Zacznijmy jednak od początku. W drużynie Lechii spore zaskoczenie, bowiem w formacji pomocy obejrzeliśmy jednego z najsłabszych graczy tej rundy, Przemysława Orzechowskiego. Zawodnik ma za sobą 10 występów w tym sezonie, ale dopiero piąty raz zagrał od pierwszej minuty. Drugim zaskoczeniem była obecnośc Patory (dopiero 4 mecz w wyjściowym jedenastce). Skład uzupełnili: Awdziewicz (w bramce), Cyran, Żytek, Magdoń, Kornacki, Bocian, Szymczak, Rozwandowicz i Płonka Widzew rozpoczął potyczkę bez większych zaskoczeń. Między słupkami stanął Wolański, a obok niego zagrali: Sylwestrzak, Kozłowski, Zieleniecki, Pigiel, Radwański, Kazimierowicz, Michalski, Mąka, Mille i Świderski.
Gospodarze mecz rozpoczęli odważnie i gra Lechii mogła się podobać. Sytuacji bramkowych nie potrafiliśmy jednak sobie stworzyć, a z biegiem gry inicjatywę przejmował Widzew.
W 12 minucie dobry pressing drużyny Łodzian kończy się stratą piłki jednego z Lechistów w okolicach własnego pola karnego, a następnie pięknym miękkim wysokim zagraniem Radwańskiego do wchodzącego z prawej strony Mateusza Michalskiego. Gracz Widzewa uderza po długim rogu obok bezradnego Awdziewicza i Lechia musi odrabiać straty. Sytuacja niewiele się różniła od tego co opisywaliśmy w naszej analizie – zmieniło się tylko miejsce ostatniego podania.
Gol Łodzian podciął skrzydła Lechistom. Nasza drużyna w pierwszej połowie z minuty na minutę prezentowała się co raz gorzej, a rywal rozpędzał się powoli, powoli…. aż wreszcie nabrał szybkości, której zielono – czerwoni nie byli w stanie „przeskoczyć”.
W 28 minucie indywidualny rajd i wyłożenie piłki w okolice szóstego metra do Daniel Mąki – zaprezentował nam Kozłowski. Najskuteczniejszemu napastnikowi Widzewa nie pozostało nic innego jak dołożyć nogę - ten jednak ku zdumieniu już nieco rozżalonych obrotem sprawy kibiców gospodarzy - nie trafił w futbolówkę.
Mija dziesięć minut i dwukrotnie od utraty gola ratuje nas Awdziewicz. Bramkarz Lechii najpierw zdążył wypiąstkować dośrodkowanie Kozłowskiego, a następnie popisał się świetnym refleksem przy uderzeniu Świderskiego z bliskiej odległości.
W 39 minucie Płonka wreszcie pokazał charakter w walce o piłkę. Indywidualna akcja napastnika z prawej strony pola karnego, kończy się silnym strzałem z około 10 metrów. Wolański dobrze jednak skraca kąt i wygrywa pojedynek z przeciwnikiem.
Końcowe fragmenty pierwszej części, były dobre w wykonaniu Lechii. Ten niezbyt udany dla nas mecz swój kolejny ważny „akt” zaprezentował nam w 42 minucie, ponownie dla nas pozytywny.
Ustawiony po prawej Bocian zdołał wywalczyć piłkę przy linii autowej boiska, a następnie podać do Rozwandowicza. Pomocnik gospodarzy nie zastanawiając ani ułamka sekundy, uderzył bardzo mocno z pierwszej piłki i Wolański jedyne co mógł zrobić to odprowadzić futbolówkę wzrokiem. Po chwili „starą” trybunę - wypełnioną kibicami Lechii - ogarnia szał radości, a autor trafienia tonie w objęciach kolegów.
Do przerwy bramkowy remis. Trener Jóźwiak w przerwie ma okazję, aby przemówić swoim zawodnikom do sumienia, czy też skorygować błędy w ustawieniu z pierwszej części meczu.
Drugą rozpoczęliśmy od zmiany w składzie. Na murawie pojawił się Golański, a z kibicami pożegnał się słabiutki dzisiaj Patora. Niewiele korzyści przyniosła wspomniana roszada, choć początek czwartego kwadransa meczu był nieco monotonny z obu stron. Jako pierwsza, swoją obecność zaznaczyła drużyna gości.
W 57 minucie Widzew prezentuję nam wariant numer dwa z naszej przedmeczowej analizy, czyli grę na jeden kontakt rozpoczęty w okolicach bocznej strefy pola karnego drużyny broniącej (lewa strona). „Kataloński ofensywny trójkąt Guardioli” skutecznym strzałem wykończył Daniel Świderski i tym samym Widzew ponownie objął prowadzenie.
Stracony gol podziałał na naszych piłkarzy demobilizująco. Brak wiary w dobry wynik, proste błędy w rozegraniu i zwyczajny brak argumentów sportowych sprawiły, iż Tomaszowianie nie potrafili wstać z kolan. Lechia ostatecznie przegrywa 1:2, a Widzew zwyczajnie pokazał nam dzisiaj jak się gra w piłkę.
Mimo porażki nie mamy wielki powodów do smutku. To tylko jeden mecz, a Lechia wciąż liczy się w walce o awans. Nasza strata do Sokoła Aleksandrów i Widzewa Łódź, który jest nowym liderem - wynosi ledwie cztery punkty, a przed nami jeszcze 18 spotkań.
RKS Lechia – Widzew Łódź 1:2 (1:1)
0: 1 Mateusz Michalski 12’
1: 1 Jakub Rozwandowicz 42’
1: 2 Daniel Świderski 57’
Żółte kartki: Cyran – Miller, Wolański
Sędzia: Krzysztof Korycki (Warszawa)
RKS Lechia: Awdziewicz – Cyran, Magdoń, Żytek, Kornacki (90′ Walasek) – Bocian, Orzechowski , Szymczak Patora (46′ Golański), Rozwandowicz (84' Lewiński), Płonka
Widzew Łódź: Wolański – Kozłowski, Sylwestrzak, Zieleniecki, Pigiel – Michalski, Kazimierowicz, Radwański, Miller – Mąka (90+3′ Kwiek) – Świderski (84′ Gołębiewski)
























































Napisz komentarz
Komentarze