— Chcemy, żeby dzisiejsza lekcja została w pamięci nie na tydzień, ale na lata — przywitała uczestników dyrektor ZSP nr 8 Agnieszka Dziedzic, zapowiadając gości, których na co dzień widujemy raczej na kartach kronik sportowych niż w szkolnej sali gimnastycznej.
W pierwszym rzędzie zasiedli przedstawiciele władz samorządowych: Michał Czechowicz z Zarządu Powiatu Tomaszowskiego, Łukasz Cerazy, naczelnik Wydziału Oświaty Starostwa, oraz Tomasz Rosset, wiceprzewodniczący Regionalnej Rady Olimpijskiej w Łodzi. Ale to olimpijczycy skradli show — i serca widowni.
Na parkiet weszli: Wanda Panfil (lekkoatletyka, IO Seul ’88, Barcelona ’92), Iwona Dzięcioł-Marcinkiewicz (łucznictwo, brąz IO Atlanta ’96), Anna Zambrzycka (wioślarstwo, IO Rio ’16), Artur Kozłowski (lekkoatletyka, IO Rio ’16), Mateusz Rzeźniczak (lekkoatletyka, IO Tokio ’20, Paryż ’24) oraz Stanisława Pietruszczak-Wąchała (łyżwiarstwo szybkie, IO Innsbruck ’72). Każde z nich poprowadziło z młodzieżą fragment zajęć — krótko, intensywnie, z humorem i konkretem.
Pierwszy segment to „rozruch mistrzów”: skipy, mobilizacja, praca stóp i nauka rytmu. — Nie ma szybkiego biegu bez porządnej techniki. A techniki bez cierpliwości — tłumaczył Artur Kozłowski, pokazując ćwiczenia, które amator może powtórzyć na szkolnym korytarzu. Chwilę później Mateusz Rzeźniczak rozbił sprint na elementy: ustawienie, start reakcją na bodziec, kontrola oddechu. — Zwycięstwo zaczyna się w głowie. Gdy słyszysz „na miejsca”, uspokajasz myśli i robisz swoje — mówił do uczniów.
W części technicznej Iwona Dzięcioł-Marcinkiewicz przeprowadziła pokaz „celowania koncentracją” — bez ostrych grotów, za to z miękkimi tarczami i naciskiem na postawę. — Łucznictwo uczy, że każdy milimetr ma znaczenie. I że nie trafiasz, gdy się spieszysz — podsumowała. Anna Zambrzycka przeniosła z kolei halę na… ergometry. Uczniowie uczyli się „łapać wodę”, równo pracując nogami, plecami i rękami. — Wiosło nie wybacza gry na solistę. Albo płyniemy razem, albo stoimy w miejscu — uśmiechała się.
Kiedy Stanisława Pietruszczak-Wąchała poprosiła o „start łyżwiarski na sucho”, parkiet na moment zamienił się w taflę lodu. — Siła to jedno, ale balans i praca bioder robią różnicę — tłumaczyła, korygując ustawienie stóp. Finał poprowadziła Wanda Panfil: — Sport to nie tylko rekordy. To codzienna radość z ruchu. Jeśli dziś wrócicie do domu i wyjdziecie pobiegać 15 minut, to już wygraliście.
Z trybun dopingowali rówieśnicy z I LO, II LO, ZSP nr 1, ZSP nr 2 i ZSP nr 8. Atmosfera? Głośna, życzliwa, bez gwiazdorzenia. — Pierwszy raz miałem sprint analizowany klatka po klatce. Wychodzi, że nie jestem „zły”, tylko źle ustawiam kolano — śmiał się Kacper z „dwójki”. Pani Magda, nauczycielka W-F z „jedynki”, dorzucała swoje: — Takie lekcje to paliwo. Młodzi widzą, że sport nie jest „za karę”, tylko daje sprawczość i skalę postępów.
W przerwach było miejsce na pytania. O dietę w dzień startu, o radzenie sobie ze stresem, o porażki. — Porażka to informacja. Zmieniasz trening, nie marzenia — mówił Rzeźniczak i dostał spontaniczne brawa.
W wymiarze wychowawczym wydarzenie trafiło w punkt. W czasach, gdy konkurentem W-F-u bywa „scroll”, Wielka Olimpijska Lekcja W-F przypomniała, że ruch to higiena głowy, a nie tylko test Coopera. — Sport uczy pokory, uważności na ciało i współpracy. To kompetencje, które przydają się równie mocno na boisku, jak i w pracy — podkreślał Tomasz Rosset z Regionalnej Rady Olimpijskiej.
Na koniec parkiet zamienił się w wielką scenę do wspólnego zdjęcia. Gromkie brawa, przybite „piątki”, szybkie autografy na koszulkach i dzienniczkach. — Zrobiliście dziś świetną robotę. Trzymajcie się ruchu. W jakiejkolwiek formie — żegnała młodzież Wanda Panfil.
Wydarzenie zrealizowano przy wsparciu Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego, w ramach akcji „Wielka Olimpijska Lekcja W-F”. Zwykły czwartkowy W-F przerodził się w lekcję charakteru. A to z tych lekcji pamięta się najdłużej.











































































Napisz komentarz
Komentarze