Łatwo obliczyć, że na przykład w roku 2013 mieliśmy 251 dni roboczych, co daje utratę ponad 10 tysięcy minut pracy w skali roku lub jak kto woli 167 godzin. Liczba ta podzielona przez 8 daje nam prawie 21 dni roboczych, z których ograbiają swoich pracodawców palący pracownicy. Taka sytuacja może się zmienić, bo w zeszłym roku weszły w życie przepisy o ruchomym czasie pracy. Dały one możliwość wprowadzenie konieczności odpracowywania przerw na papierosa. Jako pierwszy wprowadził je fizycznie w życie Mazowiecki Urząd Marszałkowski.
Wiele osób czytając o kolejnych sankcjach nakładanych na palaczy zapewne wzruszy jedynie ramionami. Wystarczy jednak zestawić gigantyczne kolejki przed okienkami wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego z grupkami pracowników trzęsącymi się niemal przy każdym wejściu przez prawie cały czas urzędowania, by przestało nam być obojętnie i wesoło. Podobnie jest w innych tomaszowskich urzędach, chociaż przestoje w pracy nie zawsze dotykają interesantów w sposób bezpośredni.
- Nie ma co ukrywać, problem palących pracowników dotyka również w jakimś stopniu Urzędu Miasta w Tomaszowie Mazowieckim – przyznaje Jakub Pietkiewicz. - Co prawda na terenie naszych instytucji obowiązuje całkowity zakaz palenia i staramy się go egzekwować, jednak nałóg tytoniowy jest tak silnym zniewoleniem, że zdarza się, że w godzinach pracy, część z naszych pracowników szuka możliwości zaspokojenia związanego ze swoim uzależnieniem nikotynowego głodu nawet poza budynkiem urzędu. W takich sytuacjach pozostaje nam wierzyć, że robią to w trakcie przysługującej im regulaminowo 15 minutowej przerwy w pracy.
Sam prezydent oraz obaj jego zastępcy papierosów nie palą. Nie zamierzają jednak wprowadzać żadnych benefitów czy nagród dla tych, którzy zdecydują się rzucać palenie. Jak twierdzą, największą dla nich zachętą powinno być własne zdrowie i pozostające w kieszeni, niewydane na papierosy, setki złotych miesięcznie.
- Na pewno rozważymy skuteczniejsze monitorowanie miejsc, w których można spotkać palących urzędników i bardziej stanowcze egzekwowanie zakazów – stwierdza jednak Pietkiewicz. - Oczywiście skala zjawiska i uczciwość w stosunku do niepalących pracowników podpowiada rozważenie wprowadzenia jakiejś zasady odpracowywania przerw na papierosa – zwłaszcza, że takie rozwiązanie jest podobno możliwe dzięki nowym przepisom o ruchomym czasie pracy.
Odrębnym problemem są radni – nałogowcy. Na nich prezydent nie ma żadnego wpływu. Może ich jedynie próbować w jakiś sposób dyscyplinować prowadzący obrady przewodniczący. Powinien to robić szczególnie w sytuacjach, kiedy na Sali pozostaje kilka, bo pozostali postanowili wyskoczyć akurat „na dymka”.























































Napisz komentarz
Komentarze