Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 09:05
Reklama
Reklama

Wietnam (Da Nang) - Czarna dziura i Hongkongcisco

Po zwiedzeniu najważniejszych zabytków Hue zdecydowałem się kontynuować zabawę w wycieczki po pułapkach turystycznych. Za kolejny punkt na mojej mapie, w myśl niskich dziennych przebiegów, obrałem sobie leżące ok. 100 kilometrów od Hue Da Nang.

Przy porannej kawie w lokalu z wifi, znów skorzystałem z couchsurfingu wysyłając kilka zapytań o dach nad głową i międzykulturowe towarzystwo. Nie spodziewałem się takiego odezwu. Na pięć wysłanych wiadomości, w ciągu kilkudziesięciu minut, oddzwoniły do mnie trzy osoby. Wszedłem spowrotem na couchsurfing i mój wybór padł na Wonga. Po pierwsze, nie lubię nocować u kobiet - couchsurfing to nie serwis randkowy. Po drugie, Wong był jedyną osobą nie mającą stałego zatrudnienia ani zobowiązań w postaci szkoły. Spodobało mi się to, że mogłem wykorzystać swój czas w Danang stając się cieniem typowego, wietnamskiego nastolatka.

 

Z Hue do Da Nang miałem tylko 100 kilometrów, więc specjalnie mi się nie spieszyło.

 

Pozostała kwestia dostania się do mojej miejscowości docelowej. Regulując rachunek w hostelu, pani zaoferowała mi zabukowanie biletu na autobus za jedyne 200.000 dongów (10 dolarów). Taniej wyszłoby zwykłe udanie się na stację i zapłata u kierowcy, ale dzielnica turystyczna w Hue zdominowana jest przez usługi typu wynajem wszystkiego, przedłużanie wizy i innych części ciała, rezerwacje biletów na wszystkie środki transportu w obrębie całej galaktyki, itp. Niektórzy podróżni nie wyobrażają sobie, że jadąc z miejsca na miejsce można kupić bilet na stacji. Miejsce musi być zaklepane wcześniej i już. Sam, nie lubię niczego klepać - średnio przepadam za zobowiązaniami wymagającymi ode mnie punktualności.

 

Idąc z tabliczką wzdłuż drogi wylotowej z Hue, zatrzymał się skuterek, którego kierowca wywiózł mnie z miasta. Niestety, okazało się, że był mototaksówkarzem i domagał się zapłaty. Za 5 kilometrów do miejsca, w którym trasa wylotowa łączy się z obwodnicą, która jest częścią AH1 chciał zielony, plastikowy banknot 100.000 dongów (5 usd). Bez targowania, po prostu, dałem mu 20.000 dongów, czyli tyle, ile usługa faktycznie była warta. W miejscach turystycznych, kierowcy lubią rzucać ceny z kosmosu. Dopisałem na tabliczcę zwrot "khong co tien" - czyli "za darmo". Praktycznie, od razu gdy stanąłem wzdłuż drogi zatrzymał się kolejny motocykl. Tym razem, pokazałem nowy zwrot. Kierowca o imieniu Thanh, po angielsku odpowiedział, że nie ma najmniejszego problemu i zaprosił mnie na tylną część siedzenia. W drodzę, wytłumaczył mi, że pochodzi z Khan Tho leżącego w Delcie Rzeki Mekong, a w centralnym Wietnamie odwiedza znajomych. Do Da Nang wracał oddać wynajęty skuter i stawić się na lot powrotny do swojego miasta.

 

Czekało mnie zatem 100 kilometrów jazdy skuterem o pojemności skokowej 125 centymetrów sześciennych. Po przejechaniu kilku pierwszych kilometrów, Pan Thanh słusznie zauważył, że moja czapka nie jest utwardzana. "Trzeba Ci kupić kask", powiedział. W Wietnamie, wsiadając na jednoślad inny niż rower, trzeba założyć nawet najbardziej prowizoryczny hełm. W odróżnieniu od wielu miejsc na Świecie, tutaj, drogówka lubi się do takiej błahostki przyczepić. Zatrzymaliśmy się więc przy jednym z ulicznych straganów i kupiliśmy najtańszy, nie tylko znajdujący się na stanie, ale jaki w ogóle w życiu widziałem, kask. Kosztował całe 20.000 dongów (1 dolar). Mimo, że był nowy, miał jedną wadę - pastelowo różowy kolor pasowałby bardziej do cykającej słitfocie przed lustrem małolaty.

 

 

Muszę przyznać, że znajdując się na tyle najsłabszego drogowego ogniwa wrażliwego na wszystkie wyboje w drodzę i rozsypany w losowych miejscach piasek, czasami zamykałem oczy widząc wyprzedzającą na trzeciego ciężarówkę prującą prosto na nas. Wietnamscy kierowcy, są jednak dobrym materiałem do badań nad telekinezą. Oni po prostu wiedzą kiedy zjechać, kiedy jechać pod prąd, kiedy ustąpić, a kiedy się wcisnąć - i to nie tylko wtedy gdy domagający się miejsca "szybkus" z tyłu obwieści innym swoją obecność głośnymi decybelami klaksonu. Thanh, okazał się być jednak dobrym, przezornym kierowcą ze świetnym poczuciem humoru. Po około 50 kilometrach od Hue, zjechaliśmy pod wiatę nad morską zatoką. Wszyscy kierowcy ładowali na skutery na specjalną przyczepę.

 

"Pewnie ucinamy sobie drogę promem zamiast jechać przez góry", pomyślałem, ale za chwilę doszło do mnie, że pod naczepą znajdują się koła a cały ładunek zaprzęgnięty jest do dostawczego Forda Transita. Nie była to przeprawa promowa. Tak wygląda przygotowanie do przejazdu przez "czarną dziurę" znajdującą się po środku prowincji...... . Czarna dziura to, w istocie, kilkukilometrowy tunel - użytkowe dzieło wietnamskich i japońskich inżynierów oraz dobrze zbudowanych przedstawicieli klasy robotniczej.

 

Góra, pod którą przebiega, stanowi granicę klimatu i portal kilku wymiarów w jednym. W zależności od pory roku, wjeżdżając mokrzy od deszczu przy wyjeździe, najpierw nas oślepi a potem wysuszy słońce. Wietnam, bowiem, znajduje się pod wpływem dwóch monsunów - zimowego, podlewającego obszar północno-zachodni, oraz letniego, który daje się we znaki reumatykom na południu i południowym wschodzie. Ponieważ ja zjeżdżałem w dół w środku lutego, kiedy tylko wysiedliśmy z busika podążającego posłusznie za przyczepką z motocyklami, od razu poczułem skwar gorącego tropikalnego słońca i gorące uderzenie, w miarę suchego wiaterku. Przez chwilę poczułem się trochę jak jeden z bohateru serialu "Sliders", w którym w każdym odcinku, grupka przenosiła się do innego wymiaru tego samego świata.

 

Chmury monsunowe V.S. słońce.

 

Niestety, tym razem, przyszło mi zapłacić za nagłą zmianę klimatu - i to nie złym samopoczuciem tylko zadyszką spowodowaną treningiem przełajowego sprintu na szybką orientację w różnych miejscach. Moje pierwsze dwa dni w Da Nang, polegały na krótkodystansowych biegach do celu i spowrotem. Po raz pierwszy odkąd wyjechałem z Tomaszowa, bowiem, dotknęła mnie tzw. "biegunka podróżnych". Na szczęście, tak jak początkowo myślałem, było to spowodowane nie zatruciem pokarmowym a zmianą metabolizmu spowodowaną innymi warunkami atmosferycznymi i kłopoty szybko się skończyły.

 

W przerwie od sprintu.

 

 

 

Do centrum Da Nang dojechaliśmy późnym popołudniem z przerwą na kawę po drodzę. Skontaktowałem się z Wongiem, który poprosił mnie żeby poczekać do 19 z powodu zobowiązania rodzinnego. Zjadłem więc lekki lunch i znalazłem kawiarnię z wifi żeby poczytać w spokoju o miejscach znajdujących się w okolicy. Tym razem, nie spotkałem nikogo znajomego. Dookoła siedzięli sami nieznajomi, którzy nie mięli ochoty wchodzić ze mną w żadne interakcje.

 

Po jakimś czasie, przyjechał Wong - bystry chłopak mający przerwę od edukacji z powodu problemów biurokratyczno-finansowych. Co prawda skończył bardzo elitarną szkołę w Singapurze, ale nie może kontynuować nauki w Wietnamie. Zostaje mu Zachód lub spowrotem Singapur. Tam, jednak, by się utrzymać potrzebuje stypendium. Wong, nie traci jednak dobrego ducha i czasem krejzolskiego poczucia humoru.

 

 

Z Wongiem w Da Nang.

 

Przez kolejne trzy dni na małym skuterku Wonga zwiedzaliśmy Da Nang i jego najbliższe okolice. Wcinając po wyczerpujących dniach na zewnątrz domowe posiłki przygotowane przez jego mamę, jak to nastolatkowie, próbowaliśmy zrozumieć porządek Świata i granice pomiędzy obiektywnością a subiektywnością, globalizmem a imperializmem, rasizmem a nadużyciem przywilejów, itp. Niestety, żadnej z filozoficznych rozkminek nie udało nam się rozgryźć. Doszliśmy jednak do pewnych wniosków - obydwoje musimy się w końcu zająć jakąś pracą. Niekoniecznie od razu wielkimi karierami, ale choćby czymś dorywczym. Ja, w prawdzie jeszcze nie zacząłem, ale trzymam kciuki za mojego wietnamskiego brata, który rozesłał już swoje pierwsze kopie CV.

 

W Da Nang, podobnie jak wody, nie brakuje ciekawych miejsc do zwiedzenia.

 

Jeszcze tego samego wieczoru, kiedy się poznaliśmy, Wong wziął mnie na szybką wycieczkę po centrum miasta. Gdy zgasły światła, Da Nang, które obecnie jest jedną z najprężniej rozwijających się aglomeracji w Wietnamie, skojarzyło mi się z Hong Kongiem. Jest kilka drapaczy chmur - pozostałe się budują, jest rzeka z oświetlonymi mostami, i co najważniejsze - po 18.00 jest jasno.

 

Pierwszego wieczoru, miasto skojarzyło mi się z Hong Kongiem w bardziej naturalnym wydaniu.

 

Nie wiem dlaczego, ale przewodnik, który mam przedstawia południe, które przegrało Wojnę Wietnamską jako obszar mocno niedorozwinięty. Nie wiem jakie kryteria bierze pod uwagę, ale na pewno na liście nie znajduje się powszechny dostęp do prądu w miejscach publicznych. Z tego, co do tej pory zauważyłem, to na południu właśnie jest najwięcej bogatych biznesmenów, ofert pracy, a miasta są czyste i schludne. Informacja z przewodnika wygląda trochę jak informacja z polskich podręczników do historii, że "Niemcy przegrały wojnę" - również w tej kwestii miałem zupełnie inne spostrzeżenia widząc na co stać naszych zachodnich sąsiadów jeszcze w latach 90-tych.

 

Nawet prowincjonalne przedmieścia Da Nang, okazały się być o wiele bardziej zadbane niż ich północni "koledzy".

 

 

Władze miasta biorą na poważnie pojęcie planowania przestrzennego. Na terenach wiejskich znajdujących się na obrzeżach, realizowane są projekty budownictwa społecznego. Robi się to jednak po kolei - najpierw infrastruktura (droga, kanalizacja, media), później domy. Ze względu na potrzebę wzniesienia drapaczy chmur w celu ograniczenia powierzchni biznesowej, oraz działania mające na celu minimalizację korków, mieszkańcy domostw znajdujących się w centrum, zostaną niedługo przesiedleni do granicznych dzielnic. Tutaj, jak się dowiedziałem, kraj pokaże prawdziwie socjalistyczną twarz. Nie będzie to wysiedlenie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Zostanie im zaoferowany albo nowy dom, albo ekwiwalent o wartości znacznie wyższej niż wartość miejsca, które aktualnie zajmują.

 

Na uwagę zasługuje również otwarty pod koniec 2011 roku nowy, międzynarodowy terminal portu lotniczego. Choć na razie, obsługuje on tylko kilka lotów, już podpisane są kontrakty z przewoźnikami, którzy nie zdążyli jeszcze wzbogacić swojej oferty. Nowoczesny terminal został zbudowany obok starego, z którego nadal obsługiwane są niektóre loty krajowe oraz treningi pilotów wojskowych. Stary budynek przypomina nieco wyglądem zaniedbany dworzec autobusowy.

 

Stary obok nowego - aż trudno uwierzyć, że budynek po prawej stronie do niedawna był lotniczym terminalem międzynarodowym. Jeszcze trudniej uwierzyć w to, że kilka lat temu niektórych pasażerów lądujących w Warszawie również wysadzano na dworcu autobusowym. 

 

Choć było mi ciężko, przyznałem się, że jeszcze nie tak dawno, w Warszawie, stał podobny twór, którego patosowa nazwa, nie tylko kłóciła się z rzeczywistością, ale była również jawną obrazą polskiego kompozytora numer jeden. Podejrzewam, że gdyby Pan Chopin był inżynierem, w życiu nie przyznałby się do takiej brzydkiej i kiczowatej Etiudy, jak ta, która zagracała warszawskie lotnisko.

 

Wong pokazał mi też kilka plaż, wzdłuż których ziemię już dawno wykupili bogaci chińscy i zachodni deweloperzy, budujący w rządkach luksusowe kurorty i osiedla willi na sprzedaż.
Mimo iż im bliżej brzegu, tym wyższe są ceny jedzenia i wody (warto zrobić sobie wałówkę przed wycieczką w teren), wstęp na plaże jest darmowy. Tutaj najłatwiej dostrzec jedną z różnic pomiędzy Azjatami a Białopośladkowcami. Granica pomiędzy dwoma rasami przebiega mniej więcej na granicy cienia rzucanego przez gęsto zasadzone palmy kokosowe. Odwrotnie niż w Europie, w Azji, opalenizna jest niemodna. Tutaj, to biały kolor skóry jest w cenie. W sklepach nie znajdzie się samoopalaczy - są za to kremy wybielające wszystkie części ciała. Salony kosmetyczne, które są salonami kosmetycznymi, zamiast solarium zaoferują nam drakońskie peelingi, które tak dobrze rozprawią się z naszym martwym naskórkiem, że prześwitywać będzie przez niego biel kości.

 

Wzdłuż wybrzeża, co chwila otwierane są nowe, luksusowe kurorty i osiedla letniskowych willi.

 

W pobliżu Da Nang, znajduje się perełka architektoniczno-kulturalno-artystyczna. Hoi An to XVI wieczny port zbudowany przez jednego z cesarzy dynastii Nguyen z inicjatywy portugalskiego żeglarza Antonio de Faria. Liczące sobie około 120.000 mieszkańców, niewielkie miasto, prawie w całości zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO. 

 

Będąc w okolicach Da Nang, grzechem byłoby nieodwiedzenie XVI-wiecznego Hoi An.

 

Od czasów Renesansu, kiedy to Europejczycy próbując pogodzić się, ze smutną myślą, że nie są centrum Wszechświata zaczęli masowo próbować udowadnić innym, że są pępkiem Świata, miasteczko nie straciło ani trochę ze swojej międzynarodowej atmosfery. Pomijając japońskie, włoskie i chińskie skuterki na drogach, styl budynków i ulic to prawdziwy, niezawsze udany, ale jakże odważny zachodnio-orientalny eklektyzm. Są wpływy francuskie, są włoskie, są portugalskie, hiszpańskie, japońskie, hinduskie; brakuje tylko naleciałości antarktycznych. Słowem, Hoi An to prawdziwie kosmopolityczna "prowincja".

 

Widok z Mostu Japońskiego z odbijającym się w tafle wody kawałkiem domku w stylu skandynawskim i charakterystyczną dla Azji Południowo-Wschodniej palmą arekową.

 

W dodatku, panuje tutaj atmosfera iście portowa - na targowisku, wszyscy prawie jednym chórem próbują tak wypośrodkować ceny by pasowały zarówno kupującemu jak i sprzedawcy, w pozostałych dzielnicach nikomu się nic nie chce; nikt na nikogo nie krzyczy, nikt nikogo nie pogania. Panuje pełen relaks wzbogacany od czasu do czasu importowanym z najdalszych zakątków Świata alkoholem, papierosami, cygarami, kawą i innymi popularnymi używkami.

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama

Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś jest czwartek, trzysta trzydziesty ósmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.24, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Barbara, Bernard, Chrystian, Filip, Hieronim, Jan, Klemens i Krystian.Data dodania artykułu: 04.12.2025 11:01
Dziś w kraju i na świecie (czwartek, 4 grudnia)

Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Dziś jest środa, trzysta trzydziesty siódmy dzień roku. Wschód słońca o godz. 7.23, zachód słońca 15.26. Imieniny obchodzą: Emma, Franciszek, Kasjan, Kryspin, Ksawery i Łucjusz.Data dodania artykułu: 03.12.2025 08:45
Dziś w kraju i na świecie (środa, 3 grudnia)

Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Podczas Global Retail Banking Innovation Awards 2025 magazynu The Digital Banker Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes zarządu Nest Banku, otrzymał tytuł Digital Banker of the Year (Central Europe). W tym samym konkursie Nest Bank zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za projekt N!Asystenta: Excellence in Digital Innovation - Poland oraz Best Technology Implementation by a Retail Bank - Europe.Data dodania artykułu: 02.12.2025 17:58
Janusz Mieloszyk, pierwszy wiceprezes Nest Banku, z tytułem Digital Banker of the Year

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Blisko 10,4 mld zł w 2026 r. oszczędności w NFZ miałyby przynieść zmiany przedstawione przez resort zdrowia Ministerstwu Finansów. Zakładają one m.in reformę wynagrodzeń, limity w poradniach specjalistycznych i korekty na listach darmowych leków dla dzieci i seniorów; plan krytykuje opozycja z PiS.Data dodania artykułu: 01.12.2025 19:38
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje oszczędności. Kolejne zmniejszenia limitów

Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.Data dodania artykułu: 01.12.2025 12:04
Prawie 105 mln zł kary dla Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie klientów w błąd ws. promocji

Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u w sklepach internetowych, hotelach, biurach podróży i wypożyczalniach - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów.Data dodania artykułu: 01.12.2025 11:42
Badanie: 71 proc. Polaków nie chce podawać PESEL-u m.in. w internecie

Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Dziś jest poniedziałek, trzysta trzydziesty piąty dzień roku. Wschód słońca 07.20, zachód słońca 15.28. Imieniny obchodzą: Aleksander, Ananiasz, Antoni, Blanka, Edmund, Florencja, Jan, Natalia i Rudolf.Data dodania artykułu: 01.12.2025 06:55
Dziś w kraju i na świecie (poniedziałek, 1 grudnia)

Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS

Himmler uznał, że rezerwuarem dla jego prywatnej armii - bo tak w gruncie rzeczy traktował Waffen-SS – mogą być ziemie podbite przez III Rzeszę. Także te polskie – mówi w rozmowie z PAP dr Tomasz E. Bielecki, autor książki „Polacy w Waffen-SS. Polskie Pomorze”.Data dodania artykułu: 30.11.2025 19:30
Himmler uznał, że podbite ziemie, także te polskie mogą być rezerwuarem rekrutów dla Waffen-SS
Reklama
Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie

Koncert Czesława Mozila „Solo” w Niebowie (Wincentynów) – wyjątkowy wieczór w domowym salonieJuż 18 stycznia 2026 roku (niedziela) o godz. 17:00 Czesław Mozil zaprasza na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie muzyczne — koncert "Czesław Mozil Solo – w mieszkaniu". Miejsce: niewielka wieś Wincentynów (gmina Sławno, powiat opoczyński), blisko Opoczna, w malowniczym zakątku województwa łódzkiego. Prywatna przestrzeń – salon domu – stanie się areną bliskiego spotkania artysty z publicznością.Miejsce pełne folklorystycznego klimatuWincentynów to kameralna miejscowość — według danych z 2021 r. liczy zaledwie 179 mieszkańców W sąsiedztwie znajduje się prywatny miniskansen "Niebowo", prezentujący tradycyjną wiejską architekturę regionu opoczyńskiego: chatę ze strzechą, ziemiankę, stodółkę i autentyczne wnętrza izby białej, kuchni i sieni.  Ta nieoczywista, serdeczna sceneria doskonale komponuje się z domowym klimatem koncertów Mozila.Co czyni ten wieczór wyjątkowymBliskość artysty: Czesław zagra niemal jak "u sąsiada" — w salonie, na kanapie, czasem na podłodze, a może ktoś usłyszy go z kuchni. Ta forma koncertu wyczarowuje atmosferę kameralności i autentycznego kontaktu.Unikalna formuła: To połączenie solowego show muzycznego i błyskotliwego stand-upu — pełne inteligentnych obserwacji, humoru i muzycznych emocji.Repertuar: Poza znanymi piosenkami, usłyszymy utwory z ostatnich albumów oraz premiery nowych nagrań, które trafią na kolejną płytę.Aktualny czas twórczy: Mozil zdobył tegoroczną Festiwalową Nagrodę Opola za piosenkę „Ławeczka”, singiel „Leń” z „Akademii Pana Kleksa 2” stał się hitem, a jego album „Inwazja Nerdów vol. 1” zdobył Fryderyka w 2025 roku.Kilka faktów o artyścieUrodzony w 1979 r. w Zabrzu, wykształcony akordeonista (Król. Duńska Akademia Muzyczna w Kopenhadze) Twórca złożonych dzieł: muzyka, teksty, aktorstwo dubbingowe (np. Olaf z "Krainy Lodu"), osobowość TVLaureat licznych nagród: Fryderyków, nagrody opolskiego festiwalu, platynowych płytStyl znany z połączenia kabaretu, folku, punka i inteligentnego humoru — trudno zamknąć go w jednym słowie Szczegóły wydarzeniaData: 18 stycznia 2026 (niedziela), godz. 17:00Miejsce: dom mieszkalny w Wincentynowie k. Opoczna („Niebowo”)Bilety: tylko 40 sztuk, cena 130 zł — dostępne na stronie: [biletomat.pl]Więcej informacji na: wydarzenie na FacebookuTaki koncert to znakomita okazja, by przeżyć muzykę i humor Mozila w najbardziej osobistej formie. To więcej niż performance — to spotkanie, które zostaje w pamięci na długo.Data rozpoczęcia wydarzenia: 18.01.2026

Polecane

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian

Nie udało się dzisiaj powołać nowego Starosty oraz Zarządu Powiatu Tomaszowskiego. Nie udało się nawet zebrać 12 osobowego kworum, by móc prawomocnie przeprowadzić zwołaną na wniosek radnych sesję. Nie stawili na obradach radni Prawa i Sprawiedliwości oraz klubu Powiat Tomaszowski Od Nowa. Przy czym ci pierwsi w budynku starostwa byli. Dlaczego nie weszli na sesję? Mogli przecież przyjść i głosować. Nic nie stało na przeszkodzie. Mogli odrzucić proponowaną na Starostę przez KO, panią Alicję Zwolak Plichtę lub ją poprzeć. Tymczasem stworzono wrażenie, że dzieje się coś o czym osoby postronne nie powinny wiedzieć. Czy aby na pewno? Tekst na temat dzisiejszej sesji będzie miał charakter felietonowy, a więc całkiem subiektywny. Napisany z punktu widzenia radnego niezależnego, nie związanego z żadnymi partiami i nie będącego członkiem żadnego klubu. Nie znaczy to oczywiście, że znajdziecie w nim jakieś nieprawdziwe i niesprawdzone informacje.Data dodania artykułu: 03.12.2025 21:23 Liczba komentarzy: 16 Liczba pozytywnych reakcji czytelników: 5
„Anioły są wśród nas” – Gala tomaszowskich wolontariuszyOperacja „TOR”: tomaszowska policja i Straż Ochrony Kolei wzmacniają patrolowanie szlaków kolejowychŚmigłowce nad skałami Jury. 7. Batalion Kawalerii Powietrznej na poligonie marzeńHejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”KRUS i NFZ we wspólnej akcji „Weź się zbadaj”W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianWystawa „Ukraine in Focus” pokazuje prawdę o wojnieŚwięto Patrona w „Wyspiańskim” – ślubowanie pierwszoklasistów i spotkanie z MistrzemBestialski napad bandycki dokonany w pierwszym dniu świąt na ulicy Wesołej w Łodzi3 grudnia – dzień, w którym naprawdę warto się zatrzymaćKonkurs na dyrektora PCPR. Jedna kandydatura, zmiana władzy i sporo znaków zapytaniaS12 coraz bliżej Radomia. Rusza przetarg na odcinek Wieniawa – Radom Południe
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 12 km/h

Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: EwaTreść komentarza: Asystent prezesa czy sam prezes komentuje wysysanie szpitalnych pieniędzy.Źródło komentarza: Telefon za tysiąc, mieszkanie na koszt spółki. Złoty kontrakt prezesa TCZAutor komentarza: 325Treść komentarza: Kują, nie kłują. Telefon wstawia inaczej.Źródło komentarza: Czy uda się wybrać nowy Zarząd Powiatu?Autor komentarza: MacherTreść komentarza: Tylko do tej pory to między innymi Witczak pozwalał staroście trwać na stanowisku. To nie jego ludzie z KO dążyli najbardziej do odwołania Węgrzynowskiego. Ja też nie przepadam za Witko, ale on jeszcze czasem potrafi dogadać się z innymi dla dobra sprawy. Witczak tego nie potrafi i przejawem tego jest forsowanie Zwolak-Plichty na starostę, chociaż radni Witko nigdy jej nie zaakceptują.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: JaTreść komentarza: To wybór starosty dopiero po 17.12 ? Jak będzie przyjęty budżet miasta wtedy będzie można się domyślać kto zostanie starostą.Źródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmianAutor komentarza: EllaTreść komentarza: Chce kontroli i nadzoru, bo tam, gdzie pieniadze, tam trzeba patrzec na rece. Po prostu tak mamy. A nowy zawod w tym obrebie to hejter albo bardziej po polsku hejtownik. I tak trzeba mowc, jestem hejtownikiem, bo chce dozoru, kontroli i patrzenia na rece antyhejtownikom.Źródło komentarza: Hejt czy nadzór? Kulisy odejścia dyrektorki i nowy start domu dziecka „Słoneczko”Autor komentarza: zbychTreść komentarza: Wolę Witczaka od macierewicza. A o Witko świadczy Arena Lodowa (sprawdz dlaczego powstała) i kolejny "genialny" dla dobra mieszkańców pomysł z filharmoniąŹródło komentarza: W powiatowym Matrixie wszystko bez zmian
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama