Dlaczego część miast prosi, by nie karmić gołębi?
Samorządy tłumaczą, że dokarmianie w centrach powoduje nadmierną koncentrację ptaków, zanieczyszczenia i przyciąga gryzonie. Wprost pisze o tym brytyjski samorząd Adur & Worthing: dokarmianie „zachęca szczury i myszy” oraz skutkuje bałaganem i problemami sanitarnymi.
Podobne ostrzeżenia – w kontekście ogólnej higieny i bezpieczeństwa – publikują polskie urzędy miast, prowadząc kampanie „nie dokarmiaj gołębi” i wyjaśniając, że chleb jest dla ptaków ubogi odżywczo, a resztki jedzenia zanieczyszczają przestrzeń publiczną.
Co na to specjaliści od zdrowia?
Amerykański NIOSH/CDC przypomina, że w miejscach z nagromadzonymi ptasimi odchodami (gołębi i nietoperzy) może dochodzić do namnażania się grzyba Histoplasma capsulatum. Kluczowa jest właściwa dezynfekcja: „Nie należy na sucho zamiatać ani przerzucać materiału zanieczyszczonego odchodami” – zaleca agencja, rekomendując nawilżenie powierzchni i środki ochrony osobistej podczas sprzątania.
Warto jednak zachować proporcje. Te same materiały podkreślają, że większość ekspozycji nie kończy się chorobą, a ryzyko dotyczy głównie prac przy dużych, suchych złogach odchodów w zamkniętych przestrzeniach. W przestrzeni otwartej, przy zwykłym kontakcie, zagrożenie dla osób zdrowych jest oceniane jako niskie – problemem bywa raczej brak higieny podczas sprzątania.
A co mówią ornitolodzy?
Karmienie ptaków nie jest samo w sobie „złe”, o ile odbywa się mądrze i higienicznie. Royal Society for the Protection of Birds (RSPB) zaleca regularne czyszczenie karmników, rotację miejsc karmienia i unikanie nadmiaru pieczywa. Organizacja przypomina: najlepiej podawać ziarno, nasiona i orzechy oraz myć karmniki i miejsca karmienia – to ogranicza ryzyko chorób przenoszonych między ptakami.
Do podobnych wniosków dochodzą badania nad ptakami miejskimi: im mniej łatwo dostępnego, „ludzkiego” jedzenia, tym mniejsza koncentracja ptaków w jednym punkcie i mniejsza presja na infrastrukturę oraz czystość.
„Ptaki brudzą, hałasują, niszczą elewacje”. Głos mieszkańców – i odpowiedź
Mieszkańcy często skarżą się na zabrudzone parapety i ławki, śliskie chodniki po deszczu oraz zatykanie rynien. Wiele brytyjskich i polskich samorządów wprost wymienia te uciążliwości jako powód ograniczania dokarmiania w śródmieściu. Rozwiązaniem nie jest jednak walka z ptakami, lecz porządek, zarządzanie przestrzenią i selektywne ograniczenia: zakaz sypania chleba na głównych placach, utrzymanie czystości, a także uszczelnianie miejsc lęgowych w budynkach zgodnie z przepisami ochrony zwierząt.
Co działa w praktyce? Humanitarne metody
Europejskie miasta coraz częściej łączą edukację, porządek i humanitarne zarządzanie populacją. Skuteczne okazują się tzw. gołębnie miejskie (pigeon lofts), gdzie ptaki przyzwyczaja się do bezpiecznego karmienia, a następnie wymienia część jaj na sztuczne – ograniczając przyrost naturalny bez okrucieństwa. Takie modele opisują organizacje doradcze (PICAS) i samorządy, m.in. w Bazylei czy Augsburgu.
Jak karmić odpowiedzialnie (jeśli już to robimy)?
Eksperci zalecają: nie sypać pieczywa na chodniki i place, nie tworzyć „stałych stołówek” w jednym punkcie miasta i nie zostawiać resztek. Jeśli chcemy wspierać ptaki, róbmy to w kontrolowanych miejscach – w ogrodach, parkach z karmnikami – i dbajmy o higienę. RSPB rekomenduje regularne czyszczenie karmników i wymianę wody; to ogranicza ryzyko chorób wśród ptaków i dba o porządek wokół.
Konkluzja
Apele, by nie dokarmiać gołębi w centrum miasta, mają sens z punktu widzenia czystości, kontroli populacji i bezpieczeństwa sanitarnego – nie dlatego, że każdy kontakt z gołębiem jest niebezpieczny, ale dlatego, że masowe sypanie resztek zaburza równowagę i przyciąga gryzonie. Najlepszym kompromisem jest mądre, punktowe dokarmianie (poza reprezentacyjnymi miejscami), higiena oraz humanitarne programy zarządzania populacją. To podejście jest zgodne zarówno z zaleceniami zdrowia publicznego, jak i z rekomendacjami ornitologów.






















































Napisz komentarz
Komentarze