Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:07
Reklama Sklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Okrakiem: Maski i kotyliony (1)

- Przed dwoma laty w „Gazecie Gazeta” rozpocząłem druk „Dziennika” pod roboczym tytułem: „Ucieczka w życie”. Poszło w kilkudziesięciu odcinkach. „Dziennik” ten, jak wskazuje nazwa, był zbeletryzowaną formą zapisków personalnych i z tych powodów, nie chcąc pójść zbyt daleko, z małym żalem druk przerwałem. Ale nie skończyłem pisać. Powstaje zwarta powieść składająca się z wielu łączących się w logiczną całość opowiadań. Powieść uzyskała wstępną akceptację w jednym z poważniejszych polskich wydawnictw. Zgodnie z obietnicą sprzed tygodnia pokaże dziś dotychczas niepublikowane, tytułowe opowiadanie: „Maski i kotyliony”. Prawda i fikcja mieszają się tu ze sobą sprawiedliwie, bo po połowie. Jak w życiu, opowiadanym z perspektywy czasu.

 

Ryszard nigdy wcześniej nie miał w zwyczaju dzwonić w niedziele. Zwykle proponował tematy około piątku, żeby każdy jego dziennikarz mógł przemyśleć przez weekend, co i jak. Ale tym razem Rafał sam się podłożył, bo sam mu na to pozwolił, prosząc przed tygodniem o każdą ilość pracy.

 

Jak był wolnym strzelcem, tak pozostał do dziś. Tyle że pisanie z pozycji freelancera kiedyś stanowiło powód do dumy, ponieważ było jego wyborem, a nawet można rzec – formą obrony przed zaszufladkowaniem oraz ograniczeniem swobody.

 

Pracował w fabryce. Jak mówili zazdrośni koledzy - w dobrej fabryce. Wtedy, na początku kanadyjskiej niedoli, każda stała praca dawała pozór nadziei na stabilizację. Zakład zatrudniał kilkuset emigrantów z całego świata i wszyscy byli dumni z wyróżnienia, podskakując z radości, że taką szansę dostali. Były dobre związki zawodowe, dobre kontrakty z najlepszymi firmami produkującymi samochody na całym świecie. Jednak Ryszard nigdy nie potrafił zrozumieć, co Rafała tak tam przyspawało, dlaczego lekceważy swój świeżo odkryty talent dziennikarski i nie chce przejść u niego na etat w Słowie.

 

- Wolisz być etatowym robotnikiem? – nie mógł nadziwić się naiwności kandydata na ciepłą posadkę przy redakcyjnym biurku. – Wyciągniesz w tej fabryce chociaż dwójkę? – zadał niedyskretne pytanie.

 

- Wyciągam trójasia, weekendy mam wolne, najlepszy pakiet benefitów w Kanadzie i dobre miejsce na liście seniority. Mogę klepać te blaszki do emerytury. Ta praca nie męczy, najwyżej – nuży.

 

- Oj, nie mów hop, nie bądź tego tak pewny. Nie ma nic na zawsze, a już na pewno w temacie: praca w Kanadzie.

 

I okazało się, że miał rację. Chińczycy weszli na rynek i zaczęli produkować te same części samochodowe za centy.

 

Niedzielne, sierpniowe przedpołudnie paliło dojrzałym słońcem. Na backyardzie było cicho, gorąco jak w piecu i beznadziejnie nudno. Otworzył gazetę na stronie z ogłoszeniami, przeleciał połowę kolumny działu „towarzyskie”. W końcu zatrzymał wzrok na zwięzłym ogłoszeniu: „ Blondynka, wolna, w średnim wieku, zgrabna i wesołego usposobienia, pozna odpowiedniego pana w celu towarzyskim”

 

- To chyba jest to, o co chodzi Ryszardowi – pomyślał z kpiącym uśmieszkiem pod zrudziałym od fajek wąsem.

 

Zamysł naczelnego był konkretny: - Nudzisz się, więc poczytaj ogłoszenia, umów się z jakąś podobnie jak ty nudzącą się panią i zrób mi materiał na piątek. No pewnie, że z zachowaniem anonimowości. O co chodzi? A więc chodzi mi o poznanie sposobu na życie samotnych pań, o próbę analizy psychologiczno-socjologicznej problemu samotności wśród Polek w Kanadzie. Przedstaw się jakoś inaczej, popytaj, powęsz i zmykaj. Bez dalszego ciągu, to chyba jasne?

 

Niby jasne było wszystko, tylko czy to było moralne? Widocznie z zagadnieniem  moralności dał sobie jakoś radę, skoro w końcu zadzwonił. Jej głosik był miły, zachęcający  i obiecujący, może nawet  więcej, niż można było wyczytać w ogłoszeniu.

 

- A pan szanowny to samotny chociaż jest? Znaczy się, czy nie daj Boże nie żonaty? No dobrze, wierzę panu, bo ja nie z tych, co z żonatymi romansują. Brzydzę się żonatymi. A dom pan masz? No, to dobrze, dobrze. Rozwiedziony? Znaczy się, że rozwodnik? No dobra, ostatecznie może być rozwodnik, ale czy dzieciaty? Taaa…dzieci już dorosłe, ale mieszkają z panem? Nie? To dobrze, dzieci nie są mi potrzebne, dopiero co swoje wygoniłam z domu. No nie, nie wyrzuciłam, tylko same poszły na swoje. Kanada, wie pan, nie? No to co, dzisiaj po południu może? To dobrze, bo się już strasznie nudzę taka samotna jestem. Ja jestem szczupła, przystojna blondynka, podobno ładna. Będę czekała przed domem. To jest bungalow, róże na frontyardzie. Pozna mnie pan, będę w białych spodniach i białej bluzeczce bez rękawków. To podam adresik.

 

I podała. Całkiem niedaleko, na osiedlu starszych domów nad jeziorem.

 

Ogolił starą szczecinę, ubrał się sportowo. Białe szorty, czarna koszulka od Kalvina Kleina i czarne, skórzane sandały na bose stopy.

 

- Dawno się tak nie pindrzyłem – zaśmiał się do lustrzanego odbicia, przy nacieraniu twarzy wodą kolońską. – To idziemy na podryw, co? – aż parsknął śmiechem, zapomniał już bowiem jak klasyczne podrywanie pań wygląda. Kiedyś, to co innego, ale to było dawno. Jak dawno? Po głębszym zastanowieniu stwierdził, że bardzo dawno. Jako rozwodnik z rocznym stażem nie miał się doprawdy czym za bardzo pochwalić. Owszem,  trzymał w portfelu kilka telefonów do kilku starych „kochanek”  na wszelki wypadek. Ale jak kiedyś obiecał sobie, że jeśli uda mu się w końcu doprowadzić do rozwodu, da sobie około roku „karencji”, tak słowa dotrzymał. No więc te stare znajomości powysychały w sposób naturalny, bo panie się poobrażały. A o to mu chodziło przecież.

 

Jedzie do pracy. Obowiązki, to obowiązki. Już trzeci miesiąc na bezrobociu, a żyć trzeba. Nie zabierał dyktafonu, chociaż mógłby, cały mieści się w dłoni. Postanowił, że przy okazji postara się spędzić w sposób przyjemny ten pachnący upałem niedzielny wieczór.

 

Dom pod wskazanym adresem prezentował się całkiem do rzeczy. Za to pani w bieli przechadzająca się nerwowo chodnikiem, nie za bardzo. Z daleka zauważył obcisłe białe dżinsy opinające wydatny zad oraz chude, szeroko porozstawiane krzywawe nogi. Kiedy podjechał bliżej i zobaczył „zjawisko” z bliska, zdjęty niesmakiem przycisnął gaz. Ale i tak zdążył dostrzec na jej twarzy brązowe plamy nie dające się zamaskować wyzywającym makijażem, także gęsto pokrywające obwisłą skórę odsłoniętych ramion.

 

 

 

 

- Co ja robię do cholery, przecież jestem w pracy, nie na randce – skarcił się w duchu, kiedy zawijał U-turn na szerokiej jezdni.

 

- Andrzej jestem – skłamał, bo musiał skłamać.

 

- Ja jestem Jadwiga. No widzi pan, bałam się, że źle siebie opisałam, ale teraz widzę, że wszystko się zgadza, no nie?

 

- Oczywiście, co do joty pani Jadziu.

 

Przeszli szpalerem różanych krzewów, których wywinięte przedwieczorną porą  kwiaty pachniały tak wspaniale, że poczuł werwę i chęć do życia. Nie dbał już wcale o to, że towarzysząca mu osoba nie jest w jego guście, uznając to za nic nie znaczący szczegół. Coś w głębi duszy podpowiadało mu, że mimo wszystko to spotkanie będzie miało jakiś sens, że coś się tutaj wydarzy, coś miłego i nieprzewidzianego.

 

Pani Jadzia wprowadziła go do ganku-altanki, owiniętej pnącymi się różami, posadziła przy stoliczku nakrytym nieskazitelnie białym obrusikiem i zapytała, czego się napije. Usłyszała, że on kawy. – No to ja piwka  - rzuciła znikając w czeluści korytarza.

 

Patrzył zadumany wprost przed siebie i podziwiał soczystą zieleń dobrze pielęgnowanej trawy. Zamyślił się, lecz nie na jakiś konkretny temat. On zamyślił się całkiem bezmyślnie. Tak mocno, że kiedy ujrzał  nachylającą się nad sobą opaloną na złoto śliczną buzię okoloną grzywą jasnoblond włosów, aż podskoczył ze zdumienia, a może nawet ze strachu. Bowiem przez głowę przeleciała mu straszliwie niedorzeczna myśl, że pani Jadzia na skutek jakichś niezwykłych starań, może nawet czarów,  odmłodniała o jakieś dwadzieścia lat i oto z przekornym uśmieszkiem na ślicznie wykrojonych usteczkach obwieszcza mu milcząco tę zaplanowaną zmianę, oczekując pochwały za udanie spłatanego figla.

 

- Dobry wieczór panu. Tutaj jest pańska kawka. Pani Jadzia jest w łazience i robi się na bóstwo. No to ja już pójdę sobie – wyrecytowała młoda kobieta, odwróciła się na pięcie i tak samo jak przedtem panią Jadzię, tak teraz ją pochłonęła ciemna czeluść korytarza.

 

- Zaraz, zaraz, kim pani jest? Jak ma pani na imię? – zawołał, ale nie odpowiedziało mu nawet echo.

 

Zaraz potem ukazała się pani Jadzia z Żywcem w dłoni. To już była jednak inna pani Jadzia. Ciało jej spowijała niebieska mgła sukienki do kolan, której dół podobnie jak śmiało wykrojony dekolt wieńczyła biała koronka. Podejrzanie jeszcze mocniej niż przedtem opalona twarz szczerzyła w zalotnym uśmiechu nieco przyduże, za to równiutkie sztuczne zęby.

 

- No to niech pan coś o sobie opowie, panie Andrzeju – zagaiła rozmowę poklepując poufale po ramieniu.

 

Opowiedział w kilku zdaniach swoją wcale niezmyśloną historię. Jak to kilkanaście lat temu przyleciał z żoną i dziećmi do Kanady. Jak to na skutek zapracowania i w konsekwencji braku czasu oddalili się od siebie, żeby po kilkunastu latach beznadziejnego życia obok siebie podjąć decyzję o rozwodzie. Opowiedział krótko o swojej pracy w fabryce, przemilczał swoje aktualne bezrobocie i fakt, że pracuje dla gazety polonijnej, za to pochwalił się swoim hobby, jakim jest strzelanie sportowe do rzutków.

 

Ona przyznała się, że jest wdową, że „jej” odszedł przed dwoma laty, a ona żyje dostatnio z jego emerytury oraz oszczędności, a dla rozrywki sprząta czasem jakiś domek.  Razem z tą dziewczyną, co to pan ją widział. I niepytana tak się zapędziła, że opowiedziała więcej o tej dziewczynie, niż o sobie.

 

Rafał nadstawił ucha.  Dziewczyna nie była tak młoda, na jaką wyglądała w momencie kiedy podawała kawę. Miała już trzydzieści sześć lat i przed dwoma laty przyleciała do Kanady na łączenie rodzin. Jej mąż, a właściwie prawie były mąż, bo sprawa rozwodowa jest w toku, zwabił ją do Kanady i tutaj rozpoczęła się jej gehenna. Zmuszał do ciężkiej pracy, ograniczał wydatki, nie dawał dobrego słowa, a ostatnio doszło nawet do rękoczynów. No to biedactwo uciekło od niego i wynajęło u niej pokój. Pracuje ciężko przy sprzątaniu domów i chodzi na język angielski. Chce pan, to ją tutaj zaprosimy na piwko. Chciał, więc rzeczywiście po nią poszła.

 

Tymczasem okazało się, że Rafał nie był jedynym samotnym mężczyzną, którego zainteresowało ogłoszenie pani Jadzi zamieszczone w Słowie. W tym samym czasie, kiedy pani Jadwiga poszła po „biedactwo”, na scenie wydarzeń pojawił się pan Józef. Z nieskrywanym wyrazem nieufności na pooranej, steranej życiem twarzy przedstawił się Rafałowi, siadł w fotelu i zamilkł. Za to kiedy panie pojawiły się w altance, zmienił się diametralnie. Całowanie rączek, pytanie o zdrowie, o plany na wieczór, wyrażanie zachwytu  – wszystko to dokonało niemałego zamieszania. Rafał nie za bardzo odczuł nienawiść czy zazdrość z chwilą jego pojawienia się. Pani Jadzia wprawdzie wyglądała na zakłopotaną i nawet przeprosiła go za pojawienie się konkurencji, a Rafał wykazał odpowiednią dozę udawanego oburzenia, lecz w głębi duszy ucieszył się. Bo sytuacja wyglądała teraz bardziej przejrzyście, niż jeszcze przed chwilą. Oto miłym zbiegiem okoliczności przy nakrytym pięknym białym obrusikiem stoliczku zamiast trzech osób, siedziały teraz dwie pary.  A na jego blacie pojawiło się bardzo dużo piwa, przydźwiganego z białego cargo-vana przez domyślnego i zapobiegliwego pana Józefa, kontraktora murarskiego.

 

Jak się rzekło, Rafał nie czuł urazy do pana Józefa. Wręcz przeciwnie, dziękował mu w duchu za pojawienie się, nawet za buraczane wdzięczenie się i nadskakiwanie gospodyni. Tymczasem Beata, bo tak przedstawiła się „biedna” dziewczyna, siedziała jak na szpilkach. Polonijny dziennikarz zabawiał ją wprawdzie rozmową, ale ona co i rusz podnosiła się i deklarowała chęć odejścia, tłumacząc to pilną nauką słówek angielskich na zapowiedzianą jutro klasówkę. Kiedy gorąco, może nawet nazbyt gorąco nalegał, żeby posiedziała z nim, kusił piwem i papierosami, to w końcu odpowiedziała, może nawet zbyt obcesowo, za to całkiem szczerze, że przecież przyszedł na randkę z panią Jadzią, a nie z nią. Co z niego za mężczyzna, że nie konkuruje, ba! – że nie walczy o panią Jadzię z panem Józefem? – droczyła się. Był bystrym obserwatorem więc zauważył, że młoda kobieta wypowiada te słowa z przekąsem i z lekką drwiną.

 

Ciąg dalszy za tydzień.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama

Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś jest czwartek, trzysta trzydziesty ósmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.24, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Barbara, Bernard, Chrystian, Filip, Hieronim, Jan, Klemens i Krystian.Data dodania artykułu: 04.12.2025 11:01
Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Dziś jest środa, trzysta trzydziesty siódmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.23, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Emma, Franciszek, Kasjan, Kryspin, Ksawery i Łucjusz.Data dodania artykułu: 03.12.2025 08:45
Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Podczas Global Retail Banking Innovation Awards 2025 magazynu The Digital Banker Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes zarządu Nest Banku, otrzymał tytuł Digital Banker of the Year (Central Europe). W tym samym konkursie Nest Bank zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za projekt N!Asystenta: Excellence in Digital Innovation - Poland oraz Best Technology Implementation by a Retail Bank - Europe.Data dodania artykułu: 02.12.2025 17:58
Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Blisko 10,4 mld zł w 2026 r. oszczędności w NFZ miałyby przynieść zmiany przedstawione przez resort zdrowia Ministerstwu Finansów. Zakładają one m.in reformę wynagrodzeń, limity w poradniach specjalistycznych i korekty na listach darmowych leków dla dzieci i seniorów; plan krytykuje opozycja z PiS.Data dodania artykułu: 01.12.2025 19:38
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.Data dodania artykułu: 01.12.2025 12:04
Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u w sklepach internetowych, hotelach, biurach podróży i wypożyczalniach - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów.Data dodania artykułu: 01.12.2025 11:42
Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Dziś jest poniedziałek, trzysta trzydziesty piąty dzień roku. Wschód słońca 07.20, zachód słońca 15.28. Imieniny obchodzą: Aleksander, Ananiasz, Antoni, Blanka, Edmund, Florencja, Jan, Natalia i Rudolf.Data dodania artykułu: 01.12.2025 06:55
Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS

Himmler uznał, że rezerwuarem dla jego prywatnej armii - bo tak w gruncie rzeczy traktował Waffen-SS – mogą być ziemie podbite przez III Rzeszę. Także te polskie – mówi w rozmowie z PAP dr Tomasz E. Bielecki, autor książki „Polacy w Waffen-SS. Polskie Pomorze”.Data dodania artykułu: 30.11.2025 19:30
Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

Nie udało się dzisiaj powołać nowego Starosty oraz Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. Nie udało się nawet zebrać 12 osobowego kworum, by móc prawomocnie przeprowadzić zwołaną na wniosek radnych sesję. Nie stawili na obradach radni Prawa i Sprawiedliwości oraz klubu Powiat Tomaszowski Od Nowa. Przy czym ci pierwsi w budynku starostwa byli. Dlaczego nie weszli na sesję? Mogli przecież przyjść i głosować. Nic nie stało na przeszkodzie. Mogli odrzucić proponowaną na Starostę przez KO, panią Alicję Zwolak Plichtę lub ją poprzeć. Tymczasem stworzono wrażenie, że dzieje się coś o czym osoby postronne nie powinny wiedzieć. Czy aby na pewno? Tekst na temat dzisiejszej sesji będzie miał charakter felietonowy, a więc całkiem subiektywny. Napisany z punktu widzenia radnego niezależnego, nie związanego z żadnymi partiami i nie będącego członkiem żadnego klubu. Nie znaczy to oczywiście, że znajdziecie w nim jakieś nieprawdziwe i niesprawdzone informacje.Data dodania artykułu: 03.12.2025 21:23 Liczba komentarzy: 16 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 5
„Anioły są wśród nas” – Gala tomaszowskich wolontariuszyOperacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowychŚmigłowce nad skałami Jury. 7. Batalion Kawalerii Powietrznej na poligonie marzeńHejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”KRUS i NFZ we wspólnej akcji „Weź się zbadaj”W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianWystawa „Ukraine in Focus” pokazuje prawdę o wojnieŚwięto Patrona w „Wyspiańskim” – ślubowanie pierwszoklasistów i spotkanie z MistrzemBestialski napad bandycki dokonany w pierwszym dniu świąt na ulicy Wesołej w Łodzi3 grudnia – dzień, w którym naprawdę warto się zatrzymaćKonkurs na dyrektora PCPR. Jedna kandydatura, zmiana władzy i sporo znaków zapytaniaS12 coraz bliżej Radomia. Rusza przetarg na odcinek Wieniawa – Radom Południe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: EwaTreść komentarza: Asystent prezesa czy sam prezes komentuje wysysanie szpitalnych pieniędzy.Źródło komentarza: Telefon za tysiąc, mieszkanie na koszt spółki. Złoty kontrakt prezesa TCZAutor komentarza: 325Treść komentarza: Kują, nie kłują. Telefon wstawia inaczej.Źródło komentarza: Czy uda się wybrać nowy Zarząd Powiatu?Autor komentarza: MacherTreść komentarza: Tylko do tej pory to między innymi Witczak pozwalał staroście trwać na stanowisku. To nie jego ludzie z KO dążyli najbardziej do odwołania Węgrzynowskiego. Ja też nie przepadam za Witko, ale on jeszcze czasem potrafi dogadać się z innymi dla dobra sprawy. Witczak tego nie potrafi i przejawem tego jest forsowanie Zwolak-Plichty na starostę, chociaż radni Witko nigdy jej nie zaakceptują.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: JaTreść komentarza: To wybór starosty dopiero po 17.12 ? Jak będzie przyjęty budżet miasta wtedy będzie można się domyślać kto zostanie starostą.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: EllaTreść komentarza: Chce kontroli i nadzoru, bo tam, gdzie pieniadze, tam trzeba patrzec na rece. Po prostu tak mamy. A nowy zawod w tym obrebie to hejter albo bardziej po polsku hejtownik. I tak trzeba mowc, jestem hejtownikiem, bo chce dozoru, kontroli i patrzenia na rece antyhejtownikom.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: zbychTreść komentarza: Wolę Witczaka od macierewicza. A o Witko świadczy Arena Lodowa (sprawdz dlaczego powstała) i kolejny "genialny" dla dobra mieszkańców pomysł z filharmoniąŹródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama