Postęp techniczny może mieć lepsze i gorsze oblicza. Niektóre wynalazki, choć pozornie wydają się znakomite, szkodzą. Tak jest choćby w zakresie higieny osobistej. Po wizycie w toalecie publicznej myjemy ręce, a potem...
Nowoczesność w służbie higieny (pozornie)
Potem korzystamy z reguły z wynalazku niejakiego George'a Clemensa z Chicago. W dobie gwałtownego skoku technologicznego, jaki miał miejsce po drugiej wojnie światowej, Clemens zabrał się za udoskonalanie sposobów na osuszanie dłoni po wizycie w toalecie. Były późne lata czterdzieste i korzystanie z ręczników wydawało się bardzo passé.
Zasadniczo trudno mieć pretensje do rozumowania Clemensa. Używanie tego samego ręcznika, w który wcześniej wycierały ręce dziesiątki czy setki osób jest rzeczą mało higieniczną. Jakoś trzeba było go zastąpić.
Ponieważ rzecz działa się w epoce elektryczności i postępu w grę nie wchodziły oczywiście ręczniki papierowe (wynalezione przez przypadek piętnaście lat wcześniej przez innego Amerykanina, Arthura Scota). Clemens opracował maszynę, która osusza ręce wydmuchując na nie strumień ciepłego powietrza. Czyli znaną i używaną do dziś suszarkę do rąk.
Badania pokazują, jak jest naprawdę
Musiało minąć pięćdziesiąt lat żeby ktoś zaczął zadawać pytania. Jako pierwsi do suszarek przyczepili się Niemcy. W 2005 roku TÜV Produkt und Umwelt porównał skuteczność różnych sposobów suszenia rąk. Wyniki były miażdżące dla amerykańskiego wynalazku.
Suszarki wprawdzie szybko osuszały dłonie, jednak jednocześnie powodowały wzrost liczby bakterii o 117 proc. Przeprowadzone w 2008 roku przez naukowców z Uniwersytetu Westminsterskiego nie tylko potwierdziło spostrzeżenia TÜV, ale także wykazało, że sytuacja jest jeszcze gorsza.
Całkowita liczba bakterii na opuszkach palców wzrosła o 194 proc., a na wewnętrznej stronie dłoni – o 254 proc. Okazuje się, że suszarki elektryczne, zamiast pomagać – szkodzą.
Papier albo ręczniki bawełniane
W przypadku ręczników papierowych rzecz miała się nieco inaczej. Liczba bakterii nie tylko nie wzrosła, ale wręcz spadła – i to o około trzy czwarte. Wyniki zostały potwierdzone w innych badaniach.
Czy to znaczy, że trzeba przerzucić się na ręczniki papierowe, niezbyt wygodne i przyjemne w dotyku? Niekoniecznie. Rozwiązanie problemu istnieje od 1958 roku. To wtedy Szwajcarzy z firmy CWS wymyślili sposób, który wykorzystuje nowoczesną technologię i jednocześnie jest bezpieczny.
To ręczniki bawełniane wysuwane ze specjalnego podajnika. Można dzięki nim osuszyć dłonie w sześć sekund. I to bez zagrożenia bakteriami wydmuchiwanymi przez urządzenie mechaniczne.
Wybór europejskich konsumentów
Na koniec warto wspomnieć o tym, że Europejczycy nie podzielają amerykańskiego zachwytu nad elektrycznymi urządzeniami rzekomo usprawniającymi życie. W badaniu opinii publicznej dwie trzecie respondentów uznało, że woli ręczniki papierowe. Tylko 28 proc. wybrało suszarki.
Nie tylko dlatego, że są bardziej higieniczne. Także ze względu na wygodę. Wspomniane wyżej 6 sekund potrzebnych do wysuszenia rąk za pomocą wysuwanych z podajnika ręczników bawełnianych to znacznie mniej niż ilość czasu, którą zabiera suszenie suszarką elektryczną. I dlatego 68 proc. Europejczyków wybiera właśnie takie rozwiązanie.
























































Napisz komentarz
Komentarze