To jest ich stary bełkot, że prędkość i brawura. Tymczasem prawda jest taka, że po prostu brakuje u nas dróg. Te, które mamy, są złe i „przeznakowane”. Brakuje oznakowania poziomego, białych pasów wskazujących środek i krawędzie jezdni. Do tego dochodzi zły techniczny stan dróg, wszechobecne dziury i koleiny. Drzewa przy drogach są może i ładne, ale są też przyczyną niejednej śmierci.
Prawdziwą przyczyną wypadków nie jest prędkość, ale na przykład bezsensowne wyprzedzanie, wciskanie się „na trzeciego”, niezachowanie należytej odległości od poprzedzających pojazdów. Prędkości dla współczesnych samochodów są w Polsce szalenie zaniżone.
Tysiące TIR-ów i brak autostrad to kolejne czynniki przyczyniające się do tragicznych w skutkach zdarzeń na drogach. Zamiast to zmieniać, od lat proponuje się nam jedynie ustawione co 5 kilometrów radary lub ich atrapy. Prędkości nowoczesnych i BEZPIECZNYCH samochodów schodzą do prędkości wozów konnych. Może lepiej byłoby zaprojektować znaki mówiące: „kierowco, wysiądź z samochodu i idź obok — będzie szybciej i bezpieczniej”.
Liczba aut rośnie, dróg natomiast nie przybywa. Podatek akcyzowy i dawny drogowy, który ponoć wliczono w cenę paliwa, wyparowują gdzieś w drodze do zarządców dróg. Powiem to jeszcze raz — prędkości nie mają tu nic do rzeczy.
Kolejną bardzo ważną sprawą jest jakość kształcenia przyszłych kierowców. Położenie nacisku na umiejętność parkowania zamiast realnej jazdy jest po prostu śmieszne. Za mało godzin i za mało praktyki.
Gdy media piszą o nadmiernych prędkościach jako przyczynach wypadków, dają tzw. „wodę na młyn” kolejnym debilom ustawiającym kolejne i kolejne ograniczenia. Przecież nie o to chodzi!
Czy ktoś widział drogi w Austrii? Tam obowiązują prędkości 130/100 poza autostradami i 60 w mieście. Jest bardzo mało znaków ograniczeń, a za to bardzo dużo informujących, gdzie jesteś i jak gdzieś dojechać.
Tam znaki ograniczeń są również, ale na czas złej pogody i śniegu czy dla pojazdów ciężarowych.
A u nas? Na łagodnych zakrętach, które przeciętnie sprawny kierowca pokonuje bez utraty przyczepności z prędkością 100 km/h, mamy znak ograniczający prędkość do 40 km/h. Idiotyzm i nic więcej.
Policja oczywiście powinna kontrolować, ale na przykład stacje diagnostyczne — czy prawidłowo dokonują przeglądów technicznych i czy samochody mają sprawne układy kierownicze i hamulcowe, czy auto nie ma przypadkiem zużytych opon itd.
No i może niech policja sypie mandatami i wnioskami do prokuratury dla zarządców dróg za umyślne sprowadzanie niebezpieczeństwa na użytkowników!!!























































Napisz komentarz
Komentarze