„Dzisiaj po południu odeszła nasza ukochana Mama i Babcia. Uwielbiała tu zaglądać i pisać. Mateusz i Franek” - poinformowali na platformie społecznościowej syn i wnuk Magdy Umer.
Magda Umer (właść. Małgorzata Magda Umer-Przeradzka) urodziła się 9 października 1949 r. w Warszawie. Zadebiutowała pod koniec lat 60. w studenckich kabaretach, występując m.in. w klubie „Stodoła”.
W swojej twórczości sięgała po piosenki najwybitniejszych autorów, m.in. Jeremiego Przybory, Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego i Magdy Czapińskiej.
Wielokrotnie występowała m.in. na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. W 1971 r. zaśpiewała tam „Koncert na dwa świerszcze”, który zadecydował o jej dalszej artystycznej drodze. W 1972 r. wystąpiła tam z utworem „O niebieskim pachnącym groszku”, który początkowo miała wykonać w duecie z Andrzejem Nardellim, ten jednak zmarł tuż przed finałem festiwalu.
Współtworzyła scenariusz koncertu „Polska poezja śpiewana”, który odbył się w ramach 12. i 13. edycji opolskiego festiwalu. W 1977 r. wystąpiła z utworem „Widzisz, mały” w koncercie „Nastroje, nas troje”.
W 1984 r. zaśpiewała piosenki „Szpetni czterdziestoletni” i „Kiedy mnie już nie będzie” podczas Kabaretonu w ramach 21. KFPP w Opolu. W 1997 r. wyreżyserowała koncert „Zielono mi”, przygotowany w hołdzie Agnieszce Osieckiej.
W 2015 r. zrealizowała i poprowadziła koncert „Scenki i obscenki, czyli Jeremiego Przybory piosenki” w ramach 52. KFPP w Opolu, gdzie dodatkowo otrzymała Grand Prix za „całokształt opolski”. W 2020 r. otrzymała nagrodę 100-lecia ZAiKS-u.
Za swoją twórczość i wkład została odznaczona m.in. w 2000 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz w 2009 r. medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Zmarła w piątek w wieku 76 lat.
Wiktor Zborowski o Magdzie Umer: była symbolem artystki, matki i przyjaciółki
Magda Umer była symbolem artystki, matki, przyjaciółki, doskonałą erudytką z ogromną wiedzą o muzyce i literaturze - powiedział PAP aktor Wiktor Zborowski.
- Była wielką artystką, poetką teatru, poetką estrady - powiedział w rozmowie z PAP aktor Wiktor Zborowski, który niejednokrotnie pracował z Magdą Umer. - Całą swoją twórczość „rysowała” cieniusieńką kreską Tadeusza Kulisiewicza. Było to delikatne, ulotne, zwiewne, takie ażurowe - ocenił. Zaznaczył, że była jednocześnie „wspaniale wykształconą osobą i doskonałą erudytką”. Miała wielką wiedzę o muzyce i literaturze.
Aktor podkreślił, że Umer była „niezwykle życzliwą, kochaną dziewczyną, symbolem artystki, matki i przyjaciółki”. Dodał, że takie osoby często się nie trafiają. Wspomniał, że w ogromnej większości przypadków „nadawali” na podobnych falach.
Przypomniał, podkreślając wszechstronność artystki, że pracowała w teatrze, występowała na estradzie, śpiewała i reżyserowała przedstawienia, a także pisała scenariusze.
- Moment, który odbił się szerokim echem to koncert „Zielono mi” w Opolu w 1997 roku, poświęcony Agnieszce Osieckiej. To niezapomniany moment - jedno z największych wydarzeń artystycznych nie tylko festiwalu opolskiego, ale całej polskiej estrady - podkreślił Wiktor Zborowski.
W piątek w wieku 76 lat zmarła piosenkarka, wykonawczyni poezji śpiewanej, dziennikarka, reżyserka, scenarzystka i aktorka Magda Umer. Zadebiutowała pod koniec lat 60. w studenckich kabaretach, występując m.in. w klubie „Stodoła”. W swojej twórczości sięgała po piosenki najwybitniejszych autorów, m.in. Jeremiego Przybory, Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego i Magdy Czapińskiej.
Paweł Sztompke: to, co Umer robiła na scenie było nieprawdopodobne
To, co Magda Umer robiła na scenie było nieprawdopodobne. Znałem piosenki w innych interpretacjach, ale dopiero wówczas, kiedy to podała Umer, wydawało mi się ważniejsze - powiedział PAP dziennikarz muzyczny, związany z Programem I Polskiego Radia Paweł Sztompke.
- Informacja o śmierci przyszła nagle, niespodziewanie. Wiem, że od pewnego czasu Magda Umer rzadziej śpiewała i te nawet rzadkie koncerty były dla niej pewnego rodzaju problemem. Jednak uważam, że to, co robiła na naszej scenie do końca było nieprawdopodobne - podkreślił.
- Magda Umer miała bardzo szeroki repertuar. To były nie tylko piosenki, które specjalnie dla niej były napisane, ale również stworzyła przeboje. W późniejszych latach stworzyła cały, można powiedzieć, śpiewnik domowy polskiej literatury muzycznej, czyli wybierała piosenki, które lubiła. To były przede wszystkim piosenki Agnieszki Osieckiej, Seweryna Krajewskiego, ale nie tylko, także piosenki z Kabaretu Starszych Panów Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. To były utwory, na których się wychowywała i które były ważne w jej życiu, a na które znalazła pewien pomysł po latach, aby je przypomnieć, aby jeszcze raz opowiedzieć historię w tych piosenkach - zaznaczył dziennikarz.
Sztompke przypomniał, że Umer wielu osobom pomagała stworzyć swój repertuar, tworzyła spektakle. - Dla mnie jeden z najważniejszych koncertów w całej historii festiwali opolskich, to koncert „Zielono mi”, gdzie przypominała utwory zmarłej wówczas poetki, wielkiej damy polskiej piosenki Agnieszki Osieckiej - powiedział.
- Wszystko to tworzyło pewnego rodzaju spotkanie na nowo z piosenką, które dobrze znamy. Kilka razy łapałem się na tym, że znałem piosenki w innych interpretacjach, ale dopiero wówczas, kiedy to zaśpiewała, podała Magda Umer, wydawało mi się ważniejsze, inne - opowiadał.
Ocenił, że Umer nie miała „wielkiego głosu, ale miała zawsze pomysł na to, co chciała powiedzieć”.
Krzysztof Knittel: z Magdą Umer znałem się od czasów szkolnych
Magdę Umer poznałem jeszcze w szkole. Już wtedy pięknie śpiewała, lubiłem słuchać jej występów podczas akademii szkolnych – powiedział PAP kompozytor Krzysztof Knitttel.
W rozmowie z PAP Krzysztof Knittel wyznał, że chociaż wiedział, że Magda Umer chorowała, to nie spodziewał się, że „to tak szybko się potoczy, nie wiedziałem, że to są jej ostatnie dni”. – Bardzo mi smutno – dodał.
Przypomniał, że z artystką poznali się jeszcze w czasach szkolnych – byli uczniami XIV Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica w Warszawie (wówczas noszącego nazwę Klementa Gottwalda).
– Magda była w klasie niżej, razem z moim bratem. W ten sposób ją poznałem, a potem często jej słuchałem na różnych akademiach szkolnych. Przepięknie śpiewała, m.in. piosenki Bułata Okudżawy – wspominał.
- Wraz z innymi uczniami z różnych klas, m.in. Andrzejem Wojciechowskim i Januszem Weissem, założyliśmy kabaret. Najpierw występowaliśmy w domu studenckim na Ochocie, jako kabaret „Abakus”, a następnie przenieśliśmy się do „Stodoły”. Na początku występowaliśmy w małej salce, jedynie uzupełniając program - powiedział.
Kabaret cieszył się jednak dużą popularnością. – W pewnym momencie poproszono nas o zrobienie przedstawienia na dużej scenie, razem z mimem i reżyserem Markiem Gołębiowskim i Elżbietą Jodłowską, która od lat występowała w „Stodole” oraz innymi artystami i twórcami – opowiadał Knittel.
Pierwsze ich przedstawienie miało tytuł „O jak mi dobrze w pomarańczowym jest”. – Oryginalnie miało mieć ono tytuł »O Jezu, jak mi dobrze w pomarańczowym jest«, ale cenzura Jezusa nam wykreśliła - zaznaczył. Kompozytor zwrócił uwagę, że kabaret występował przed bardzo liczną publicznością.
Zaznaczył także, że dla Umer napisał trzy piosenki, które znalazły się na jej pierwszej płycie wydanej przez Polskie Nagrania. Najbardziej znana z nich to „Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie” do słów Wojciecha Niżyńskiego. Tym utworem Umer wygrała festiwal FAMA, a potem opolskie debiuty. Do dwóch kolejnych piosenek – „Jeśli myślisz, że ja cię nie kocham, to się mylisz” i „Już szumią kasztany” – słowa napisał Andrzej Wojciechowski.
- Te piosenki Magda wykonywała na każdym przedstawieniu, nikomu się nie nudziły – podkreślił kompozytor. – Była gwiazdą tych tytułów – dodał.
Kiedy Knittel zakończył działalność kabaretową i skupił się na muzyce poważnej, spotykał się z Magdą Umer u ich wspólnego przyjaciela - reżysera operowego Marka Weissa. – Przychodziło tam także całe grono polonistów, bo Magda studiowała na polonistyce – powiedział. – Wówczas spotykaliśmy się wyłącznie towarzysko, choć nagraliśmy wspólnie debiutancką płytę Magdy. Nasze drogi zawodowe nieco z czasem się rozeszły, ale przyjaźń pozostała – podkreślił.



























































Napisz komentarz
Komentarze