Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 13 grudnia 2025 18:55
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Młodość jest nieśmiertelna

Wszystko zaczęło się od Adka Drabińskiego. Nie kto inny, tylko on zawsze wszystko wiedział pierwszy. To on nam powiedział o Marku Hłasko, jego książkach i problemach z powrotem do kraju, który opuścił jako najbardziej obiecujący polski pisarz i nigdy miał do niego nie powrócić z powodów politycznych, oczerniany przez przywódców komunistycznej partii rządzącej oraz niektórych „kolegów” po piórze. Również od Adka dowiadywaliśmy się prawdy, nie takiej, jaka była ówcześnie znana z oficjalnych gazet, tylko tej prawdziwej, pochodzącej od ludzi, którzy ją przemycali "kanałami" razem z zachodnimi gazetami i wydawnictwami, prawdy o sukcesach naszych polskich artystów, którym udało się wyrwać z komuny. Niestety, również o klęskach.

 

Najbardziej poruszające były niewiarygodne wiadomości urastające do magicznych, jak te, o dziwnych, jeden po drugim, zejściach młodych artystów, o ciągu tych nieprawdopodobnych śmierci ludzi utalentowanych, młodych, nieprzeciętnych, którzy jakby nie przypadkiem, za to w następstwie jakiegoś fatalnego przekleństwa lub zemsty losu tracili życie. O ludziach, którzy żyli jak motyle – otoczeni sławą, w pięknych miejscach świata. Żyli mocno, barwnie, bogato, lecz krótko.

 

Byliśmy zafascynowani tą legendą, która narastała wokół dziwnych i niepotrzebnych zejść ze świata ludzi, którzy w naszym pojęciu żyli i tworzyli jak nieśmiertelni. Czyż nie pozostali nieśmiertelni w pamięci nas, ludzi minimalnie tylko młodszych, ot tak, z połowę pokolenia: wybitna piosenkarka Ludmiła Jakubczak, wybitny reżyser Andrzej Munk, nie mniej wybitni aktorzy Bogumił Kobiela i Zbigniew Cybulski, wybitny kompozytor Krzysztof Komeda-Trzciński, nie mniej wybitny pisarz Marek Hłasko, całkiem wybitny playboy Wojciech Frykowski, zapowiadająca się na wybitną aktorkę żona Romana Polańskiego, Sharon Tate.  

 

Chodziliśmy wtedy do II Liceum Ogólnokształcącego w Tomaszowie Mazowieckim. Była wiosna, ciepło i miło. Adek nie wiadomo skąd wytrzasnął kamerę. Prawdziwą, niedużą, za to błyszczącą srebrem amatorską kamerę, która miała korbkę, sam już nie pamiętam, po co. Może do ręcznego kręcenia taśmą w razie awarii baterii, a może baterii wcale jeszcze wtedy nie było? Nie znałem się na tym i nie znam się do dziś. Nam nic innego wtedy nie było do szczęścia potrzebne. Kamera, to było coś – coś nie z tego świata.

 

Chodziliśmy zawsze stadem, wszyscy w obowiązkowych niebieskich dżinsach i podrywaliśmy dziewczyny w kawiarni Zacisze, położonej na górce dawnego Hrabskiego Ogrodu, już wtedy w Parku Kultury i Wypoczynku im. 10-ciolecia PRL, obecnie Parku Solidarności. Kręciliśmy żarliwie korbką kamery, kierując jej oko ku najfajniejszym dziewczynom, które przyjmowały to wyróżnienie jako przynależny im hołd. Stawiały nam nawet  z wielkiej wdzięczności piwo. Nie wiedziały jednak biedne ślicznotki, że w kamerze Adka nie było wtedy nawet centymetra taśmy filmowej. Nikomu to nie przeszkadzało, a najmniej nam, niesfornym obibokom.

 

Byliśmy straszliwie młodzi, bardzo pewni siebie, spragnieni wolności i tę wolność jakby na przekór faktom posiadający, ją przeżywający. Tak, my w zniewolonym przez Ruskich kraju, tkwiący po uszy w kłamliwej ideologii, lecz całkowicie jej nieprzyjmujący do wiadomości, wypracowaliśmy sobie swój sposób pojmowania i realizowania wolności – poprzez negowanie wszystkiego, co nam wciskano na siłę w szkole i w środkach masowego przekazu. My wiedzieliśmy lepiej „o co tu biega”. Wiedzieliśmy, mimo że w domach rodzice na słowa „komuna” czy „Katyń” reagowali popłochem i nagłą zmianą tematu. My wiedzieliśmy swoje, chociaż nie tego uczono nas w szkołach.

 

Niektórzy koledzy mieli rodziny za granicą. Mój brat Henryk pływał na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej. Przysyłał nie tylko paczki z pomarańczami i z ciuchami. Mieliśmy wiele informacji i przecieków o tym, jak żyją ludzie za Żelazną Kurtyną. Wielu z nas marzyło, żeby to kiedyś zobaczyć, odczuć na własnej skórze. Jak wielu ludzi wtedy, myśleliśmy, że Ameryka czy Kanada, to kraje „zupełnej” wolności, „całkowitej” demokracji, „koszmarnego bogactwa” i to wszystko dotyczy wszystkich bez wyjątku żyjących tam ludzi. Żyjąc z konieczności, bo bez możliwości wyboru i dokonania zmian, w tym, jak to mówiono „najweselszym baraku obozu komunistycznego”, robiliśmy wszystko, żeby rzeczywiście żyć wesoło, tak, jak nam się wydawało – żyją ludzie tam – na Zachodzie.

 

Dlatego najważniejsze było nie to, co się dzieje u nas, w małym mieście, tylko to, co za granicą. Stąd brało się olbrzymie zainteresowanie Rock & Rollem. Jakże często przychodziliśmy do szkoły zaspani, wyczerpani nocnym wsłuchiwaniem się w zagłuszane listy przebojów z radia Luxemburg.  Przejęci stylem ubierania się młodzieży tam, na Zachodzie, jej sukcesami i szczęśliwym, jak nam się wydawało, życiem, nie dawaliśmy za wygraną. Namiastką realizacji tych marzeń był stworzony przez nas styl życia. Niedbały, olewający, z lekka pozerski, bo przecież też chcieliśmy mieć tutaj swoje pięć minut, swoje „kilka kroków w słońcu”.

 

Kiedy człowiek jest młodym szczawiem, nie martwi się o przyszłość, żyje tylko tym, co przyniesie dzień dzisiejszy, bo wydaje się mu, że będzie żył wiecznie. Sam dobrze pamiętam utyskiwania mojej mamy, że ją coś boli, że się zdenerwowała (czasem na mnie). Nie mogłem wtedy zrozumieć, co to znaczy „być zdenerwowanym”. Na moje wtedy szczęście, szkoda tylko, że ten stan nie przeciągnął się na całe dalsze życie. Niestety.

 

 

 

 

No więc nasza młodość mimo wszystko przebiegała dosyć wesoło, a z całą pewnością bez nerwów. Ale wtedy w naszym mieście zawsze coś się działo. W kawiarni „Literacka” starsze chłopaki urządzali „fajfy” na które chodziliśmy gromadnie, żeby ich podpatrzyć, jak tańczą dżajfa, czyli Rock’n’Rolla, aby za chwilę dołączyć do nich i tańczyć przy tej cudownej muzyce symbolizującej wolność. I czuliśmy się wolni, przysięgam. Wejścia na dansingi do takich restauracji jak Jagódka, Niedźwiedź czy Sosenka, pilnowali cerberzy, odpowiednio umięśnieni i z bardzo poważnymi obliczami. O wejściu do „Niedźwiedzia” można było tylko pomarzyć, jeśli nie było się akurat posiadaczem koszuli z kołnierzykiem, krawata i marynarki. Gdzie te czasy? Gdzie te knajpy?

 

Adek już wtedy wiedział, że będzie reżyserem filmowym. Jedyny z naszego otoczenia wiedział, co będzie robił kiedyś, w przyszłości. Nie krył też pewności siebie, kiedy snuł miraże ucieczki z Polski i robienia kariery w Stanach. Pamiętam, jak bardzo mu zazdrościłem tej pewności siebie. Ja wtedy jeszcze nawet w najskrytszych marzeniach nie miałem pomysłu, by opuścić Polskę. Nie, nie dla jakiegoś dziwnie pojętego patriotyzmu, nie o to szło, chociaż ze stuprocentową pewnością wszyscy byliśmy młodymi polskimi patriotami, tu nie mam żadnych wątpliwości, tak nas w domach i w szkołach wychowano, natomiast nie zależało nam zupełnie na byciu obywatelami tak zwanej Polski Ludowej.

 

Wracając do przerwanego wątku - ja po prostu nie miałem takiego poczucia wolności jak mój kolega, po prostu czułem się skazany na istnienie w kraju, w którym się urodziłem i dojrzewałem. Którego władców nie lubiłem, a ustrój którego był mi przykry, o którego zniewoleniu wiedziałem, choć nie myślałem nawet, a i całe moje ówczesne otoczenie też, żeby coś przy tym pokombinować, żeby można było to wszystko kiedyś zmienić. Tak to naprawdę wyglądało u nas, w mieście Tomaszów Mazowiecki, w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, w grupce wyróżniających się, a prawdę mówiąc – pragnących się wyróżniać z szarego komunistycznego otoczenia, młodych i niepokornych nastolatków. Czuliśmy się i tak po swojemu wyróżnieni, swobodni i nieśmiertelni.

 

Wielu z naszej paczki opuściło Polskę, najczęściej po skończonych studiach. Niektórzy zostali w Stanach, RPA, w Australii, we Francji, w Kanadzie. Inni powracali i znowu wyjeżdżali za chlebem. Bywa, że się spotykamy, chociaż parę osób już niestety nie żyje. Bywało, że spotykaliśmy się za granicą. Teraz częściej spotykamy się w Polsce. Adek rzeczywiście został reżyserem filmowym. Reszta też nie narzeka, większość z nas spełniła swoje marzenia, innych los różnie doświadczył, a niektórym to sprowokował takie niespodzianki życiowe (w sensie pozytywnym), o jakich nigdy nawet nie marzyli.

 

Dobrze jest się spotkać w Tomaszowie. Narzekamy na otaczająca nas rzeczywistość, na niedostatki, jakie widać gołym okiem w naszym mieście. Nasze narzekanie nie jest z kategorii tych beznadziejnych, złośliwych, zawziętych. My bardzo kochamy nasze miasto, może nawet za bardzo, w każdym razie na tyle mocno, że chcielibyśmy ze wszystkich sił, żeby było ono najlepszym miastem na świecie, pod każdym względem. Po prostu wiele w życiu przeżyliśmy, wiele widzieliśmy, i dlatego mamy lepszą skalę porównawczą niż ci, którzy kraju nie opuszczali. Nie mówię wcale i nie chcę powiedzieć, że jesteśmy lepsi, czy mądrzejsi. Nie o to chodzi. Nikt nas tutaj z powrotem nie ciągnął na siłę, nie wołał, nie zachęcał, a na pewno nie zmuszał do powrotu. Jeśli o mnie chodzi, czuję się w Polsce dobrze. Mogę w dalszym ciągu realizować moje marzenia. Podobnie zresztą świetnie czuję się w Kanadzie.

 

Jakkolwiek jako nastolatek nawet nie marzyłem, żeby się z Polski wyrwać, już jako dorosły mężczyzna opuściłem kraj na bardzo długo. Jednak do niego wracam, można nawet powiedzieć, że wróciłem. Wspomniałem, że jako młodzian czułem się patriotą, mimo wszystko. I w dalszym ciągu tak myślę, chociaż czuję się także emigrantem.  Czy w ogóle wypada zabierać głos w kwestii patriotyzmu z pozycji emigranta?

 

Dla mieszkańców USA miłość ojczyzny nie jest pusto brzmiącym hasłem. Jest materiałem wiążącym, który zapewnia jedność temu narodowi. Można śmiało zaryzykować pogląd, że patriotyzm w Stanach Zjednoczonych pełni funkcję świeckiej religii państwowej. W kraju, w którym miejsca patriotycznego kultu są odwiedzane znacznie częściej niż w Europie, a mieszkańcy mają różny kolor skóry i pochodzenie etniczne, poczucie przynależności do narodu pielęgnuje się z religijną wręcz gorliwością. Miłość ojczyzny, czyli patriotyzm, okazuje się wyjątkowo silnym spoiwem.

 

Ameryka wzniosła wiele patriotycznych sanktuariów, które są celem obywatelskich pielgrzymek. W tych świątyniach patriotyzmu pielęgnuje się narodową mitologię, której nikt nie waży się kwestionować. Ścisły konstytucyjny rozdział Kościoła od państwa sprawia, że nauczanie religii w szkołach publicznych jest zabronione. Nie przeszkadza to jednak, aby każdy uczeń rozpoczynał dzień od patriotycznej modlitwy i uczczenia flagi państwowej. Rota szkolnej przysięgi mówi o Stanach Zjednoczonych jako o narodzie pod opieką Boga („One nation under God”). W laickim państwie taka religijna formuła?

 

Może to dziwne, ale mówienie o Ojczyźnie i o miłości Ojczyzny, wielu Polaków dzisiaj drażni. Mówi się dosyć powszechnie, że wynika to trochę ze współczesnej alergii Polaków na patos i gołosłowność. Ale może warto się zastanowić, skąd się bierze podobna ocena u naukowców. Socjologowie sygnalizują bowiem zatrważająco niską ocenę własnego narodu dostrzeganą wśród wielu dzisiejszych Polaków, zwłaszcza u młodych. Według współczesnych badań, wielu młodych wyjeżdżających za granicę wstydzi się tego, że jest Polakami.

Przypominają mi się początki mojej własnej emigracji. Kiedy latem 1987 roku wylądowałem wraz z rodziną w Republice Federalnej Niemiec, znalazłem się w Hamburgu, w samym sercu buzującego różnorodnością typów tygla uciekinierów, dla których motywacje opuszczenia kraju ojczystego miały przeogromną rozpiętość, od powodów politycznych, poprzez chęć poprawienia sobie życia, po najbardziej zwyczajne - po prostu komuś grunt palił się w Polsce pod nogami. Pamiętam, jak znakomita część nowo poznanych „towarzyszy niedoli” rozpowszechniała z wielkim upodobaniem historie o prześladowaniach, jakim podlegali z powodów ich szeroko zakrojonej podziemnej aktywności politycznej, skierowanej przeciwko komunistycznemu reżimowi. Jednakowoż według mojej tak ówczesnej, jak i obecnej oceny, większość wybierających wtedy wolność czyniła to z pobudek bardziej trywialnych, niż powszechnie głosili. Przeważały powody ekonomiczne.

 

Zacząłem od wspomnień z okresu lat szkolnych. I na nich zakończę. Są to wspomnienia najmilsze sercu, bardzo własne, których mi nikt nie odbierze, bo były to lata najlepsze  w całym moim życiu - przepiękne, niewinne, nieśmiertelne. Chociaż nie zapominam, że dokarmiano nas wtedy natrętną indoktrynacją, na każdym kroku nasycającą niewinne duszyczki jadem całkiem oryginalnie pojętego patriotyzmu, okraszonego nieodzownym internacjonalizmem. Czy ktoś w to wierzy, czy nie, trucizna ma to do siebie, że nie jest łatwo się jej pozbyć.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama
Reklama
Repertuar kina Helios

Repertuar kina Helios

W najbliższym tygodniu Helios zaskoczy kinomanów nie tylko mnogością propozycji filmowych, lecz także projektów specjalnych dla widzów o rozmaitych zainteresowaniach. W repertuarze znajdzie się najnowsza animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”, japoński hit „Jujutsu Kaisen: Execution” oraz projekcje muzyczne i tematyczne cykle.Od piątku, 12 grudnia w repertuarze zagości nowość w klimacie nadchodzących Świąt – animacja „Magiczna gwiazdka zwierzaków”. Podczas gdy dzieci wypatrują Świętego Mikołaja, on sam rozbija się na lodowej wyspie, z której musi wydostać się jak najszybciej. Jednocześnie maleńkie pisklę musi uratować przyjęcie w kurniku, dziewczynka, której mama wciąż jest bardzo zajęta, szuka choinki na własną rękę, mały jenot zgubił się w lesie, a ryś próbuje dotrzeć na czas na magiczny spektakl. Różnorodne historie przypomną kinomanom, dlaczego co roku nie możemy doczekać się Gwiazdki!Na ekranach Heliosa znajdą się też inne gwiazdkowe produkcje. „Mikołaj i ekipa” to historia Świętego Mikołaja, który po niefortunnym wypadku zaczyna uważać się za superbohatera i znika tuż przed Wigilią… Elf Leo oraz odważna 11-letnia Billie wyruszają na wielkie poszukiwania, a po drodze odkrywają spisek bezwzględnego producenta zabawek, chcącego zniszczyć świąteczną tradycję i przejąć kontrolę nad prezentami… Inną propozycją na rodzinny seans jest zabawny tytuł „Mysz-masz na Święta”. Mysia rodzina szykuje się do wspólnego spędzania Świąt. Jednak wszystko się zmienia, kiedy w ich domu pojawiają się… ludzie. Myszy nie chcą dzielić się przestrzenią i rozpoczynają realizację planu, który mają na celu wyproszenie nieproszonych gości! Wśród filmów dla widzów w każdym wieku ogromną popularnością cieszy się animacja Disneya „Zwierzogród 2”. Opowiada ona o ambitnej króliczej policjantce, Judy Hops oraz przebiegłym lisie, Nicku Bajerze. Duet detektywów tym razem rusza tropem tajemniczego gada, który nagle pojawia się w Zwierzogrodzie. Helios zaprasza na inne filmowe hity, do których należy kontynuacja horroru na podstawie kultowych gier – „Pięć koszmarnych nocy 2”. Akcja filmu toczy się rok po traumatycznych wydarzeniach w pizzerii Freddy’ego Fazbeara. Mike Schmidt i policjantka Vanessa Shelly próbują chronić młodszą siostrę Mike’a, Abby, jednak dziewczynka zaczyna potajemnie wracać do pizzerii, a w tle ponownie pojawia się postać tajemniczego Williama Aftona. Nadal na ekranach sieci dostępny jest też szeroko komentowany „Dom dobry” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Obraz przedstawia toksyczny związek Gośki i Grześka, w którym dochodzi do coraz bardziej niebezpiecznych sytuacji, a przemoc staje się codziennością… W głównych rolach wystąpili Agata Turkot i Tomasz SchuchardtSieć przygotowała również seanse dla fanów japońskiej animacji w ramach cyklu Helios Anime. W dniach 12-18 grudnia we wszystkich kinach odbędą się projekcje tytułu „Jujutsu Kaisen: Execution Shibuya Incident x The Culling Game Begins”. Kulminacją filmu, który podsumowuje dotychczasowe wydarzenia z serialu, jest dramatyczny pojedynek dwóch ulubionych uczniów Gojō. To wstęp do trzeciego sezonu anime, prezentowany przedpremierowo w kinach! Na piątek, 12 grudnia zaplanowano wydarzenie z cyklu Nocne Maratony Filmowe – tym razem będzie to Maraton Strachów. O godzinie 23:00 rozpoczną się projekcje aż czterech horrorów, w tym porywającej nowości „Cicha noc, śmierci noc”. To nie koniec projektów specjalnych odbywających się w najbliższym tygodniu! Swój czas w repertuarze będzie miał słynny maestro i jego orkiestra. „André Rieu. Wesołych Świąt!” to koncert z najpiękniejszymi kolędami i przebojami na radosny czas wyczekiwania Gwiazdki. Widowisko będzie dostępne w piątek i sobotę, 12 i 13 grudnia, a następnie 17 i 18 grudnia. Ponadto w niedzielę, 14 grudnia w wybranych kinach sieci odbędzie się wyjątkowa transmisja baletu „Dziadek do orzechów” wprost z Londynu! Widowisko urzeka niezwykłą choreografią i magiczną scenografią, nawiązującą do świątecznej aury.W poniedziałek, 15 grudnia do wybranych lokalizacji zawita cykl Kino Konesera z tajwańskim kandydatem do Oscara – „Left-Handed Girl. To była ręka… diabła!”. Samotna matka i jej dwie córki powracają do Tajpej po kilku latach życia na wsi, aby otworzyć stoisko na tętniącym życiem nocnym targu. W czwartkowe popołudnie, 18 grudnia we wszystkich kinach zagości cykl Kultura Dostępna i komedia „LARP. Miłość, trolle i inne questy”. Sergiusz, nastolatek zakochany w fantastyce i LARP-ach, zmaga się z prześladowaniami w szkole i swoim uczuciem do Helen. Gdy odkrywa jej tajemnicę, zyskuje szansę na niezwykłą przygodę!Bilety na grudniowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Obecnie dysponuje 53 kinami, które mają łącznie 300 ekranów i ponad 54 tysiące miejsc. Spółka skupia swoją działalność głównie w miastach małej i średniej wielkości, ale jej kina są również obecne w największych aglomeracjach Polski, m.in. w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Helios S.A. jest częścią Grupy Agora, jednej z największych grup medialnych w Polsce, działającej m.in. w segmencie prasy (wydawca m.in. „Gazety Wyborczej”), reklamy zewnętrznej (lider rynku - AMS), internetu (portal Gazeta.pl) oraz radia (9 stacji radiowych z portfolio Grupy Eurozet).Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.12.2025
Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim

Gwiazdy europejskiego łyżwiarstwa szybkiego w Tomaszowie Mazowieckim powalczą o medale mistrzostw EuropyTo będzie jeden z najważniejszych sprawdzianów przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie! Na początku stycznia, niespełna miesiąc przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, w Tomaszowie Mazowieckim odbędą się Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Szybkim.Tomaszów Mazowiecki kolejny raz będzie gościł czołowych panczenistów Europy a Polacy będą startować w najmocniejszym składzie, z wszystkimi gwiazdami polskich panczenów, m.in. Kają Ziomek-Nogal, Andżeliką Wójcik, Damianem Żurkiem, Markiem Kanią, Piotrem Michalskim, czy Władymirem Semirunnijem na czele.Mistrzostwa Europy w tomaszowskiej Arenie Lodowej rozpoczną się w piątek, 9 stycznia, wieczorem. Już pierwszego dnia o medale zawodnicy powalczą w czterech konkurencjach – sprincie drużynowym kobiet, drużynie mężczyzn oraz na 3000 metrów kobiet i 1000 metrów mężczyzn. Dzień później zmagania rozpoczną się o godz. 14, a w programie są sprint drużynowy mężczyzn, 500 metrów kobiet, 5000 metrów mężczyzn i 1500 metrów kobiet. Mistrzostwa zakończą się w niedzielę, 11 stycznia, a tego dnia w Arenie Lodowej zostaną rozdane medale na dystansach 1000 metrów kobiet, 500 i 1500 metrów mężczyzn oraz w rywalizacji drużynowej mężczyzn i w biegach ze startu masowego.Organizatorzy jak zawsze przygotowali dla kibiców jak zawsze dużo dobrej zabawy, emocji a całość uświetni piątkowy pokaz świateł.09-11 stycznia 2026 r.Arena Lodowa w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.01.2026
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

Morawiecki w Tomaszowie Mazowieckim. Najpierw hospicjum, potem rozmowa z mieszkańcamiPŚ w łyżwiarstwie szybkim - drugie miejsce Żurka na 1000 m w HamarTwarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Ogień w JaninowieStrażacy szybko opanowali ogieńFILMOWY SYLWESTER w kinie Helios!Śledztwo w Tomaszowie: Norbert C. aresztowany na 2 miesiącePŚ w łyżwiarstwie szybkim - Żurek trzeci na 500 m w HamarDach i wsparcie na start: w powiecie tomaszowskim rusza 3‑letni program mieszkań treningowychLechia zagra o spokój w tabeli. Do Tomaszowa przyjeżdża wyjazdowa SpartaDzień Pamięci Ofiar Stanu Wojennego – tomaszowianie pamiętająPełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: GrażynaTreść komentarza: No przecież,po kurczaki pojadą do Tomaszowa !Źródło komentarza: Twarda kontra dla kurczaków. Mieszkańcy: „To już nie wieś rolnicza, tylko domy ludzi”Autor komentarza: BetiTreść komentarza: Racja dziewictwo nie tylko można stracić przez partnera ale odebrać sobie w zaciszu, nieskromne myśli i chęć spełnienia, własnoręcznie. A to nie jest już dziewictwo!Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Ta car dobry tylko urzędnicy niedobrzy! Dobrze Pan to ujął był a teraz razem w PiS z byłymi komuchami ręka w rękę w jednej ławie.Źródło komentarza: Dwa miesiące na kilka prostych pytań. Tomaszowskie Centrum Zdrowia testuje granice jawnościAutor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Wytrwałości dla NIepokalanej Aneczki z Mazur z okazji Dnia Dziewic.Źródło komentarza: Dzień Dziewic – święto, które istnieje naprawdę (i wcale nie musi być obciachowe)Autor komentarza: CzłowiekTreść komentarza: Bezczelny typ z tego pułkownika. Na wylocie, a jeszcze podskakuje jak pchła na grzebieniu. Dyscyplinę owszem, proponowałabym zastosować ale może wobec tego Pana - rzemienną, i to ze sto razy !!!Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum ZdrowiaAutor komentarza: Naczelny PielęgniażTreść komentarza: Można by jeszcze "Oddział kremacji" utworzyć. Po co wozić zwłoki do Łodzi albo Bełchatowa? Zaoszczędzimy paliwo, damy niższe ceny i szpital poszybuje. A gdyby za wodociągami wykupić ziemię od lasów Państwowych, sprzedać drzewa i cmentarz utworzyć, to nawet lekarzy można pozwalniać ...Źródło komentarza: Pełnomocnik od Klapsów? Nowa „dyscyplina” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia
Reklama
Skarpetki zdrowotne frotte ze srebrem

Skarpetki zdrowotne frotte ze srebrem

Skład:bawełna 80%, Prolen® Siltex ze srebrem 17%, Lycra® 3% Wielkości:35-37, 38-40, 41-43, 44-46, 47-49 (oprócz koloru białego i szarego)        (według ZN-JJW-P-005)Konstrukcja:Skarpetki nieuciskające Medic Deo® Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Medic Deo® Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!Specjalna konstrukcja cholewki i niewielka domieszka nowoczesnego włókna Lycra® w całym wyrobie powodują idealne bezuciskowe przyleganie do nóg i maksymalną elastyczność - nietamowanie przepływu krwi i komfort nawet dla opuchniętych nóg.Dzięki działaniu przędzy z jonami srebra, wzmocnionemu apreturą antybakteryjną i antygrzybiczną Sanitized®, skarpetki hamują rozwój mikrobów i zapobiegają jednocześnie przykremu zapachowi podczas użytkowania. Miejsca stóp narażone na otarcia i urazy są chronione przez miękką trójwarstwową dzianinę frotte. Opaska elastyczna na śródstopiu zapobiega przesuwaniu się skarpetki na nodze.Skarpetki nadają się znakomicie do aktywności fizycznej. Do produkcji skarpetek jest używana czysta bawełna - naturalna przędza najwyższej jakości.SKARPETKI ZAREJESTROWANE JAKO WYRÓB MEDYCZNYZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama