Zaczęło się od ohydnego ataku Kazimierza Mordaki w sponsorowanym tekście opublikowanym na łamach TIT oraz w Internecie. Radny z Wąwału postanowił, jak to ma w zwyczaju, obrzucić błotem kogoś, kto myśli inaczej niż on i nie działa pod dyktatorskie rozkazy przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Adriana Witczaka. Tym razem jednak posunął się do najbardziej obrzydliwych plotkarskich insynuacji. I co? I nic, Nikt nie zareagował. Działacze Platformy Obywatelskiej nie odcięli się od prymitywnego i agresywnego ataku wymierzonego nie tylko w kobietę, ale też jej rodzinę. Czy tak powinni zachowywać się ludzie przyzwoici? To, że Tomaszowski Informator Tygodniowy taki tekst w formie reklamy puścił, jest też czymś niewyobrażalnym. Naprawdę zapominamy o jakimś minimum etyki? Pieniądze to nie wszystko, jest też jakaś odpowiedzialność. A przypomnę, że w tym przypadku nie tylko ta wynikająca z prawa prasowego ale cywilnego i karnego. Wydawca odpowiada za publikowane treści na równi z reklamodawcą. Zresztą, wyobrażacie sobie, że zamawiacie gdzieś reklamę, w której opluwacie swoją partyjną lub osobistą znajomą, czy koleżankę? Tu chyba nawet słowo: kanalia, wydaje się być zbyt delikatne. Okazuje się, że bycie osobą nikczemną, to powód do dumy.
To jednak nie koniec, bo postanowiono wobec Barbary Klatki wyciągnąć konsekwencje dyscyplinarne. Kto wystąpił do Sądu Koleżeńskiego o ukaranie Przewodniczącej Rady Miejskiej? Wszystko wskazuje na to, że osobą tą był Paweł Jabłoński. Przy okazji okazało się, że Platforma jest partią obywatelską jedynie z nazwy, bo głównej zainteresowanej nawet o tym, że będzie wniosek o ukaranie nie poinformowano. Z kolei Rzecznik Dyscyplinarny PO podjął decyzję o zawieszeniu w prawach członka bez wysłuchania osoby obwinianej o rzekome złamanie jakiś "mafijnych" (bo trudno to nazwać inaczej) zasad. Sama Barbara Klatka o fakcie zawieszenie dowiedziała się od... Andrzeja Kucharczyka, który przygotowywał artykuł na ten temat.
Szokujące? Dla przyzwoitych ludzi takie być powinno. To kolejny podobny przypadek, kiedy podrzuca się do redakcji gazety informacje, po to, by rękoma dziennikarzy raz jeszcze dołożyć niepokornej osobie. Pokazać gdzie jej miejsce, bo jak nie to zabije się ją jak każdego polityka... gazetą. Coś to nam przypomina? jakiś czas temu dokładnie tak samo postąpiono z Arkadiuszem Gajewskim. Podrzucono informację o jego wykluczeniu, którego dokonano już po tym, jak sam wcześniej złożył rezygnację. Wcześniej przygotowano przeciwko niemu intrygę, której autorem był najprawdopodobniej Adrian Witczak. Tak przynajmniej wynika z oświadczeń osoby, która była jednym z aktorów, wyreżyserowanych zdarzeń.
Osobnym tematem są wypowiedzi radnych zamieszczone w artykule. O ile zaskoczona Barbara Klatka komentować ad hoc nie chce, to już inne osoby postanowiły się z ochotą na jej temat wypowiedzieć. No więc wypowiada się pani, która de facto funkcjonalnie w radzie Klatce zawdzięcza. Poważnie ta osoba uważa, że jest fair w stosunku do kogoś, z kim zna się od 40 ponad lat? Zabawne jest to, że o etyce wypowiada się postać, na temat której niedawno wysłuchałem opowieści, że brała udział w próbie wyłudzenia pieniędzy od osoby, która starała się o mieszkanie komunalne. Tak to przynajmniej wygląda w mojej ocenie. Dla zainteresowanych posiadam nagrania oraz kopie sms-mów. Nie wiem, czy jest to sprawa dla prokuratury, ale z cała pewnością z etyką pracy radnego nie ma to nic wspólnego.
Równie skandaliczne są wypowiedzi Pawła Jabłońskiego. Barbara Klatka, to nie tylko dojrzała kobieta, posiadająca dzieci w wieku pozbawionego kultury radnego, ale też wieloletni samorządowiec, z doświadczeniem i sporą wiedzą merytoryczną. Dwa razy kandydowała też w wyborach prezydenckich, a także w parlamentarnych. Z kolei Jabłoński to osoba, wsadzona na listę przez posła Witczaka (może tym przypadkiem zajmie się, lubiący zaglądać pod pierzyny pan Mordaka). Z jego wypowiedzi wynika, że wierność wyborcom, to wierność partii a nie realizacja ich spraw. Krytykujący Klatkę radni KO to "pierwszoroczniacy", którzy o pracy w samorządzie nie wiedzą nic. Nie mogą pochwalić się żadnymi osiągnięciami. Są za to bezwolnymi narzędziami w rękach jednego człowieka, który traktuje ich w sposób typowo przedmiotowy.
Warto też kilka zdań wspomnieć o hipokryzji tego środowiska. Przez całą poprzednią kadencję radni KO w powiecie byli korumpowani przez kolejne zapewniane im miejsca pracy. Głosowali pod dyktando Starosty i w żadnym przypadku nie wyrażali sprzeciwu. Nikomu to oczywiście nie przeszkadzało. Niektórzy z nich w PO funkcjonują do dziś. Niektórych wykluczono dopiero po tym, jak złamali rozkaz wodza. Ostatni rok, to także bojkotowanie prób odwołania Starosty Węgrzynowskiego i oczywiście kłamstwa na ten temat rozpowszechniane za pomocą sponsorowanych postów w Internecie.
Czy ktoś kto uważa się za osobę zwyczajnie przyzwoitą dalej powinien identyfikować się z tomaszowską PO? Pytanie oczywiście ma charakter retoryczny. Przecież to nie pierwszy raz. Odkąd w Platformie w naszym mieście pojawili się tacy ludzie jak Witczak i Kucharski zaczęły się dziać rzeczy wcześniej tu niespotykane. Pisano donosy, knuto intrygi. Tak zaczęła się poprzednia kadencja, od donosu właśnie na Barbarę Klatkę, który miał stanowić preludium do odebrania jej mandatu radnej. Co ciekawe autorzy, którzy odpowiedzialnością potrafili obciążać inne osoby i dzisiaj są radnymi i knują dokładnie takie same intrygi. Gdzie tu sprawy ważne dla mieszkańców?
To już trzecia radna, która nie zgadza się z polityką Adriana Witczaka i jego popleczników, którzy już dzisiaj bardziej kojarzą się z sektą.
Napisz komentarz
Komentarze