Przykładem może być Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Hajnówce. Spośród 40 losowo wybranych pacjentów oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej aż połowa nie zgłosiła się na kontynuowanie leczenia. Z tych 40 tylko 8 osób było mieszkańcami powiatu hajnowskiego, 17 innych powiatów, a 15 innych województw.
Przed wprowadzeniem sieci szpitali pojawiły się obawy, że wraz z jej utworzeniem drastycznie wzrośnie liczba osób, którym placówki w obawie o koszty będą odmawiały przyjęcia. Kontrola NIK wykazała jednak, że po uruchomieniu podstawowego systemu zabezpieczenia zdrowotnego nie wystąpiły znaczące zmiany w tej kwestii. W marcu 2018 r., w porównaniu do września 2017 r., liczba odmów ogółem wzrosła o ok. 9%, a następnie we wrześniu 2018 r. spadła o ponad 1%. W tym samym okresie liczba odmów związana z brakiem miejsc (w tym przypadku pacjenci byli przewożeni do innych szpitali) najpierw wzrosła o ok. 30%, a następnie spadła o ok. 6%.
Nadmiar niewykorzystanych łóżek
Wbrew założeniom, po uruchomieniu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej żadna z kontrolowanych placówek zakwalifikowanych do sieci nie wprowadziła istotnych zmian w swoich strukturach wewnętrznych. Jedynie w ośmiu (27,6% badanych) zmienił się zakres świadczeń szpitalnych lub ambulatoryjnych. Powodem było rezygnowanie z ich udzielania np. w związku z brakiem lekarzy, ale także wygaśnięcie umowy z NFZ czy zawarcie nowej.
Zdaniem dyrektorów kontrolowanych placówek zmiany organizacyjne nie były konieczne, inna jest jednak opinia kontrolerów NIK. Chodzi np. o niski stopień wykorzystania szpitalnych łóżek. Przyjmuje się, że pożądany wskaźnik to około 80%, wyniki kontroli wskazują natomiast, że w badanym okresie ponad połowa badanych oddziałów miała ten wskaźnik na poziomie poniżej 60%.
Najgorzej sytuacja przedstawiała się w szpitalach zakwalifikowanych do I poziomu zabezpieczenia. Najwięcej niewykorzystanych łóżek było na oddziałach ginekologiczno-położniczych, neonatologicznych, pediatrycznych i okulistycznych.
Nawet po uwzględnieniu konieczności utrzymania odpowiedniej rezerwy wolnych łóżek na wypadek sytuacji nadzwyczajnych i biorąc pod uwagę specyfikę wybranych specjalności (np. wynikającą z sezonowości zachorowań), wartość wskaźnika dotyczącego wykorzystania łóżek, w ocenie NIK była zbyt niska i przekładała się na większe koszty funkcjonowania podmiotów leczniczych. Zdaniem Izby sytuację można było poprawić przesuwając łóżka z tych oddziałów, w których występował ich nadmiar do tych, które miały niewystarczająco rozwinięte zaplecze infrastrukturalne, a także przekwalifikowania części z nich na łóżka o charakterze długoterminowym.
Napisz komentarz
Komentarze