Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 lipca 2025 05:38
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Na przełomie lat 50/60-tych minionego wieku jeżeli ktoś z mojego pokolenia interesujący się rock’n’rollem wypowiedział w naszym mieście słowo – GOŁOWKIN - natychmiast termin ten kojarzył się z młodzieżową, rock’n’rollową awangardą i był synonimem - pomimo panującej, szarej gomułkowszczyzny - osobistej wolności. Nazwisko to nie należało do żadnego lokalnego trybuna, zbuntowanego rewolucjonisty czy miejskiego zakapiora, chuligana ale do młodego człowieka z tak zwanego dobrego domu, ucznia tomaszowskich szkół średnich (I LO, II LO, Technikum Budowlane).

 

Reklama

Przystojny, o nieprzeciętnej urodzie, zawsze elegancko ubrany w dobrze skrojone garnitury, modne ciuchy (oryginalne jeansy Levis Strauss, koszulki polo czy zachodnie kurtki), niesłychanie inteligentny i prawy (mówiło się o nim bystry), o dużej, historycznej (nie tylko szkolnej, ale zawsze prawdziwej) wiedzy zdobytej w domu. Był stałym bywalcem pierwszych (w latach 1961/62), pionierskich fajfów w naszej kawiarni Literacka. Uczestniczył w rock’n’rollowych seansach na chacie Wojtka Szymona przy Placu Kościuszki 17. Był jego przyjacielem. Mowa oczywiście o Jurku Gołowkinie.

 

By czytający ten felieton mógł sobie uzmysłowić jego sylwetkę, konstrukcję psychiczną, fizyczną przybliżę rodzinne, maleńkie drzewko genealogiczne. Jurek wywodził się z rodziny inteligenckiej, ojciec Konstanty Gołowkin, maturę kończył w 1939 roku w Korpusie Kadetów w Rawiczu. Od 1 września miał iść do Szkoły Artylerii w Toruniu, ale wybuchła wojna. Po wojnie chciał studiować na Politechnice na Wydziale Budowlanym. Komuna nie uznawała jednak matur ukończonych w szkołach wojskowych. Musiał dodatkowo jeszcze dwa lata uczyć się w PRL-u by zdać maturę i podjąć studia. Ukończył je na początku lat 50-tych zostając budowlanym inżynierem. W Tomaszowie Mazowieckim na przełomie lat 40/50-tych minionego wieku prowadził budowę wodociągu Pilica – Łódź. Prowadził wiele poważnych budów nie tylko w naszym mieście. Nauczał w Technikum Budowlanym, na różnych kursach branżowych, w pomaturalnych, dwuletnich PSZ-tach - Państwowa Szkoła Zawodowa, przedmiotów o charakterze budowlanym. Wychował setki świetnych techników i fachowców.

 

 Pra, pra, pradziad pana Konstantego niejaki Gawrył Gołowkin był najbliższym kuzynem Marii Naryszkiny, matki cara Rosji, Piotra I Wielkiego. Piotr I był jednym z największych  carów, po Iwanie Groźnym. Gawryła mianował Pierwszym Kanclerzem Rosji. Razem podróżowali po Zachodniej Europie (Francja, Niemcy, Belgia, Holandia). Ciekawostką jest to, że Gawrył Gołowkin, w drewnianej Rosji, wybudował pierwszy w Piotrogrodzie murowany dom (Piotr I, wielki reformator Rosji, niczym nasz Kazimierz Wielki, zastał Rosję drewnianą, za swego panowania rozpoczął budowę domów z kamienia). Na początku XIX wieku Gołowkinowie osiedlili się na ziemiach polskich asymilując się z polską historią, kulturą, katolicyzmem, stając się wiernymi tym zasadom – Bóg, Honor, Ojczyzna - patriotami.

 

Natomiast  matka Jurka, pani Halina z domu Kudelska, urodziła się, wychowała i wykształciła jako magister farmacji w Wilnie. Po przybyciu do Tomaszowa przez długi okres czasu była kierowniczką apteki przy Placu Kościuszki. Zamieszkiwali (do dziś mieszka w tym domu najmłodszy brat Jurka) w jednym z trzech bloków przy ulicy Smugowej (krańcówka autobusu nr.13) przeznaczonych dla pracowników pionu techniczno - administracyjnego należącego kiedyś do Zakładu Wodociągów przy Jana Pawła II.

 

Rodzina Gołowkinów miała poglądy antysowieckie, antykomunistyczne i w takim duchu wychowywany był Jurek. Bliskim stryjem Jurka (od strony matki Haliny) był ksiądz Zdzisław Peszkowski (herbu Jastrzębiec). Żołnierz kampanii wrześniowej. Po klęsce dostał się do niewoli w ZSRR. Jako jeniec obozów sowieckich, udało mu się zbiec z obozu Ostaszkowo. Zaciągnął się do powstającej w ZSRR Armii Polskiej generała Andersa. Po wojnie zamieszkał na Zachodzie, do kraju wrócił po 1989 roku. Ksiądz Peszkowski został duchowym kapelanem rodzin żołnierzy (podoficerów i oficerów) polskich wymordowanych w Katyniu wiosną 1940 roku przez Armię Czerwoną. Z wielkim zaangażowaniem walczył o to, by w Katyniu powstał cmentarz żołnierzy polskich, tam zamordowanych. To od niego po powrocie do kraju (zamieszkał w Warszawie w Pałacu Prymasowskim przy ulicy Miodowej), często odwiedzając wujka, Jurek poznawał prawdziwą historię narodu i państwa polskiego.

 

 

 

Dziadek Jurka (ojciec matki Haliny) major Stanisław Kudelski w latach 20/30-tych minionego wieku był wojskowym Głównym Sędzią Orzekającym w Wilnie. Zasłynął ze skazującego wyroku na pięć lat pozbawienia wolności (1927/31), wcześniej zdegradowanego majora WP, Michała Rolę Żymierskiego (w PRL-u Marszałek Polski, Minister Obrony Narodowej), który w II RP pełnił wysokie funkcje finansowe w WP. Wraz z dwoma generałami, oskarżeni i skazani za finansowe malwersacje zaopatrzenia polskiej armii w francuski sprzęt chemiczny. Po wyjściu z więzienia, Rola Żymierski współpracował z KPP i komunistami sowieckimi. Pan major Marian Kudelski zamordowany został w 1942 roku w obozie Auschwitz – Birkenau.

 

Pani Emilia Kudelska (babcia Jurka), poczciwa, wykształcona kobieta, żona majora, w dworku rodzinnym w Wilnie, oprócz własnych dzieci wychowywała kilkoro innych, osieroconych. Wśród jej wychowanków był Tadeusz (Tadzio) Konwicki przyszły, silnie związany z byłym peerelowskim systemem, pisarz i reżyser filmowy.

 

Jurka, choć nie osobiście, poznałem w październiku 1959 roku, na koncercie zespołu Rhythm and Blues w kinie Mazowsze. W kolejnym 1960 roku widziałem go w kinie Włókniarz na koncercie Czerwono Czarnych, jak w rock’n’rollowym szaleństwie, wywijał ponad głową marynarką. Jego nadaktywność w zachowaniu, postępowaniu, nie tylko na koncertach rock’n’rolla, przysparzała mu wiele szkolnych kłopotów. Choć nie miał nigdy problemów z nauką, wiedzą przewyższał wielu innych kolegów, to szczególny sposób bycia jaki reprezentował nie zawsze był akceptowany przez szkolnych pedagogów. Często w sprawie swojego zachowania stawał na dywaniku w gabinecie dyrektora, co przeważnie kończyło się wezwaniem rodziców do szkoły. Niejednokrotnie, choć postępował merytorycznie słusznie, występujące nieścisłości etyczne (według szkoły tak zwane przestrzeganie socjalistycznej moralności)) po obu stronach, zawsze kończyły się negatywną oceną, karą jednej strony, ze wskazaniem na … Gołowkina.

 

Jurek był kolegą o rok starszym ode mnie. Kiedy zaprzyjaźniłem się z Szymonem  zacząłem uczestniczyć w słynnych, rock’n’rollowych seansach, na które często z przyjaciółmi przychodził Gołowkin. Zaprzyjaźniliśmy się. Zaimponował mi inteligentnym dowcipem, robieniem subtelnych kawałów ale szczególnie muzycznym osłuchaniem i dużą wiedzą nie tylko o rock’n’rollu ale o muzyce w ogóle. Spotkania z Jurkiem na seansach u Szymona były dla mnie znaczące, w dyskusjach i rozmowach z nim rozwijałem wiedzę i doświadczenie. Jurek brał lekcję gry na fortepianie, miał wielkie wyczucie rytmu, świetnie tańczył, był chłopakiem muzykalnym.

 

Kiedy był uczniem I LO był wezwany do dyrektora, idąc do gabinetu rozmyślał, - Co ja takiego znowu zrobiłem, o co chodzi? Strach ma wielkie oczy, okazało się, że u pana dyrektora była grupa łódzkich filmowców od filmu dokumentalnego, zaproponowała Jurkowi udział w castingu, co pozwoliło zagrać mu w filmie opowiadającym o nieostrożnym zachowaniu się młodzieży z ogniem w lesie, w wyniku czego spłonął las. Zdjęcia kręcono w Puszczy Spalskiej. Oprócz Jurka w filmie zagrało jeszcze trzech kolegów z innych klas I LO. Film był dodatkiem do filmu fabularnego w kinie Mazowsze. Młodzież nie tylko I LO i II LO ale z innych tomaszowskich szkół wypełniała widownię na wszystkich seansach. Dzięki dokumentalnemu filmowi, Jurek stał się jeszcze bardziej popularnym w Tomaszowie, nie tylko wśród dziewcząt ale całej młodzieży miasta.

 

Będąc w drugiej licealnej zmienił ogólniak na II LO. W tej szkole, w porównaniu do I LO kadra była młodsza, bardziej tolerancyjna na wszelkie nowości, modę, w której odczuwało się (jak mówią byli uczniowie) więcej „wolności”. Za sprawą pana Dobrosława Pytla, powstał uczniowski kabaret (słownomuzyczny). Zrobiono spektakl coś w rodzaju musicalu, w którym zespół uczniów wykonywał wiele piosenek, skeczów, było sporo dixlandu, były też elementy rock’n’rolla. Jurek Gołowkin również brał w tym spektaklu udział. Prowadził konferansjerkę, prezentował w nim również swoje dowcipne monologi, coś w stylu sołtysa Kierdziołka. Było to pierwsze, uczniowskie tego typu przedsięwzięcie w tomaszowskich szkołach, które pobudzało młodzież do samoorganizowania się.

 

Podczas spotkań "na chacie" u Wojtka Szymona, największym kłopotem było wniesienie do mieszkania alkoholu. Tu na prohibicyjnym posterunku zawsze stała gospodyni domu, Wojtka babcia. Układ mieszkań był taki, że by dostać się do pokoju Wojtka trzeba było przejść przez kuchnię, która była królestwem babci Zofii. Nie znaczy to, że na rock’n’rollowe seanse nie udawało się nam, różnymi sposobami, przemycać nektar chmielowo gronowy. Gorzej było z pozbywaniem się opakowania po alkoholu. Schowkiem na butelki stał się kaflowy, wysoki piec stojący w narożniku pokoju. Układaliśmy je (między ścianę pokoju a piec) w pionie aż po sufit. Opróżnialiśmy piecowy prześwit kiedy (do skupu opakowań) babcia Zofia wyjeżdżała z miasta lub dłużej nie przebywała w domu. Chciałem opowiedzieć o pewnym, zabawnym incydencie związanym z „pozbywaniem się” poalkoholowego opakowania.

 

 

 

 

 

Pewnego, letniego popołudnia przyszedłem do Wojtka, kiedy przemieszczałem się przez kuchnię babcia Zofia akuratnie z napełnioną wazą zupy chciała dostać się z obiadem do pokoju, z którego dobiegały odgłosy kolegów i cudowny dźwięk klarnetu Acker Bilka w utworze Stranger On The Shore. Babcia poprosiła mnie bym otworzył drzwi do pokoju co szybko uczyniłem.

 

Gdy je otworzyłem, nagle rozległ się potężny huk i rumor. Zobaczyłem Jurka spadającego (z podstawionego krzesła) z wysokości pieca na podłogę pełną toczących się butelek. Jurek z prędkością światła przemieszczał się na butelkowym pojeździe przez cały pokój, waląc głową w przeciwległą ścianę. Wyglądało to makabrycznie. W tym momencie, będąca w szoku babcia, wypuszcza z rąk wazę i … Wojtek został bez obiadu. Jurek po wypiciu wina marki wino z Andrzejem Zeusem i Wojtkiem, podstawiając krzesło, usiłował opróżnioną butelkę umieścić na blisko dwumetrowej wysokości, w prześwicie pieca. Przestraszony otwieranymi drzwiami od kuchni, runął w opisany sposób na podłogę. Na szczęście, poza drobnym potłuczeniem, Jurek nie odniósł większej kontuzji.

 

Kolejne, spowodowane awangardowym zachowaniem Jurka, szkolne kłopoty doprowadziły do tego, że zmuszony został przenieść się (pomógł mu ojciec) z liceów (I i II LO) do Technikum Budowlanego, w którym długo miejsca nie zagrzał. Kochani i cierpliwi rodzice, którzy przez cały okres dorastania Jurka załamywali ręce, załatwili mu ogólniak z internatem dla trudnej młodzieży, w Warszawie. Wreszcie odetchnęli z ulgą bo Jurek, o dziwo, z dala od domu, wbrew wszelkim, złym prognozom ukończył maturę. Jurka sukces, długo będę pamiętać, bo zakończył się wielką, taneczną balangą na dancingu w Jagódce.

 

Przyszedł czas na organizowanie fajfów w Literackiej. Zanim nastąpił oficjalny, historyczny, sierpniowy dzień 1962 roku, wcześniej, jesienią 1961 roku czyniliśmy, taneczne przymiarki na parkiecie kultowej kawiarni. Właśnie w tymże roku odbyło się w polskim sejmie pamiętne plenum KC PZPR, na którym I Sekretarz partii,  towarzysz Wiesław Gomułka wypowiedział znamienne słowa, przeciw Zachodniej kulturze; … żadnej zachodniej kultury przenikającej do naszej ojczyzny nie będę tolerował … To właśnie Jurek, wbrew wypowiedziom przywódcy narodu, podczas odtwarzania taśm magnetofonowych, w wypełnionym młodzieżą lokalu (ferie zimowe), nie wytrzymuje wewnętrznego napięcia słuchając rock’n’rollowych rytmów i jako pierwszy eksperymentuje na parkiecie w dzikich tańcach.

 

Dochodziło do nich, pomimo interwencji barmana, codziennie przez okres trwania ferii. Mimo tłumienia dzikich tańców, niejednokrotnie udało się przetrwać na parkiecie niejednej, tańczącej parze. Te wszystkie, państwowe zakazy Jurek łamał, kształtując wśród młodych osób, opór do władzy. Chytrym lisim sposobem przekonywał „górę” do akceptacji fajfów. Do wyrażenia zgody na tańce, strony, my i oni, musiały dojrzeć, dać czas czasowi, co w konsekwencji już w niedługim czasie w wakacje następnego, 1962 roku, nastąpiło.

 

Nigdy nie zapomnę pierwszego fajfu w Literackiej. Było upalne, sierpniowe popołudnie 1962 roku. Do lokalu przybyły tłumy młodzieży (większość, sądząc po kusych ubiorach, prosto z plaży). Równo, gdy wybiła godzina 17.00 (obsługiwałem pierwszy fajf) puściłem magnetofon w ruch, szalone dźwięki Splish Splesh Bobby Darina. Wydobywający się rock’n’rollowy czad z muzycznego mebla, natychmiast przywołał na parkiet Jurka Gołowkina (partnerki nie pamiętam), który pociągnął za sobą kolejne, tańczące pary. Zrobiło się tłoczno na parkiecie. Następny utwór Yakety Yak zespołu The Coasters to taneczny, niesamowity popis rock’n’rolla w wykonaniu Jurka i jego partnerki (najprawdopodobniej była to Basia Kobylakówna). Tańczące pary zatrzymały się, ustępując miejsca szaleńczym krokom Gołowkina a sami klaszcząc w dłonie dopingowali ich. Tak działo się codziennie (oprócz sobót i niedziel) do końca sierpnia.

 

 

Skończyły się wakacje i zaczęła się kolejna, szkolna udręka tym razem ze studiami. Najpierw była ekonomia polityczna na UW, potem matematyka na Studium Nauczycielskim w Zgierzu, potem dział muzyczny na tym samym SN-ie i … jeszcze coś tam po szkolnej drodze… wreszcie przychodzi zawiadomienie o stawieniu się na poborową, komisję wojskową. Po twardej, męskiej rozmowie z ukochanym i cierpliwym ojcem, zapadła decyzja, Wyższa Szkoła Artylerii w Toruniu. Była to ta sama szkoła w której miał studiować, gdyby nie wybuchła II Wojna, pan Konstanty. To był szok, nie tylko dla Jurka ale dla wszystkich jego kolegów. Znając Jurka, jego stosunek do armii, do systemu, do wolności nikt z nas nie wyobrażał sobie Gołowkina w wojsku. W naszych, koleżeńskich gremiach mówiło się, - Jurkowi odbiło, chyba zwariował, ale o tym opowiem w kolejnym odcinku.

 

 

 

 


Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

JerzyGolowkin 12.06.2013 20:14
Wow ! To rzeczywiście tak było..... ?. Myśmy po prostu byli sobą, młodzi, z gorącymi łbami, "przedzieraliśmy się" przez tą parszywą komunę z młodzieńczą fantazją ! Mam nadzieję, że moi młodzi tomaszowianie, nowe pokolenie ma tą samą iskrę i zapał, żeby się nie dać, żeby zostać sobą, żeby robić swoje.....przyznam, że wtedy było łatwiej, wtedy było wiadomo kto był kto. Smutno mi kiedy wiem, że setki tysiące moich rodaków musi szukać pracy gdzieś tam.... kto przy tym majstruje.........? PS. Moderator ma perfekcyjne wyczucie wstawek muzycznych. Dzieki.

Reklama
radza 10.06.2013 15:07
Tak nawiązując, Tadeusz Konwicki był żołnierzem Wileńskiego AK (jeśli mówimy o tym samym człowieku - autorze m.in. Małej Apokalipsy) po operacji Ostra Brama udało mu się dostać na tereny na zachód od Bugu i szukał wtedy kontaktu do leśnych oddziałów WiN wtedy (zgodnie z polityką WiN) odmówiono mu kontynuowania walki a zalecono ucieczkę na tzw. Ziemie Zachodnie i wypełnienie rozkazu Okulnickiego o rozwiązaniu AK - praca, twórczość, dawania świadectwa. Jak sam mówił zagubił się i uwierzył w komunizm, na szczęście na niezbyt długo i zawdzięczamy mu też kilka ważnych książek i filmów będących w mocnej opozycji do systemu.

JRG 10.06.2013 16:09
... mówimy, mówimy. Tadziu w 39 roku miał 13 lat. Proszę nabrać trochę perspektywy !. Natomiast jak już wydoroślał to zdecydowanie wybrał czerwone dywany komuszej władzy. W jednym ze swoich "płomiennych" utworów, skrzętnie wydawanych i promowanych przez tzw. władzę ludową opisał spotkanie ze swoim dowódcą AK z Kolonii Wileńskiej, który wówczas przygarną tego półsierote a którego spotkał w Nowym Jorku. Obrzydliwy, śliski pastiż. Jakiś czas temu oglądałem spotkanie Konwickiego z Michnikiem, jak "pili sobie z dzióbków" i ma się rozumieć w zgodnych poglądach na temat np. tej dziwnej dawnej sanacyjnej polskości.... dużo by mówić....

kiki 09.06.2013 08:27
No i co mości Czerwoni Baroni zarazy czerwonej sługusy ?... Lata kłamstwa hućpy masonerii żydobolszewickiego nadania i komuszego zbratania nic nie dało,bo oto z historii rokendrola prawda o ludobójstwie w Katyniu się wyłania. Czerwonej zarazy potomki i mutanty w Tomaszowie nie wiedzieli o tak zacnych osobach i prawdy której to w kłamstwo zamienić nie chcieli...wiedzieli.Dobrze wiedzieli,to można odczytać w treści publikacji udokumetowanej zdjęciami osób dla których prawda jest świętością.

Antek Malewski 09.06.2013 05:50
Nie jestem anglistą, choć kiedy wymieniam np. tytuły utworów w innym języku, zawsze piszę i sprawdzam ich pisownię. Tym razem w tytule piosenki Bobby Darina jest błąd. Powinno być "SPLISH SPLASH", a jest Splesh. Rutyna, niedopatrzenie, chochlik? Nie dywaguję - dlaczego. Za błąd przepraszam wszystkich czytających, nie tylko tych znających język angielski.

Antek Malewski 08.06.2013 22:02
Przedstawiam osoby, opisując wyżej załączone FOTO; FOTO - 1,3 - Jurek Gołowkin już po zdanej maturze w Parku "Solidarność". FOTO - 2- Major Stanisław Kudelski (dziadek Jurka) wojskowy Sędzia Orzekający w Wilnie. Zasłynął tym, że w II RP wyrokiem sądowym skazał na 5 lat więzienia za malwersacje finansowe w WP, Michała Rolę Żymierskiego (w PRL Marszałek Polski, Minister Obrony Narodowej). Po wyjściu z więzienia wstąpił do KPP, współpracował z sowiecką agenturą. FOTO - 4 - Ksiądz Zdzisław Peszkowski, duchowy kapelan rodzin katyńskich. Wujek Jurka, kuzyn jego mamy, bardzo ważna postać w jego życiu. To od księdza (byłego więźnia z Ostaszkowa) Jurek uczył się "prawdziwej historii" Polski.

Opinie

Mariusz StrzępekMariusz Strzępek

Pan radny Kazimierz Mordaka w niespełna rok samorządowej kadencji stał się czołowym hejterem tomaszowskiej Platformy Obywatelskiej. W pełnych pogardy wpisach poddaje krytyce każdego, kto tylko mu się z jakichś powodów nie podoba. Tymczasem radnemu brakuje podstawowej wiedzy, niezbędnej do sprawowania mandatu

Bohaterowie literaccy, komiksowi, historyczni często posiadają własne konie. Słynny ostatnio Zorro jeździł na Tornado, Don Kichot dosiada Rosynanta, Aleksander Wielki, z kolei Bucefała. Miał Kasztankę, marszałek Piłsudski. A i Napoleon był dumny ze swego Marengo. Tymczasem tomaszowscy samorządowcy mogą zasłynąć co najwyżej tym, że z własnymi końmi na rozumy się zamienili. Trochę złośliwy wstęp, ale jest odpowiedzią na złośliwości kierowane w moim kierunku, wypada więc odpłacić końskim dowcipem, bo bardziej subtelnego adresat mógłby nie zrozumieć. Tomaszowscy radni Koalicji Obywatelskiej z Rady Powiatu Tomaszowskiego takie wrażenie niestety robią. Brak wiedzy merytorycznej próbują nadrabiać internetowym hejtem. Ludzie ci oporni są na wiedze nie tylko wynikającą z lektury książek, aktów prawnych, obowiązującego orzecznictwa, ale też z doświadczenia. Można wybaczyć takie zachowanie panu Kazimierzowi Mordace, który w telewizji chwali własnego wnuczka, który nie lubi się uczyć, ale za to nauczył się jeździć ciągnikiem, ale pozostałym już chyba nie. Wszak uważają się lepszy gatunek ludzki, z pogarda traktujący otoczenie oraz każdego, kto myśli inaczej. O co chodzi? Już wyjaśniam
Reklama

Nawrocki: Sławomir Cenckiewicz będzie szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego będzie prof. Sławomir Cenckiewicz, jego zastępcami generałowie Andrzej Kowalski i Mirosław Bryś - poinformował prezydent elekt Karol Nawrocki. Chcę, by Pałac Prezydencki był ośrodkiem kształtującym polską politykę bezpieczeństwa w zakresie wojskowym, cywilnym, operacyjnym - mówił.Data dodania artykułu: 03.07.2025 14:38
Nawrocki: Sławomir Cenckiewicz będzie szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Co ósma spółka z o.o jest wpisana do Krajowego Rejestru Długów. Mają one do oddania łącznie 3,8 mld zł

Do Krajowego Rejestru Długów wpisanych jest blisko 72 tys. spółek z ograniczoną odpowiedzialnością; oznacza to, że co ósma spółka z o.o jest zadłużona - wynika z danych KRD. Mają one do oddania łącznie 3,8 mld zł.Data dodania artykułu: 01.07.2025 21:25
Co ósma spółka z o.o jest wpisana do Krajowego Rejestru Długów. Mają one do oddania łącznie 3,8 mld zł

Przed Sądem Najwyższym demonstrują zwolennicy Nawrockiego oraz KOD

Przed gmachem Sądu Najwyższego, w którym Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga we wtorek o ważności wyborów prezydenckich zebrały się dwie grupy demonstrantów - zwolenników wyboru Karola Nawrockiego oraz Komitetu Obrony Demokracji.Data dodania artykułu: 01.07.2025 17:17
Przed Sądem Najwyższym demonstrują zwolennicy Nawrockiego oraz KOD

SN: wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych; 21 zasadnych - bez wpływu na wynik wyborów

Łącznie do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych; za zasadne uznano 21, nie miały one wpływu na ogólny wynik wyborów – poinformował SN podczas posiedzenia ws. ważności wyboru Prezydenta RP.Data dodania artykułu: 01.07.2025 17:16
SN: wpłynęło ponad 54 tys. protestów wyborczych; 21 zasadnych - bez wpływu na wynik wyborów
Reklama

Polecane

Mordaka Patrol w pogoni za Hospicjum

Mordaka Patrol w pogoni za Hospicjum

Po spektakularnym śledztwie dotyczącym domu, należącego do Prezydenta Marcina Witko, jaki pobudował sobie w Wiśle, przyszła kolej na następne. Tym razem dotyczy funkcjonowania hospicjum im Św. Filipa Neri, które prowadzi Fundacja Dwa Skrzydła, firmowana przez księdza Grzegorza Chirka. Inwestycja oddana w tym roku do użytku, na którą dofinansowanie udało się miastu pozyskać jeszcze w czasach rządów PiS, przyjmuje już pierwszych podopiecznych. Fundacja jednak działalność rozpoczęła wcześniej, prowadząc usługi hospicjum domowego. Radny Michał Kucharski postanowił w tej sprawie złożyć interpelację, w której stawia pytania, na które odpowiedź można uzyskać w 5 minut, telefonując do któregoś z wiceprezydentów lub urzędników, nigdy nie uchylających się od odpowiedzi. Tylko co pokazałoby się na Facebooku? Zdjęcie Iphona? Jeśli więc w okolicach ulicy Kępa, zobaczycie różowego trabanta, możecie być pewni, że w pobliżu czają się wywiadowcy, którzy sprawdzają źródło pochodzenia kostki brukowej, wykorzystanej do wyłożenia podjazdów i ciągów komunikacyjnych.Data dodania artykułu: Wczoraj, 10:26 Liczba komentarzy: 6 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 1
Tomaszowscy siatkarze wystartują 13 wrześniaGmina Tomaszów apeluje do mieszkańców o racjonalne gospodarowanie wodąCzy warto inwestować w mieszkania w mniejszych miastach?Tragiczny finał poszukiwań nastolatka nad Zalewem. Nie żyje też 33-latekPiórnik Stitch – praktyczny i kolorowy dodatek dla fanów DisneyaZgłoś się do pikniku LOKALNI NIEBANALNIKolejny konkurs na dotacje do szpitala przegranyMordaka Patrol w pogoni za HospicjumWakacje pełne atrakcji!Fundacja Nu-Med otrzymała tytuł ORGANIZACJI PRZYJAZNEJ WOLONTARIUSZOM!Za miesiąc wyruszy PielgrzymkaProkuratura pyta... miasto odpowiada
Reklama
Reklama
Reklama
Rośnie skala agresji na polskich drogach

Rośnie skala agresji na polskich drogach

Za kilka dni zaczynają się wakacje, czyli statystycznie najniebezpieczniejszy czas na drogach. Wśród głównych przyczyn takich zdarzeń na prostych odcinkach drogi są nadmierna prędkość i jazda na zderzaku. Zarządca autostrady A4 Katowice–Kraków w ramach kampanii „Nie zderzakuj. Posłuchaj. Jedź bezpiecznie” zwraca uwagę na zjawisko agresji na polskich drogach i przypomina, że bezpieczeństwo zaczyna się od osobistych decyzji kierowcy.
Prezydent z wotum zaufania i absolutorium

Prezydent z wotum zaufania i absolutorium

Radni Rady Miejskiej udzielili wotum zaufania oraz absolutorium z wykonania budżetu za ubiegły rok Marcinowi Witko. Prezydenta wsparło 15 radnych, ośmioro zagłosowało przeciw. Wszystko wskazuje na to, większość radnych miejskich ma dosyć destrukcyjnych działań swoich kolegów i koleżanek z Koalicji Obywatelskiej, które nie służą mieszkańcom miasta, a jedynie partyjniackim potyczkom, jakie obserwujemy na co dzień na ogólnopolskiej politycznej arenie. Dwie radne już wcześniej odeszły z klubu KO, nie godząc się między innymi z blokowaniem ważnych dla tomaszowian inwestycji, takich chociażby jak Termy, które powstać miały na Błoniach. Na wczorajszej sesji także Barbara Klatka, postanowiła zagłosować inaczej niż pozostali radni jej klubu. Biorąc pod uwagę presję, jaką na radnych wywierał od początku poseł Witczak, wykazała się we wczorajszych głosowaniach silnym charakterem. Czas, by pracować dla miasta ponad partyjnymi podziałami.
Mordaka Patrol w pogoni za Hospicjum

Mordaka Patrol w pogoni za Hospicjum

Po spektakularnym śledztwie dotyczącym domu, należącego do Prezydenta Marcina Witko, jaki pobudował sobie w Wiśle, przyszła kolej na następne. Tym razem dotyczy funkcjonowania hospicjum im Św. Filipa Neri, które prowadzi Fundacja Dwa Skrzydła, firmowana przez księdza Grzegorza Chirka. Inwestycja oddana w tym roku do użytku, na którą dofinansowanie udało się miastu pozyskać jeszcze w czasach rządów PiS, przyjmuje już pierwszych podopiecznych. Fundacja jednak działalność rozpoczęła wcześniej, prowadząc usługi hospicjum domowego. Radny Michał Kucharski postanowił w tej sprawie złożyć interpelację, w której stawia pytania, na które odpowiedź można uzyskać w 5 minut, telefonując do któregoś z wiceprezydentów lub urzędników, nigdy nie uchylających się od odpowiedzi. Tylko co pokazałoby się na Facebooku? Zdjęcie Iphona? Jeśli więc w okolicach ulicy Kępa, zobaczycie różowego trabanta, możecie być pewni, że w pobliżu czają się wywiadowcy, którzy sprawdzają źródło pochodzenia kostki brukowej, wykorzystanej do wyłożenia podjazdów i ciągów komunikacyjnych.
Prokuratura pyta... miasto odpowiada

Prokuratura pyta... miasto odpowiada

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej dowiedzieliśmy się, że Prokuratura Okręgowa w Sieradzu, która prowadzi postępowanie sprawdzające, związane z donosem, jaki na Marcina Witko, złożyli radni Kucharscy, Jabłoński oraz Mordaka, wystąpiła do urzędu miasta z zapytaniem o kontrole, jakie były prowadzone w stosunku do Tomaszowa Mazowieckiego w okresie minionych 10 lat. Magistrat przygotował odpowiedź oraz tysiące stron kopii protokołów pokontrolnych. W okresie tym, miasto było bowiem kontrolowane setki razy przez różne instytucje w tym NIK, RIO, ale i prokuratury. Nie stwierdzono w nich poważniejszych zastrzeżeń
Reklama
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama