Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 12:00
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama Sklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Napisałem parę książek, nic więc dziwnego, że w Polsce jestem czasem zapraszany do publicznych dyskusji na przeróżne tematy. Uczestniczyłem w wielu spotkaniach autorskich nie tylko w moim mieście, Tomaszowie Mazowieckim, ale i w Krakowie, Puławach, Kazimierzu nad Wisłą, Gdańsku, Rawie Mazowieckiej, Łodzi, Piotrkowie Trybunalskim, żeby wymienić te, które zadomowiły się w mojej pamięci. Publiczność często pytała mnie o Kanadę, gdzie mieszkam od 20 lat z krótkimi przerwami. Do najczęściej zadawanych pytań należały między innymi takie: Czy czuję się bardziej Polakiem czy Kanadyjczykiem? - Jak widzę nową Polską rzeczywistość (czytaj: polską demokrację) po latach nieobecności? - Jakie są różnice w przestrzeganiu prawa i wychowaniu? Pozwolę sobie na swobodne, całkowicie subiektywne odpowiedzi na te pytania, traktując je jako zagadnienia. Po prostu opowiem trochę polskim Kanadyjczykom o Polsce, a Polakom zamieszkującym na stałe Polskę – o Kanadzie. Jednym słowem, podywaguję na temat: jak widzę te kraje z perspektywy siedzącego aktualnie „okrakiem” emigranta.

 

I'm just sittin' on a fence

You can say I got no sense

Trying to make up my mind

Really is too hard I find

So I'm sittin on a fence

 

(The Rolling Stones)

 

Chociaż posiadam również obywatelstwo kanadyjskie, czuję się Polakiem i na to nic nie poradzę. Tylko, że mam jeden problem, z zastrzeżeniem, że nie powoduje on żadnej udręki czy zmartwienia. Otóż, jeśli zdarzy mi się, że posiedzę kilka miesięcy w Polsce, zaczynam odczuwać jakiś dziwny niepokój, którego źródła pochodzenia nie mogłem przez jakiś czas do końca zlokalizować. Dlaczego? Kiedyś nie mogłem odpowiedzieć sobie na to pytanie, teraz już wiem. Coś (no bo nie – ktoś) mnie wzywa do Kanady, coś, czego mimo wszystko dosyć długo nie potrafiłem określić, aż w końcu mnie olśniło: muszę się przyznać, że woła mnie moje poczucie bycia Kanadyjczykiem. Jestem więc i Polakiem i Kanadyjczykiem. Niektórzy znajomi pragną mi wmówić, że to mnie powinno męczyć i przytłaczać. Ja wiem najlepiej. Nic mnie w życiu bardziej nie cieszy, jak moja sytuacja bycia człowiekiem z podwójnym obywatelstwem.

 

Wylądowałem w Kanadzie jako niespełna czterdziestolatek i po trzech latach pobytu zdałem egzamin na obywatelstwo. Niczego to nie zmieniło w moim życiu, oprócz posiadania drugiego paszportu oraz prawa do głosowania. Tyle. Przypomnę, choć może niepotrzebnie, że rezydenci Kanady, czyli ludzie ze stałym pobytem (landed immigrants), mają wszystkie prawa oprócz właśnie tego  - do głosowania w wyborach, z jedną zaledwie restrykcją – nie mogą opuścić Kanady na dłużej niż 2 lata w ciągu 5 lat. To znaczy – mogą, ale wtedy ryzykują utratę statusu rezydenta. Obywatel może mieszkać gdzie chce i jak długo mu się to podoba. Jak wielu polskich emigrantów nie zasymilowałem się na całość, ponieważ długo mieszkałem w „polskim mieście” (Mississauga, 750 000 mieszkańców, w tym ponoć 150 000 Polaków), pracowałem i pracuję dla polskiej gazety „Gazeta” i mam więcej znajomych wśród Polaków niż wśród rdzennych Kanadyjczyków. Kanada to trochę dziwny twór etniczny. Z radością przyjmuje każdego roku ponad 200 000 emigrantów ze wszystkich krajów świata. Do tego stopnia wydaje się to dla niektórych niebezpieczne (niedorzeczność), że wśród części białej ludności wręcz pojawiają się oznaki paniki. Rzeczywiście, wkrótce (a może już)  ponad połowa mieszkańców Toronto będzie miała inny od białej kolor skóry. I cóż z tego?

 

Kanada ustawowo stawia na tak zwana wielokulturowość, popiera etnicznym społecznościom w zachowaniu kultur przywiezionych zewsząd. Piękne to i chwalebne. Znajdują się fundusze na etniczne rozgłośnie radiowe i stacje telewizyjne, które znakomicie prosperują, stworzono specjalne programy i granty, wspierające inicjatywy społeczności lokalnych. Po kilku latach mieszkania w takim tyglu nic już człowieka nie dziwi. Za to kiedy się wraca do Polski, na początku dziwi fakt, że wszyscy mówią po polsku. Oczywiście, zaznaczam, że jest to moje osobiste odczucie, ale czasem łapałem się na tęsknocie za angielskim. Po pierwszym moim dłuższym pobycie w Polsce okazało się, że mam szczęście. Udało mi się dostać posadę nauczyciela języka polskiego dla cudzoziemców. Miałem z tego dodatkową przyjemność, bo moi studenci byli wesołymi, inteligentnymi ludźmi, którzy przylecieli do Polski z Louisville, Kentucky, i byli po pierwsze – zafascynowani Polską, a po drugie – już po krótkim pobycie Polskę pokochali. Zaprzyjaźniłem się więc z moimi wspaniałymi studentami – Chadem i Ami, którzy byli nauczycielami języka angielskiego na kursach prowadzonych w Społeczności Chrześcijańskiej TOMY w Tomaszowie Mazowieckim. Paradoksalnie - szkoda, że okazali się albo nad wyraz pojętni, albo ja ich za dobrze uczyłem, gdyż ten rok mojego nauczania musiał im wystarczyć.

 

Wracając do rozpoczętego wątku – czuję się jednak bardziej Polakiem niż Kanadyjczykiem, zarówno w Polsce jak i w Kanadzie, mimo że jestem także dumny z bycia Kanadyjczykiem. Podobnie, jak nie mam problemu z przyznawaniem się do pochodzenia z małego miasta w środku Polski, chociaż niektórzy moi znajomi twierdzą, że powinienem mieć. Niby dlaczego? Choćby dlatego, że w tym miasteczku nic się nie dzieje. Że jest totalnie zaniedbywane przez kolejne ekipy nazwijmy to – „władzy”, lub „rządzących”, które to słowa mi się okropnie źle kojarzą. Prześladuje mnie pytanie: dlaczego moje miasto, a właściwie jego mieszkańcy,  nie potrafią, a może nie chcą (?!!!) wyjść, wyzwolić się z zaufania dla koszmarnie nieudolnej grupy swoich przedstawicieli, kręcących się w tyglu stanowisk. Mówiąc jaśniej – jeśli wyrzucają gościa z jednego stanowiska, zaraz trafia na inne, podobnie nieźle opłacane z kieszeni podatnika i nie mniej „zaszczytne”. Jedna uwaga – oni wyrzucają się sami i sami się przyjmują!

 

 

 

 

Kiedy się to skończy? Ponoć jakaś szansa istnieje, tylko że ja się zastanawiam, jak ludzie przyzwyczajeni do nic nie robienia pozwolą sobie odebrać synekury. Pożyjemy … i tak dalej. Moje miasto jednak zawsze pozostanie moją małą ojczyzną. Jest obecne w każdej z moich książek, co także niektórych irytuje. I podobno nie chodzi tu o złośliwość. Otrzymuję czasem rady, zarówno w Polsce jak i w Kanadzie, zawierające przesłania, że pokazując moje małe miasto w mojej twórczości, sam z siebie pokazuję się jako autor mniejszościowy, przez to prowincjonalny i niszowy. Jak dotąd nie mam osobiście takiego odczucia, dobrze się z tym czuję i w niczym mi to nie przeszkadza.

 

Trzeba pomieszkać trochę dłużej poza granicami Polski, żeby doświadczyć na własnej skórze, jak to jest z tak zwaną wolnością wraz z tak zwaną demokracją. Jako Polak urodzony i wychowany w ustroju totalitarnym myślałem wcześniej, całkiem podobnie jak wielu innych ludzi, że na Zachodzie istnieje tylko bogactwo, łatwość w dorabianiu się, absolutna wolność, słowem – raj na ziemi. A w takim raju to przecież wszystko człowiekowi wolno. W Polsce demokracja „kwitnie” już dwadzieścia parę lat. Na przykładzie mojego miasta mogę śmiało dodać – lat zmarnowanych. Po ostatnich polskich doświadczeniach odnoszę wrażenie, że błędne pojmowanie wolności i demokracji prezentuje w dalszym ciągu wielu rodaków.

 

Demokracja to pułapka, w którą ludzie zapędzają się sami, z własnej woli i z własnych wyborów. Sami zakładają sobie na szyje pętlę praw i obowiązków, łudząc się, że zrównoważą im ten zamotany sznur zagwarantowane przez konstytucję przywileje. A figa z makiem! Władza w demokracji zawsze ci wypomni i kiedy trzeba – przypomni, że przecież sam, bez żadnego przymusu i bez bicia zaakceptowałeś prawa, ustanawiane i zatwierdzane przez ciebie i większość obywateli, których przestrzegania pilnują osobiście przez was wybrani politycy, nadzorujący aparat prawa, w tym - przymusu. Kółko się zamyka i co, jesteś wolny? Nie jesteś i nie będziesz. I bardzo dobrze. Do demokracji trzeba dorosnąć. Wygląda na to, że do osiągnięcia owej dorosłości i dojrzałości potrzebne są doświadczenia pokoleń.

 

Dlatego nie ma nic wspólnego z wolnością sikanie pod kamienicami mojego miasta, a takie obrazki widziałem kilka razy, a jeden szczególny raz – w biały dzień w centrum miasta. Aktu tego dokonała kobieta w wieku około 30 lat, bez żenady ściągając spodnie, potem stringi, a kiedy już skończyła, z uśmiechem i całkiem bez pośpiechu się ubrała. I nikt poza mną na to nie zwrócił uwagi. Tylko ja, głupi, zacząłem walić pięścią w klakson, a bohaterka tej scenki popatrzyła na mnie lekceważąco i popukała się znacząco w czoło. I podobnie jak w tytule jednej z powieści Marka Hłaski – sporo ludzi maszerujących obok po prostu się odwróciło, a więc – wszyscy byli odwróceni. W kanadyjskiej demokracji pierwszy lepszy świadek takiego świństwa łapie za telefon i zawiadamia policję, a ta pojawia się po 3 minutach (słownie: trzech) i aresztuje zwierzaka. Podobnie jest w przypadkach publicznego picia alkoholu, czy wszczynania burd w miejscach publicznych. Opisany przypadek nie jest na szczęście zjawiskiem codziennym. Ot, zdarzył się. Częściej publicznie opróżniają pęcherze mężczyźni.

 

Zastanówmy się, dlaczego tak może być tutaj, a dlaczego inaczej jest tam. Czy społeczność kanadyjska osiągnęła takie wyżyny dobrego wychowania i społecznej odpowiedzialności poprzez edukację i kształtowanie kultury ogólnej narodu oraz osobistej poszczególnych obywateli historycznie, co zasugerowałem wyżej pisząc ogólnie o dojrzałości społecznej? Który z opisywanych krajów ma dłuższą i bogatszą historię? Nawet nie trzeba odpowiadać.

 

 

 

 

Za kompletną porażkę polskich rządów uważam stanowienie praw, zezwalających ludziom kraść w sklepach, głupio przyzwalających, a więc zachęcających do popełniania przestępstw, które nie są zagrożone karą. W Kanadzie (także w wielu normalnych państwach) taki rodzaj kradzieży (shop lifting) to po prostu jest przestępstwo kryminalne, czyniący tego rodzaju zło jest określany złodziejem, a złodziej jest karany surowo, jak należy.

 

Nie jest ważne, jaka jest wartość kradzionego towaru, czyli WŁASNOŚCI PRYWATNEJ. Nawet za kradzież przedmiotu wartości pięciu dolarów jest się aresztowanym, osądzonym i ukaranym. Bardzo dotkliwą karą jest kara finansowa, ale najbardziej - „Cryminal Record”, czyli umieszczenie w rejestrze skazanych. Napiętnowanie. Kryminalista będzie napiętnowany na wiele lat i będzie miał duży kłopot ze znalezieniem pracy. Kto zatrudni złodzieja na odpowiedzialnym stanowisku?

 

A co w Polsce? Kradzież mienia prywatnego do 250 złotych nazywana jest wykroczeniem. Złodziej nie jest złodziejem, zaledwie człowiekiem który co? – pomylił się i zamiast do koszyka włożył towar za pazuchę, a może zawadził kieszenią o sklepową półkę i wpadł mu do niej przypadkiem jakiś przedmiot? Na razie 250. Co słyszymy? Rząd ma w planie ulepszyć ten zapis. Brawo!!! Teraz złodziej będzie mógł bezkarnie kraść do limitu 1000 złotych? Na przykład jeśli mu się uda wyjść ze sklepu z dwoma rowerami, po 499 złotych każdy. A jeśli nawet po opuszczeniu sklepu dopadnie go ochroniarz, złodziej może się jedynie zdenerwować na swój niefart, ale nie ma musi się obawiać kary. A policjant, który męczy się nad tą skomplikowaną sprawą, bywa, że molestuje kierownictwo sklepu, żeby stawiało się na przesłuchania na „Komendę”. To nie jest żart, przecież jeszcze kilkanaście dni do 1 kwietnia. Proszę Państwa – czy ten rząd oszalał, czy robi to celowo? Jak ten skandal ma się do wychowywania dzieci i młodzieży? Za zbrodnię nie ma kary, jest prawne przyzwolenie na przestępstwo! Rodacy! Nie zezwólmy na ten bezsens!

 

Duże kary finansowe oraz Rejestr Skazanych są to najbardziej dotkliwe narzędzia wychowawcze, niestety,  ale okazują się najbardziej skuteczne. Oczywiście pod warunkiem, że są należycie i skrupulatnie egzekwowane. Tutaj potrzebny jest aparat państwowy, czyli aparat przymusu (znowu niestety). Nie ma innego wyjścia, tym bardziej jeśli nie zapominamy, że sami się na takie środki zdecydowaliśmy wybierając demokratycznie władze i szanując paragrafy ustanowionej demokratycznie konstytucji. Niechaj mi wybaczą ci, którzy nie tylko myślą, ale i głoszą, że w obecnej Polsce istnieje i działa prawidłowo, nazwijmy to – aparat państwa. Jest. Ale nie działa. Począwszy od małego miasteczka, na dużych aglomeracjach skończywszy. Dlaczego władza nie potrafi pilnować przestrzegania prawa i zmuszać ludzi do respektowania porządku?

 

Ludzie z różnych części świata, tym samym z różnych kultur, przybywający do Kanady na stałe, powinni być za to wdzięczni losowi. Z pewnością odpłacają się oni należytym respektowaniem prawa, ogólnie ujmując. Nie będę tutaj pisał o wyjątkach, jak mafie, młodzieżowe gangi itp. To jest margines, my zajmujemy się większością społeczeństwa. W Kanadzie po prostu się to nie opłaca, a z biegiem czasu ludzie przyzwyczajają się do tego, że nie wolno i już. Podobnie nie opłaca się i w konsekwencji: nie wolno łamać przepisów ruchu drogowego, wywoływać burd i awantur, rodzicom nie wolno znęcać się nad dziećmi, mężom nie wolno znęcać się nad żonami, ale i odwrotnie – żonom nad mężami (tak, tak, zdarzają się takie przypadki)..

 

 

 

 

Przestrzeganie prawa nie jest łatwe, ale z biegiem czasu wchodzi w krew i staje się rutyną. Dlatego nas, emigrantów powracających do Polski niekoniecznie na stałe, tak bardzo drażni tolerancja, przyzwolenie zarówno współobywateli, jak i aparatu państwa na występek, że tak ogólnie pozwolę sobie nazwać nie tylko pospolite, ale i poważne przypadki łamania prawa. Że przestrzeganie prawa należy i można egzekwować, wiemy o tym my, emigranci. U nas, w Kanadzie, przykładem na to są całe masy emigrantów z różnych kultur, często ludzi, których z krajów pochodzenia wygnała koszmarna nędza lub wojny, którzy bardzo szybko akceptują zastane porządki i nad podziw łatwo dorównują w tym stałym mieszkańcom. I porządek jest przestrzegany. Można? Kiedy władzy i jej organom (wybranym przecież przez nas samych) się chce i kiedy w sposób zgodny z założeniem użyje się narzędzi prawa, można tego dokonać bez większego wysiłku. To się przecież wszystkim opłaca. Bo wtedy wszystkim żyje się łatwiej. Zasada poszanowanie własności i godności drugiego człowieka pomaga zrozumieć dążenia i potrzeby innych ludzi, pomaga żyć wszystkim członkom społeczeństwa.

 

Proszę mnie tylko nie zrozumieć opacznie. Że taki a taki wyjechał z kraju a teraz z bezpiecznej odległości się puszy i wszystkich naucza. Po co miałbym to robić? Mam swoją gazetę w Kanadzie, nie po to piszę na portal mojego miasta, że lubię sobie popisać by się pisaniem popisać. Chciałbym po prostu pokazać mój punkt widzenia na kilka spraw, które troszkę inaczej prezentują się po obu stronach oceanu. Ale na Boga! Przecież nie muszą wyglądać identycznie!

 

Myślę, że jednak lepiej jest brać przykład z lepszych i uczyć się od innych, chytrze podkradając im ich lepsze rozwiązania w wielu dziedzinach życia. Z tego mogą wyniknąć tylko korzyści dla lokalnych społeczności. A niekoniecznie trzeba się uciekać do podkradania. Nie bez powodu do mojego kanadyjskiego miasta Mississauga w prowincji Ontario przyjeżdżają oficjalne delegacje miast z innych, czasem bardziej odległych niż Polska krajów, tylko po to, by się uczyć jak porządnie rządzić miastem. Nie ma w tym nic złego i nie powinno być dla nikogo wstydem, gdyby w swoim mieście (państwie) zechciałby powielić dobrze sprawdzone wzory.

 

Często przywoływane do dzisiaj na różnych spotkaniach przez Józefa Lenarczyka, mojego wspaniałego profesora od historii z II Liceum (matura – 1966 r.) słowa Jana Zamojskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, mimo upływu ponad czterystu lat nie powinny stracić na aktualności. Odnosząc je zaś do obecnych czasów, można powiedzieć, iż takie będzie społeczeństwo, jakie jest w państwie prawo oraz edukacja, co zaś z kolei przełoży się na poziom rozwoju cywilizacyjnego całego kraju. Przykre, że nie są rozumiane, a najbardziej przykre, powiedziałbym więcej – złowieszcze - że bywają wyśmiewane. Dokąd zatem zmierzasz, Polsko?


Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry

Z cyklu: "Okrakiem" - Jeden świat, dwa teatry


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

a 10.03.2013 17:23
z przyjemnością czytam Pana tekst. Proszę o więcej. Z pełną odpowiedzialnością powiem, ten bałagan nie jest tu z przypadku, on jest CELOWY. To NIE jest tak, że nie widzimy tego bałaganu i NIE jest tak, że nie umielibyśmy go posprzątać To JEST tak, że osoby, którym ten bałagan jest na rękę są na tyle silne, że reszta ustępuje. Bo nawet, jeśli ktoś wyrwie się do sprzątania, z początku widzi jeszcze życzliwych ludzi wokół siebie, z czasem zostaje sam z mopem w dłoni.

zdzih 10.03.2013 15:12
Te rejestry skazanych to bardzo fajna sprawa. Też o nich pomyślałem jak był ta futrzarska afera z tą lalą Janowskiego i żoną Drzewieckiego. Na stronie policji w Stanach były ich zdjęcia, imię i nazwisko oraz za co były ujęte. A u nas prywatność takiego złodzieja jest niesamowicie chroniona- tylko inicjały i zasłonięta twarz. Tak to każdy by takiego złodziejaszka znał i nawet jeśli nie idzie do więzienia to ludzie by się mieli na baczności jak taki delikwent kręcił by im się po sklepie lub stał obok w autobusie.

10.03.2013 14:28
Ja myślę panie Edwardzie, że u nas również można. Pytanie tylko jak obudzić tutaj ludzi i przepędzić miernoty? Dalej pójdzie już łatwo.

Opinie

ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Blisko 10,4 mld zł w 2026 r. oszczędności w NFZ miałyby przynieść zmiany przedstawione przez resort zdrowia Ministerstwu Finansów. Zakładają one m.in reformę wynagrodzeń, limity w poradniach specjalistycznych i korekty na listach darmowych leków dla dzieci i seniorów; plan krytykuje opozycja z PiS.Data dodania artykułu: 01.12.2025 19:38
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.Data dodania artykułu: 01.12.2025 12:04
Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u w sklepach internetowych, hotelach, biurach podróży i wypożyczalniach - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów.Data dodania artykułu: 01.12.2025 11:42
Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Dziś jest poniedziałek, trzysta trzydziesty piąty dzień roku. Wschód słońca 07.20, zachód słońca 15.28. Imieniny obchodzą: Aleksander, Ananiasz, Antoni, Blanka, Edmund, Florencja, Jan, Natalia i Rudolf.Data dodania artykułu: 01.12.2025 06:55
Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

Nie udało się dzisiaj powołać nowego Starosty oraz Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. Nie udało się nawet zebrać 12 osobowego kworum, by móc prawomocnie przeprowadzić zwołaną na wniosek radnych sesję. Nie stawili na obradach radni Prawa i Sprawiedliwości oraz klubu Powiat Tomaszowski Od Nowa. Przy czym ci pierwsi w budynku starostwa byli. Dlaczego nie weszli na sesję? Mogli przecież przyjść i głosować. Nic nie stało na przeszkodzie. Mogli odrzucić proponowaną na Starostę przez KO, panią Alicję Zwolak Plichtę lub ją poprzeć. Tymczasem stworzono wrażenie, że dzieje się coś o czym osoby postronne nie powinny wiedzieć. Czy aby na pewno? Tekst na temat dzisiejszej sesji będzie miał charakter felietonowy, a więc całkiem subiektywny. Napisany z punktu widzenia radnego niezależnego, nie związanego z żadnymi partiami i nie będącego członkiem żadnego klubu. Nie znaczy to oczywiście, że znajdziecie w nim jakieś nieprawdziwe i niesprawdzone informacje.Data dodania artykułu: 03.12.2025 21:23 Liczba komentarzy: 20 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 5
W najbliższą niedzielę sklepy będą otwarteCo ChatGPT ma do powiedzenia na temat wyboru nowego Starosty? Sprawdziliśmy„Anioły są wśród nas” – Gala tomaszowskich wolontariuszyOperacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowychŚmigłowce nad skałami Jury. 7. Batalion Kawalerii Powietrznej na poligonie marzeńHejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”KRUS i NFZ we wspólnej akcji „Weź się zbadaj”W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianWystawa „Ukraine in Focus” pokazuje prawdę o wojnieŚwięto Patrona w „Wyspiańskim” – ślubowanie pierwszoklasistów i spotkanie z MistrzemBestialski napad bandycki dokonany w pierwszym dniu świąt na ulicy Wesołej w Łodzi3 grudnia – dzień, w którym naprawdę warto się zatrzymać
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: oburzonaTreść komentarza: Sala koncertowa to świetny pomysł - będzie też z niej z pewnością korzystać szkola muzyczna - dlaczego dzieci z naszego miasta muszą uciekać, żeby móc się rozwijać artystycznie? Chodzę z dziećmi regularnie do Areny - pamiętam co bylo kiedyś - ale jak widać dla was najlepiej byłoby gdyby nie było niczego - bo przecież żadne miasto na takich rzeczach nie zarabia - ale wtedy trzeba byloby do Warszawy i Lodzi jezdzić i podbijac kase rzadzacym z PO, o to chodzi?Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: LeonTreść komentarza: We wcześniejszym artykule dotyczącym tej sprawy postawione były pytania o wręcz bardzo drastyczne poczynania i zaniedbania, czy coś więcej ustalono. Patrząc z obiektywnego punktu to dlaczego Pani dyrektor wypowiedzenie złożyła wypowiedzenie właśnie akurat po tamtym nagłośnieniu sprawy- przypadek ? Jak ktoś jest nie winien to nie powinien uciekać. W naszym kraju stało się modne krzyczeć, że jak komuś nie po drodze to krzyczy ,że to nagonka polityczna albo hejt, przykre to jest i żałosne.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: DDTreść komentarza: Prosze napisać o kieszonkowymŹródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: KaktusTreść komentarza: Jeśli dyrektor nie daje sobie rady z hejtem i merutoryczną krytyką to znaczy tylko, że wybrano złego dyrektoraŹródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Ło jejku! Jejku!! Po prostu strach się bać!!! Koniom dupę zawracają. Szkoda tylko, że helikopterów z Glinnika nie zaangażowali oraz dronów, wozów bojowych, a także policyjnych psów. Sprawdza się stare polskie przysłowie: mądry Polak po szkodzie. A po następnym ataku terrorystycznym każdy sowiet lub Ukrainiec spokojnie opuści granicę Polski bez najmniejszych problemów. I np. Ukraina będzie się tłumaczyła, że te ich drony nad Polską, to była pomyłka ich służb. Parodia, to jest mało....Źródło komentarza: Operacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowychAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: 100 % racji, ale tylko w Wilkowyjach z serialu "Ranczo". A może i tam też by się nie załapał, bo jest zbyt durnowaty.Źródło komentarza: Czy uda się wybrać nowy Zarząd Powiatu?
Reklama
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 337

Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 337

Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 337 w wykonaniu standardowym w kolorze buk. Akcesoria: stolik Rubens 3 w kolorze buk.Łóżko PB 337 jest szczególnym łóżkiem do opieki długoterminowej, które w przeciwieństwie do klasycznych łóżek posiada możliwość opuszczenia krawędzi leża do poziomu ok. 23 cm. Niskie, dolne położenie leża ułatwia dostęp osobom z problemami z koordynacją ruchową i zwiększa bezpieczeństwo pacjenta nawet przy opuszczonych barierkach bocznych.Więcej informacjiKolory standardowe: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 23 cm od podłogi4. Solidne koło z hamulcem2. Zabudowane napędy podnoszenia łóżka5. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji3. Leże z regulacją twardości6. Dodatkowa regulacja za pomocą rastomatu OPCJE:zmiana wypełnienia leża • zmiana długości leża • zmiana kolorystykiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 23 do 63 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:219 × 102 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 7 cmCiężar całkowity:101,4 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-337 [PDF]
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama