Zacznę od tego, że w mojej ocenie temat jest niezwykle poważny. Weryfikuję informacje od kilku tygodni. Jednak nie robiłem tego od początku, by sytuację nagłaśniać. Raczej, jako radny powiatowy zainteresowałem się problemem, który mógł mieć znamiona przestępstwa i to takiego, jakim chyba brzydzę się najbardziej. Chodzi o wykorzystywanie małoletnich przez osoby dorosłe. I nie mam na myśli promocji politycznej radnego Mordaki, chociaż oba wątki się łączą. Starałem się nie wspominać o sprawie, by nie narażać nikogo na stygmatyzację, czy rówieśnicze szykany. Mimo to jakieś działania podjąłem.
Raz jeszcze wrócę do nieszczęsnego radnego, bo od niego się wszystko, całkiem niespodziewanie zaczęło. Publikacja zdjęć z imprezy z udziałem dzieciaków, była nieco bulwersująca, ale nowego wymiaru w moich oczach nabrało dopiero po posiedzeniu Komisji Zdrowia Rodziny i Spraw Społecznych, prowadzonym przez panią Alicję Zwolak Plichta. Osobiście w nim nie uczestniczyłem, ale obecna była Agnieszka Drzewoska Kovac, która całość mi zrelacjonowała. Jeden z fragmentów był na tyle bulwersującym, że poprosiłem o nagranie z posiedzenia. Okazało się jednak, że Starosta Mariusz Węgrzynowski zabronił przekazywać mi tego nagrania. Przyznam, że zachęciło mnie to jeszcze bardziej do działania.
Pora chyba przejść w tym miejscu do rzeczy. Otóż w trakcie tego posiedzenia Komisji, pani dyrektor Domu Dziecka "Słoneczko" próbowała strywializować piknikowe fotografie, twierdząc, że to w sumie mały problem, bo większym było to, że dziewczynki sprzedawały swoje zdjęcia (pytanie: komu) i dostawały za to pieniądze poprzez "blika".
Dosyć łatwo się domyśleć, że nie chodziło o fotografie ze szkolnych akademii, a być może o nieco bardziej intymnym charakterze. Podkreślam, że to jedynie domysł, ale wynikający wprost ze słów pani dyrektor, która w rozmowie ze mną twierdziła dokładnie to samo, co na komisji pani Zwolak Plichty. Zastanawiające jest, że nikt nie zareagował. Ktoś zapytał co w tej sprawie zrobiono? Bo, jeżeli tylko pouczono dzieci, to chyba wciąż odrobinę za mało.
W mojej ocenie dyrekcja przede wszystkim powinna powiadomić organ prowadzący, czyli Starostę, a następnie wystąpić do Prokuratury. Zapewniono mnie, że tak właśnie się stało. Tyle, że... zapomniano, że dziennikarzy nie powinno się okłamywać. Wystąpiłem więc zarówno do tomaszowskiej Policji, jak i do rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej z zapytaniem, czy takie zawiadomienie wpłynęło i czy prowadzone jest postępowanie, a jeśli tak, to na jakim jest ono etapie.
Odpowiedzi otrzymałem w tym tygodniu. Okazuje się, że zawiadomienia nikt nie złożył. Żadne postępowanie się więc nie toczy. Dlaczego nie zweryfikowali tego radni z Komisji? Czy dlatego, że jak stwierdziła swego czasu przewodnicząca Alicja Zwolak Plichta, dyrektorów placówek nie należy nadmiernie stresować?
Dla mnie sytuacja jest skandaliczna i bulwersująca. Koalicja PiS oraz PO zachowuje się tak, jakby starała się temat wyciszyć i ukryć być może bardzo poważne przestępstwo. Być może jakieś lubieżne typy, molestują w Internecie inne dzieci, prosząc o wysyłanie coraz to bardziej odważnych zdjęć. Pozostaje też pytanie: po co w ogóle dyrektorka o takich sytuacjach opowiadała?






















































Napisz komentarz
Komentarze