Bramki: 0:1 Sebastian Bergier (45+5), 1:1Leonardo Rocha (86-głową), 2:1 Jesus Diaz (90+5).
Żółta kartka – Aleks Ławniczak, Igor Orlikowski; Widzew Łódź: Sebastian Bergier, Angel Baena, Samuel Kozlovsky, Andi Zeqiri, Mariusz Fornalczyk, Marek Hanousek.
Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock). Widzów: 5 698.
KGHM Zagłębie Lubin: Jasmin Buric – Igor Orlikowski, Aleks Ławniczak, Damian Michalski, Roman Jakuba – Marcel Reguła (66. Jakub Sypek), Filip Kocaba (18. Jakub Kolan), Adam Radwański (46. Tomasz Makowski), Kajetan Szmyt (46. Jesus Diaz), Luka Lucic (74. Michalis Kossidis) – Leonardo Rocha.
Widzew Łódź: Maciej Kikolski – Marcel Krajewski, Mateusz Żyro, Stelios Andreou, Samuel Kozlovsky (74. Dion Gallapeni) - Angel Baena, Juljan Shehu (85. Antoni Klukowski), Szymon Czyż (81. Marek Hanousek), Bartłomiej Pawłowski (74. Fran Alvarez) - Andi Zeqiri, Sebastian Bergier (74. Mariusz Fornalczyk).
Dla obu ekip było to już trzecie starcie w tym sezonie. Na inaugurację ligowego sezonu w Łodzi Widzew wygrał 1:0 i podobnie było trzy miesiące później w Pucharze Polski. Przed sobotnim pojedynkiem piłkarze Zagłębia nie ukrywali, że są żądni rewanżu.
O pierwszych 30 minutach można napisać jedynie tyle, że się odbyło. Jedynym godnym odnotowania wydarzeniem była ekwilibrystyczna próba zagrania piłki przez Sebastiana Bergiera. Napastnik gości zamiast w piłkę trafił jednak w głowę Filipa Kocaby i ten musiał opuścić boisko, a widzewiaka sędzia upomniał żółtą kartką, chociaż gospodarze domagali się czerwonej.
Po pół godzinie kibice zobaczyli pierwszą składną akcję zakończoną groźnym strzałem. Po zagraniu z lewej strony na strzał zza pola karnego zdecydował się Andi Zeqiri i niewiele się pomylił. Kilka chwil później po akcji z prawej strony ponownie piłka trafiła do Szwajcara, ale Jasmin Buric nie dał się zaskoczyć.
Później ciekawie zrobiło się dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Najpierw po starciu Bergiera z Damianem Michalskim ten drugi padł na murawę i złapał się za twarz. Niemal cały zespół Zagłębia domagał się żółtej i w konsekwencji czerwonej kartki dla napastnika Widzewa, ale sędzia Tomasz Marciniak nie sięgnął do kieszeni.
Kilka chwil później, w ostatniej akcji pierwszej połowy, Marcel Krajewski w prosty sposób obiegł Kajetana Szmyta, zagrał na piąty metr, a tam nie kto inny, jak Bergier uprzedził obrońców gospodarzy i trafił do siatki.
Po zmianie stron zmienił się też nieco obraz gry. Zagłębie wyżej podeszło do rywali i zaczęło grać odważniej. Dzięki temu łodzianie mieli więcej miejsca na swoje akcje ofensywne i szybciej przechodzili z obrony do ataku. Nie zmieniło się jedno - brak sytuacji bramkowych.
Ostatni kwadrans wynagrodził kibicom wcześniejsze nudne 75 minut. Zaczęło się od uderzenia Juljana Shehu zza pola karnego, po którym piłka przeleciała po rękach Jasmina Burica i szczęśliwie dla gospodarzy trafiła w słupek. Chwilę później po kombinacyjnej akcji uderzył Mariusz Fornalczyk i trafił w poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później piłka znowu obiła poprzeczkę, ale bramki Widzewa po uderzeniu Leonardo Rochy.
Zagłębie w ostatnich minutach swoje ataki ograniczało już tylko do wstrzeliwania piłki w pole karne. I przyniosło to efekt. Po kolejnej centrze Tomasza Makowskiego do piłki doszedł Rocha i uderzeniem głową doprowadził do remisu.
Widzew próbował ruszyć do ataku, a gospodarze dalej robili swoje. W ostatniej akcji meczu Makowski ponownie dośrodkował ze środkowej strefy, łodzianie odbili piłkę, do której dopadł Kolumbijczyk Jesus Diaz i zrobiło się 2:1.
Goście padli na murawę, a cała ekipa Zagłębia, łącznie z rezerwowymi, trenerami, zaczęła świętowanie.
Lubinianie zrewanżowali się Widzewowi i równocześnie pozostali jedyną niepokonaną na własnym boisku drużyną ekstraklasy w tym sezonie. Łodzianie natomiast mają tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, a sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować, bo rywale z niższych miejsc mają rozegranych mniej meczów. (PAP)
marw/ pp/

























































Napisz komentarz
Komentarze