Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:46
Reklama Sklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Na przełomie lat 50/60-tych minionego wieku jeżeli ktoś z mojego pokolenia interesujący się rock’n’rollem wypowiedział w naszym mieście słowo – GOŁOWKIN - natychmiast termin ten kojarzył się z młodzieżową, rock’n’rollową awangardą i był synonimem - pomimo panującej, szarej gomułkowszczyzny - osobistej wolności. Nazwisko to nie należało do żadnego lokalnego trybuna, zbuntowanego rewolucjonisty czy miejskiego zakapiora, chuligana ale do młodego człowieka z tak zwanego dobrego domu, ucznia tomaszowskich szkół średnich (I LO, II LO, Technikum Budowlane).

 

Przystojny, o nieprzeciętnej urodzie, zawsze elegancko ubrany w dobrze skrojone garnitury, modne ciuchy (oryginalne jeansy Levis Strauss, koszulki polo czy zachodnie kurtki), niesłychanie inteligentny i prawy (mówiło się o nim bystry), o dużej, historycznej (nie tylko szkolnej, ale zawsze prawdziwej) wiedzy zdobytej w domu. Był stałym bywalcem pierwszych (w latach 1961/62), pionierskich fajfów w naszej kawiarni Literacka. Uczestniczył w rock’n’rollowych seansach na chacie Wojtka Szymona przy Placu Kościuszki 17. Był jego przyjacielem. Mowa oczywiście o Jurku Gołowkinie.

 

By czytający ten felieton mógł sobie uzmysłowić jego sylwetkę, konstrukcję psychiczną, fizyczną przybliżę rodzinne, maleńkie drzewko genealogiczne. Jurek wywodził się z rodziny inteligenckiej, ojciec Konstanty Gołowkin, maturę kończył w 1939 roku w Korpusie Kadetów w Rawiczu. Od 1 września miał iść do Szkoły Artylerii w Toruniu, ale wybuchła wojna. Po wojnie chciał studiować na Politechnice na Wydziale Budowlanym. Komuna nie uznawała jednak matur ukończonych w szkołach wojskowych. Musiał dodatkowo jeszcze dwa lata uczyć się w PRL-u by zdać maturę i podjąć studia. Ukończył je na początku lat 50-tych zostając budowlanym inżynierem. W Tomaszowie Mazowieckim na przełomie lat 40/50-tych minionego wieku prowadził budowę wodociągu Pilica – Łódź. Prowadził wiele poważnych budów nie tylko w naszym mieście. Nauczał w Technikum Budowlanym, na różnych kursach branżowych, w pomaturalnych, dwuletnich PSZ-tach - Państwowa Szkoła Zawodowa, przedmiotów o charakterze budowlanym. Wychował setki świetnych techników i fachowców.

 

 Pra, pra, pradziad pana Konstantego niejaki Gawrył Gołowkin był najbliższym kuzynem Marii Naryszkiny, matki cara Rosji, Piotra I Wielkiego. Piotr I był jednym z największych  carów, po Iwanie Groźnym. Gawryła mianował Pierwszym Kanclerzem Rosji. Razem podróżowali po Zachodniej Europie (Francja, Niemcy, Belgia, Holandia). Ciekawostką jest to, że Gawrył Gołowkin, w drewnianej Rosji, wybudował pierwszy w Piotrogrodzie murowany dom (Piotr I, wielki reformator Rosji, niczym nasz Kazimierz Wielki, zastał Rosję drewnianą, za swego panowania rozpoczął budowę domów z kamienia). Na początku XIX wieku Gołowkinowie osiedlili się na ziemiach polskich asymilując się z polską historią, kulturą, katolicyzmem, stając się wiernymi tym zasadom – Bóg, Honor, Ojczyzna - patriotami.

 

Natomiast  matka Jurka, pani Halina z domu Kudelska, urodziła się, wychowała i wykształciła jako magister farmacji w Wilnie. Po przybyciu do Tomaszowa przez długi okres czasu była kierowniczką apteki przy Placu Kościuszki. Zamieszkiwali (do dziś mieszka w tym domu najmłodszy brat Jurka) w jednym z trzech bloków przy ulicy Smugowej (krańcówka autobusu nr.13) przeznaczonych dla pracowników pionu techniczno - administracyjnego należącego kiedyś do Zakładu Wodociągów przy Jana Pawła II.

 

Rodzina Gołowkinów miała poglądy antysowieckie, antykomunistyczne i w takim duchu wychowywany był Jurek. Bliskim stryjem Jurka (od strony matki Haliny) był ksiądz Zdzisław Peszkowski (herbu Jastrzębiec). Żołnierz kampanii wrześniowej. Po klęsce dostał się do niewoli w ZSRR. Jako jeniec obozów sowieckich, udało mu się zbiec z obozu Ostaszkowo. Zaciągnął się do powstającej w ZSRR Armii Polskiej generała Andersa. Po wojnie zamieszkał na Zachodzie, do kraju wrócił po 1989 roku. Ksiądz Peszkowski został duchowym kapelanem rodzin żołnierzy (podoficerów i oficerów) polskich wymordowanych w Katyniu wiosną 1940 roku przez Armię Czerwoną. Z wielkim zaangażowaniem walczył o to, by w Katyniu powstał cmentarz żołnierzy polskich, tam zamordowanych. To od niego po powrocie do kraju (zamieszkał w Warszawie w Pałacu Prymasowskim przy ulicy Miodowej), często odwiedzając wujka, Jurek poznawał prawdziwą historię narodu i państwa polskiego.

 

 

 

Dziadek Jurka (ojciec matki Haliny) major Stanisław Kudelski w latach 20/30-tych minionego wieku był wojskowym Głównym Sędzią Orzekającym w Wilnie. Zasłynął ze skazującego wyroku na pięć lat pozbawienia wolności (1927/31), wcześniej zdegradowanego majora WP, Michała Rolę Żymierskiego (w PRL-u Marszałek Polski, Minister Obrony Narodowej), który w II RP pełnił wysokie funkcje finansowe w WP. Wraz z dwoma generałami, oskarżeni i skazani za finansowe malwersacje zaopatrzenia polskiej armii w francuski sprzęt chemiczny. Po wyjściu z więzienia, Rola Żymierski współpracował z KPP i komunistami sowieckimi. Pan major Marian Kudelski zamordowany został w 1942 roku w obozie Auschwitz – Birkenau.

 

Pani Emilia Kudelska (babcia Jurka), poczciwa, wykształcona kobieta, żona majora, w dworku rodzinnym w Wilnie, oprócz własnych dzieci wychowywała kilkoro innych, osieroconych. Wśród jej wychowanków był Tadeusz (Tadzio) Konwicki przyszły, silnie związany z byłym peerelowskim systemem, pisarz i reżyser filmowy.

 

Jurka, choć nie osobiście, poznałem w październiku 1959 roku, na koncercie zespołu Rhythm and Blues w kinie Mazowsze. W kolejnym 1960 roku widziałem go w kinie Włókniarz na koncercie Czerwono Czarnych, jak w rock’n’rollowym szaleństwie, wywijał ponad głową marynarką. Jego nadaktywność w zachowaniu, postępowaniu, nie tylko na koncertach rock’n’rolla, przysparzała mu wiele szkolnych kłopotów. Choć nie miał nigdy problemów z nauką, wiedzą przewyższał wielu innych kolegów, to szczególny sposób bycia jaki reprezentował nie zawsze był akceptowany przez szkolnych pedagogów. Często w sprawie swojego zachowania stawał na dywaniku w gabinecie dyrektora, co przeważnie kończyło się wezwaniem rodziców do szkoły. Niejednokrotnie, choć postępował merytorycznie słusznie, występujące nieścisłości etyczne (według szkoły tak zwane przestrzeganie socjalistycznej moralności)) po obu stronach, zawsze kończyły się negatywną oceną, karą jednej strony, ze wskazaniem na … Gołowkina.

 

Jurek był kolegą o rok starszym ode mnie. Kiedy zaprzyjaźniłem się z Szymonem  zacząłem uczestniczyć w słynnych, rock’n’rollowych seansach, na które często z przyjaciółmi przychodził Gołowkin. Zaprzyjaźniliśmy się. Zaimponował mi inteligentnym dowcipem, robieniem subtelnych kawałów ale szczególnie muzycznym osłuchaniem i dużą wiedzą nie tylko o rock’n’rollu ale o muzyce w ogóle. Spotkania z Jurkiem na seansach u Szymona były dla mnie znaczące, w dyskusjach i rozmowach z nim rozwijałem wiedzę i doświadczenie. Jurek brał lekcję gry na fortepianie, miał wielkie wyczucie rytmu, świetnie tańczył, był chłopakiem muzykalnym.

 

Kiedy był uczniem I LO był wezwany do dyrektora, idąc do gabinetu rozmyślał, - Co ja takiego znowu zrobiłem, o co chodzi? Strach ma wielkie oczy, okazało się, że u pana dyrektora była grupa łódzkich filmowców od filmu dokumentalnego, zaproponowała Jurkowi udział w castingu, co pozwoliło zagrać mu w filmie opowiadającym o nieostrożnym zachowaniu się młodzieży z ogniem w lesie, w wyniku czego spłonął las. Zdjęcia kręcono w Puszczy Spalskiej. Oprócz Jurka w filmie zagrało jeszcze trzech kolegów z innych klas I LO. Film był dodatkiem do filmu fabularnego w kinie Mazowsze. Młodzież nie tylko I LO i II LO ale z innych tomaszowskich szkół wypełniała widownię na wszystkich seansach. Dzięki dokumentalnemu filmowi, Jurek stał się jeszcze bardziej popularnym w Tomaszowie, nie tylko wśród dziewcząt ale całej młodzieży miasta.

 

Będąc w drugiej licealnej zmienił ogólniak na II LO. W tej szkole, w porównaniu do I LO kadra była młodsza, bardziej tolerancyjna na wszelkie nowości, modę, w której odczuwało się (jak mówią byli uczniowie) więcej „wolności”. Za sprawą pana Dobrosława Pytla, powstał uczniowski kabaret (słownomuzyczny). Zrobiono spektakl coś w rodzaju musicalu, w którym zespół uczniów wykonywał wiele piosenek, skeczów, było sporo dixlandu, były też elementy rock’n’rolla. Jurek Gołowkin również brał w tym spektaklu udział. Prowadził konferansjerkę, prezentował w nim również swoje dowcipne monologi, coś w stylu sołtysa Kierdziołka. Było to pierwsze, uczniowskie tego typu przedsięwzięcie w tomaszowskich szkołach, które pobudzało młodzież do samoorganizowania się.

 

Podczas spotkań "na chacie" u Wojtka Szymona, największym kłopotem było wniesienie do mieszkania alkoholu. Tu na prohibicyjnym posterunku zawsze stała gospodyni domu, Wojtka babcia. Układ mieszkań był taki, że by dostać się do pokoju Wojtka trzeba było przejść przez kuchnię, która była królestwem babci Zofii. Nie znaczy to, że na rock’n’rollowe seanse nie udawało się nam, różnymi sposobami, przemycać nektar chmielowo gronowy. Gorzej było z pozbywaniem się opakowania po alkoholu. Schowkiem na butelki stał się kaflowy, wysoki piec stojący w narożniku pokoju. Układaliśmy je (między ścianę pokoju a piec) w pionie aż po sufit. Opróżnialiśmy piecowy prześwit kiedy (do skupu opakowań) babcia Zofia wyjeżdżała z miasta lub dłużej nie przebywała w domu. Chciałem opowiedzieć o pewnym, zabawnym incydencie związanym z „pozbywaniem się” poalkoholowego opakowania.

 

 

 

 

 

Pewnego, letniego popołudnia przyszedłem do Wojtka, kiedy przemieszczałem się przez kuchnię babcia Zofia akuratnie z napełnioną wazą zupy chciała dostać się z obiadem do pokoju, z którego dobiegały odgłosy kolegów i cudowny dźwięk klarnetu Acker Bilka w utworze Stranger On The Shore. Babcia poprosiła mnie bym otworzył drzwi do pokoju co szybko uczyniłem.

 

Gdy je otworzyłem, nagle rozległ się potężny huk i rumor. Zobaczyłem Jurka spadającego (z podstawionego krzesła) z wysokości pieca na podłogę pełną toczących się butelek. Jurek z prędkością światła przemieszczał się na butelkowym pojeździe przez cały pokój, waląc głową w przeciwległą ścianę. Wyglądało to makabrycznie. W tym momencie, będąca w szoku babcia, wypuszcza z rąk wazę i … Wojtek został bez obiadu. Jurek po wypiciu wina marki wino z Andrzejem Zeusem i Wojtkiem, podstawiając krzesło, usiłował opróżnioną butelkę umieścić na blisko dwumetrowej wysokości, w prześwicie pieca. Przestraszony otwieranymi drzwiami od kuchni, runął w opisany sposób na podłogę. Na szczęście, poza drobnym potłuczeniem, Jurek nie odniósł większej kontuzji.

 

Kolejne, spowodowane awangardowym zachowaniem Jurka, szkolne kłopoty doprowadziły do tego, że zmuszony został przenieść się (pomógł mu ojciec) z liceów (I i II LO) do Technikum Budowlanego, w którym długo miejsca nie zagrzał. Kochani i cierpliwi rodzice, którzy przez cały okres dorastania Jurka załamywali ręce, załatwili mu ogólniak z internatem dla trudnej młodzieży, w Warszawie. Wreszcie odetchnęli z ulgą bo Jurek, o dziwo, z dala od domu, wbrew wszelkim, złym prognozom ukończył maturę. Jurka sukces, długo będę pamiętać, bo zakończył się wielką, taneczną balangą na dancingu w Jagódce.

 

Przyszedł czas na organizowanie fajfów w Literackiej. Zanim nastąpił oficjalny, historyczny, sierpniowy dzień 1962 roku, wcześniej, jesienią 1961 roku czyniliśmy, taneczne przymiarki na parkiecie kultowej kawiarni. Właśnie w tymże roku odbyło się w polskim sejmie pamiętne plenum KC PZPR, na którym I Sekretarz partii,  towarzysz Wiesław Gomułka wypowiedział znamienne słowa, przeciw Zachodniej kulturze; … żadnej zachodniej kultury przenikającej do naszej ojczyzny nie będę tolerował … To właśnie Jurek, wbrew wypowiedziom przywódcy narodu, podczas odtwarzania taśm magnetofonowych, w wypełnionym młodzieżą lokalu (ferie zimowe), nie wytrzymuje wewnętrznego napięcia słuchając rock’n’rollowych rytmów i jako pierwszy eksperymentuje na parkiecie w dzikich tańcach.

 

Dochodziło do nich, pomimo interwencji barmana, codziennie przez okres trwania ferii. Mimo tłumienia dzikich tańców, niejednokrotnie udało się przetrwać na parkiecie niejednej, tańczącej parze. Te wszystkie, państwowe zakazy Jurek łamał, kształtując wśród młodych osób, opór do władzy. Chytrym lisim sposobem przekonywał „górę” do akceptacji fajfów. Do wyrażenia zgody na tańce, strony, my i oni, musiały dojrzeć, dać czas czasowi, co w konsekwencji już w niedługim czasie w wakacje następnego, 1962 roku, nastąpiło.

 

Nigdy nie zapomnę pierwszego fajfu w Literackiej. Było upalne, sierpniowe popołudnie 1962 roku. Do lokalu przybyły tłumy młodzieży (większość, sądząc po kusych ubiorach, prosto z plaży). Równo, gdy wybiła godzina 17.00 (obsługiwałem pierwszy fajf) puściłem magnetofon w ruch, szalone dźwięki Splish Splesh Bobby Darina. Wydobywający się rock’n’rollowy czad z muzycznego mebla, natychmiast przywołał na parkiet Jurka Gołowkina (partnerki nie pamiętam), który pociągnął za sobą kolejne, tańczące pary. Zrobiło się tłoczno na parkiecie. Następny utwór Yakety Yak zespołu The Coasters to taneczny, niesamowity popis rock’n’rolla w wykonaniu Jurka i jego partnerki (najprawdopodobniej była to Basia Kobylakówna). Tańczące pary zatrzymały się, ustępując miejsca szaleńczym krokom Gołowkina a sami klaszcząc w dłonie dopingowali ich. Tak działo się codziennie (oprócz sobót i niedziel) do końca sierpnia.

 

 

Skończyły się wakacje i zaczęła się kolejna, szkolna udręka tym razem ze studiami. Najpierw była ekonomia polityczna na UW, potem matematyka na Studium Nauczycielskim w Zgierzu, potem dział muzyczny na tym samym SN-ie i … jeszcze coś tam po szkolnej drodze… wreszcie przychodzi zawiadomienie o stawieniu się na poborową, komisję wojskową. Po twardej, męskiej rozmowie z ukochanym i cierpliwym ojcem, zapadła decyzja, Wyższa Szkoła Artylerii w Toruniu. Była to ta sama szkoła w której miał studiować, gdyby nie wybuchła II Wojna, pan Konstanty. To był szok, nie tylko dla Jurka ale dla wszystkich jego kolegów. Znając Jurka, jego stosunek do armii, do systemu, do wolności nikt z nas nie wyobrażał sobie Gołowkina w wojsku. W naszych, koleżeńskich gremiach mówiło się, - Jurkowi odbiło, chyba zwariował, ale o tym opowiem w kolejnym odcinku.

 

 

 

 


Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)

Subiektywna historia rock'n'rolla Antoniego Malewskiego - GOŁOWKIN I (51)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

JerzyGolowkin 12.06.2013 20:14
Wow ! To rzeczywiście tak było..... ?. Myśmy po prostu byli sobą, młodzi, z gorącymi łbami, "przedzieraliśmy się" przez tą parszywą komunę z młodzieńczą fantazją ! Mam nadzieję, że moi młodzi tomaszowianie, nowe pokolenie ma tą samą iskrę i zapał, żeby się nie dać, żeby zostać sobą, żeby robić swoje.....przyznam, że wtedy było łatwiej, wtedy było wiadomo kto był kto. Smutno mi kiedy wiem, że setki tysiące moich rodaków musi szukać pracy gdzieś tam.... kto przy tym majstruje.........? PS. Moderator ma perfekcyjne wyczucie wstawek muzycznych. Dzieki.

radza 10.06.2013 15:07
Tak nawiązując, Tadeusz Konwicki był żołnierzem Wileńskiego AK (jeśli mówimy o tym samym człowieku - autorze m.in. Małej Apokalipsy) po operacji Ostra Brama udało mu się dostać na tereny na zachód od Bugu i szukał wtedy kontaktu do leśnych oddziałów WiN wtedy (zgodnie z polityką WiN) odmówiono mu kontynuowania walki a zalecono ucieczkę na tzw. Ziemie Zachodnie i wypełnienie rozkazu Okulnickiego o rozwiązaniu AK - praca, twórczość, dawania świadectwa. Jak sam mówił zagubił się i uwierzył w komunizm, na szczęście na niezbyt długo i zawdzięczamy mu też kilka ważnych książek i filmów będących w mocnej opozycji do systemu.

JRG 10.06.2013 16:09
... mówimy, mówimy. Tadziu w 39 roku miał 13 lat. Proszę nabrać trochę perspektywy !. Natomiast jak już wydoroślał to zdecydowanie wybrał czerwone dywany komuszej władzy. W jednym ze swoich "płomiennych" utworów, skrzętnie wydawanych i promowanych przez tzw. władzę ludową opisał spotkanie ze swoim dowódcą AK z Kolonii Wileńskiej, który wówczas przygarną tego półsierote a którego spotkał w Nowym Jorku. Obrzydliwy, śliski pastiż. Jakiś czas temu oglądałem spotkanie Konwickiego z Michnikiem, jak "pili sobie z dzióbków" i ma się rozumieć w zgodnych poglądach na temat np. tej dziwnej dawnej sanacyjnej polskości.... dużo by mówić....

kiki 09.06.2013 08:27
No i co mości Czerwoni Baroni zarazy czerwonej sługusy ?... Lata kłamstwa hućpy masonerii żydobolszewickiego nadania i komuszego zbratania nic nie dało,bo oto z historii rokendrola prawda o ludobójstwie w Katyniu się wyłania. Czerwonej zarazy potomki i mutanty w Tomaszowie nie wiedzieli o tak zacnych osobach i prawdy której to w kłamstwo zamienić nie chcieli...wiedzieli.Dobrze wiedzieli,to można odczytać w treści publikacji udokumetowanej zdjęciami osób dla których prawda jest świętością.

Antek Malewski 09.06.2013 05:50
Nie jestem anglistą, choć kiedy wymieniam np. tytuły utworów w innym języku, zawsze piszę i sprawdzam ich pisownię. Tym razem w tytule piosenki Bobby Darina jest błąd. Powinno być "SPLISH SPLASH", a jest Splesh. Rutyna, niedopatrzenie, chochlik? Nie dywaguję - dlaczego. Za błąd przepraszam wszystkich czytających, nie tylko tych znających język angielski.

Antek Malewski 08.06.2013 22:02
Przedstawiam osoby, opisując wyżej załączone FOTO; FOTO - 1,3 - Jurek Gołowkin już po zdanej maturze w Parku "Solidarność". FOTO - 2- Major Stanisław Kudelski (dziadek Jurka) wojskowy Sędzia Orzekający w Wilnie. Zasłynął tym, że w II RP wyrokiem sądowym skazał na 5 lat więzienia za malwersacje finansowe w WP, Michała Rolę Żymierskiego (w PRL Marszałek Polski, Minister Obrony Narodowej). Po wyjściu z więzienia wstąpił do KPP, współpracował z sowiecką agenturą. FOTO - 4 - Ksiądz Zdzisław Peszkowski, duchowy kapelan rodzin katyńskich. Wujek Jurka, kuzyn jego mamy, bardzo ważna postać w jego życiu. To od księdza (byłego więźnia z Ostaszkowa) Jurek uczył się "prawdziwej historii" Polski.

Opinie

Reklama

Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś jest czwartek, trzysta trzydziesty ósmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.24, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Barbara, Bernard, Chrystian, Filip, Hieronim, Jan, Klemens i Krystian.Data dodania artykułu: 04.12.2025 11:01
Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Dziś jest środa, trzysta trzydziesty siódmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.23, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Emma, Franciszek, Kasjan, Kryspin, Ksawery i Łucjusz.Data dodania artykułu: 03.12.2025 08:45
Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Podczas Global Retail Banking Innovation Awards 2025 magazynu The Digital Banker Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes zarządu Nest Banku, otrzymał tytuł Digital Banker of the Year (Central Europe). W tym samym konkursie Nest Bank zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za projekt N!Asystenta: Excellence in Digital Innovation - Poland oraz Best Technology Implementation by a Retail Bank - Europe.Data dodania artykułu: 02.12.2025 17:58
Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Blisko 10,4 mld zł w 2026 r. oszczędności w NFZ miałyby przynieść zmiany przedstawione przez resort zdrowia Ministerstwu Finansów. Zakładają one m.in reformę wynagrodzeń, limity w poradniach specjalistycznych i korekty na listach darmowych leków dla dzieci i seniorów; plan krytykuje opozycja z PiS.Data dodania artykułu: 01.12.2025 19:38
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.Data dodania artykułu: 01.12.2025 12:04
Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u w sklepach internetowych, hotelach, biurach podróży i wypożyczalniach - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów.Data dodania artykułu: 01.12.2025 11:42
Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Dziś jest poniedziałek, trzysta trzydziesty piąty dzień roku. Wschód słońca 07.20, zachód słońca 15.28. Imieniny obchodzą: Aleksander, Ananiasz, Antoni, Blanka, Edmund, Florencja, Jan, Natalia i Rudolf.Data dodania artykułu: 01.12.2025 06:55
Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS

Himmler uznał, że rezerwuarem dla jego prywatnej armii - bo tak w gruncie rzeczy traktował Waffen-SS – mogą być ziemie podbite przez III Rzeszę. Także te polskie – mówi w rozmowie z PAP dr Tomasz E. Bielecki, autor książki „Polacy w Waffen-SS. Polskie Pomorze”.Data dodania artykułu: 30.11.2025 19:30
Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS
Reklama
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

Nie udało się dzisiaj powołać nowego Starosty oraz Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. Nie udało się nawet zebrać 12 osobowego kworum, by móc prawomocnie przeprowadzić zwołaną na wniosek radnych sesję. Nie stawili na obradach radni Prawa i Sprawiedliwości oraz klubu Powiat Tomaszowski Od Nowa. Przy czym ci pierwsi w budynku starostwa byli. Dlaczego nie weszli na sesję? Mogli przecież przyjść i głosować. Nic nie stało na przeszkodzie. Mogli odrzucić proponowaną na Starostę przez KO, panią Alicję Zwolak Plichtę lub ją poprzeć. Tymczasem stworzono wrażenie, że dzieje się coś o czym osoby postronne nie powinny wiedzieć. Czy aby na pewno? Tekst na temat dzisiejszej sesji będzie miał charakter felietonowy, a więc całkiem subiektywny. Napisany z punktu widzenia radnego niezależnego, nie związanego z żadnymi partiami i nie będącego członkiem żadnego klubu. Nie znaczy to oczywiście, że znajdziecie w nim jakieś nieprawdziwe i niesprawdzone informacje.Data dodania artykułu: 03.12.2025 21:23 Liczba komentarzy: 16 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 5
„Anioły są wśród nas” – Gala tomaszowskich wolontariuszyOperacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowychŚmigłowce nad skałami Jury. 7. Batalion Kawalerii Powietrznej na poligonie marzeńHejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”KRUS i NFZ we wspólnej akcji „Weź się zbadaj”W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianWystawa „Ukraine in Focus” pokazuje prawdę o wojnieŚwięto Patrona w „Wyspiańskim” – ślubowanie pierwszoklasistów i spotkanie z MistrzemBestialski napad bandycki dokonany w pierwszym dniu świąt na ulicy Wesołej w Łodzi3 grudnia – dzień, w którym naprawdę warto się zatrzymaćKonkurs na dyrektora PCPR. Jedna kandydatura, zmiana władzy i sporo znaków zapytaniaS12 coraz bliżej Radomia. Rusza przetarg na odcinek Wieniawa – Radom Południe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: EwaTreść komentarza: Asystent prezesa czy sam prezes komentuje wysysanie szpitalnych pieniędzy.Źródło komentarza: Telefon za tysiąc, mieszkanie na koszt spółki. Złoty kontrakt prezesa TCZAutor komentarza: 325Treść komentarza: Kują, nie kłują. Telefon wstawia inaczej.Źródło komentarza: Czy uda się wybrać nowy Zarząd Powiatu?Autor komentarza: MacherTreść komentarza: Tylko do tej pory to między innymi Witczak pozwalał staroście trwać na stanowisku. To nie jego ludzie z KO dążyli najbardziej do odwołania Węgrzynowskiego. Ja też nie przepadam za Witko, ale on jeszcze czasem potrafi dogadać się z innymi dla dobra sprawy. Witczak tego nie potrafi i przejawem tego jest forsowanie Zwolak-Plichty na starostę, chociaż radni Witko nigdy jej nie zaakceptują.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: JaTreść komentarza: To wybór starosty dopiero po 17.12 ? Jak będzie przyjęty budżet miasta wtedy będzie można się domyślać kto zostanie starostą.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: EllaTreść komentarza: Chce kontroli i nadzoru, bo tam, gdzie pieniadze, tam trzeba patrzec na rece. Po prostu tak mamy. A nowy zawod w tym obrebie to hejter albo bardziej po polsku hejtownik. I tak trzeba mowc, jestem hejtownikiem, bo chce dozoru, kontroli i patrzenia na rece antyhejtownikom.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: zbychTreść komentarza: Wolę Witczaka od macierewicza. A o Witko świadczy Arena Lodowa (sprawdz dlaczego powstała) i kolejny "genialny" dla dobra mieszkańców pomysł z filharmoniąŹródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama