Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 16 maja 2024 03:13
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Zbrodnia to niesłychana (3)

Ciąg dalszy opowieści Edwarda Wójciaka poświęconej miłości, zazdrości i zbrodni

 

I nie opuszczę cię aż do śmierci

 

Siedzieli na zapleczu Luna Restaurant, którą Polacy i tak nazwali Spe-luna.

 

- Co się tobie stało, Cichy Bobie? – Zapytał Bazyl podchwytliwie. Zapomniałeś już, co obiecałeś Pięknej Józi przed ślubem? Gdzie się podział niepijący dżentelmen?

 

Cichy Bob zamówił następną szklankę whisky. Popijał i patrzył ponuro na Bazyla. Z dzikiego spojrzenia wyzierała rozpacz.

 

- Co ja najlepszego zrobiłem? - wybuchnął bez ostrzeżenia. Po co mi było to małżeństwo? To wszystko przez ciebie! Mogłem żyć spokojnie, wolny i niezależny. A tak, mam teraz same kłopoty.

 

- Ja kazałem ci się żenić? - zdziwił się Bazyl. Kto latał za Piękną Józią i przysięgał miłość aż po grób? Komu miękła rura na widok ładnej buzi i zgrabnych nóg? Zaraz, zaraz, co ty właściwie od niej chcesz? Przecież chyba jest dobrą żoną? Prowadzi interes, nie musisz jej utrzymywać. Jest ci wierna. O co tutaj biega?

 

- No właśnie, co do tej wierności nie jestem aż tak bardzo pewny, jak ty - narzekał Cichy Bob.  Zainwestowałem w nią, wysłałem do szkoły na język, a potem na kurs fryzjerski. Otworzyłem zakład na plazie w Oakville. Wysłałem na prawo jazdy i kupiłem auto. Ty wiesz, że ona prowadzi zakład damsko-męski? Ale obsługuje tylko mężczyzn! Zatrudniła dziewczynę na damski. Stali klienci lecą do niej, jak pszczoły do miodu. Owszem, zarabia bardzo dobrze, ale dotyka tych chłopów codziennie i mizdrzy się do nich. Zmieniła się. Nie jest już taka pokorna. Zobaczyła na raz dwie rzeczy: kasę oraz to, że podoba się mężczyznom. Jeżdżę czasem do zakładu, posiedzę trochę, poczytam gazety i obserwuję. Nie mogę już tego wytrzymać! Ci faceci chyba powariowali? Jeden, taki starszy i łysawy Arab, to przychodzi prawie codziennie. Nie ma czego strzyc, to każe się bez przerwy golić. Trzy razy dziennie goli mu Józia ten wstrętny ryj. A on płaci potrójnie. Wyobrażasz sobie, co za świnia? A żebyś widział, jak on na nią patrzy! Jakby ją już miał pod sobą, pieprzony dziad. A może już ją miał? Przecież jej nie upilnuję. Nie mogę tam bez przerwy wysiadywać!

 

W domu zrobiła się dumna i opryskliwa. A w nocy, w łóżku? Co ja mam zrobić, Bazyl? Ja nie wiem, co mi się stało, ale jak pomyślę sobie o niej z tym golonym facetem, to coś dziwnego się ze mną dzieje i nie mogę się na niej skoncentrować. Nie wychodzi mi seks. No nie, ona mi nie odmawia, chociaż teraz wolałbym nawet, żeby mi raczej odmawiała. Bo ja nie mogę jej zerżnąć, jak facet. Międlę ją takim smutnym uwiądem, a ona udaje, że jest wszystko w porządku. Gada do mnie, jak do dziecka, uspokaja i obiecuje, że następnym razem będzie lepiej. Łatwo jej obiecywać, bo się rozłoży i nie musi jej nic stawać. A mnie, chociaż się coraz bardziej staram, coraz gorzej to wszystko wychodzi. To ona znów, że nie na samym seksie polega życie i jej wystarczy, jak się tylko trochę poprzytulamy. I znów leży obok mnie taka idealna, pachnąca i ponętna, a na mnie w ogóle nie działa! Patrzę na nią, jak na piękną, drogą gumową lalkę i nic mnie nie bierze, oprócz złości graniczącej z szaleństwem.

 

Z tej rozpaczy sięgnąłem znów po alkohol. Myślałem: pociągnę sobie, to zapomnę o tych facetach z fryzjerni i może w końcu ją zerżnę porządnie i zaspokoję. Bo przecież ona musi tego potrzebować! I co, myślisz, że mi wyszło? Gówno mi wyszło, a na dodatek zrobiła mi awanturę, że śmierdzi mi z twarzy. Tak mi ględziła, że nie wytrzymałem w końcu i przyłożyłem jej w tę piękną buzię, aż się zamknęła. Spojrzała tylko tak smutno i nawet się nie popłakała, tylko przeniosła się do drugiej sypialni. Już od dwóch tygodni mnie do siebie nie wpuszcza. Co ja mam z nią zrobić? Przecież nie będę jej błagał o coś, czego i tak nie jestem w stanie wykonać! To na wszelki wypadek nawet jej nie przepraszam, bo jeszcze mi wybaczy i znów wejdzie do łóżka. I co ja wtedy zrobię, jak ona mnie wcale nie podnieca?

 

 

 

 

Spróbowałem w końcu z tą blondyną, co tam wariuje na słupie. Zeszła mi do parteru, a potem znęcałem się nad nią do samego rana. Była tak zadowolona, że na koniec wyznała mi miłość. Kurwa i miłość, dobre sobie, nie? Przysięgała, że takiego ogiera to ona dawno nie miała. I to była prawda. Miałem taką suchostójkę, że spiłowałem ją, jak dechy w tartaku. Teraz łazi za mną i się wprasza na powtórkę. Nie mogę się od ścierwa odgonić. Co to wszystko ma znaczyć? Dlaczego z własną żoną mi nie wychodzi?

 

- Musisz chyba wybrać się do lekarza - poradził mu Bazyl z poważną miną, choć z trudem krył rozbawienie. Najlepiej do psychologa. Masz jakiś problem. Oni się na tym znają, pomogą ci. Ja myślę, że ty za bardzo ją kochasz i zbytnio jesteś o nią zazdrosny. Przeszkadza ci, że ją ludzie lubią? Przecież powinieneś być z tego dumny. Daj sobie luzu, przecież jesteś stary chłop. Może powinniście gdzieś wyjechać, odprężyć się. Zaproponuj jej jakieś fikołki, nie tylko tak, po bożemu. Zachęć do aktywności, może coś się w niej obudzi? Od ciebie to zależy. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.

 

A kiedy go tak uspokajał, natrętna myśl wierciła mózg i nie chciała odejść. Ględził, pocieszał, ale zalążek obłędnego planu tak jak sam z siebie powstawał, tak rozwijał się w fabułkę. Tylko usiąść i pisać - pomyślał.

 

- Po co pisać? Tylko parę przemyślanych ruchów i Cichy Bob będzie załatwiony. Sam się o to prosi, nie moja wina - pomyślał, kiedy opuszczał zadymioną „Spelunę”.

 

- Trzeba pozbyć się Cichego Boba. Za bardzo się rozpanoszył jako prawa ręka szefa. Sytuacja dojrzała do zamiany miejsc – dumał Bazyl. Aż wydumał i wtedy przystąpił do realizacji perfidnie uknutego planu. Siedział w domu i popijąc drinka, do znudzenia bawił się dwiema identycznymi, srebrzystymi zabawkami. Były to najnowsze modele japońskiego dyktafonu Sony-Mich Micro M-100 MC. Taka zabawka z łatwością mieściła się w dłoni. Bazyl ćwiczył nagrywanie na jedną z nich króciutkiego tekstu. Nagrywał na szybkich obrotach, a później odtwarzał na wolnych. Nie był z rezultatu całkowicie zadowolony. Nastawił więc opcję dictation, a potem przegrał ją na drugi magnetofon, po włączeniu opcji meeting. Brzmienie tekstu zdobyło głuchy pogłos i to poprawiło mu humor. Bawił się dalej. Zasłonił mikrofon warstwą kleenexów i powtórzył czynność nagrywania. Wyszło dużo lepiej. Należało jeszcze tylko dla całkowitej pewności zmienić głos na bardziej gardłowy i chrapliwy, a intonację na więcej rozwlekłą.

 

Końcowy efekt wielokrotnych prób ocenił jako doskonały. Nagrał jeszcze raz, sprawdził, uśmiechnął się do własnych myśli i przegrał tekst na drugi dyktafon. Odtworzył nagranie i z przyjemnością słuchał ponurego, chrapliwego, dochodzącego jakby z głębi studni głosu obcego człowieka, który wysyłał w przestrzeń odpowiednią wiadomość. Wykasował nagranie na pierwszej zabawce, to właściwe przewinął, aż licznik pokazał zero. Dokończył drinka i wyszedł z domu, pogwizdując fałszywie arię z kurantem ze „Strasznego Dworu”. Zatrzymał się dopiero przy budce telefonicznej firmy Bell Canada. Wykręcił znajomy numer, odczekał, aż Cichy Bob odbierze telefon i wtedy uruchomił magnetofon.

 

*

 

 

 

Dom położony był na samym końcu spokojnej ulicy College Way. Dalej na północ rozciągały się już tylko puste pola. Aż dziwne - myślał Cichy Bob, kiedy tak jechał przed siebie w dal. Dalej nie było nic, tylko krzaki, jakieś jeziorko i skałki. Właściciele ucieszyli się z zapłaty za pół roku z góry, czego nawet wcześniej nie wymagali. Uspokojeni, mając przed sobą przystojnego, zadbanego dżentelmena, nie zadawali dodatkowych pytań i spokojnie wyjechali na dwa lata do swojej Sri Lanki.

 

Cichy Bob zaczął przygotowywać miłe gniazdko dla żony. To co, że Józia nie wykazuje żadnego zainteresowania? To normalne - gniewa się, jest naburmuszona, jak to zwykle kobiety. Dni zrobiły się cudowne, wiosenne. Nawet popatrzeć na tego ptaka blue jaya, niebieskopiórego rozwrzeszczanego agresora! Och, jak drze się na nieboskłonie, a w chwilę potem ląduje na gałęziach klonu i tkliwie zagląda do gniazda. Tak będzie z Piękną Józią. Dziecko natury już zapuściło korzenie w tej torontońskiej ziemi. Znajdzie się jakiś sposób, żeby chwilowo rozkapryszona powróciła do stęsknionego męża.

 

Właściwie nic w tym domu nie należało zmieniać. Cichy Bob chyba tylko z nudów krzątał się po garażu. Cały swój wolny czas, a miał go w nadmiarze, spędzał właśnie tam. Kopał coś, cementował, kombinował i przerabiał. Kilka razy przywoził jakieś worki i paczki, które wyładowywał pod osłoną nocy. Jakby przygotowywał się do wyjazdu na urlop. Któregoś dnia zakupił wielki podłużny cooler, który woził na dachu swojego Pathfindera. Z sąsiadami nie utrzymywał żadnych kontaktów, zresztą nawet się nie widywali. Żył życiem samotnika. Wieczorami wysiadywał przed telewizorem i po zażyciu ulubionej porcji trucizny, ćwiczył na głos rozmowę z Piękną Józią, aby być gotowym, kiedy ona w końcu zdecyduje się na powrót.

 

Bez trudu zdobył jej adres i numer telefonu. Niby sobie je zastrzegła u wspólnych znajomych, ale Cichy był przecież człowiekiem inteligentnym. Wybrał się kiedyś do „Koliby”, góralskiej knajpy najsłynniejszej w mieście. Kapota bardzo się ucieszył. Postawił drinka od baru, ale Cichy zadowolił się coca-colą z lodem.

 

Gawędzili o starych czasach, wspominając tylko dobre chwile, a górale grali od ucha do ucha. Kapota po krótkim telefonie do Ilony uśmiechnął się pobłażliwie i wyjął spod baru polską gazetę. Elegancko zakreślone czarnym mazakiem, figurowało tam ogłoszenie Pięknej Józi, czyli wszystko, czego kolega Cichy potrzebował. Trzeba przecież pomóc przyjaciołom w odbudowaniu utraconego szczęścia we dwoje. Bob był mu bardzo wdzięczny za pomoc i zaraz opuścił „Kolibę”.

 

Zmienił tylko lokal. Była już późna noc, kiedy wylądował w barze „Lancaster”. Ta nowo otwarta strip speluna tętniła pełnią nocnego życia. Usiadł tuż przed jednym ze stołów, na którym obłędnie zgrabna Polka pozbywała się z wdziękiem skąpego ubrania. Pozwolił sobie na wdzięczność za artystyczny taniec wykonany specjalnie dla niego. Kiedy zbliżyła na odległość centymetra swoje parujące wnętrze, wsunął w nie sztywny banknot studolarowy.

 

 

 

 

Takiej zapłaty prędko się nie zapomina. Po godzinie śliczna tancereczka odnalazła go, siedzącego samotnie przy małym stoliczku w głębi lokalu. Cichy Bob sączył piwo i wcale się nie nudził. Dziewczyna wyraziła radosne zdziwienie, gdy okazał się człowiekiem o świeżych polskich korzeniach. Poczekał na nią aż do zakończenia wyczerpującej pracy i razem opuścili przybytek rozpusty. Resztę nocy spędzili w apartamencie hotelu Ramada Inn. Po tak długim poście należała mu się przecież jakaś rozrywka. Ta była najwyższej klasy.

 

Chociaż tak naprawdę nie tylko po to przywlókł tutaj tę ślicznotkę. Razem zjedli późny obiad, dostarczony wprost pod drzwi przez hotelowego boya. A pod wieczór, sucie ją nagrodziwszy, poprosił o jedną drobną przysługę. Dziewczyna była mile zaskoczona, że przystojny i jurny klient żąda tak mało, chociaż płaci tak dużo. Musiała tylko zadzwonić do jakiejś fryzjerki. Powołując się na znajomość z rzekomą koleżanką, zamówiła wizytę w domu. Podała dokładny adres, podsunięty przez Cichego Boba: 6145 Vipond Drive. 

 

*

 

Ten miły, wiosenny dzionek, zapowiadał się znakomicie. Cichy Bob wziął gorący prysznic, natarł ciało włochatym ręcznikiem i udał się do bejzmentu. Przez godzinę ćwiczył na przemian ciężkimi hantlami i robił pompki oraz brzuszki. Kiedy skończył, powędrował do garażu i ogarnął wzrokiem dzieło, które nie było jeszcze sfinalizowane. Pochylił się nad głęboką dziurą o wybetonowanych elegancko regularnych brzegach. Chwilę dumał, a na jego twarzy wykwitł  chytry uśmieszek. Podjął z posadzki wielką łopatę i metodycznie rozpoczął zasypywanie dołu. Kiedy już wyrównał ziemię, rozrobił w wanience gotową mieszankę cementową i położył pięciocentymetrową szlichtę. Nie miał czasu, nakrył więc robotę starym dywanem w perskie wzory. Wrócił na górę, wykąpał się w wannie, przebrał w nowiutki komplet dżinsowy Wranglera i pojechał do Toronto.

 

Dzień był leniwie ciepły. Słońce zalewało ulice, pastwiąc się nad resztkami brudnego śniegu, zalegającego jeszcze gdzieniegdzie chodniki. Łaził po Yonge Street i oglądał wystawy. Najdłużej przystawał przy sklepikach z bronią. Nic nie kupował, tylko oglądał. Odszukał samochód i przemieścił się na Queen Street, gdzie poczuł się jak u siebie w domu. Wszedł do małej greckiej knajpki i zapytał kelnerkę o właściciela. Po chwili witał się wylewnie z zaflejtuszonym, czarnowłosym grubasem. Pogadali ociupinkę, wymienili uprzejmości i weszli obaj na zaplecze.

 

- Potrzebuję armatę dla obrony własnej - oznajmił Bob z uśmiechem. Czy możesz mi coś pokazać?

 

- A co się stało z tamtym Magnum, co sobie u mnie kiedyś zafundowałeś? - zaciekawił się przebiegły Malaka.

 

- Poszedł się bzykać - uśmiechnął się Bob. Kapy skasowały broń podczas nalotu na chatę. Im już tego z gardła nie wyrwiesz. Tym razem potrzebuję czegoś mniejszego, cichutkiego, czyli  z tłumikiem.

 

Ciąg dalszy za tydzień

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Solidna wygrana na NowowiejskiejCo się stało w PCAS-ieRodzinny piknik w MCK Za PilicąPółkolonie z MCK-iem – ruszyły zapisy!Uczczą patrona w PCASPrezes ZUS: w ciągu 30 lat średnia długość życia wydłużyła się o 7-8 latUOKiK: zarzuty dla spółek Vectra i Multimedia PolskaAch ta komunikacja... autobusowaPrzebudowa ulicy Długiej już niebawem!Komunikat o przerwach w dostawie prąduWypożyczalnia samochodów w Łodzi – przegląd dostępnych opcjiW Tomaszowie wystartowało nowe radio lokalne – RMF MAXX
Reklama
III RUNda Żubra III RUNda Żubra III RUNda Żubra 19.05.2024, Spała - Półmaraton biegowy i Nordic Walking Już 19 maja w Spale odbędzie się III edycja RUNdy Żubra, impreza biegowo-marszowa w ramach której rozegrane zostaną następujące dystanse i konkurencje:Start Główny:- Półmaraton biegowy  21 km( 2 pętle po 10,7 km)- Półmaraton Nordic Walking 21 km ( 2 pętle po 10,7 km)Start towarzyszący:- 5 km bieg- 5 km Nordic WalkingTrasa obydwu dystansów w 95% wyznaczona jest po leśnych duktach i ścieżkach Spalskiego Parku Krajobrazowego, a START I META znajdują się w centrum Spały na placu głównym. Zawodnicy rywalizują w kategoriach OPEN K/M i wiekowych K/M. Przygotowano następujące kategorie wiekowe: K/M20 (16-29lat), K/M30 (30-39lat),  K/M40 (40-49lat), K/M50 (50-59lat), M/K 60+.Do swoich startów zapraszamy również dzieci, które będą rywalizować w 4 grupach wiekowych:- dzieci do lat 7  - 300 m- dzieci 8-10 lat – 600 m- dzieci 11-13 lat – 1000 m- młodzież 14-16 lat -  1000 mNa zwycięzców podium w każdej kategorii wiekowej dziewcząt i chłopców czekają atrakcyjne nagrody, dodatkowo wszyscy uczestnicy startów dzieci wezmą udział w losowaniu nagród ze sceny.ZAPISY I REJESTRACJAWszystkich zainteresowanych startem w zawodach zapraszamy do rejestracji na stronie www.rundazubra.pl.Na wszystkich uczestników biegu czekają atrakcyjne pakiety startowe :Dzieci w pakiecie startowym otrzymują :- okolicznościową koszulkę biegu- komin biegowy- Kupon na pyszne lody od Carska Wieża- pamiątkowe drzewko do posadzenia od Nadleśnictwo Spała, Lasy Państwowe- numer startowy z chipem do pomiaru czasu- medal na mecieDorośli w pakiecie startowym otrzymują:-Numer startowy z chipem do elektronicznego pomiaru czasu-Gadżet z logo biegu- upominki od sponsorów- Kupon na Pasta Party w dniu 18.05 ( Zabujana Pizza Bar w Spale)- Pamiątkowy medal na mecie- Poczęstunek po biegu, owoce, woda, izotonik PASTA PARTYWszystkich półmaratonu i biegu na 5 km zapraszamy do udziału w bezpłatnym Pasta Party w sobotę 18 maja.O SPALESpała to miejscowość niewielka, ale za to z ogromną sportową historią. To tutaj znajduje się Ośrodek Przygotowań Olimpijskich, który wyszkolił już wiele pokoleń polskich czołowych lekkoatletów. Otaczające Spałę lasy stwarzają idealne warunki do uprawiania sportu, do tego wszechobecna cisza i spokój sprawiają że warto tu biegać i wypoczywać jednocześnie.Organizator imprezy:Be AlivePatronat Honorowy:Gmina InowłódzSponsor Główny:Bank Pekao S.A.Sponsorzy Strategiczni:Westlab, One OrganicData rozpoczęcia wydarzenia: 19.05.2024
Food trucki Food trucki Już od 17 do 19 Maja na Placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim zawitają Food trucki!Piknik rodzinny organizowany przez Sowa Events bedzie miał do zaoferowania mnóstwo atrakcji.Dla głodomorów przyjadą foodtrucki reprezentujące kuchnie z całego świata. Wśród serwowanych dań nie może zabraknąć: amerykańskich burgerów, hiszpańskich churrosów, frytek belgijskich, węgierskich langoszy, tajskiego padthaia oraz wiele innych przysmaków z różnych zakątków naszego globu.Dla spragnionych będzie przygotowana strefa orzeźwienia, czyli stoisko pełne dobroci. Serwujemy tam autorską lemoniada, zmrożoną granite i wiele innych.Między stoiskami będzie przygotowany specjalny food court gdzie zostaną porozkładane ławostoły, leżaki oraz parasole. Można więc śmiało zaprosić całą rodzinę i wygodnie spędzić czas zajadając się serwowanymi specjałami, słuchając przy tym przyjemnej muzyki.Będzie również mnóstwo atrakcji dla najmłodszych. Będzie stoisko z balonami i zabawkami oraz stoisko z watą cukrową. Bedą również przygotowane dmuchane zamki na których dzieciaki beda mogły spędzić radosne chwile skacząc i bawiąc sie w najlepsze.DODATKOWO I BEZPŁATNIE ZAPRASZAMY NA:SOBOTA:- 12:00 - 16:00 - Spotkanie z ulubionymi postaciami z topowej bajki o dzielnych pieskach! Szykujcie aparaty i szerokie uśmiechy :)NIEDZIELA: - 12:00 -12:45 - Koncert "JAK Z BAJKI" - uzdolnieni ludzie filmu, muzyki, teatru i animacji przeniosą Was w magiczny świat muzyki z największych hitów filmów animowanych! - 12:00 - 18:00 - Animatorzy do Waszej dyspozycji! - zabawy ruchowe, sportowe, skręcanie balonów, zabawy z chustą klanza, mini zajęcia plastyczne i wiele innych - nudzie mówimy STOP!- 12:00 - 18:00 (z przerwami) - Bańki mydlane w niecodziennym wydaniu - daj się zamknąć w giga bańce! - Warto zapomnieć o gotowaniu w domu tego weekendu. Warto zabrać rodzinę i cudownie spędzić ten czas z Food truckami. Kulinarne święto już od 17 do 19 Maja w Tomaszowie Mazowieckim.Data rozpoczęcia wydarzenia: 17.05.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
bezchmurnie

Temperatura: 9°CMiasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1020 hPa
Wiatr: 19 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT Profilowana poduszka do siedzenia SEAT COMFORT Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientówWygodna pozycja siedzącaOchrona przed napięciami mięśniowymiOdciążenie kręgosłupaSeat Comfort to idealne rozwiązanie dla osób szukających komfortu i prawidłowego ułożenia ciała podczas siedzenia. Dostosowująca się do ciężaru użytkownika pianka z pamięcią kształtu umożliwia właściwą pozycję i równomierne rozłożenie ciężaru ciała. Dzięki temu odciążony jest kręgosłup, co niweluje odczucie zmęczenia podczas czynności wykonywanych na siedząco. W zajęciu prawidłowej pozycji pomagają dodatkowe wyprofilowania pod uda.Poduszka uniwersalna ze względu na swoją elastyczność i możliwość dopasowania do miejsca, w którym jest stosowana. Idealna do wykorzystania w domu, pracy, samochodzie lub na wózku inwalidzkim. Spód wykonany jest z materiału antypoślizgowego, dzięki czemu poduszka nie przesuwa się i w przeciwieństwie do innych tego typu wyrobów, doskonale działa ze śliskimi powierzchniami (np. metal, tworzywo sztuczne).Wskazania: Profilaktyka w powstawaniu odleżyn, przeciążenie odcinka lędźwiowego kręgosłupa, choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa, wymuszona długotrwała pozycja siedząca.Przeciwwskazania: Nie stwierdzonoKonserwacja: Pianka z pamięcią kształtu nie nadaje się do prania. Pokrowiec zewnętrzny jest zdejmowalny i może być prany w temperaturze do 30°C/ 86°F. Ze względu na sposób transportu, poduszka po wyjęciu z opakowania może mieć "zapach fabryczny". Aby zniknął, przed pierwszym użyciem, wystarczy przewietrzyć poduszkę.Skład:Poduszka: 100% PUPoszewka (góra i boki): 93% poliester, 7% spandex, z uchwytem z bokuPoszewka (spód): 100% poliester z kropkami antypoślizgowymiWymiary: 45X 37X9cmGęstość: 45kg/m3
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama