Piotrkowski sąd orzekł kary w wymiarze, jakiego domagał się oskarżyciel. Poza karami więzienia obaj skazani muszą pokryć koszty postępowania sądowego. Łącznie kwota ta wynosi ponad 50 tysięcy złotych. Łyżwiński ma dodatkowo zapłacić 5 tys. zł nawiązki na cel społeczny. Sąd odczytał wyrok, jednak jego uzasadnienie zostało utajnione.
Wanda Łyżwińska powiedziała dziennikarzom, że wierzy w niewinność swojego męża. Do dzisiaj jednak nie udało się jej wyjaśnić sińca pod okiem, jaki jej mąż zaprezentował dziennikarzom dwa dni po publikacji prasowej „Praca za seks”.
Łyżwiński, który spędził w areszcie 2,5 roku, wyszedł dzisiaj z aresztu śledczego w Piotrkowie. Sąd uznał, że w związku z ogłoszeniem wyroku nie zachodzi już obawa „mataczenia” w sprawie. Obawa była uzasadniona, ponieważ prawomocny wyrok m.in. za tego typu czyn odsiedział już asystent Łyżwińskiego, Jacek Popecki. Były poseł z piotrkowskiego więzienia wyjechał karetką pogotowia. Na zewnątrz czekała Wanda Łyżwińska.
Andrzej Lepper, który stał się dzisiaj medialną „gwiazdą dnia”, zarzuca Anecie Krawczyk nieścisłości w zeznaniach i kłamstwa, powraca także do tematu badań DNA mających ustalić ojcostwo jej dziecka.
Krawczyk nie musi odpowiadać na zarzuty Leppera; jej zdaniem werdykt w sprawie wydał sąd, oceniając wiarygodność zarówno jej, jak i Leppera. Przypomina jednak, że to Andrzej Lepper kłamie, mówiąc, iż wskazała kilku mężczyzn, którym można by przypisać ojcostwo jej najmłodszego dziecka. – To przewodniczący Lepper i jego pomocnicy wskazywali coraz to nowe osoby, próbując to później wykorzystać przeciwko mnie. Warto przypomnieć, że jedna z tych osób wytoczyła Jackowi Popeckiemu proces o pomówienie, który wygrała. Nie mogło być żadnej wątpliwości – podkreśla.
Dzisiejszy wyrok skazujący może nie być dla Łyżwińskiego ostatnim. Przed tomaszowskim sądem toczy się wciąż postępowanie w sprawie przywłaszczenia składek wpłacanych przez kandydatów na radnych z list Samoobrony.

































































Napisz komentarz
Komentarze