Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 13 grudnia 2025 19:56
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Napisałem parę książek, nic więc dziwnego, że w Polsce jestem czasem zapraszany do publicznych dyskusji na przeróżne tematy. Uczestniczyłem w wielu spotkaniach autorskich nie tylko w moim mieście, Tomaszowie Mazowieckim, ale i w Krakowie, Puławach, Kazimierzu nad Wisłą, Gdańsku, Rawie Mazowieckiej, Łodzi, Piotrkowie Trybunalskim, żeby wymienić te, które zadomowiły się w mojej pamięci. Publiczność często pytała mnie o Kanadę, gdzie mieszkam od 20 lat z krótkimi przerwami. Do najczęściej zadawanych pytań należały między innymi takie: Czy czuję się bardziej Polakiem czy Kanadyjczykiem? - Jak widzę nową Polską rzeczywistość (czytaj: polską demokrację) po latach nieobecności? - Jakie są różnice w przestrzeganiu prawa i wychowaniu? Pozwolę sobie na swobodne, całkowicie subiektywne odpowiedzi na te pytania, traktując je jako zagadnienia. Po prostu opowiem trochę polskim Kanadyjczykom o Polsce, a Polakom zamieszkującym na stałe Polskę – o Kanadzie. Jednym słowem, podywaguję na temat: jak widzę te kraje z perspektywy siedzącego aktualnie „okrakiem” emigranta.

 

I'm just sittin' on a fence

You can say I got no sense

Trying to make up my mind

Really is too hard I find

So I'm sittin on a fence

 

(The Rolling Stones)

 

Chociaż posiadam również obywatelstwo kanadyjskie, czuję się Polakiem i na to nic nie poradzę. Tylko, że mam jeden problem, z zastrzeżeniem, że nie powoduje on żadnej udręki czy zmartwienia. Otóż, jeśli zdarzy mi się, że posiedzę kilka miesięcy w Polsce, zaczynam odczuwać jakiś dziwny niepokój, którego źródła pochodzenia nie mogłem przez jakiś czas do końca zlokalizować. Dlaczego? Kiedyś nie mogłem odpowiedzieć sobie na to pytanie, teraz już wiem. Coś (no bo nie – ktoś) mnie wzywa do Kanady, coś, czego mimo wszystko dosyć długo nie potrafiłem określić, aż w końcu mnie olśniło: muszę się przyznać, że woła mnie moje poczucie bycia Kanadyjczykiem. Jestem więc i Polakiem i Kanadyjczykiem. Niektórzy znajomi pragną mi wmówić, że to mnie powinno męczyć i przytłaczać. Ja wiem najlepiej. Nic mnie w życiu bardziej nie cieszy, jak moja sytuacja bycia człowiekiem z podwójnym obywatelstwem.

 

Wylądowałem w Kanadzie jako niespełna czterdziestolatek i po trzech latach pobytu zdałem egzamin na obywatelstwo. Niczego to nie zmieniło w moim życiu, oprócz posiadania drugiego paszportu oraz prawa do głosowania. Tyle. Przypomnę, choć może niepotrzebnie, że rezydenci Kanady, czyli ludzie ze stałym pobytem (landed immigrants), mają wszystkie prawa oprócz właśnie tego  - do głosowania w wyborach, z jedną zaledwie restrykcją – nie mogą opuścić Kanady na dłużej niż 2 lata w ciągu 5 lat. To znaczy – mogą, ale wtedy ryzykują utratę statusu rezydenta. Obywatel może mieszkać gdzie chce i jak długo mu się to podoba. Jak wielu polskich emigrantów nie zasymilowałem się na całość, ponieważ długo mieszkałem w „polskim mieście” (Mississauga, 750 000 mieszkańców, w tym ponoć 150 000 Polaków), pracowałem i pracuję dla polskiej gazety „Gazeta” i mam więcej znajomych wśród Polaków niż wśród rdzennych Kanadyjczyków. Kanada to trochę dziwny twór etniczny. Z radością przyjmuje każdego roku ponad 200 000 emigrantów ze wszystkich krajów świata. Do tego stopnia wydaje się to dla niektórych niebezpieczne (niedorzeczność), że wśród części białej ludności wręcz pojawiają się oznaki paniki. Rzeczywiście, wkrótce (a może już)  ponad połowa mieszkańców Toronto będzie miała inny od białej kolor skóry. I cóż z tego?

 

Kanada ustawowo stawia na tak zwana wielokulturowość, popiera etnicznym społecznościom w zachowaniu kultur przywiezionych zewsząd. Piękne to i chwalebne. Znajdują się fundusze na etniczne rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne, które znakomicie prosperują, stworzono specjalne programy i granty, wspierające inicjatywy społeczności lokalnych. Po kilku latach mieszkania w takim tyglu nic już człowieka nie dziwi. Za to kiedy się wraca do Polski, na początku dziwi fakt, że wszyscy mówią po polsku. Oczywiście, zaznaczam, że jest to moje osobiste odczucie, ale czasem łapałem się na tęsknocie za angielskim. Po pierwszym moim dłuższym pobycie w Polsce okazało się, że mam szczęście. Udało mi się dostać posadę nauczyciela języka polskiego dla cudzoziemców. Miałem z tego dodatkową przyjemność, bo moi studenci byli wesołymi, inteligentnymi ludźmi, którzy przylecieli do Polski z Louisville, Kentucky, i byli po pierwsze – zafascynowani Polską, a po drugie – już po krótkim pobycie Polskę pokochali. Zaprzyjaźniłem się więc z moimi wspaniałymi studentami – Chadem i Ami, którzy byli nauczycielami języka angielskiego na kursach prowadzonych w Społeczności Chrześcijańskiej TOMY w Tomaszowie Mazowieckim. Paradoksalnie - szkoda, że okazali się albo nad wyraz pojętni, albo ja ich za dobrze uczyłem, gdyż ten rok mojego nauczania musiał im wystarczyć.

 

Wracając do rozpoczętego wątku – czuję się jednak bardziej Polakiem niż Kanadyjczykiem, zarówno w Polsce jak i w Kanadzie, mimo że jestem także dumny z bycia Kanadyjczykiem. Podobnie, jak nie mam problemu z przyznawaniem się do pochodzenia z małego miasta w środku Polski, chociaż niektórzy moi znajomi twierdzą, że powinienem mieć. Niby dlaczego? Choćby dlatego, że w tym miasteczku nic się nie dzieje. Że jest totalnie zaniedbywane przez kolejne ekipy nazwijmy to – „władzy”, lub „rządzących”, które to słowa mi się okropnie źle kojarzą. Prześladuje mnie pytanie: dlaczego moje miasto, a właściwie jego mieszkańcy,  nie potrafią, a może nie chcą (?!!!) wyjść, wyzwolić się z zaufania dla koszmarnie nieudolnej grupy swoich przedstawicieli, kręcących się w tyglu stanowisk. Mówiąc jaśniej – jeśli wyrzucają gościa z jednego stanowiska, zaraz trafia na inne, podobnie nieźle opłacane z kieszeni podatnika i nie mniej „zaszczytne”. Jedna uwaga – oni wyrzucają się sami i sami się przyjmują!

 

 

 

 

Kiedy się to skończy? Ponoć jakaś szansa istnieje, tylko że ja się zastanawiam, jak ludzie przyzwyczajeni do nic nie robienia pozwolą sobie odebrać synekury. Pożyjemy … i tak dalej. Moje miasto jednak zawsze pozostanie moją małą ojczyzną. Jest obecne w każdej z moich książek, co także niektórych irytuje. I podobno nie chodzi tu o złośliwość. Otrzymuję czasem rady, zarówno w Polsce jak i w Kanadzie, zawierające przesłania, że pokazując moje małe miasto w mojej twórczości, sam z siebie pokazuję się jako autor mniejszościowy, przez to prowincjonalny i niszowy. Jak dotąd nie mam osobiście takiego odczucia, dobrze się z tym czuję i w niczym mi to nie przeszkadza.

 

Trzeba pomieszkać trochę dłużej poza granicami Polski, żeby doświadczyć na własnej skórze, jak to jest z tak zwaną wolnością wraz z tak zwaną demokracją. Jako Polak urodzony i wychowany w ustroju totalitarnym myślałem wcześniej, całkiem podobnie jak wielu innych ludzi, że na Zachodzie istnieje tylko bogactwo, łatwość w dorabianiu się, absolutna wolność, słowem – raj na ziemi. A w takim raju to przecież wszystko człowiekowi wolno. W Polsce demokracja „kwitnie” już dwadzieścia parę lat. Na przykładzie mojego miasta mogę śmiało dodać – lat zmarnowanych. Po ostatnich polskich doświadczeniach odnoszę wrażenie, że błędne pojmowanie wolności i demokracji prezentuje w dalszym ciągu wielu rodaków.

 

Demokracja to pułapka, w którą ludzie zapędzają się sami, z własnej woli i z własnych wyborów. Sami zakładają sobie na szyje pętlę praw i obowiązków, łudząc się, że zrównoważą im ten zamotany sznur zagwarantowane przez konstytucję przywileje. A figa z makiem! Władza w demokracji zawsze ci wypomni i kiedy trzeba – przypomni, że przecież sam, bez żadnego przymusu i bez bicia zaakceptowałeś prawa, ustanawiane i zatwierdzane przez ciebie i większość obywateli, których przestrzegania pilnują osobiście przez was wybrani politycy, nadzorujący aparat prawa, w tym - przymusu. Kółko się zamyka i co, jesteś wolny? Nie jesteś i nie będziesz. I bardzo dobrze. Do demokracji trzeba dorosnąć. Wygląda na to, że do osiągnięcia owej dorosłości i dojrzałości potrzebne są doświadczenia pokoleń.

 

Dlatego nie ma nic wspólnego z wolnością sikanie pod kamienicami mojego miasta, a takie obrazki widziałem kilka razy, a jeden szczególny raz – w biały dzień w centrum miasta. Aktu tego dokonała kobieta w wieku około 30 lat, bez żenady ściągając spodnie, potem stringi, a kiedy już skończyła, z uśmiechem i całkiem bez pośpiechu się ubrała. I nikt poza mną na to nie zwrócił uwagi. Tylko ja, głupi, zacząłem walić pięścią w klakson, a bohaterka tej scenki popatrzyła na mnie lekceważąco i popukała się znacząco w czoło. I podobnie jak w tytule jednej z powieści Marka Hłaski – sporo ludzi maszerujących obok po prostu się odwróciło, a więc – wszyscy byli odwróceni. W kanadyjskiej demokracji pierwszy lepszy świadek takiego świństwa łapie za telefon i zawiadamia policję, a ta pojawia się po 3 minutach (słownie: trzech) i aresztuje zwierzaka. Podobnie jest w przypadkach publicznego picia alkoholu, czy wszczynania burd w miejscach publicznych. Opisany przypadek nie jest na szczęście zjawiskiem codziennym. Ot, zdarzył się. Częściej publicznie opróżniają pęcherze mężczyźni.

 

Zastanówmy się, dlaczego tak może być tutaj, a dlaczego inaczej jest tam. Czy społeczność kanadyjska osiągnęła takie wyżyny dobrego wychowania i społecznej odpowiedzialności poprzez edukację i kształtowanie kultury ogólnej narodu oraz osobistej poszczególnych obywateli historycznie, co zasugerowałem wyżej pisząc ogólnie o dojrzałości społecznej? Który z opisywanych krajów ma dłuższą i bogatszą historię? Nawet nie trzeba odpowiadać.

 

 

 

 

Za kompletną porażkę polskich rządów uważam stanowienie praw, zezwalających ludziom kraść w sklepach, głupio przyzwalających, a więc zachęcających do popełniania przestępstw, które nie są zagrożone karą. W Kanadzie (także w wielu normalnych państwach) taki rodzaj kradzieży (shop lifting) to po prostu jest przestępstwo kryminalne, czyniący tego rodzaju zło jest określany złodziejem, a złodziej jest karany surowo, jak należy.

 

Nie jest ważne, jaka jest wartość kradzionego towaru, czyli WŁASNOŚCI PRYWATNEJ. Nawet za kradzież przedmiotu wartości pięciu dolarów jest się aresztowanym, osądzonym i ukaranym. Bardzo dotkliwą karą jest kara finansowa, ale najbardziej - „Cryminal Record”, czyli umieszczenie w rejestrze skazanych. Napiętnowanie. Kryminalista będzie napiętnowany na wiele lat i będzie miał duży kłopot ze znalezieniem pracy. Kto zatrudni złodzieja na odpowiedzialnym stanowisku?

 

A co w Polsce? Kradzież mienia prywatnego do 250 złotych nazywana jest wykroczeniem. Złodziej nie jest złodziejem, zaledwie człowiekiem który co? – pomylił się i zamiast do koszyka włożył towar za pazuchę, a może zawadził kieszenią o sklepową półkę i wpadł mu do niej przypadkiem jakiś przedmiot? Na razie 250. Co słyszymy? Rząd ma w planie ulepszyć ten zapis. Brawo!!! Teraz złodziej będzie mógł bezkarnie kraść do limitu 1000 złotych? Na przykład jeśli mu się uda wyjść ze sklepu z dwoma rowerami, po 499 złotych każdy. A jeśli nawet po opuszczeniu sklepu dopadnie go ochroniarz, złodziej może się jedynie zdenerwować na swój niefart, ale nie ma musi się obawiać kary. A policjant, który męczy się nad tą skomplikowaną sprawą, bywa, że molestuje kierownictwo sklepu, żeby stawiało się na przesłuchania na „Komendę”. To nie jest żart, przecież jeszcze kilkanaście dni do 1 kwietnia. Proszę Państwa – czy ten rząd oszalał, czy robi to celowo? Jak ten skandal ma się do wychowywania dzieci i młodzieży? Za zbrodnię nie ma kary, jest prawne przyzwolenie na przestępstwo! Rodacy! Nie zezwólmy na ten bezsens!

 

Duże kary finansowe oraz Rejestr Skazanych są to najbardziej dotkliwe narzędzia wychowawcze, niestety,  ale okazują się najbardziej skuteczne. Oczywiście pod warunkiem, że są należycie i skrupulatnie egzekwowane. Tutaj potrzebny jest aparat państwowy, czyli aparat przymusu (znowu niestety). Nie ma innego wyjścia, tym bardziej jeśli nie zapominamy, że sami się na takie środki zdecydowaliśmy wybierając demokratycznie władze i szanując paragrafy ustanowionej demokratycznie konstytucji. Niechaj mi wybaczą ci, którzy nie tylko myślą, ale i głoszą, że w obecnej Polsce istnieje i działa prawidłowo, nazwijmy to – aparat państwa. Jest. Ale nie działa. Począwszy od małego miasteczka, na dużych aglomeracjach skończywszy. Dlaczego władza nie potrafi pilnować przestrzegania prawa i zmuszać ludzi do respektowania porządku?

 

Ludzie z różnych części świata, tym samym z różnych kultur, przybywający do Kanady na stałe, powinni być za to wdzięczni losowi. Z pewnością odpłacają się oni należytym respektowaniem prawa, ogólnie ujmując. Nie będę tutaj pisał o wyjątkach, jak mafie, młodzieżowe gangi itp. To jest margines, my zajmujemy się większością społeczeństwa. W Kanadzie po prostu się to nie opłaca, a z biegiem czasu ludzie przyzwyczajają się do tego, że nie wolno i już. Podobnie nie opłaca się i w konsekwencji: nie wolno łamać przepisów ruchu drogowego, wywoływać burd i awantur, rodzicom nie wolno znęcać się nad dziećmi, mężom nie wolno znęcać się nad żonami, ale i odwrotnie – żonom nad mężami (tak, tak, zdarzają się takie przypadki)..

 

 

 

 

Przestrzeganie prawa nie jest łatwe, ale z biegiem czasu wchodzi w krew i staje się rutyną. Dlatego nas, emigrantów powracających do Polski niekoniecznie na stałe, tak bardzo drażni tolerancja, przyzwolenie zarówno współobywateli, jak i aparatu państwa na występek, że tak ogólnie pozwolę sobie nazwać nie tylko pospolite, ale i poważne przypadki łamania prawa. Że przestrzeganie prawa należy i można egzekwować, wiemy o tym my, emigranci. U nas, w Kanadzie, przykładem na to są całe masy emigrantów z różnych kultur, często ludzi, których z krajów pochodzenia wygnała koszmarna nędza lub wojny, którzy bardzo szybko akceptują zastane porządki i nad podziw łatwo dorównują w tym stałym mieszkańcom. I porządek jest przestrzegany. Można? Kiedy władzy i jej organom (wybranym przecież przez nas samych) się chce i kiedy w sposób zgodny z założeniem użyje się narzędzi prawa, można tego dokonać bez większego wysiłku. To się przecież wszystkim opłaca. Bo wtedy wszystkim żyje się łatwiej. Zasada poszanowanie własności i godności drugiego człowieka pomaga zrozumieć dążenia i potrzeby innych ludzi, pomaga żyć wszystkim członkom społeczeństwa.

 

Proszę mnie tylko nie zrozumieć opacznie. Że taki a taki wyjechał z kraju a teraz z bezpiecznej odległości się puszy i wszystkich naucza. Po co miałbym to robić? Mam swoją gazetę w Kanadzie, nie po to piszę na portal mojego miasta, że lubię sobie popisać by się pisaniem popisać. Chciałbym po prostu pokazać mój punkt widzenia na kilka spraw, które troszkę inaczej prezentują się po obu stronach oceanu. Ale na Boga! Przecież nie muszą wyglądać identycznie!

 

Myślę, że jednak lepiej jest brać przykład z lepszych i uczyć się od innych, chytrze podkradając im ich lepsze rozwiązania w wielu dziedzinach życia. Z tego mogą wyniknąć tylko korzyści dla lokalnych społeczności. A niekoniecznie trzeba się uciekać do podkradania. Nie bez powodu do mojego kanadyjskiego miasta Mississauga w prowincji Ontario przyjeżdżają oficjalne delegacje miast z innych, czasem bardziej odległych niż Polska krajów, tylko po to, by się uczyć jak porządnie rządzić miastem. Nie ma w tym nic złego i nie powinno być dla nikogo wstydem, gdyby w swoim mieście (państwie) zechciałby powielić dobrze sprawdzone wzory.

 

Często przywoływane do dzisiaj na różnych spotkaniach przez Józefa Lenarczyka, mojego wspaniałego profesora od historii z II Liceum (matura – 1966 r.) słowa Jana Zamojskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, mimo upływu ponad czterystu lat nie powinny stracić na aktualności. Odnosząc je zaś do obecnych czasów, można powiedzieć, iż takie będzie społeczeństwo, jakie jest w państwie prawo oraz edukacja, co zaś z kolei przełoży się na poziom rozwoju cywilizacyjnego całego kraju. Przykre, że nie są rozumiane, a najbardziej przykre, powiedziałbym więcej – złowieszcze - że bywają wyśmiewane. Dokąd zatem zmierzasz, Polsko?


Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

a 10.03.2013 17:23
z przyjemnością czytam Pana tekst. Proszę o więcej. Z pełną odpowiedzialnością powiem, ten bałagan nie jest tu z przypadku, on jest CELOWY. To NIE jest tak, że nie widzimy tego bałaganu i NIE jest tak, że nie umielibyśmy go posprzątać To JEST tak, że osoby, którym ten bałagan jest na rękę są na tyle silne, że reszta ustępuje. Bo nawet, jeśli ktoś wyrwie się do sprzątania, z początku widzi jeszcze życzliwych ludzi wokół siebie, z czasem zostaje sam z mopem w dłoni.

zdzih 10.03.2013 15:12
Te rejestry skazanych to bardzo fajna sprawa. Też o nich pomyślałem jak był ta futrzarska afera z tą lalą Janowskiego i żoną Drzewieckiego. Na stronie policji w Stanach były ich zdjęcia, imię i nazwisko oraz za co były ujęte. A u nas prywatność takiego złodzieja jest niesamowicie chroniona- tylko inicjały i zasłonięta twarz. Tak to każdy by takiego złodziejaszka znał i nawet jeśli nie idzie do więzienia to ludzie by się mieli na baczności jak taki delikwent kręcił by im się po sklepie lub stał obok w autobusie.

10.03.2013 14:28
Ja myślę panie Edwardzie, że u nas również można. Pytanie tylko jak obudzić tutaj ludzi i przepędzić miernoty? Dalej pójdzie już łatwo.

Opinie

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Repertuar kina Helios

Repertuar kina Helios

W najbliższym tygodniu Helios zaskoczy kinomanów nie tylko mnogością propozycji filmowych, lecz także projektów specjalnych dla widzów o rozmaitych zainteresowaniach. W repertuarze znajdzie się najnowsza animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”, japoński hit „Jujutsu Kaisen: Execution” oraz projekcje muzyczne i tematyczne cykle.Od piątku, 12 grudnia w repertuarze zagości nowość w klimacie nadchodzących Świąt – animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”. Podczas gdy dzieci wypatrują Świętego Mikołaja, on sam rozbija się na lodowej wyspie, z której musi wydostać się jak najszybciej. Jednocześnie maleńkie pisklę musi uratować przyjęcie w kurniku, dziewczynka, której mama wciąż jest bardzo zajęta, szuka choinki na własną rękę, mały jenot zgubił się w lesie, a ryś próbuje dotrzeć na czas na magiczny spektakl. Różnorodne historie przypomną kinomanom, dlaczego co roku nie możemy doczekać się Gwiazdki!Na ekranach Heliosa znajdą się też inne gwiazdkowe produkcje. „Mikołaj i ekipa” to historia Świętego Mikołaja, który po niefortunnym wypadku zaczyna uważać się za superbohatera i znika tuż przed Wigilią… Elf Leo oraz odważna 11-letnia Billie wyruszają na wielkie poszukiwania, a po drodze odkrywają spisek bezwzględnego producenta zabawek, chcącego zniszczyć świąteczną tradycję i przejąć kontrolę nad prezentami… Inną propozycją na rodzinny seans jest zabawny tytuł „Mysz-masz na Święta”. Mysia rodzina szykuje się do wspólnego spędzania Świąt. Jednak wszystko się zmienia, kiedy w ich domu pojawiają się… ludzie. Myszy nie chcą dzielić się przestrzenią i rozpoczynają realizację planu, który mają na celu wyproszenie nieproszonych gości! Wśród filmów dla widzów w każdym wieku ogromną popularnością cieszy się animacja Disneya „Zwierzogród 2”. Opowiada ona o ambitnej króliczej policjantce, Judy Hops oraz przebiegłym lisie, Nicku Bajerze. Duet detektywów tym razem rusza tropem tajemniczego gada, który nagle pojawia się w Zwierzogrodzie. Helios zaprasza na inne filmowe hity, do których należy kontynuacja horroru na podstawie kultowych gier – „Pięć koszmarnych nocy 2”. Akcja filmu toczy się rok po traumatycznych wydarzeniach w pizzerii Freddy’ego Fazbeara. Mike Schmidt i policjantka Vanessa Shelly próbują chronić młodszą siostrę Mike’a, Abby, jednak dziewczynka zaczyna potajemnie wracać do pizzerii, a w tle ponownie pojawia się postać tajemniczego Williama Aftona. Nadal na ekranach sieci dostępny jest też szeroko komentowany „Dom dobry” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Obraz przedstawia toksyczny związek Gośki i Grześka, w którym dochodzi do coraz bardziej niebezpiecznych sytuacji, a przemoc staje się codziennością… W głównych rolach wystąpili Agata Turkot i Tomasz SchuchardtSieć przygotowała również seanse dla fanów japońskiej animacji w ramach cyklu Helios Anime. W dniach 12-18 grudnia we wszystkich kinach odbędą się projekcje tytułu „Jujutsu Kaisen: Execution Shibuya Incident x The Culling Game Begins”. Kulminacją filmu, który podsumowuje dotychczasowe wydarzenia z serialu, jest dramatyczny pojedynek dwóch ulubionych uczniów Gojō. To wstęp do trzeciego sezonu anime, prezentowany przedpremierowo w kinach! Na piątek, 12 grudnia zaplanowano wydarzenie z cyklu Nocne Maratony Filmowe – tym razem będzie to Maraton Strachów. O godzinie 23:00 rozpoczną się projekcje aż czterech horrorów, w tym porywającej nowości „Cicha noc, śmierci noc”. To nie koniec projektów specjalnych odbywających się w najbliższym tygodniu! Swój czas w repertuarze będzie miał słynny maestro i jego orkiestra. „André Rieu. Wesołych Świąt!” to koncert z najpiękniejszymi kolędami i przebojami na radosny czas wyczekiwania Gwiazdki. Widowisko będzie dostępne w piątek i sobotę, 12 i 13 grudnia, a następnie 17 i 18 grudnia. Ponadto w niedzielę, 14 grudnia w wybranych kinach sieci odbędzie się wyjątkowa transmisja baletu „Dziadek do orzechów” wprost z Londynu! Widowisko urzeka niezwykłą choreografią i magiczną scenografią, nawiązującą do świątecznej aury.W poniedziałek, 15 grudnia do wybranych lokalizacji zawita cykl Kino Konesera z tajwańskim kandydatem do Oscara – „Left-Handed Girl. To była ręka… diabła!”. Samotna matka i jej dwie córki powracają do Tajpej po kilku latach życia na wsi, aby otworzyć stoisko na tętniącym życiem nocnym targu. W czwartkowe popołudnie, 18 grudnia we wszystkich kinach zagości cykl Kultura Dostępna i komedia „LARP. Miłość, trolle i inne questy”. Sergiusz, nastolatek zakochany w fantastyce i LARP-ach, zmaga się z prześladowaniami w szkole i swoim uczuciem do Helen. Gdy odkrywa jej tajemnicę, zyskuje szansę na niezwykłą przygodę!Bilety na grudniowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Obecnie dysponuje 53 kinami, które mają łącznie 300 ekranów i ponad 54 tysiące miejsc. Spółka skupia swoją działalność głównie w miastach małej i średniej wielkości, ale jej kina są również obecne w największych aglomeracjach Polski, m.in. w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Helios S.A. jest częścią Grupy Agora, jednej z największych grup medialnych w Polsce, działającej m.in. w segmencie prasy (wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”), reklamy zewnętrznej (lider rynku - AMS), internetu (portal Gazeta.pl) oraz radia (9 stacji radiowych z portfolio Grupy Eurozet).Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.12.2025
Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Gwiazdy europejskiego łyżwiarstwa szybkiego w Tomaszowie Mazowieckim powalczą o medale mistrzostw EuropyTo będzie jeden z najważniejszych sprawdzianów przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie! Na początku stycznia, niespełna miesiąc przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, w Tomaszowie Mazowieckim odbędą się Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim.Tomaszów Mazowiecki kolejny raz będzie gościł czołowych panczenistów Europy a Polacy będą startować w najmocniejszym składzie, z wszystkimi gwiazdami polskich panczenów, m.in. Kają Ziomek-Nogal, Andżeliką Wójcik, Damianem Żurkiem, Markiem Kanią, Piotrem Michalskim, czy Władymirem Semirunnijem na czele.Mistrzostwa Europy w tomaszowskiej Arenie Lodowej rozpoczną się w piątek, 9 stycznia, wieczorem. Już pierwszego dnia o medale zawodnicy powalczą w czterech konkurencjach – sprincie drużynowym kobiet, drużynie mężczyzn oraz na 3000 metrów kobiet i 1000 metrów mężczyzn. Dzień później zmagania rozpoczną się o godz. 14, a w programie są sprint drużynowy mężczyzn, 500 metrów kobiet, 5000 metrów mężczyzn i 1500 metrów kobiet. Mistrzostwa zakończą się w niedzielę, 11 stycznia, a tego dnia w Arenie Lodowej zostaną rozdane medale na dystansach 1000 metrów kobiet, 500 i 1500 metrów mężczyzn oraz w rywalizacji drużynowej mężczyzn i w biegach ze startu masowego.Organizatorzy jak zawsze przygotowali dla kibiców jak zawsze dużo dobrej zabawy, emocji a całość uświetni piątkowy pokaz świateł.09-11 stycznia 2026 r.Arena Lodowa w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.01.2026
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

Morawiecki w Tomaszowie Mazowieckim. Najpierw hospicjum, potem rozmowa z mieszkańcamiPŚ w łyżwiarstwie szybkim - drugie miejsce Żurka na 1000 m w HamarTwarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Ogień w JaninowieStrażacy szybko opanowali ogieńFILMOWY SYLWESTER w kinie Helios!Śledztwo w Tomaszowie: Norbert C. aresztowany na 2 miesiącePŚ w łyżwiarstwie szybkim - Żurek trzeci na 500 m w HamarDach i wsparcie na start: w powiecie tomaszowskim rusza 3‑letni program mieszkań treningowychLechia zagra o spokój w tabeli. Do Tomaszowa przyjeżdża wyjazdowa SpartaDzień Pamięci Ofiar Stanu Wojennego – tomaszowianie pamiętająPełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: GrażynaTreść komentarza: No przecież,po kurczaki pojadą do Tomaszowa !Źródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Autor komentarza: BetiTreść komentarza: Racja dziewictwo nie tylko można stracić przez partnera ale odebrać sobie w zaciszu, nieskromne myśli i chęć spełnienia, własnoręcznie. A to nie jest już dziewictwo!Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Ta car dobry tylko urzędnicy niedobrzy! Dobrze Pan to ujął był a teraz razem w PiS z byłymi komuchami ręka w rękę w jednej ławie.Źródło komentarza: Dwa miesiące na kilka prostych pytań. Tomaszowskie Centrum Zdrowia testuje granice jawnościAutor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Wytrwałości dla NIepokalanej Aneczki z Mazur z okazji Dnia Dziewic.Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: CzłowiekTreść komentarza: Bezczelny typ z tego pułkownika. Na wylocie, a jeszcze podskakuje jak pchła na grzebieniu. Dyscyplinę owszem, proponowałabym zastosować ale może wobec tego Pana - rzemienną, i to ze sto razy !!!Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum ZdrowiaAutor komentarza: Naczelny PielęgniażTreść komentarza: Można by jeszcze "Oddział kremacji" utworzyć. Po co wozić zwłoki do Łodzi albo Bełchatowa? Zaoszczędzimy paliwo, damy niższe ceny i szpital poszybuje. A gdyby za wodociągami wykupić ziemię od lasów Państwowych, sprzedać drzewa i cmentarz utworzyć, to nawet lekarzy można pozwalniać ...Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama