Sebastian M. 16 września 2023 r. na autostradzie A1 pod Piotrkowem jechał bmw z prędkością 315 km na godzinę i uderzył w tył kii, która stanęła w płomieniach. Zginęła trzyosobowa rodzina.
W pierwszym dniu procesu w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim po odczytaniu przez prokuratora aktu oskarżenia adwokat Katarzyna Hebda, obrońca Sebastiana M., złożyła wniosek, by sąd odstąpił od przesłuchania jej klienta, bo chce on złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Prokurator Prokuratury Okręgowej w Katowicach Izabela Knapik oświadczyła jednak, że do prokuratury nie wpłynął dotychczas taki wniosek, więc prokuratura nie ma się do czego odnieść. W związku z tym sędzia Renata Folkman oddaliła wniosek obrońcy.
Sebastian M. odmówił składania wyjaśnień, więc sąd odczytał złożone przez niego wyjaśnienia ze śledztwa. Tym samym – co oświadczyła po wyjściu z sali rozpraw obrońca Sebastiana M. – wniosek o dobrowolne poddanie się karze jest bezprzedmiotowy.
Reprezentujący pokrzywdzoną rodzinę adwokat Łukasz Kowalski w rozmowie z PAP potwierdził, że proces będzie się toczył teraz normalnym torem, a wynik prowadzonych mediacji oskarżonego z pokrzywdzonymi może jedynie wpłynąć na wymiar kary.
Art. 387 Kodeksu postępowania karnego stanowi, że wniosek o dobrowolne poddanie się karze można złożyć do chwili zakończenia pierwszego przesłuchania oskarżonego na rozprawie głównej. (PAP)
Sebastian M. przed sądem przeprosił bliskich ofiar wypadku na A1
W środę przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces Sebastiana M. oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku we wrześniu 2023 r. W zderzeniu jego BMW z Kią zginęła trzyosobowa rodzina – rodzice i ich pięcioletni syn.
Akt oskarżenia przeciwko Sebastianowi M. odczytała prokurator Izabela Knapik z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zarzuciła mu, że 16 września 2023 r. około godz. 20 na autostradzie A1, prowadząc bmw, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bo jechał 315 km na godz., nie zachował ostrożności, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na środkowy pas i uderzył w kię, która spłonęła, a trzy jadące nią osoby zginęły na miejscu.
Odczytując akt oskarżenia, prokurator wymieniła liczne, drastyczne obrażenia ofiar wypadku.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Sebastianowi M. grozi do 8 lat więzienia. Kara mogłaby być znacznie wyższa, gdyby Sebastian M. odpowiadał za zabójstwo. Sędzia odrzuciła jednak wniosek adwokata Łukasza Kowalskiego, by stwierdzić niewłaściwość Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim, potraktować sprawę jako potrójne zabójstwo i przekazać ją do właściwości Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim.
Obrońca Sebastiana M., mecenas Katarzyna Hebda, zażądała, by sąd odstąpił od przesłuchania jej klienta na rozprawie, bo chce on złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Sędzia odrzuciła wniosek obrońcy, ponieważ dotychczas taki wniosek nie wpłynął do prokuratury, a przyjęcie go na rozprawie prowadziłoby do kolejnego odroczenia procesu (ze względu na prośbę Sebastiana M. o mediację z pokrzywdzonymi proces już rozpoczął się ponad miesiąc po pierwotnie wyznaczonym terminie) i przystąpiła do przesłuchania oskarżonego. Tym samym proceduralnie zamknęła się możliwość poddania się przez oskarżonego karze wynegocjowanej z prokuratorem i pokrzywdzonymi.
Oskarżony wygłosił oświadczenie. – Bardzo przepraszam wszystkich pokrzywdzonych za to, co się stało, i chciałbym złożyć najszczersze wyrazy współczucia. 16 września stała się ogromna tragedia. Nie mam adekwatnych słów do utraty bliskich i chciałbym złożyć kondolencje rodzinie z powodu utraty najbliższych – powiedział Sebastian M.
Sebastian M. odmówił odpowiedzi na pytanie sądu, czy przyznaje się do zarzutów. Odmówił też składania wyjaśnień, więc sąd odczytał złożone przez niego wyjaśnienia ze śledztwa.
Podczas przesłuchania w prokuraturze w maju br. Sebastian M. nie przyznał się do winy i wyjaśnił, że po wypadku udzielał pomocy swojemu pasażerowi. Widział za sobą słup ognia na wysokość wiaduktu drogowego, a za granicę nie uciekł, ale wyjechał w interesach.
„Wydarzyła się tragedia. Ubolewam, że tego dnia znalazłem się w tym miejscu. Bardzo współczuję rodzinie pokrzywdzonych, nie ma dnia, żebym nie myślał o tym wypadku” – odczytała z protokołu przesłuchania Sebastiana M. sędzia.
Sebastian M. tłumaczył też, że wyjechał na wcześniej zaplanowaną delegację biznesową na Węgry. Wysłał później maila do komendy w Piotrkowie, opisując zdarzenie, a w kolejnych dniach przebywał w domu, a później w Warszawie na szkoleniu, po czym wyjechał na targi kawowe.
– To nie była ucieczka, ale wcześniej zaplanowane wyjazdy biznesowe. Zapytałem, czy mogę wyjechać, i prokurator powiedziała, że mogę, w sprawie jestem pokrzywdzonym, a mój samochód zostanie w ciągu kilku dni zwolniony z parkingu – wyjaśnił w prokuraturze.
Dodał, że pojechał biznesowo do Stambułu i tam dowiedział się, że jest poszukiwany Czerwoną Notą Interpolu. Do Dubaju udał się na spotkania biznesowe i tam został zatrzymany, po czym odmówiono mu listu żelaznego.
Sędzia przesłuchała troje świadków – dwoje kierowców i pasażera samochodów, które Sebastian M. wyprzedzał na autostradzie tuż przed wypadkiem. Cała trójka zeznała, że jego samochód jechał bardzo szybko i popędzał światłami innych, prawidłowo jadących kierowców.
Mężczyzna jadący trasą w kierunku Śląska z żoną i półtorarocznym dzieckiem zeznał, że BMW jechało tak szybko, że kiedy zaczynał manewr wyprzedzania, nie widział żadnego pojazdu za sobą, a nie zdążył zakończyć manewru i już było za nim auto błyskające reflektorami. Świadek powiedział też, że wymienił się z żoną opinią, że „o tym kierowcy albo o tym samochodzie jeszcze usłyszymy”. Kilka minut później dotarł na miejsce wypadku.
Dwie inne osoby jadące autostradą także zeznały, że samochód mrugał światłami, a wyprzedził je z taką prędkością, że nie zdołali nawet dostrzec marki. Kobieta prowadząca fiata (sama zgłosiła się jako świadek po komunikacie prokuratury) miała wtedy powiedzieć do swojego pasażera, że „zaraz coś się wydarzy”.
– Chwilę później zobaczyłam, jak ten samochód jakby zarzucało, a później widok był straszny. Jakby bomba spadła. Była chmura – jakby kurzu czy dymu – i w powietrzu fruwały jakieś przedmioty, a później widziałam płonące auto. Kiedy wysiadłam, na jezdni przede mną leżał but. Do tej pory ciężko mi o tym mówić – zeznała kobieta.
Wszyscy świadkowie na pytanie sądu o szacunkową prędkość auta, które ich wyprzedzało, ocenili, że musiało to być 200-250 km na godz.
Sąd zdecydował, że na wniosek pełnomocnika pokrzywdzonych rodzina ofiar wypadku nie będzie przesłuchiwana na rozprawie, a ich zeznania ze śledztwa zostaną uznane za ujawnione bez ich odczytania. Po przesłuchaniu świadków sąd zakończył posiedzenie i poza już ustalonymi terminami rozpraw (najbliższy 28 października) wyznaczył dwa kolejne w styczniu 2026 r.
Do śmiertelnego wypadku doszło 16 września 2023 r. na autostradzie A1 w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego. W zderzeniu BMW z Kią zginęła trzyosobowa rodzina – rodzice i ich 5-letni syn. Zanim prokuratura zdołała przesłuchać Sebastiana M., ten wyjechał za granicę. Został zatrzymany w Dubaju i wydany Polsce w maju br. Od tego czasu przebywa w areszcie tymczasowym. (PAP)































































Napisz komentarz
Komentarze