Politycy mają zawsze pełne gęby frazesów, ale nie robią tak naprawdę nic, by zmienić sposób postrzegania miasta przez nas samych. Dzieje się tak zapewne dlatego, że miasto jest dla nich organizmem, na którym w pasożytniczy sposób żerują.
Przyglądam się czasami obradom naszych szanownych gremiów. Przepraszam za słowa, ale — z nielicznymi wyjątkami — ci ludzie sprawiają wrażenie „zezłomowanych” umysłowo. Jakie znaczenie dla mnie mają wnioski dotyczące np. transmisji obrad, albo biadolenie kilku nauczycieli, którzy i tak mają, w moim odczuciu, za dobrze?
Wracając jednak do meritum mojego listu, czyli kształtowania patriotyzmu lokalnego wśród dzieci i młodzieży, to być może najwyższa pora, by zacząć to robić, bo inaczej za kilka lat zostaną tu sami emeryci.
Mam propozycję, najprawdopodobniej niezbyt kosztowną: może kształtowanie małego tomaszowianina zacząć od pokazania mu, jak wygląda herb naszego miasta?
Zapewne myślicie Państwo, że żartuję, ale tak nie jest. Nie zdarzyło mi się zobaczyć na żadnej z naszych szkół — czy to średnich, podstawowych, czy gimnazjów — herbu zawieszonego przy wejściu. Jest godło państwowe, ale „Panny na niedźwiedziu” nie ma. A przecież to nie Minister Edukacji jest właścicielem poszczególnych szkół, ale właśnie miasto albo powiat.
Podczas transmisji Sesji Rady Miejskiej słyszałam, jak radny — chyba Kotalski — mówił o tym, by zamówić dla radnych znaczki z herbem miasta. Ja proponuję, by takie znaczki zamówić dla każdego mieszkańca Tomaszowa Mazowieckiego.
Można by je rozdawać na przykład osobom głosującym w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

























































Napisz komentarz
Komentarze