Skarżący zarzuca Szczepanowi Gosce wejście na teren prywatny bez zgody właściciela i fotografowanie mienia; powtarzające się obserwacje posesji – kamery miały rejestrować radnego i jego samochód także w innych dniach; motyw polityczny: na ogrodzeniu posesji zawisły banery Rafała Trzaskowskiego; skarżący łączy zachowanie radnego z nieakceptowaniem tej ekspozycji oraz naruszenie prywatności i poczucia bezpieczeństwa oraz „pomylenie roli radnego z funkcją służb specjalnych”.
W piśmie pada prośba o: wszczęcie postępowania wyjaśniającego, poinformowanie o jego wynikach i zobowiązanie radnego do zaprzestania podobnych działań. Sprawa – jak czytamy – została również zgłoszona policji. Sprawą radnego Szczepana Goski miała zająć się Rada Powiatu Tomaszowskiego, jednak Komisja Skarg i Wniosków, do której trafiło pismo uznała, że radni nie są upoważnieni do oceny zachowań radnego.
Niezależnie od wyniku postępowania fakty są proste: radny nie ma żadnych szczególnych uprawnień do wchodzenia na cudzą posesję czy dokumentowania prywatnego mienia. Takie działania mogą wchodzić w kolizję z:
- art. 193 Kodeksu karnego (naruszenie miru domowego),
- art. 23 Kodeksu cywilnego (ochrona dóbr osobistych, w tym prywatności),
- art. 50 Konstytucji RP (nienaruszalność mieszkania).
Ale tu chodzi nie tylko o przepisy. Etyka życia publicznego zakłada, że przedstawiciel samorządu waży własne kroki, nie eskaluje konfliktów i nie stawia obywateli pod ścianą. Wejście na prywatny teren i fotografowanie „w imię społecznej kontroli” – jeśli nie towarzyszy temu realne zagrożenie czy interwencja służb – jest zachowaniem niestosownym i sprzecznym z elementarnymi zasadami współżycia społecznego. To także brak zdrowego rozsądku: w czasach powszechnego monitoringu taki „wizytacyjny aktywizm” musi rodzić poczucie nękania, a nie zaufania.

Jeśli w tle są sympatie partyjne i banery wyborcze (radny na własnym ogrodzeniu wieszał banery Karola Nawrockiego) – etyczna ocena staje się jeszcze surowsza. Publiczny mandat nie upoważnia do prywatnych „akcji” wobec osób o innych poglądach. To nie troska o dobro wspólne, lecz małostkowa, podła zagrywka, uderzająca w reputację całej rady.
Samorząd działa dobrze tylko wtedy, gdy jego reprezentanci umieją oddzielić kontrolę społeczną od wścibstwa, a interes publiczny od politycznej złośliwości. W tym przypadku granice – co najmniej w warstwie obyczajowej – zostały wyraźnie przekroczone.
































































Napisz komentarz
Komentarze