Jako pierwsi głos zabrali alpiniści - tomaszowianin Piotr Dębicki oraz Szymon Gradka. Swoją opowieść rozpoczęli prezentując film dokumentujący jedną z odbytych w 2012 roku podróży, wprowadzając w majestatyczną rzeczywistość górskich wypraw. Następnie przeszli do opowieści relacjonując dwie z nich, podczas których zdobyte zostały łącznie 4 szczyty:
Mont Blanc- najwyższy szczyt Alp i Europy, potocznie nazywany dachem Europy (masyw położony po obu stronach granicy francusko-włoskiej, należący do Korony Europy, czyli do spisu najwyższych szczytów poszczególnych jej państw), Gran Paradiso- położony w pobliżu masywu Mont Blanc w Parku Narodowym Gran Paradiso, czterowierzchołkowy szczyt usytuowany w Alpach Graickich we Włoszech, Elbrus-najwyższy szczyt Kaukazu, położony w zachodniej części jego głównego łańcucha, w Rosji, niedaleko granicy z Gruzją (wygasły wulkan zbudowany z zastygłych law, prawie w całości pokrytych obecnie lodowcami oraz wiecznym śniegiem, z dwoma kopulastymi wierzchołkami), Kazbek-jeden z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją (drzemiący wulkan zbudowany z zastygłych law trachitowych, z którego stoków spływają liczne lodowce).
Oprócz obejrzenia zapierających dech zdjęć, można było uzyskać sporo praktycznych wskazówek, m.in. w jaki sposób taką wyprawę zaplanować oraz jak się do niej przygotować, jak się spakować, które ze schronisk, w których nocowali alpiniści polecają, a które niekoniecznie, padło również kilka słów na temat kosztów wyprawy oraz ostrzeżenia przed zmiennymi warunkami pogodowymi, czy możliwymi zagrożeniami.
Można było posłuchać m.in. o chwilach grozy w drodze na Mont Blanc podczas pokonywania owianego złą sławą, Wielkiego Kuluaru zwanego Rolling Stones, z którego w każdej chwili można było spodziewać się niebezpieczeństwa w postaci spadających z góry ogromnych kamieni, o niezapomnianych chwilach na ciepłym piasku, w upalnym słońcu, po wejściu na morenę czołową lodowca Gran Paradiso, czy towarzyszącej zachwytowi irytacji spowodowanej niekończącym się na niektórych szlakach tłumem ludzi, który momentami zdawał się razić w oczy tak samo bardzo, jak słońce...
Następnie o swojej morskiej przygodzie na żaglowcu "Pogoria" opowiadali pomysłodawcy i organizatorzy rejsu-Michał Kurzyk, nauczyciel wychowania fizycznego w Gimnazjum w Popielawach, Instruktor Żeglarstwa PZŻ, reprezentujący Tomaszowski Klub Żeglarski oraz Dariusz Jachimowski, nauczyciel fizyki w III LO w Tomaszowie Mazowieckim, Młodszy Instruktor Żeglarstwa PZŻ ze Szkolnego Koła Żeglarskiego „Szkwał”.
Zaczęło się od wspomnienia pierwszego rejsu na Pogorii w 2013r. oraz narodzinach pomysłu zorganizowania takiej wyprawy dla młodzieży z Tomaszowa. Padło kilka słów na temat procesu przygotowań do rejsu i rekrutacji przyszłych członków załogi, jego kosztach, a także o obawach towarzyszących tej, pionierskiej na terenie Tomaszowa, inicjatywie.
Na pokładzie "Pogorii" znalazło się 41 osób, uczniów oraz absolwentów szkół Powiatu Tomaszowskiego, a także członków Tomaszowskiego Klubu Żeglarskiego. Wyruszyli 7 listopada, autokarem przez Czechy i Austrię do jednego z portów w północnych Włoszech, następnie odbyli rejs po akwenie Morza Śródziemnego, zwiedzając m.in. Genuę, Niceę oraz San Remo. Do Tomaszowa wrócili 16 listopada 2014r.
Zebrani w sali "Tkacza" słuchacze z ust żeglarzy dowiedzieli się jak wygląda codzienne życie na statku, ze wszystkimi jego urokami, ale też i obowiązkami. Omówiony został tradycyjny podział załogi na 4 tzw.wachty oraz czynności, jakie przypisane są każdej z nich. Można było dowiedzieć się, jak istotne na morzu staje się bezwzględne przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, a także elementarnych zasad współpracy. Obowiązujące są zasady równości oraz podziału obowiązków. Na pokładzie musiała panować dyscyplina, nikt nie odmawiał wykonania przypisanego mu zadania, nawet jeśli niektórych czynności nie wykonywał nawet we własnym domu... Gdy przynależało się do wachty gospodarczej trzeba było np.obierać ziemniaki, zmywać po posiłku, sprzątać statek lub toalety, kolejnym razem przychodził jednk czas na wachtę nawigacyjną, a wtedy można było już zająć się sterowaniem statkiem, czy zmianą ustawień żagli. Wiele emocji wzbudzały zadania realizowane na tzw. rejach, czyli poziomych drzewcach przytwierdzonych do masztu stanowiących kolejne piętra żagli, jednych fascynowały, drugich przerażały. Uczestnikom rejsu przyszło zmagać się nie tylko z czynnikami zewnętrznymi, jak niesprzyjająca pogoda, deszcz i ciężkie warunki, ale także z dolegliwościami własnego organizmu, choroba morska nie ominęła większości z nich.
Biorąc pod uwagę "misję" jaka przyświecała wyprawie-propagowanie walorów żeglarstwa morskiego, krzewienie wiedzy i kultywowanie tradycji żeglarskich, a przede wszystkim wychowanie poprzez pracę, śmiało można rzec, że została ona wypełniona. Taka wyprawa to prawdziwa szkoła życia, z której nie sposób wrócić niezmienionym.
Organizatorzy zachęceni niewątpliwym sukcesem przedsięwzicia, kreślą już plany na kolejny rejs, tym razem będzie to prawdopodobnie grudzień 2015 roku.
Uzupełnienie opowieści stanowiły wyświetlane w tle zdjęcia, całość zakończona została krótkometrażowym filmem z rejsu.
Spotkanie poświęcone wielkim wyprawom i wzniosłym podróżom przebiegło w skromnym, kameralnym gronie, a szkoda... kogo tam nie było, niech żałuje !
Zapraszamy na kolejne spotkania Tomaszowskiego Klubu Globtrotera.
















































































Napisz komentarz
Komentarze