We wspomnianym wyżej artykule zwróciło moją uwagę tylko jedno zdanie. Mówiło ono o tym, że akt notarialny podpisali: Grzegorz Haraśny, Rafał Zagozdon oraz dwóch przedstawicieli firmy Star City. Informacja posiadająca tak naprawdę, co najwyżej trzeciorzędne znaczenie. Niby nic ważnego a jednak.
Pisząc swój artykuł w sobotę bardzo dokładnie wypytałem Grzegorza Haraśnego o szczegóły sprzedaży, osoby które były obecne u notariusza a także o terminy rozpoczęcia prac projektowych i budowlanych. Byłem pewien, że wiceprezydent ani słowem nie wspomniał o Rafale Zagodonie, który wspólnie z nim podpisywałby akt notarialny.
Wniosek nasuwa się sam. Ktoś tu kłamie . Pytanie tylko: KTO???
Mój pierwszy rozmówca do którego zatelefonowałem, czyli prezydent Rafał Zagozdon zapytany czy podpisywał w piątek akt sprzedaży nieruchomości przy ulicy Barlickiego zaprzeczył w sposób zdecydowany. Zapytany, kto w sprawie sprzedaży udzielał informacji dziennikarce TiT odesłał mnie do pana Bartosza Pietrasa z firmy Star City Tomaszów.
Kolejną godzinę zajęło mi uzyskanie numeru telefonu komórkowego do przedstawiciela firmy, który moim pytaniem był szczerze zaskoczony – Akt notarialny podpisywał z nami pan Haraśny a prezydenta Zagozdona przy tym nie było. Dziennikarka TiT telefonowała do mnie ale ja nie miałem czasu rozmawiać, poprosiłem więc o przesłanie pytań mailem. Właśnie przed chwilą skończyłem przygotowywać odpowiedzi.
Odpowiedź nieco mnie zaskoczyła. Ale jeszcze bardziej zdziwiło mnie to co usłyszałem od samej Agnieszki Łuczak. Gdy zapytałem od kogo uzyskała informacje, które opublikowała w swoim artykule odpowiedziała krótko – od prezydenta Rafała Zagozdona.
Przyznam, że mimo tego, że często różnimy się z panią Agnieszką w ocenie sytuacji społeczno – politycznej w naszym mieście, to jednak trudno mi uwierzyć, by świadomie i z premedytacją posłużyła się nieprawdziwą informacją. Skłonny jestem raczej twierdzić, że ktoś jej takie treści podsunął. Jeżeli był to, jak twierdzi prezydent Zagozdon, to jest w pełni usprawiedliwiona. Nie widzę powodu dla którego należałoby weryfikować tego typu proste przekazy w innych źródłach.
Niestety trudno jest mi się do tego przyznać ale wydaje się, że winę ponoszę ja. Gdyby nie mój artykuł z soboty, być może nie doszłoby do tego oszustwa. Gdybym nie napisał o podpisaniu aktu notarialnego, napisała by o tym Agnieszka Łuczak i tyle. Ale mnie zachciało się bawić klawiaturą laptopa w sobotni poranek. Dodatkowo coś mnie podkusiło i w swoim tekście wspomniałem, że to Grzegorz Haraśny podpisał w imieniu miasta dokument. Skąd jednak miałem wiedzieć, że ktoś jeszcze będzie chciał podpisać się pod jego podpisaniem? Nikt mnie o tym nie poinformował.
W tym miejscu możemy przejść do kolejnego wątku tej sprawy. Jest nim prawo dziennikarzy do bycia informowanym. Jedni takie mają, innym się je ogranicza. Dlaczego? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Wciąż mamy do czynienia z osobami dla których Trybuna Ludu „jest oficjalnym organem”. Ktoś powie, że była ja mówię, że jest tylko winieta się nieco zmieniła.
Gdyby nie takie nierówne traktowanie zapewne nie zauważyłbym kłamstwa zawartego w artykule. Gdyby nie problemy, jakie miał Grzegorz Sławiński z powodu udostępnienia mi fotografii z podpisania aktu notarialnego, wcale nie zwróciłbym uwagi na informację, o której portal pisał kilka dni wcześniej.






















































Napisz komentarz
Komentarze