Szanowni Państwo, Szanowny Panie Prezydencie, jaki ma cel zniesienie ograniczenia kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast? Czy celem jest tworzenie lub też utrzymanie tak zwanych układów zamkniętych, klik?
Jeśli dany włodarz ma się za tak świetnego, z tak wieloma pomysłami, świeżym podejściem, iż nadal chce się realizować jako ten napędowy w danej społeczności, to przecież jest tyle rozlicznych funkcji, które może pełnić i tam się spełniać i dalej działać na rzecz społeczeństwa.
Czy naprawdę musi być prezydentem? Czy Pan, Panie Marcinie jako uczestnik konferencji Pana Ministra Klimczaka, a więc jak rozumiem popierający jego pomysł, czy też pomysł jego środowiska politycznego co do zniesienia ograniczenia kadencji, potrafi działać, realizować się tylko i wyłącznie jako prezydent? Naprawdę taką krzywdą jest to ograniczenie do dwóch kadencji że jest Panu tak z tym źle i Pan z tym walczy?
A czy słyszał Pan może właśnie o tworzeniu się takich układów, uzależnianiu przez część włodarzy lokalnej społeczności od siebie i dzięki temu trwanie na danym stanowisku przez wiele, wiele lat. Często bywa, w tych mniejszych gminach, że urząd gminy jest największym pracodawcą w danej gminie (sam urząd, dodatkowo placówki oświatowe itd.). Część włodarzy to wykorzystuje. Naprawdę Pan to popiera?
Jeśli ktoś ma otwartą głowę, chce działać, ma pomysły to znajdzie sposób na to żeby dalej pomagać swojej społeczności nawet jeśli nie będzie prezydentem, burmistrzem czy wójtem.
Może być zastępcą, może pełnić funkcję choćby w innym samorządzie (na szczeblu powiatowym, wojewódzkim). Możliwości jest bardzo wiele. Ja wiem, że nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Wiem że są włodarze którzy są wiele kadencji i są świetnymi włodarzami i są wybrani nie dlatego, że wytworzyli jakiś układ, ale dlatego, że są naprawdę świetni. Ale są też i tacy o których pisałam wyżej. Którzy uzależniają ludzi w swojej gminie od siebie, tworzą klikę. Nie ma idealnych rozwiązań, ale uważam, że ograniczenie liczby kadencji (z jednoczesnym ich wydłużeniem jak to miało miejsce) przyniosło zdecydowanie więcej korzyści niż szkód. Tym samym powrót do nieograniczonej liczby kadencji ma zdecydowanie więcej wad niż zalet.
Jeśli nawet tym sposobem "zdejmie" się z urzędu kogoś naprawdę wartościowego, to jeśli tylko będzie chciał, to znajdzie dla siebie miejsce i będzie dalej działał i społeczność na tym nie ucierpi.
On sam zresztą też nie nie ucierpi, bo jeśli naprawdę jest dobry, jest szanowany, jest fachowcem, to z całą pewnością znajdzie sobie zajęcie i głodem przymierał nie będzie.
Natomiast ma to ten plus, że pozwoli rozbić te układy, kliki. A przynajmniej utrudni ich powstawanie i trwanie.
A Pan czemu uważa inaczej? Czemu Pan uważa, że ograniczenie do dwóch kadencji (z ich wydłużeniem jak to miejsce, bo przecież wcześniej kadencja trwała 4 lata, a teraz 5) jest złe? Bo chyba nie chodzi o patrzenie na całość tylko przez pryzmat swojej osoby i własne chęci?
Łącząc wyrazy szacunku, pozostaje w oczekiwaniu na odpowiedź
***
Odniosłam się do mniejszych miejscowości. A w tych większych miastach, gdzie są spółki miejskie doskonale Pan wie, że następuje uzależnienie przez proponowanie radnym intratnych stanowisk.
I tak w mniejszych gminach nie ma kontroli nad włodarzem ze strony rady, bo jest klika, zastraszanie, powiązanie przez to że albo ktoś ze znajomych, z rodziny pracuje w gminie, szkole, itd. więc musicie na mnie głosować, bo inaczej ten ktoś straci pracę.
Ponadto jest taki nacisk, że jeśli radny za dużo się odzywa, to wójt jednak podejmie decyzję że nowa droga zamiast w jego okręgu, to powstanie w innym. I da ludziom do zrozumienia, jeśli w następnej kadencji będzie inny radny, to będziecie mieli właśnie czy to drogę czy jakąś inną inwestycje.
W tych większych po prostu część radnych zostaje w zarządzie jakiejś tam miejskiej spółki, itp. Coś się zawsze znajdzie. Tak się zabija kontrolę, nadzór ze strony rady nad.
I Pan doskonale o tym wie. Nie twierdzę, że Pan to stosuje, ale chyba Pan nie zaprzeczy, że takie mechanizmy istnieją?
Czemu więc pomimo tej wiedzy chce Pan zamykać, a co najmniej utrudniać realizację swojej wizji młodym, ambitnym ze świeżymi pomysłami?
Chyba nie zaprzeczy Pan i temu że jednak świeża, młoda osoba chcąca zostać wójtem, burmistrzem czy prezydentem jeśli ma walczyć o to z już urzędującym włodarzem to ma nieco utrudnione zadanie?
Aleksandra Mintus























































Napisz komentarz
Komentarze