Czy można połączyć karnawałowe konfetti z troską o najmilsze wąsy w zoologii? W Dniu Królika — jak najbardziej. Od Buenos Aires po Białystok odbywają się pochody, festyny i przyjęcia, na których królują długouchy dress code, marchewkowe przekąski i warsztaty opieki. Brzmi jak zabawa? I słusznie. Ale pod puszystą warstwą żartów jest też poważny cel: przypomnieć, że los tych zwierząt bywa dramatyczny, a brak wiedzy i pochopne decyzje potrafią zakończyć się źle.
Za granicą organizatorzy stawiają na widowisko. Ulice zamieniają się w “marchewkostrady”, a zespoły dęte grają standardy w tempie „hop-hop”. W przerwach między tańcami wolontariusze uczą, jak bezpiecznie podnosić królika, co oznacza tupanie tylną łapą i dlaczego dieta to więcej niż sałata z memów. „Chcemy, żeby informacja podskakiwała równie wysoko co energia tłumu” — śmieje się jedna z organizatorek, poprawiając opaskę z uszami, która podejrzanie przypomina antenę radiową na fale empatii.
W Polsce obchody mają klimat bliższy klubowi dyskusyjnemu i domówce z misją. Spotykamy się, by wymieniać poglądy, przeglądać książki o zwierzętach i ich prawach, oglądać filmy, a nawet zagrać w planszówki, w których pionki poruszają się o tyle pól, ile marchewek zdołają uzbierać. Zamiast fajerwerków — rozmowa. Zamiast głośników — czajnik i kubki. „Najpierw wiedza, potem zachwyt. A najlepiej równocześnie” — mówi behawiorystka, która między partiami w „Agricola: Edycja Warzywna” tłumaczy, czemu klatka to nie mieszkanie, tylko ewentualnie… przedpokój.
Dzień Królika ma też swoją „ścieżkę DIY”. Każdy może świętować na własny sposób: dołączyć do jednej z kampanii Stowarzyszenia, stworzyć Dom Tymczasowy, adoptować królika, pomóc w promocji idei w mediach społecznościowych albo… zorganizować imprezę, na którą wszyscy muszą przyjść przebrani za królika. Pro tip: opaska z uszami to minimum, ale dodatkowe punkty przyznaje się za ogonek, który nie wpada do herbaty. „Kiedy w pracy przyszłam w kombinezonie futerkowym, nikt nie mrugnął okiem. To był piątek — wszyscy są już do wszystkiego przyzwyczajeni” — żartuje uczestniczka, która przy okazji namówiła dział HR na zbiórkę siana (dosłownie i w przenośni).
W trakcie warsztatów znika wiele mitów. Króliki nie są „bezobsługowe”, nie przepadają za ciągłym noszeniem na rękach, a ich sercem rządzi logika tuneli i bezpiecznych kryjówek. „To zwierzęta społeczne, delikatne i… bardzo konsekwentne w nauce toalety, jeśli im na to pozwolić” — mówi lekarz weterynarii, demonstrując, jak rozpoznać szczęśliwy relaks (leżenie jak naleśnik) od alarmu (uszy jak radary, ogon jak wykrzyknik). Publiczność kiwa głowami, a gdzieś z tyłu słychać ciche: „O rety, a ja myślałam, że one jedzą tylko sałatę”. Nie, droga publiczności, sałata to jak chipsy: fajne, ale świata na tym nie zbudujesz.
Najpiękniejsze w Dniu Królika jest to, że humor nie zagłusza sensu. Śmiech robi miejsce na uwagę. Wesołe zdjęcia w social mediach zbierają lajki, a pod nimi — konkret: linki do adopcji, wskazówki, jak przygotować mieszkanie, informacja, gdzie znaleźć wsparcie, gdy pupil nagle przestaje jeść (co u królików znaczy „jedź do lekarza, a nie na forum sprzed tygodnia”). „My wolimy profilaktykę od cudów. Cuda zostawmy marchewkom — one naprawdę potrafią znikać” — dodaje wolontariusz, patrząc znacząco na pustą miskę.
Wieczorem, kiedy konfetti już nieco klapie, a uszy przestają sterczeć tak bojowo jak rano, ktoś podsumowuje: „To święto działa jak dobre ucho — najpierw słucha, potem mówi”. I może w tym tkwi jego siła. Bo obok memów i przebrań dociera prosta wiadomość: każda decyzja ma odbicie w czyimś życiu. Zwłaszcza, jeśli to życie jest lekkie jak puszek i szybkie jak sprint do kopczyka siana.
Jeśli więc masz ochotę świętować, niczego nie komplikuj. Wpadnij na spotkanie, pożycz książkę, obejrzyj film, rozłóż planszówkę. Udostępnij post, który nie tylko rozczula, ale też uczy. Zapytaj Stowarzyszenie, czy nie potrzeba transportu, ręczników, karmy, czasu. A jeśli czujesz, że to „ten moment”, rozważ Dom Tymczasowy albo adopcję — najpiękniejszy prezent, jaki można zrobić na Dzień Królika. Bo choć w tym dniu królują żarty, to najważniejsze jest, by żaden królik nie musiał już nikogo rozśmieszać, żeby zasłużyć na bezpieczeństwo.
A na imprezę przebieraną? Wbijaj w uszy. W końcu to jedyna okazja w roku, kiedy możesz z czystym sumieniem powiedzieć: „Przepraszam za spóźnienie — utknąłem w norze”. I wszyscy pokiwają głowami, bo dokładnie wiedzą, jak to jest.





















































Napisz komentarz
Komentarze