Poznajcie Careya. W kilka minut traci grunt pod nogami: jego żona Ashley żąda rozwodu. Zrozpaczony trafia do domu przyjaciół – Julie i Paula – którzy od lat deklarują szczęśliwy, otwarty związek. Iskra, która miała dać ukojenie, podpala lont: Carey i Julie zbliżają się do siebie, Paul wściekle reaguje, a Ashley wykorzystuje nowo odzyskaną wolność. Czworo dorosłych, jedno pytanie: o co w ogóle chodzi w miłości – i jak żyć z konsekwencjami własnych wyborów? Ten przewrotny punkt wyjścia to fabuła amerykańskiej komedii „Skomplikowani” (Splitsville), pokazywanej u nas w cyklu Kino Konesera.
Co to za film?
„Skomplikowani” to najnowsza „anty-romkom” Michaela Angela Covino – reżysera i współscenarzysty, który także gra jedną z głównych ról. Partnerują mu Kyle Marvin (Carey), Dakota Johnson (Julie) i Adria Arjona (Ashley). Film miał premierę w Cannes i wchodził do kin z logo dystrybutora Neon. W Polsce tytuł promuje Monolith Films jako „komedię niezupełnie romantyczną”.
Dlaczego warto? Trzy szybkie powody
- Śrubowana forma – zdjęcia Adama Newport-Berry kręcone na 35 mm (tak!) nadają farsie ciepło i fakturę kina sprzed epoki „filtra Instagrama”. Operator bawi się długimi ujęciami i wizualnymi żartami (m.in. 360-stopniowy timelapse).
- „Ta” bójka – długa, męcząca, śmieszna, kręcona praktycznie „na żywo”, bez dublerów. Twórcy ćwiczyli układ… na matach w klubie wspinaczkowym, a American Cinematographer rozkłada scenę na części pierwsze.
- Obsada – Johnson i Arjona wnoszą lekkość i ogień; duet Covino–Marvin znów (po „The Climb”) kpi z męskiej kruchości, ale i przyznaje jej rację bytu.
Głos krytyków: od „sprytnej farsy” po „zbyt zadowoloną z siebie”
- The Guardian: „głupkowata, zadziorna i seksowna” satyra na modne modele relacji; balansuje na krawędzi, ale trzyma się dzięki aktorstwu.
- Washington Post: „nieraz naciągane, lecz stylistycznie brawurowe” – z kapitalnym, skoordynowanym mordobiciem w centrum.
- The Atlantic: o dziwnie mocnym otwarciu od śmierci, które ostatecznie nadaje sens całemu bałaganowi uczuć.
- LA Times: chłodniejsza ocena – film bywa zbyt samozachwycony, choć próbuje pytać o współczesną męskość.
Na agregatorach – w okolicach mid-70 / mid-80: pozytywny odbiór, choć bez „oscarowej” pompy.
Co mówią widzowie? (fora, Reddit, Filmweb)
- „Scena, gdzie Carey i Paul się biją, ma lepszą choreografię niż niektóre kino akcji” – pisze użytkownik na r/oscarrace.
- „Konsekwentnie zabawny i nieprzewidywalny. Udaje się jako farsa” – inny komentujący docenia tempo i niespodzianki.
- Na Filmwebie powtarza się pochwała za „rewelacyjną scenę walki” i mieszane uczucia wobec „płytszego” spojrzenia na otwarte związki („zabawa kosztem głębi”).
- Na polskich forach (HDTVPolska) – „czarna komedia mieszająca śmiech z dyskomfortem”.
Ciekawostki z planu i nie tylko
- Bez kaskaderów: finałową bójkę zagrali i „zatańczyli” sami Covino i Marvin.
- 35 mm & vibe lat 70.: film świadomie stylizowany, żeby farsę osadzić w „mięsistej” estetyce.
- Montreal zamiast Kalifornii – tam powstawały zdjęcia.
- Cannes → USA → Polska: pokaz w Cannes (19 maja 2025), potem amerykańskie lato z Neonem, a u nas dystrybucja Monolithu.
Kto polubi „Skomplikowanych”?
Jeśli lubisz sprytne farsy o dorosłych, którzy zachowują się jak dzieci, kino o „regułach gry” w związkach oraz humor sytuacyjny, w którym ciało i wstyd stają się rekwizytem – to seans dla Ciebie. Jeśli oczekujesz socjologicznej wiwisekcji non-monogamii z przypisami – możesz poczuć niedosyt. I to jest w porządku: film woli śmiać się z naszych pozorów dojrzałości, niż je objaśniać.
Dla tomaszowskich kinomanów: Kino Konesera – oglądasz więcej, zgarniasz nagrody
„Skomplikowani” pojawiają się w cyklu Kino Konesera w Heliosie (Tomaszów Mazowiecki, ul. Warszawska 1). A jeśli regularnie bywasz na seansach – zbieraj bilety:
- 5 różnych biletów → książka,
- 3 różne bilety → płyta filmowa.
Akcja „Koneserzy dostają więcej” trwa w 2025 r. w tomaszowskim Heliosie – szczegóły w kasie i regulaminie
Na koniec – jak to czytać?
„Skomplikowani” są najbardziej szczerzy, gdy pokazują, jak łatwo mylimy „nowoczesność” z unikaniem rozmowy. Otwarty związek? Być może. Otwarta komunikacja? Rzadko. Dlatego śmiejemy się – czasem głośno – bo w tym krzywym lustrze chwilami rozpoznajemy samych siebie. I choć film bywa nierówny, to jako farsa o emocjonalnym IQ robi dokładnie to, co obiecuje: bawi, kuje szpilą i prowokuje dyskusję po seansie.






























































Napisz komentarz
Komentarze