OŚWIADCZENIE
Po raz kolejny, tym razem przed Sądem Apelacyjnym w Piotrkowie Tryb, zapadł wyrok podtrzymujący stanowisko Sądu Rejonowego w Tomaszowie Maz, stwierdzające moją niewinność, co ostatecznie całkowicie uwolniło mnie od stawianych zarzutów.
Moja czteroletnia obecność w Sądach, związana była jak wiadomo z przerwaniem wału wokół Stawu Starzyckiego, do jakiego doszło w 2005 roku, była od samego początku gigantycznym nieporozumieniem. Przed sądami zarówno I-szej, jak i II instancji, wykazałem w formie niezbitych dowodów swoją niewinność.
Niestety poniżenie, stres i wielka trauma mojej rodziny, jakie trwały przez prawie 5 lat od tamtych wydarzeń, jest to cena jaką przyszło mi zapłacić, jako ówczesnemu wiceprezydentowi miasta. Cena za wieloletni bałagan kompetencyjny władz różnego szczebla, w zakresie utrzymania sprawności urządzeń hydrotechnicznych na terenie miasta. Jest to również efekt manipulacji instytucji i osób bezpośrednio odpowiedzialnych za ich eksploatację, stan techniczny, nadzór i decyzyjność.
W najwyższym jednak stopniu jest to niestety efekt wyrafinowania i świadomie fałszywych zeznań jednego z głównych uczestników tamtych wydarzeń. Kłamstwo i wprowadzenie w błąd Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Tryb, było podstawą do oskarżenia mnie. Natomiast ogromnym grzechem nadgorliwości ze strony prokuratury był akt oskarżenia, pomimo że wcześniej znane były już fakty fałszywych zeznań i utrzymywanie tej kłamliwej wersji przez cztery lata trwającego procesu.
Pomimo ewidentnych dowodów w tej sprawie i wyroku Sądu I instancji uniewinniającego mnie, Prokuratura Okręgowa wniosła apelację.
Ogłoszony w dniu 26.10.2010r wyrok Sądu Apelacyjnego nie pozostawia jednak żadnych wątpliwości i uwalnia mnie od jakiejkolwiek odpowiedzialności za powstałą w 2005r awarię wału Stawu Starzyckiego, w wyniku czego zalanych zostało wiele domostw oraz firm.
Pomimo ogromu negatywnych przeżyć, jakich przez te 4 lata doznałem ja i moja rodzina, nie wstydzę się swojej obecności w sądzie. Powiem więcej, jestem dumny, że jako wiceprezydentowi miasta dane mi było uczestniczyć w akcji ratowniczej. Gdybym dzisiaj po prawie 6 latach od pamiętnej wiosny 2005r, miał znaleźć się w podobnej sytuacji, moje zachowanie byłyby dokładnie takie samo.
Moją „winą” było jedynie to, że nie bacząc na formalności, wynikające z posiadanych uprawnień, kompetencji i obowiązków, angażowałem się bez reszty w ratowanie ludzi i ich dobytku, traktując to jako swój naturalny obywatelski obowiązek.
Przeciwieństwo stanowili Ci, na których spoczywały formalne i moralne obowiązki, w zakresie decyzyjności, a którzy biernie przyglądali się z boku, improwizując jedynie swoje zaangażowanie, aby następnie składając fałszywe zeznania, zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności.
Pomimo, że takiej „winie” byłem zmuszony stawiać czoła przez 4 lata trwającego procesu, dziś po ogłoszeniu wyroku uniewinniającego mnie, nie wychodzę z sądu w euforii zwycięstwa. Jest to raczej poczucie dobrze spełnionego obowiązku, lecz jednocześnie zaduma nad tym, jak łatwo można pogrążyć człowieka, pomimo jego niewinności i pomimo tego, że żyjemy w państwie prawa. Na pocieszenie pozostaje mi to, że w konsekwencji sprawiedliwość zwyciężyła.
Nie posługuję się w swoim oświadczeniu żadnymi nazwiskami. Ktokolwiek zechce doszukiwać się jakichkolwiek personalnych odniesień, będzie to czynił na własną odpowiedzialność.
Jan Żerek
























































Napisz komentarz
Komentarze