Jak rodziło się Polskie Państwo Podziemne. Państwo bez granic na mapie, ale z rządem, sądami i armią
We wrześniu 1939 roku Warszawa jeszcze się broniła, na ulicach płonęły kamienice, a w gmachach bez szyb urzędowali już tylko sanitariusze i łączniczki. Tego samego 27 września, gdy w mieście wciąż dudniły wybuchy, grupa oficerów pod dowództwem gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza powołała Służbę Zwycięstwu Polski. Ten mały, konspiracyjny zalążek stał się ziarnem czegoś bez precedensu w okupowanej Europie: Polskiego Państwa Podziemnego – pełnoprawnego państwa działającego w konspiracji, z własną administracją, sądami, szkolnictwem i najliczniejszą armią podziemną na kontynencie.
Od SZP do Armii Krajowej – państwo rodzi się w ruchu
Jesienią 1939 r. rząd RP odtworzył się na emigracji, a w kraju – na jego rozkaz – SZP przekształcono w Związek Walki Zbrojnej (listopad 1939). ZWZ miał jednego Naczelnego Wodza na uchodźstwie i dowódców dzielnic w kraju, szybo rozbudowując sieć struktur w obu strefach okupacyjnych. W lutym 1942 r. nastąpił krok, który do dziś kojarzymy z polską konspiracją: ZWZ przemianowano na Armię Krajową, na której czele stanął gen. Stefan „Grot” Rowecki, a po jego aresztowaniu – gen. Tadeusz „Bór” Komorowski, następnie gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”. AK scalała dziesiątki organizacji, tworzyła dywersyjny Kedyw, przyjmowała zrzuty wyszkolonych na Zachodzie cichociemnych, wysyłała kurierów (jak Jan Karski) i prowadziła wywiad, który dostarczał aliantom danych o niemieckiej machinie wojennej – od V-1 i V-2 po zbrodnie w obozach.
„Podziemne państwo”, czyli administracja, sądy i szkoła pod płaszczem konspiracji
Polskie Państwo Podziemne nie było tylko wojskiem. Równolegle do struktur AK działała cywilna administracja – Delegatura Rządu na Kraj – z departamentami od spraw wewnętrznych, przez oświatę, po gospodarkę. Funkcjonowały sądy podziemne, które osądzały kolaborację, wymuszenia czy zdradę według przedwojennego prawa. W mieszkaniach prywatnych i suterenach prowadzono tajne nauczanie: od kompletów gimnazjalnych po tajne uniwersytety w Warszawie, Krakowie i Wilnie. Ukazywała się prasa („Biuletyn Informacyjny” i setki tytułów lokalnych), a harcerskie Szare Szeregi łączyły konspiracyjną edukację z sabotażem i służbą sanitarną.
Nad spójnością polityczną czuwały ciała przedstawicielskie: najpierw Polityczny Komitet Porozumiewawczy, potem Krajowa Reprezentacja Polityczna, a od stycznia 1944 r. – swoisty „podziemny parlament” Rada Jedności Narodowej. Dzięki temu Polskie Państwo Podziemne miało to, czego nie miały inne ruchy oporu: mandat legalnego rządu, program polityczny i narzędzia jego realizacji.
Dwie okupacje, jeden cel
Polacy budowali państwo w cieniu dwóch okupacji – niemieckiej i sowieckiej. Na wschodzie terror NKWD i pacyfikacje wsi towarzyszyły masowym wywózkom; w 1940 r. świat poraziła wieść o zbrodni katyńskiej. Na zachodzie łapanki, egzekucje uliczne i obozy zagłady miały złamać wolę oporu. Mimo tego konspiracja rosła. Powstawały sieci pomocy Żydom – z Żegotą na czele – a rotmistrz Witold Pilecki dobrowolnie trafił do Auschwitz, by zorganizować tam ruch oporu i wysłać światu pierwsze raporty o Holokauście.
Od „Burzy” do Powstania Warszawskiego
W 1944 r., gdy front wschodni przesuwał się na zachód, AK zainicjowała Akcję „Burza” – plan ujawnienia się wobec wkraczającej Armii Czerwonej jako gospodarze, którzy wyzwalają własny kraj. Część miast faktycznie wyzwalano, ale zaraz potem oficerowie AK bywali aresztowani przez NKWD. Kulminacją była decyzja o Powstaniu Warszawskim (1 sierpnia – 2 października 1944) – desperackiej próbie wyzwolenia stolicy przed wejściem Sowietów. Bojowy wysiłek i ofiara ludności cywilnej przeszły do historii, lecz politycznego celu nie udało się osiągnąć.
W styczniu 1945 r. gen. Okulicki rozwiązał AK, chcąc uchronić żołnierzy przed wojną domową i represjami. Elementy Polskiego Państwa Podziemnego działały jednak nadal – aż do aresztowania przywódców i „procesu szesnastu” w Moskwie. To był symboliczny cios: państwo, które przetrwało okupację niemiecką, miało teraz przestać istnieć w realiach narzuconych przez ZSRR.
Dlaczego to było wyjątkowe
Historycy zgodnie podkreślają, że skala i kompletność Polskiego Państwa Podziemnego były w Europie unikatowe. Francuski ruch oporu, jugosłowiańscy partyzanci czy włoskie formacje powstańcze odgrywały ogromną rolę militarno-polityczną, ale to w Polsce powstała równoległa, spójna struktura państwowa: aparat cywilny, wojsko, sądy, edukacja i prasa, podporządkowane jednemu legalnemu rządowi na uchodźstwie. W warunkach terroru – i bez żadnych gwarancji zwycięstwa – Polacy zbudowali mechanizmy, które na co dzień zapewniały ład, sprawiedliwość i naukę.
Pamięć, która pracuje
Dziś 27 września obchodzimy Dzień Polskiego Państwa Podziemnego – w rocznicę powstania SZP. To nie tylko data z kalendarza. To zaproszenie, by spojrzeć na wojnę oczami ludzi, którzy starali się zachować ciągłość państwa bez państwowych gmachów, pieczęci i budżetu. Ich „urzędy” mieściły się w przedpokojach, „sądy” w konspiracyjnych mieszkaniach, a „uniwersytety” w prywatnych salonach – ale decyzje, wyroki i dyplomy miały prawdziwą moc, bo opierały się na tym, co najważniejsze: zaufaniu do wspólnoty i legalnej władzy.
Lekcja z tamtego czasu pozostaje aktualna. Państwo to nie tylko granice i instytucje, ale także sieć relacji, które potrafią przetrwać nawet wtedy, gdy znikają budynki, pieczęcie i sztandary. Polskie Państwo Podziemne pokazało, że wola bycia razem – w prawie, kulturze i odpowiedzialności – potrafi oprzeć się nawet największej przemocy. I dlatego wciąż jest jednym z najważniejszych rozdziałów naszej historii.






















































Napisz komentarz
Komentarze