Tegoroczna akcja „Mikołaj na dachu” w Tomaszowskim Centrum Zdrowia była już kolejną odsłoną niezwykłych mikołajek, które wspólnie zorganizowali żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej i ratownicy WOPR w Tomaszowie Mazowieckim. To oni zamienili szpitalny dach w punkt desantu świętych Mikołajów.
Mikołaje z nieba, prezenty z serca
6 grudnia z dachu szpitala w Tomaszowie Mazowieckim zjechało na linach aż ośmiu Mikołajów, a w akcji brało udział w sumie dwunastu świętych i pomocników, z których część koordynowała wszystko z ziemi. W workach mieli nie tylko słodycze, ale też ufundowane przez siebie zabawki i pluszaki. Prezenty trafiły do małych pacjentów oddziału pediatrycznego i neonatologicznego, którzy ten wyjątkowy dzień musieli spędzić w szpitalnych salach
To już drugi rok z rzędu, kiedy Mikołaje wybierają właśnie taką drogę – najpierw przyklejają się do szyb, machają przez okna, a dopiero potem schodzą na oddział, by osobiście wręczyć paczkę i powiedzieć kilka ciepłych słów. Rok wcześniej podobną akcję zorganizowano 6 grudnia 2024 r., wtedy Mikołaj odwiedził 18 małych pacjentów, zjeżdżając na pediatrię prosto z dachu szpitala.
Jak podkreśla Damian Błaszczyk, prezes tomaszowskiego WOPR, celem tego nietypowego desantu jest coś więcej niż tylko rozdanie prezentów – to pokazanie dzieciom, że Mikołaj znajdzie drogę wszędzie, nawet do szpitala, jeśli tylko bardzo mu na tym zależy.
Wojsko, ratownicy i szpital – jedna drużyna
Nieprzypadkowo w roli świętych Mikołajów i ich pomocników wystąpili właśnie żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej – jednostki specjalizującej się w działaniach z użyciem śmigłowców i operacjach z „wysokości”. Zjazdy na linach, precyzyjne zabezpieczenie, praca w pionie i pod presją – to dla nich codzienność, tym razem jednak zamiast typowego zadania bojowego pojawiła się misja specjalna: uśmiech dziecka.
Po stronie WOPR-u stanęli ratownicy, którzy na co dzień ratują życie na wodzie, a teraz przenieśli swoje umiejętności pracy w trudnych warunkach na ścianę szpitalnego budynku. Wspólnie z personelem Tomaszowskiego Centrum Zdrowia stworzyli zgraną ekipę – jedni pilnowali bezpieczeństwa na linach, inni szykowali prezenty, a jeszcze inni dbali o to, by każde dziecko zostało dostrzeżone i obdarowane
Hasło akcji – „Siła w Nas” – nie było pustym sloganem. To bardzo konkretne doświadczenie: gdy wojsko, ratownicy, lekarze, pielęgniarki i lokalna społeczność działają razem, nawet szpitalny korytarz może na chwilę zamienić się w najbardziej niezwykłą salę zabaw w mieście.
Mały impuls, wielkie emocje
Z zewnątrz wszystko wygląda widowiskowo: czerwone stroje na tle szarej elewacji, liny, kaski, muzyka na żywo, dzieci przyklejone do szyb. Ale najważniejsze rzeczy dzieją się w środku – w głowach i sercach małych pacjentów oraz ich rodziców.
Dzieci, które z konieczności zostały w szpitalu, świetnie wiedzą, że „na zewnątrz” jest Mikołaj, prezenty, zabawa i świąteczny nastrój. Dzięki tej akcji nie czują się wykluczone – wręcz przeciwnie, to do nich Mikołaj musi się najbardziej postarać, bo zamiast po dywanie czy chodniku, idzie do nich „z powietrza”.
Żołnierze i ratownicy powtarzają, że to właśnie reakcja dzieci jest dla nich największą nagrodą: szeroko otwarte oczy, osłupienie, a chwilę później śmiech, radość i ściskanie pluszaka z całej siły. Jeden z Mikołajów przyznał, że kiedy widzi malucha, który początkowo nie dowierza, a potem zaczyna machać i krzyczeć „Mikołaj!”, to jest to moment, w którym cała logistyka, przygotowania i wysiłek nabierają sensu.
Mikołajki z charakterem Tomaszowa
„Mikołaj na dachu” to dziś coś więcej niż jednorazowy pomysł – to nowa tomaszowska tradycja, która łączy świąteczną atmosferę z lokalną tożsamością miasta-garnizonu i środowiska ratowniczego. Tu naprawdę widać, że mundur to nie tylko służba w sytuacjach kryzysowych, ale także obecność tam, gdzie potrzeba wsparcia psychicznego, nadziei i zwyczajnej, ludzkiej życzliwości.
Dla 25. Brygady Kawalerii Powietrznej i WOPR to również ważny sposób budowania relacji z mieszkańcami. Zamiast odległych obrazków z misji czy ćwiczeń, dzieci i rodzice mają przed oczami bardzo konkretny obraz: żołnierz w roli Mikołaja, ratownik w roli elfa, wszyscy zgodnie powtarzający, że robią to po to, by „choć przez chwilę było lżej”.
„Siła w Nas” – nie tylko hasło
Organizatorzy dziękują wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie akcji – od sponsorów prezentów, przez personel szpitala, po tych, którzy stali z boku z aparatem, kamerą czy po prostu z kubkiem gorącej herbaty, pilnując, żeby wszystko przebiegło bezpiecznie.
Ale prawdziwą Siłą w Nas jest to, że w Tomaszowie ktoś wpada na pomysł, żeby Mikołaj zamiast pukać do drzwi… zjechał z dachu na linie. Ktoś inny to technicznie ogarnia, ktoś kolejny szykuje prezenty, a dzieci – jak zawsze – robią resztę, bo to ich uśmiech zamienia całą tę akcję w coś, co długo zostaje w pamięci.
I właśnie dlatego „Mikołaj na dachu” w Tomaszowie Mazowieckim to nie tylko efektowne zdjęcia w mediach społecznościowych, ale przede wszystkim żywa opowieść o solidarności, empatii i lokalnej wspólnocie, która potrafi zamienić kawałek szpitalnej ściany w bramę do prawdziwej świątecznej magii.















































































Napisz komentarz
Komentarze