„Greenland” (2020): apokalipsa w wersji „tu i teraz”
Pierwszy film Ric’a Romana Waugha to kino katastroficzne, które zaskakuje nie rozmachem zniszczeń, tylko… bliskością. Owszem, w tle pędzi ku Ziemi kometa, a na zegarze tyka nieubłagane „za chwilę będzie po wszystkim”. Ale sercem historii pozostaje rodzina, która próbuje przeżyć w świecie, gdzie w kilka godzin pęka cywilizacyjna fasada. Film powstał z budżetem ok. 35 mln dolarów, a zarobił ok. 52,3 mln (co – biorąc pod uwagę pandemiczny czas premiery i dystrybucję VOD – jest wynikiem całkiem solidnym).
Krytycy docenili „Greenland” właśnie za to, że zamiast niekończącej się komputerowej demolki dostajemy thriller o przetrwaniu i moralnych wyborach. W serwisie Rotten Tomatoes film ma 77% od krytyków (na podstawie 159 recenzji) oraz 63% wśród widzów.
Dlaczego ten tytuł „działa”, nawet jeśli znasz wszystkie filmowe apokalipsy?
Bo „Greenland” gra na strunie, którą wiele katastroficznych hitów omija: „co by było, gdyby to spotkało nas” – nie bohaterów z supermocą, tylko ludzi z listą leków, dzieckiem na rękach i jedną kartką, która decyduje, czy masz wstęp do schronu. To film o panice, ale też o tym, jak szybko rodzi się solidarność… i jak szybko potrafi się skończyć.
„Greenland 2”, czyli „Greenland: Migration”: co wiadomo przed premierą?
Kontynuacja – w materiałach promocyjnych często opisywana jako „Greenland 2” – nosi tytuł „Greenland: Migration” i ma opowiadać o rodzinie Garritych już po katastrofie, w świecie, który próbuje stanąć na nogi. Bohaterowie ruszają przez zrujnowaną Europę w poszukiwaniu miejsca do życia.
Według zapowiedzi i informacji dystrybucyjnych film ma trafić do kin w 2026 roku (w Polsce Helios komunikuje premierę na 16 stycznia 2026).
Mini maraton w Heliosie: dla kogo to jest?
Jeśli lubisz:
- filmy katastroficzne, ale bez „plastikowej” przesady,
- historie o przetrwaniu, które cisną gardło,
- i ten rodzaj napięcia, po którym jeszcze długo w domu włączasz światło w przedpokoju…
…to taki podwójny seans ma sens. Najpierw dostajesz pełen kontekst i emocjonalny „rdzeń” serii, a potem od razu sprawdzasz, jak twórcy pociągnęli ten świat dalej – bez czekania na standardową premierę.






























































Napisz komentarz
Komentarze