Studenci PWSFTviT zabrali publiczność w godzinną podróż wehikułem czasu, śpiewając znane z lat 80. piosenki polskich zespołów, m.in. Republiki, Maanamu, Perfectu i Budki Suflera, w nowych aranżacjach. Usłyszeć można było takie nieśmiertelne przeboje jak „Śmierć w bikini”, „Noc komety” czy „Józek, nie daruję ci tej nocy”.
Tomaszowianie, narzekający wciąż na to, że w mieście nic się nie dzieje, i tym razem nie dopisali na „Muszli”. Amfiteatr nie był wypełniony po brzegi, a co najwyżej w 1/4. Kolejny przykład na to, że „para może pójść w gwizdek”, mimo zaangażowania i jak najlepszych intencji organizatorów, w tym przypadku Wydziału Kultury Urzędu Miasta.
Może to też znak, że pora już skończyć z darmowymi imprezami plenerowymi, a czas na komercyjne, biletowane imprezy.
P.S.
Mnie osobiście koncert się podobał, chociaż nie wiem, dlaczego męskie utwory śpiewały kobiety i odwrotnie. Być może dlatego, że – przynajmniej niektóre z nich – miały mocniejsze, bardziej rockowe głosy.
























































Napisz komentarz
Komentarze