Do poprzedniej próby odwołania Mariusza Węgrzynowskiego doszło równo pół roku temu. Zgodnie z obowiązująca ustawą o samorządzie powiatowym, po odrzuconym w głosowaniu wniosku można złożyć kolejny nie wcześniej niż po upływie 6 miesięcy. Ten okres mija właśnie dzisiaj. Nie oznacza to jednak, że rada może w dowolnej chwili przystąpić do głosowania. To dopiero początek procedury. Projekt uchwały może być przegłosowany dopiero po miesiącu od sesji, na której zostanie zgłoszony, a wcześniej stanowisko w tej sprawie musi zająć komisja rewizyjna. Głosowanie będzie mogło mieć miejsce najwcześniej 3 lipca. A Starostę odwołuje się w głosowaniu tajnym. Za wnioskiem musi być 2/3 rady, a więc dokładnie 14 radnych. Czy taką większość udało się zgromadzić? nic na to nie wskazuje. Dlaczego?
Otóż radni Koalicji Obywatelskiej nie są tak naprawdę zainteresowani odwoływaniem Starosty i pracą na rzecz mieszkańców powiatu, a jedynie podgrzewaniem konfliktów, zarówno w samorządzie miejskim, jak i powiatowym. Rozmowy, jakie w tej sprawie dotąd prowadzili, poskutkowały jedynie całkowitą utratą zaufania ze strony potencjalnych partnerów. Nie dotrzymywanie ustaleń i niestabilność wskazują, że do Mariusza Węgrzynowskiego na fotelu Starosty musimy się przyzwyczaić, bo pozostanie na nim kolejne 4 lata.
- Ze mną nikt na temat odwołania nie rozmawia od miesięcy. Przypomnę, że od jakiegoś czasu występuję jako radny niezależny. Za to podsunięto mi do podpisania wniosek o zwołanie sesji i odwołanie Starosty. Trudno to traktować poważnie. Nikt nie odniósł się do mojej propozycji powołania Zarządu złożonego z fachowców, w dodatku nie będących radnymi. Na tę chwilę więc dla mnie tematu nie ma. Mówienie, że ustalimy wszystko po odwołaniu, to kpina - mówi Mariusz Strzępek.
Napisz komentarz
Komentarze