Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 06:29
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Tym razem w cyklu "Okrakiem" z Basią Goździk, właścicielką najstarszej księgarni w Tomaszowie Mazowieckim rozmawia Edek Wójciak

 

E.W.: Czy Twoja księgarnia jest podobnie jak tamta z filmu (Masz wiadomość) czymś zagrożona?

B.G.:  Ta księgarnia powstała pod szyldem Domu Książki w 1950 roku. Teraz jestem jej właścicielką, ale wiele się zmieniło przez te lata. Lokal jest mniejszy, ceny książek o wiele za duże dla przeciętnego człowieka, zmieniło się nastawienie ludzi do czytelnictwa – istnieje internet, Empiki – oto co może stanowić konkurencję dla małej księgarni, nawet zagrożenie.  Na dodatek nasz Plac Kościuszki poddano rewitalizacji. Pan Marek Karewicz powiedział mi nie tak dawno: „Basiu, nie martw się, masz księgarnię w wymarzonym miejscu”. To prawda, ale chyba nie wiedział wtedy, że przeróbkę Placu zaplanowano na dwa lata.

 

E.W.: Jakie były początki tej Księgarni?

B.G.:  Pierwsza kierowniczka, pani Eugenia Hejmowa, woziła na rowerze deski na regały i wraz ze swoją córka rozkręcała ten interes. Ja trafiłam tutaj zupełnie przypadkowo, prawdę mówiąc pomogły mi w tym niesprawnie działające telefony. Pani Hejmowa rozprowadzała podręczniki szkolne po mieście i przypadkowo zapytała pana Srokę z Wydziału Oświaty, czy nie miałby kogoś znajomego, człowieka odpowiedniego do pracy w jej księgarni, gdyż sobie już nie może poradzić. Pan Sroka odrzekł, że kogoś takiego ma, a miał na myśli mnie. Podobnie jak on, ja z moją rodziną mieszkaliśmy w dzielnicy robotniczej – Kaczka. Po kilku telefonicznych kontaktach, powodujących raczej nieporozumienia, wybrałam się do niego osobiście i zostałam po małym interview zaakceptowana. Widocznie tak musiało być. Byłam bezpośrednio po maturze i niezdanym egzaminie na Wydział Biologii Uniwersytetu Łódzkiego. I tak to ja, skromna dziewczynka ubrana w granatową spódniczkę, białą bluzkę z czarną aksamitką, niebieski sweterek,  czarne buciki i białe skarpetki, na dodatek 1 kwietnia, przyszłam tutaj do pracy. Był rok 1970. Od pierwszego dnia mojej księgarskiej kariery wiedziałam, że dobrze się stało, że nie przyjęto mnie na tę biologię. Już od pierwszego września zaczęłam edukację na Zaocznym Studium Księgarskim w Warszawie.

 

E.W.:  Musiało ci się w tej księgarni spodobać

B.G.:  Pierwsze wrażenie było fantastyczne. Przede wszystkim zastałam wspaniałą atmosferę do pracy, a to wiązało się z tym, z jakimi ludźmi zaczęłam mieć bezpośrednie kontakty, a mam na myśli klientów naszej Księgarni. Nauczyciele, lekarze, prawnicy. Na początku stałam z boku, przyglądałam  i przysłuchiwałam się, podziwiając sposób, w jaki prowadzili rozmowy o książkach z moją szefową. Odkrywałam w ten sposób całkowicie nowy dla mnie świat, świat ówczesnej inteligencji, elit kulturalnych i intelektualnych naszego miasta. Przyjacielem Księgarni był pan Andrzej Ulikowski, pasjonat i bibliofil, człowiek wszystkowiedzący. Na początku mojej pracy bardzo się go bałam, taki był poważny i budzący respekt swoją wiedzą i sposobem zachowania. Stali klienci wiedzieli o co pytać, Przychodzili adwokaci: pan Dębowski i pan Kaściński i zadawali pytania, na które nie zawsze byłam w stanie od razu odpowiedzieć. Takie wyzwania były dla mnie prowokacją do zgłębiania biografii pisarzy i treści dzieł. Uczyłam się od nich.

 

E.W.:  A zwyczajni ludzie?

B.G.:  W tej księgarni wszyscy byli traktowani jednakowo. Prawdę mówiąc, wszyscy stali klienci zaczęli być dla mnie zwyczajnymi ludźmi, niezależnie od stopnia wykształcenia. Do nas przychodzili ludzie bardzo skromnie się prezentujący, a jednocześnie wielcy duchowo.  Bardzo dużo ludzi. Wymagało to powiększenia personelu. W 1971 roku przyszła do pracy Ula Rajska, z domu Kozar. Jeśli ja trafiłam tutaj po znajomości, to Ula z wyboru. Po skończeniu Szkoły Podstawowej Nr 7 już wiedziała, że idzie do Technikum Księgarskiego. I jesteśmy razem przez te wszystkie lata, do dziś. Podziwiam Ulę.

 

E.W.:  Jak wyglądała księgarnia w tamtych latach?

B.G.:  Lokal był ogromny. Jeszcze przed moim przybyciem, bo w roku 1968, przeżył dużą metamorfozę. Pani Hejmowa lubiła budować, powiększać, przerabiać. Miała wielkie plany i marzenia, niestety, w bardzo młodym wieku została wdową z córką i pasierbem na utrzymaniu. Księgarstwo, jej wielka pasja życia, pozwoliło jej przetrwać tragedię.

 

E.W.:  Studium Księgarskie, a potem studia?

B.G.:  Na Studium poszłyśmy razem z koleżanką, Danusią Stolarską – Jarosz. Tam nauczyłyśmy się zawodu księgarza od wspaniałych wykładowców. Był pan Tadeusz Husak – wykładowca od reklamy, pan Pękala – od ekonomii księgarstwa, był pan Rzewuski – od historii księgarstwa i wielu, wielu innych. Szkoła była przy ulicy Żeromskiego na Żoliborzu. Wtedy po drugiej stronie ulicy pasły się krowy. Kiedy odwiedziłam to miejsce po dwudziestu latach budynek owszem, poznałam, jest tam obecnie Technikum Księgarskie i Księgarnia imienia K.K. Baczyńskiego, ale za jezdnią wyrosło wielkie, nowe osiedle. Po ukończeniu Studium wybrałam kierunek Księgarstwo na Wydziale Bibliotekoznawstwa I Informacji Naukowej Uniwersytetu Warszawskiego. Studiowałam ze wspaniałymi ludźmi, urodzonymi księgarzami, miedzy innymi z Tadeuszem Dąbrowskim, obecnie właścicielem księgarni w Zgierzu, którego ja nazywam wcale nie żartem – Księgarzem Rzeczypospolitej. Była z nami Ola z Księgarni Naukowo-Medycznej z Kielc, szalony wielce Tadeusz Prześlakiewicz, prowadzący wtedy Księgarnię Muzyczną przy ulicy Moliera w Warszawie, a obecnie jest właścicielem księgarni Atlas, Krysia Dołoszyńska z nieistniejącej już Księgarni ORWN PAN w Pałacu Kultury. Nieocenionym wykładowcą był dr Andrzej Skrzypczak. Nosił w klapie znaczek Białego Kruka. Jeden z naszych kolegów zapytał, co to za ptaka pan docent nosi w klapie, a ten odpowiedział: „Nie jestem ornitologiem, jestem miłośnikiem książek”. Pracę magisterską pisałam u docenta Radosława Cybulskiego.

 

E.W.: Zaraz, zaraz…Praca, studia, to  kiedy zdążyłaś wyjść za mąż, urodzić dziecko, wychować?

B.G.:  Kiedy kończyłam Studium Księgarskie to wyszłam za mąż i urodziłam Kasię. Zmieściłam się z tym wszystkim w jednym roku. Wyszłam za mąż za Czesia Goździka, człowieka, którego pokochałam z całego serca. Ten „karpaciorz” ujął mnie swoim zachowaniem, prawdziwą kindersztubą. Kiedy po raz pierwszy mnie pocałował, ja po powrocie do domu płakałam, aż zaniepokoiło to mojego tatę. To, że dzisiaj mam księgarnię, zawdzięczam Cześkowi i Kasi. Powiedzieli mi wprost: „Matka musi mieć Księgarnię, nie wyobrażamy jej sobie siedzącej w domu”. Dlatego też wydałam tobie książkę. Dzięki Cześkowi. Podziwiam go za to, że zafundował mi kilka lat wspaniałych studiów, wyjazdów, podczas których nie tylko się chodziło na wykłady. Były to czasy wspaniałych spotkań i zabawy. Czasy prosperity starych warszawskich kultowych miejsc na Starym Mieście, jak: Bazyliszek, Fukier, kamienne Schodki, Krokodyl – to wszystko było nasze. Bywaliśmy tam także z naszymi wykładowcami. Między innymi z panem Jerzym Pękalą, który nawiasem mówiąc, oblał mnie na absolutorium. Koledzy zaśmiewali się podczas oblewania (imprezy) ich zdanych egzaminów (ja jedna nie zaliczyłam), że Pękala chce się jeszcze raz ze mną spotkać, ale żebym uważała, bo jest chory na serce. Za jakiś czas zdałam bez problemu i mogłam zacząć pisanie pracy. A pracę napisał mi Czesiek w Dziwnowie. Zdobył maszynę do pisania w swoim zakładzie pracy w Bełchatowie i na tej maszynie przepisał mi całą pracę magisterską. Sąsiedzi – wczasowicze pukali się w czoła, mówiąc: „Co za czub zabiera maszynę do pisania na wczasy? Chyba że to jakiś pisarz? – A to był mój mąż przepisujący moją pracę magisterską.

 

 

 

 

E.W.:  Czy fakt ukończenia studiów miał wpływ na twoją pracę zawodową?

B.G.:  W pracy nic się nie zmieniło. Studia były okazją do rozwoju, do spotkania wielu ciekawych ludzi. Między innymi dzięki warszawskim kontaktom wspomnianego już tomaszowskiego bibliofila, pana Andrzeja Ulikowskiego, poznałam pana Jerzego Kordowicza, znanego z Radiowej Trójki. Odwiedziłam go kiedyś na prośbę pana Andrzeja w jego mieszkaniu na Nowym Świecie. Otwiera, ja do niego mówię, ale widzę, że on nie rozumie, co ja do niego mówię. A on mnie wysłuchał i powiada: „Ależ pani ma wspaniały radiowy głos!” Teraz, kiedy od kilku lat prowadzę stały program o książkach w lokalnej telewizji („Książka na weekend”), ludzie mówią mi to samo na temat głosu, dodając jeszcze co nieco pochlebnego na temat prowadzenia i zawartości mojej audycji.

 

E.W.:  Jak Księgarnia przeżyła zmiany ustrojowe?

B.G.:  Księgarnia była państwowa aż do 1991 roku. Przeżyła czasy, kiedy tak jak wszystkiego, brakowało również książek. Co się ukazywało, było od razu sprzedawane. Nawet jak była później pod szyldem Dom Książki SA, jakoś jeszcze szło. Księgarnie zaczęły się prywatyzować. Nasza sprywatyzowała się dopiero w roku 2001, o wiele za późno. Jest nasza dzięki pastorowi Pawlasowi, do którego parafii należy budynek. Niestety, na nowe czasy była za duża, musieliśmy z wielu powodów zadowolić się mniejszym lokalem, na szczęście w tym samym miejscu.

 

E.W.:  Co teraz usłyszysz, nie jest to tylko moją opinią. Twoja Księgarnia ma i serce i duszę i jest jedynym takim ośrodkiem kultury w naszym mieście, stworzonym przez Ciebie, Twój personel, ale i czytelników książek, czyli klientów, a także dzięki innym zaprzyjaźnionym z Księgarnią osobom.

B.G.:  Jest mi ogromnie miło to słyszeć. Myślę, że masz rację, że my wszyscy razem to stworzyliśmy. Przez te lata na to zasłużyliśmy, żeby mieć przyjaciół. Nasza Księgarnia ma nie tylko front, czyli sklep, gdzie się sprzedaje książki. Nasi klienci odczuwają potrzebę rozmowy z nami. Babcia opowiada nam o swoich wnukach, mama o dzieciach, Przychodzi dziecko, ogląda, pożera wzrokiem książeczkę, no to ją dostaje w prezencie. A na zapleczu kwitnie ożywione życie towarzyskie. Nasze zaplecze nazywamy żartobliwie „Klubem”. Spotykamy się my, wszyscy przyjaciele Księgarni, opowiadamy sobie o swoich zainteresowaniach, sukcesach i kłopotach, dzielimy się plotkami (ale tylko w pozytywnym znaczeniu). Bo każdy z nas ma coś nowego, ciekawego do powiedzenia. Cieszę się, że coś takiego można było stworzyć, że tak często się spotykamy, że się o siebie dopytujemy, że ludzie z tomaszowskimi korzeniami porozrzucani po świecie mają tutaj swoją „skrzynkę kontaktową”.  Księgarnia przyciąga ludzi, wy przychodzicie do nas jak do siebie. Edek Wójciak ma tu nawet swój kubek do kawy (śmiejemy się). Do „Klubu na Zapleczu” zaglądają: Marek Karewicz – fotografik, kocha Księgarnię, Emilka Tesz – poetka, Janek Pampuch – dziennikarz, Marysia Dębicka – polonistka, pastor Pawlas, Leszek Wysocki – prezes Ceramiki Paradyż, Danusia Mec – siostra naszego wielkiego formatu artysty, nieodżałowanego Bogusia Meca, Janek Pyska – ekspert od jazzu i rocka, Antek Malewski – ten od Herosów Rock’n’Rolla i felietonów na tym portalu, pani Zagozdon – mama prezydenta miasta, Zuzia Sęk – przyjaciółka Księgarni, pani Basia Borowska – matematyczka, Stanisław Olczak – znawca historii Tomaszowa, Andrzej Kędzierski z Muzeum, Ula Trochowa z Towarzystwa Przyjaciół Tomaszowa, Krysia i Tadeusz Czekalscy – wielcy przyjaciele Księgarni, Jacek Bilski – miłośnik Kresów, Jerzy Bunzel – poeta, Andrzej Kobalczyk – dyrektor Skansenu Rzeki Pilicy, historyk, dziennikarz i pisarz, Andrzej Kuc – przyjaciel ze Spały, Maria Bunzel – malarka, Włodek Votka – piosenkarz, Wiesiek Fiszbach – malarz, Wojtek Rybak  – przyjaciel Księgarni, Zbyszek Tarnawski – jak przyleci z Seatle, Wiesia Stachowicz – jak przyleci ze Szwecji, Andrzej Kossakowski – jak przyjedzie z Niemiec, Edek Wójciak – jak przyleci z Kanady. Księgarnię kochają  Jaga Hafner i Ania Rutkowski z Wiednia. I wiele innych osób, które tylko przez roztrzepanie mogłam pominąć i za to je przepraszam. Namiętnym „Klubowiczem” był pan Olek Kaściński – warszawski adwokat z tomaszowskimi korzeniami, który już odszedł, ale na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

 

E.W.:  Muszę o to zapytać: jak się sprzedają książki w obecnych, trudnych czasach?

B.G.:  Boleję nad tym, że książka stała się produktem, i to produktem elitarnym. Ale kto kocha książki, nawet jak pracuje za małe pieniądze, może nawet chodzić w podartych butach, ale książkę kupi. Nie da się małym księgarniom konkurować z Empikami, właśnie takim molochem sieciowym, jak we wspomnianym filmie Fox Books. Ja lubię nastrój EMPIK-ów, lubię patrzeć, jak młodzież przesiaduje na podłodze i czyta książki. Ale Empiki potrafią przecenić książkę z 40 złotych na 5 złotych, a u mnie ona musi kosztować dalej 40. Nikt nie wie, że sama przesyłka kosztuje 15. Jest coraz trudniej, bo cenami manipuluje wolny rynek.

 

E.W.:  Czego można życzyć Basi Goździk, kobiecie mającej serce i prowadzącej już 43 lata „Księgarnię z duszą” przy Placu Kościuszki 22 w Tomaszowie Mazowieckim?

B.G.: Przede wszystkim, żeby ludzie nas odwiedzali i kupowali książki. Żeby już jak mnie nie będzie, znalazł się ktoś taki sam, co by zwariował w temacie książka tak jak ja i moja Ula. Żeby każdy klient czuł się u nas jak u siebie w domu. Żeby wiedział, że tutaj spotka zawsze kogoś, kto się do niego uśmiechnie i podtrzyma na duchu. Żeby młodzież czytała nie tylko ściągi z lektur.

 

Basia Goździk dokonała rzeczy, które rzadko się zdarzają w innych księgarniach, albo nie zdarzają się w ogóle. Zdecydowała się żeby sama być wydawcą. W roku 2007 wydała moją książkę – „Siwy dym”. Później, kiedy Antek Malewski zaczął pisać swoje kroniki rock’n’rolla, poczynając od „Tomaszów w rock’n’rollowym widzie” a potem dwie kolejne, Basia była również jego wydawcą. Trzeba mieć dużo hartu ducha, wyobraźni i kochać książki oraz mieć ogromne serce dla przyjaciół, żeby w dzisiejszych czasach podejmować takie działania.

 

Już od dzisiaj w Księgarni na Placu można będzie zakupić moją nową książkę – „Piętno Anioła”. Poza tym w tej Księgarni z Duszą są do nabycia wszystkie moje książki, a do tej pory ukazało się ich już pięć. Przypomnę: Akademia Politury, Zupa z Króla, Siwy Dym, Krótka Historia Spodni w Tomaszowie Mazowieckim i ostatnie moje „dziecko” – Piętno Anioła. Niebawem na tym portalu ukaże się recenzja książki. Planuję też dla Piętna Anioła bardzo uroczystą promocję, która prawdopodobnie będzie miała miejsce w pięknym lokalu Społeczności Chrześcijańskiej TOMY, po Świętach, data jest uzgadniana. Podczas tej promocji postaram się przygotować dla mieszkańców Tomaszowa fajną niespodziankę.

 

Barbara Goździk w roku 2007 została uhonorowana Złotą Odznaką Księgarską. Byliśmy na tej wspaniałej uroczystości razem, dołączył do nas nieżyjący, nieodżałowany nasz przyjaciel, Marek Koprowski z łódzkiej ANGORY. Poznałem tam większość przyjaciół Basi – księgarzy z takim samym jak ona wielkim stażem, z takim samym wielkim sercem do książki i do ludzi. Bo to, że te dwie miłości idą w parze, widać było jak na dłoni. Księgarnie - ostatnie ogniwo w dystrybucji książki niech pozostaną ośrodkami kultury, niech nam żyją cisi bohaterowie, skromni, ale wielcy ludzie, niech księgarstwo zostanie i się rozwija, niech książka szeleści kartkami i pachnie marzeniami, niech rozbudza emocje i kształtuje wyobraźnię. Nic jej w tym nie zastąpi, tego jesteśmy pewni razem z Nasza Basia Kochaną.

 


Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)

Z cyklu: "Okrakiem" - Księgarnia z duszą – Nasza Basia Kochana (2)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Antek Malewski 31.03.2013 08:25
Edek jestem Tobie bardzo wdzięczny, że dotknąłeś w swoich feletonach tak SZLACHETNEJ i tak PRZYJAZNEJ osoby jaką jest, nie tylko dla mnie, ukochana NASZA BASIA. To dzięki NIEJ, w "fabrycznym klubie" kultywuje się lokalną czy krajową kulturę (należałoby napisać ten termin dużymi literami). Wszyscy wymienieni w tym felietonie "klubowicze" wyrazili by na to zgodę ... więc zaryzykuję ... piszę ... KULTURĘ. To na zapleczu (czyt. klubie) księgarni, dzięki Basi, bardzo zbliżyłem się do postaci Marka Karewicza co zaowocowało z organizowaniem przeze mnie czterech spotkań w naszym mieście z tą wybitną postacią w dziedzinie FOTOGRAFIA. To w tym klubie podczas towarzyskich spotkań powstają nowe koncepcje, nowi muzyczni bohaterowie kolejnego spotkania z cyklu "Herosi Rock'n'Rolla". Tak jak Edek również i ja bezgranicznie jestem wdzięczny za wydanie moich (trzy) publikacji. Basiu pozostaniesz dla nas, wszystkich tomaszowian tą GOŹDZIKOWĄ Z KSIĘGARNI. Tym felietonem sprawiłeś, że w moim domu jakże inny, niż zawsze, jest świąteczny nastrój. Edek jeszcze raz - DZIĘKUJĘ.

Opinie

Reklama

Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś jest czwartek, trzysta trzydziesty ósmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.24, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Barbara, Bernard, Chrystian, Filip, Hieronim, Jan, Klemens i Krystian.Data dodania artykułu: 04.12.2025 11:01
Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Dziś jest środa, trzysta trzydziesty siódmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.23, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Emma, Franciszek, Kasjan, Kryspin, Ksawery i Łucjusz.Data dodania artykułu: 03.12.2025 08:45
Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Podczas Global Retail Banking Innovation Awards 2025 magazynu The Digital Banker Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes zarządu Nest Banku, otrzymał tytuł Digital Banker of the Year (Central Europe). W tym samym konkursie Nest Bank zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za projekt N!Asystenta: Excellence in Digital Innovation - Poland oraz Best Technology Implementation by a Retail Bank - Europe.Data dodania artykułu: 02.12.2025 17:58
Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Blisko 10,4 mld zł w 2026 r. oszczędności w NFZ miałyby przynieść zmiany przedstawione przez resort zdrowia Ministerstwu Finansów. Zakładają one m.in reformę wynagrodzeń, limity w poradniach specjalistycznych i korekty na listach darmowych leków dla dzieci i seniorów; plan krytykuje opozycja z PiS.Data dodania artykułu: 01.12.2025 19:38
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.Data dodania artykułu: 01.12.2025 12:04
Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u w sklepach internetowych, hotelach, biurach podróży i wypożyczalniach - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów.Data dodania artykułu: 01.12.2025 11:42
Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Dziś jest poniedziałek, trzysta trzydziesty piąty dzień roku. Wschód słońca 07.20, zachód słońca 15.28. Imieniny obchodzą: Aleksander, Ananiasz, Antoni, Blanka, Edmund, Florencja, Jan, Natalia i Rudolf.Data dodania artykułu: 01.12.2025 06:55
Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS

Himmler uznał, że rezerwuarem dla jego prywatnej armii - bo tak w gruncie rzeczy traktował Waffen-SS – mogą być ziemie podbite przez III Rzeszę. Także te polskie – mówi w rozmowie z PAP dr Tomasz E. Bielecki, autor książki „Polacy w Waffen-SS. Polskie Pomorze”.Data dodania artykułu: 30.11.2025 19:30
Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS
Reklama
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

Nie udało się dzisiaj powołać nowego Starosty oraz Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. Nie udało się nawet zebrać 12 osobowego kworum, by móc prawomocnie przeprowadzić zwołaną na wniosek radnych sesję. Nie stawili na obradach radni Prawa i Sprawiedliwości oraz klubu Powiat Tomaszowski Od Nowa. Przy czym ci pierwsi w budynku starostwa byli. Dlaczego nie weszli na sesję? Mogli przecież przyjść i głosować. Nic nie stało na przeszkodzie. Mogli odrzucić proponowaną na Starostę przez KO, panią Alicję Zwolak Plichtę lub ją poprzeć. Tymczasem stworzono wrażenie, że dzieje się coś o czym osoby postronne nie powinny wiedzieć. Czy aby na pewno? Tekst na temat dzisiejszej sesji będzie miał charakter felietonowy, a więc całkiem subiektywny. Napisany z punktu widzenia radnego niezależnego, nie związanego z żadnymi partiami i nie będącego członkiem żadnego klubu. Nie znaczy to oczywiście, że znajdziecie w nim jakieś nieprawdziwe i niesprawdzone informacje.Data dodania artykułu: 03.12.2025 21:23 Liczba komentarzy: 16 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 5
„Anioły są wśród nas” – Gala tomaszowskich wolontariuszyOperacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowychŚmigłowce nad skałami Jury. 7. Batalion Kawalerii Powietrznej na poligonie marzeńHejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”KRUS i NFZ we wspólnej akcji „Weź się zbadaj”W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianWystawa „Ukraine in Focus” pokazuje prawdę o wojnieŚwięto Patrona w „Wyspiańskim” – ślubowanie pierwszoklasistów i spotkanie z MistrzemBestialski napad bandycki dokonany w pierwszym dniu świąt na ulicy Wesołej w Łodzi3 grudnia – dzień, w którym naprawdę warto się zatrzymaćKonkurs na dyrektora PCPR. Jedna kandydatura, zmiana władzy i sporo znaków zapytaniaS12 coraz bliżej Radomia. Rusza przetarg na odcinek Wieniawa – Radom Południe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: EwaTreść komentarza: Asystent prezesa czy sam prezes komentuje wysysanie szpitalnych pieniędzy.Źródło komentarza: Telefon za tysiąc, mieszkanie na koszt spółki. Złoty kontrakt prezesa TCZAutor komentarza: 325Treść komentarza: Kują, nie kłują. Telefon wstawia inaczej.Źródło komentarza: Czy uda się wybrać nowy Zarząd Powiatu?Autor komentarza: MacherTreść komentarza: Tylko do tej pory to między innymi Witczak pozwalał staroście trwać na stanowisku. To nie jego ludzie z KO dążyli najbardziej do odwołania Węgrzynowskiego. Ja też nie przepadam za Witko, ale on jeszcze czasem potrafi dogadać się z innymi dla dobra sprawy. Witczak tego nie potrafi i przejawem tego jest forsowanie Zwolak-Plichty na starostę, chociaż radni Witko nigdy jej nie zaakceptują.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: JaTreść komentarza: To wybór starosty dopiero po 17.12 ? Jak będzie przyjęty budżet miasta wtedy będzie można się domyślać kto zostanie starostą.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: EllaTreść komentarza: Chce kontroli i nadzoru, bo tam, gdzie pieniadze, tam trzeba patrzec na rece. Po prostu tak mamy. A nowy zawod w tym obrebie to hejter albo bardziej po polsku hejtownik. I tak trzeba mowc, jestem hejtownikiem, bo chce dozoru, kontroli i patrzenia na rece antyhejtownikom.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: zbychTreść komentarza: Wolę Witczaka od macierewicza. A o Witko świadczy Arena Lodowa (sprawdz dlaczego powstała) i kolejny "genialny" dla dobra mieszkańców pomysł z filharmoniąŹródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama