Co ciekawe, opinia ta wydaje się być zgodna z informacją, jaką przedstawił radnym Rady Powiatu Tomaszowskiego starosta Piotr Kagankiewicz. Okazuje się, że mimo określenia terenów jako usługowe, nieprzekraczalna linia zabudowy pozwalała na wybudowanie dwóch małych pawiloników handlowych lub domków jednorodzinnych (mapkę prezentujemy w fotogalerii).
Próbowaliśmy wyjaśnić zapis, telefonując do architekta miasta, pani Anny Fultz. Na proste pytanie: jak wyjaśni różnicę między uzgodnionymi z powiatem domkami jednorodzinnymi a budowanymi przez firmę Zenona Łaskiego blokami mieszkalnymi, urzędniczka zareagowała opryskliwie i agresywnie, stwierdzając, że żadnej informacji mi nie udzieli, bo nie są to informacje publiczne, po czym rzuciła słuchawką i na tym rozmowa się skończyła.
Być może w USA, skąd pani architekt niedawno przyjechała, takie zachowanie uważane jest za właściwe i pożądane. To jednak problem Amerykanów, znanych ze swej arogancji na całym świecie, na pewno nie nasz. Zarówno dobry obyczaj, jak i polskie prawo nakazują funkcjonariuszowi publicznemu, jakim bez wątpienia jest urzędnik samorządowy, grzecznie odpowiadać na pytania dziennikarzy, którzy mają prawo, a nawet obowiązek ich zadawania.
Jeśli ktoś tego nie rozumie, to powinien zmienić zajęcie, otworzyć własną kancelarię prawną albo biuro projektowe. Po co pchać się tam, gdzie dużo problemów, trzeba się tłumaczyć radnym i dziennikarzom, i gdzie w dodatku podobno kiepsko płacą.
Kolejny telefon to oczywiście Starostwo Powiatowe. Naczelnik wydziału, pani Danuta Misiak, potrzebowała tylko pół godziny, by zapoznać się ze sprawą (wniosek pochodził z 12 listopada 2008 r.) i odpowiedzieć, że faktycznie doszło do pomyłki, a w opinii powinno pojawić się słowo „wielorodzinnych” zamiast „jednorodzinnych”. Jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z pomyłką „pisarską”, to dlaczego występuje ona także w uzasadnieniu opinii pisanej na podstawie projektu decyzji o warunkach zabudowy? Tego już nie udało nam się ustalić. Ponadto, czy taka opinia nie stoi w sprzeczności z obowiązującą linią zabudowy zaprezentowaną przez Zarząd Powiatu?
Zakładając jednak, że doszło do zwykłej ludzkiej pomyłki, to czy odpowiedni urzędnik w merytorycznym wydziale Urzędu Miasta nie powinien tego błędu od razu wychwycić? Czy to nie może rodzić kolejnych wątpliwości i podejrzeń w tej sprawie? Może stało się tak dlatego, że magistracki urzędnik wcale opinii starostwa nie przeczytał, bo z góry ktoś z nim ustalił lub wydał polecenie, jaką decyzję ma wydać?
Przewodniczący Łaski twierdzi, że tego dokumentu nie zna, mimo że jego firma jest jednym z adresatów, do których został on wysłany. Nie zaprzecza jednak, że pomyłki się zdarzają, więc i do takiej mogło dojść.
Na marginesie warto wskazać, że Starostwo Powiatowe działa błyskawicznie. Wniosek z Urzędu Miasta wpłynął do kancelarii 12 listopada (środa), a już 17 (poniedziałek) wydano w tej sprawie postanowienie. Wypada tylko pogratulować szybkości i życzyć większej wnikliwości.
P.S.
W tej sprawie odnaleźliśmy i przeanalizowaliśmy kolejne, dosyć zaskakujące dokumenty, które już wkrótce zaprezentujemy czytelnikom.






























































Napisz komentarz
Komentarze