W miniony poniedziałek w jednym z podtomaszowskich zakładów przetwarzających drób zjawił się Powiatowy Lekarz Weterynarii w celu sprawdzenia wykonania zaleceń, jakie skierowano do właściciela przedsiębiorstwa w czasie okresowej kontroli przeprowadzonej pod koniec ubiegłego roku. Przedsiębiorca, zajmujący się m.in. ubojem drobiu dopuścił się na tyle poważnych uchybień, że produkcja w jego zakładzie została zatrzymana, ponieważ zagrażała zdrowiu ludzi, kupujących produkty pochodzące z tego miejsca.
- Przeprowadzona przez nas kontrola miała charakter sprawdzający - wyjaśnia Powiatowy Lekarz Weterynarii, Krzysztof Zając. - Mieliśmy zweryfikować, czy uchybienia wskazane uprzednio zostały usunięty i czy przedsiębiorca nie prowadzi przypadkiem działalności wbrew zakazowi.
Służby weterynaryjne podkreślają, że wykryte w ubiegłym roku nieprawidłowości były bardzo poważne i dlatego skutkowały faktycznym wstrzymaniem wykonywania działalności. Tego typu sankcje stosuje się bowiem tylko w przypadkach rzeczywiście zagrażającym ludzkiemu zdrowiu. Inspektorzy stwierdzili, że warunki higieniczno sanitarne nie spełniały żadnych wymaganych przepisami standardów.
Dużym zaskoczeniem dla kontrolujących był więc fakt, że kiedy przyjechali na miejsce stwierdzili, że produkcja w zakładzie jednak się odbywa a uchybienia nie zostały usunięte. Wezwano na miejsce Policję, w której obecności przeprowadzono dalsze czynności kontrolne.
- My wykonaliśmy kontrolę i materiały z jej przeprowadzenia skierowaliśmy do organów ścigania w związku ze stwierdzonym przez nas przestępstwem - dodaje Powiatowy Lekarz Weterynarii. - Dalej będzie sprawą zajmować się Policja.
Policja potwierdza fakt dokonania kontroli i stwierdzenie nieprawidłowości. - Pobrano próbki mięsa do badania - mówi komisarz Katarzyna Dutkiewicz Pawlikowska. Na miejscu w siedzibie firmy odnaleziono 600 sztuk zabitych już zwierząt oraz kolejne 900 które czekało na ubój. Dalsze czynności prowadzimy prokuratura.
Właścicielowi firmy nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów, ale nie wykluczone, że wkrótce takie usłyszy. On sam wyjaśnia, że ubój prowadził na własne potrzeby, ponieważ prowadzi równocześnie kurzą fermę. Sprawa jest o tyle rozwojowa, że przedsiębiorca prowadzi również własne sklepy, gdzie nielegalnie przetworzone i nie badane mięso mogło być wprowadzane do obrotu.
Napisz komentarz
Komentarze