośrednie punkty po zagrywce Nysy. Można rzec: nie wychodziło, nie wychodziło, aż wreszcie zaskoczyło i to w najważniejszym momencie.
Przy stanie 21:22 Stal wbiła tomaszowskim siatkarzom prawdziwy gwóźdź do „pucharowej trumny”. Podopieczni Piotra Łuki w sytuacyjnej wymianie obijali nasz blok w tak inteligentny sposób, aby móc zakończyć tą całą „wojnę nerwów” skutecznym kontratakiem. Całość finiszuje mocne uderzenie, po którym Tomaszowianin dość szczęśliwie przebija piłkę na połowę rywala, ale niestety dla nas – ta ląduje poza boiskiem (21:23).
Przy stanie 24:22 jeden z naszych graczy prezentuje fatalne przyjęcie po zagrywce gości i w ten sposób kończymy naszą przygodę z Pucharem Polski. Lechia przegrywa 1:3 i żegna się z rozgrywkami Pucharu Polski.
KS Lechia – Stal Nysa 1:3 (21:25; 25:22; 22:25; 22:25).
























































Napisz komentarz
Komentarze