Tomaszowskim policjantom również nie brakuje „żyłki detektywistycznej”. Stałam się niedawno ofiarą ich – nie zawaham się użyć tego określenia – „cwaniactwa”. Sama, co prawda, jestem sobie winna, bo pasy trzeba zapinać. Zdarza się jednak zapomnieć, szczególnie rano, gdy spieszymy się do pracy.
Jest takie miejsce w naszym mieście, gdzie rano poluje się na zaspanych i spieszących do pracy kierowców. Przestrzegam wszystkich, którzy jeżdżą do pracy ulicą Nowowiejską i skręcają w kierunku ulicy Spalskiej. Tuż za zakrętem często stoi zaparkowany radiowóz, czekający na tych, którzy zapomnieli zapiąć pasy bezpieczeństwa.
Skrzyżowanie jest tak zbudowane, że stojących tuż za nim policjantów nie widać. Gdy ich zobaczymy, jest już za późno na jakąkolwiek reakcję. Lizak i mandat – taki jest finał sprawy.
Co ciekawe, w tym konkretnym miejscu jazda bez zapiętych pasów jest chyba jedynym wykroczeniem, jakie mogą egzekwować mundurowi. Nie ma tu zakazów, nie ma też miejsca, by się rozpędzić i przekroczyć dozwoloną prędkość. Jest za to typowe polowanie na „leszcza”.
Faktycznie jazda bez zapiętych pasów bezpieczeństwa jest wykroczeniem. Nie podlega to żadnej dyskusji. Tylko czy o godzinie 7 czy 8 rano nie ma w mieście innych miejsc, gdzie ten patrol przydałby się o wiele bardziej? Są takie ulice, gdzie domorośli rajdowcy rozwijają prędkości znacznie przekraczające dozwolone. Są też szkoły, do których idą dzieci. Przykłady można mnożyć.
No ale po co być tam, gdzie jest się rzeczywiście potrzebnym, skoro można łatwo i lekko wykazać się dużą liczbą „sprzedanych” mandatów.

























































Napisz komentarz
Komentarze