Prawdziwym bowiem zaskoczeniem był wynik znanego z TVN prezentera i autora książek w poprzednich wyborach. Zbudowany głównie na internetowym przekazie i stanowiącym wyraz buntu przeciwko wówczas rządzącym w kraju politykom PiS. Szymon Hołownia wydawał się być jakąś alternatywą. Z przyswajalnym przekazem, dotyczącym wielu aspektów życia, wydawał się myśleć, jak przeciętny Kowalski. Niestety przez kolejne kilka lat nie udało mu się zbudować tak naprawdę nic.
Przejęci z innych partii i komitetów posłowie, nie byli w stanie, a często nie chcieli budować struktur lokalnych, bez których nie da się prowadzić skutecznej kampanii. Powielono błąd Pawła Kukiza. Nic więc dziwnego, że Polska 2050 nie była w stanie stworzyć własnych list w wyborach parlamentarnych, a ratunkiem okazał się sojusz z PSL i stworzenie "Trzeciej Drogi".
Prawdziwa klęska przyszła jednak po wyborach parlamentarnych. Wejście do układu władzy, a następnie wybór na Marszałka Sejmu, był przyczynkiem do niedzielnej klęski (chociaż nie nazwałbym jej kompromitacją). Spolegliwy Hołownia, wykonujący polecania kolegów z KO, nie mógł stanowić żadnej alternatywy dla Rafała Trzaskowskiego.
Był tym razem piątym kołem u wozu. Odebrał być może jakiś ułamek głosów Nawrockiemu, ale niewiele przysporzy ich w kolejnym etapie kandydatowi KO. Raczej mało prawdopodobne, by tradycyjny, wiejski elektorat, który jeszcze pozostał przy PSL, zagłosował na Trzaskowskiego.
Jak to się ma do dalszych losów Trzeciej drogi i Polski 2050 Szymona Hołowni? Po tej porażce już się raczej nie podniesie. Za chwilę zacznie być wchłaniany przez aktualną partię władzy. W dłuższej perspektywie 2-3 letniej, działacze partii i stowarzyszenia zaczną też szukać sobie miejsca bliżej prawej strony politycznej autostrady do piekła. Z informacji, jakie posiadam, niektórzy z nich, pełniący funkcję radnych miejskich, już kręcić zaczęli się wokół Konfederacji. Tak więc jeszcze niejedno może nas zaskoczyć.
Napisz komentarz
Komentarze