Anton Globba od kuchni
Kochajmy chudzielców, tak szybko tyją (podpisują kontrakty z „majorsami”)! Prawda jest jednak taka, że prawdziwy tygiel, w którym od pewnego czasu „gotuje się” i „kipi” naprawdę interesująca muzyka, znajduje się gdzieś daleko poza mainstreamem (kuchnią z aluminium). I akurat sporządzanemu w nim wywarowi nie są absolutnie potrzebne przyprawy oparte na emulgatorach – to zupa z prawdziwych muzycznych kości. Jeżeli myślicie, że polski rosół (przepraszam!), rynek muzyczny niemal w całości mieści się w dwóch garach; tym opolskim i tym sopockim, to ja Wam mówię: opróżnijcie ich zawartość na trawnik, a przez okno wyrzućcie cały zapas maggi, kucharka, kostek rosołowych i mięcha z supermarketu!
12.06.2011 14:27
Komentarze