Miejsce ma tu ogromne znaczenie. Stado Ogierów w Bogusławicach, założone w 1921 roku na terenie dawnego majątku biskupów kujawskich, łączy zabytkowe stajnie i dwór z nowoczesną infrastrukturą sportową. To właśnie ten miks historii i współczesności sprawia, że słowo „Hubertus” brzmi tu wyjątkowo naturalnie: tradycja ma swoje piękne tło, a goście czują, że biorą udział w czymś, co trwa od pokoleń.
Samo święto nawiązuje do postaci św. Huberta, patrona myśliwych, leśników i jeźdźców. W polskiej jeździeckiej kulturze Hubertus to symboliczne zakończenie sezonu i wspólny wyjazd w teren, który kulminuje „gonitwą za lisem”. Nie goni się jednak zwierzęcia, lecz doświadczonego jeźdźca z doczepioną lisią kitą – ten, kto ją zerwie, wygrywa i w następnym roku ucieka jako „lis”. To jeden z najbardziej widowiskowych momentów dnia, bo na plac wyjeżdżają dziesiątki koni, a publiczność dopinguje aż do ostatniego szarpnięcia ogona.
Program w Bogusławicach został ułożony tak, by każdy znalazł coś dla siebie. Z myślą o młodszych i o tych, którzy dopiero łapią jeździeckiego bakcyla, zaplanowano trening i zawody hobby horse – dyscypliny, która ze Skandynawii przywędrowała do Polski i z roku na rok zyskuje tysiące fanów. Na parkurze zamiast prawdziwego konia pojawia się koń na kiju, ale emocje i sportowy zapał są jak najbardziej prawdziwe. Publiczność doceni tempo i fantazję, a startujący – wsparcie, które naprawdę dodaje skrzydeł w skokach przez przeszkody.
Na placu pokazowym będzie można zobaczyć psy w akcji – najpierw frisbee, gdzie praca przewodnika z psem układa się w taniec rzutów i wyskoków, a potem prezentację psów myśliwskich, czyli ras, których pasja tropienia i posłuszeństwo od pokoleń wspierają człowieka w lesie. Do świata kawalerii przeniesie musztra w wykonaniu Stowarzyszenia Ułanów im. Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala. Rekonstruktorzy dbają o detale umundurowania, siodłania i szyku, a ich pokaz przypomina, że historia regionu ma swoje jeździeckie rozdziały i bohaterów.
Kulminacją popołudnia będzie gonitwa za lisem, która zawsze budzi największe emocje publiczności. A kiedy zapadnie zmierzch, scena należy do muzyki: organizatorzy zapowiadają koncert SKOLIMA, czyli „Króla Latino”, a na finał plenerową zabawę z DJ-em. W międzyczasie alejki wypełnią stoiska wystawców, lokalnych producentów i kół gospodyń, pachnące chlebem na zakwasie, miodem i ciepłymi przekąskami. Ten smakowy detal jest dla Bogusławic znamienny – poprzednie edycje łączyły sport z regionalną kuchnią i prezentacją rzemiosła, co przyciągało całe rodziny, nie tylko jeźdźców.
Warto dodać, że sama wizyta w Stadzie bywa atrakcją: park, stajnie i zabytkowy dwór tworzą scenografię, której nie da się podrobić, a gospodarze od lat budują ofertę otwartą dla mieszkańców regionu i gości z całej Polski. Kto planuje wystawiać rękodzieło, regionalne specjały albo sprzęt jeździecki, powinien śledzić kanały Stada – organizator udostępnia bieżące informacje i kontakt dla wystawców.
Hubertus 2025 w Bogusławicach to dzień, który zaczyna się rodzinnym spacerem między stoiskami, a kończy wspólnym śpiewem pod sceną. Po drodze są śmiech dzieci z konikami na kijach, trzepot kitki „lisa”, błysk błyszczących strzemion, psie salta do frisbee i serdeczne uściski ludzi, którzy spotykają się tu co roku. To właśnie w tej mieszance tradycji i luzu tkwi urok Bogusławic: historię można tu dotknąć ręką, a jednocześnie spędzić zwyczajnie piękną sobotę. Jeśli jesień ma swój dźwięk, w Bogusławicach brzmi on jak kask dzwoniący o siodło i oklaski idące falą po trybunach.

























































Napisz komentarz
Komentarze