Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 sierpnia 2025 07:50
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Tajlandia - dalej na południe!

Kontynuujemy cykl felietonów Michała Przybylskiego z jego podróży dookoła świata, w jaką wybrał się prawie rok temu. Od tego czasu dosyć regularnie opisuje nam, często bardzo egzotyczne, miejsca, do których trafia, zwyczaje i charaktery ludzi. Dzisiaj ciąg dalszy pobytu w Tajlandii

TESCO: PO CO KOMBINOWAĆ JAK MOŻNA SIE POTARGOWAĆ?

Reklama

 

W Khao Lak, trafiłem na idealną pogodę przez cały czas pobytu. Na wyspie Phukhet, też udało mi się odwiedzić kilka plaż. Nie ominął mnie również deszcz. Musiałem udać się również na zwiedzanie. Tyle, że nie żadnej typowej atrakcji turystycznej, od których w Tajlandii aż się roi, ale zwykłego Tesco. W zaśmiecającej regularnie skrzynki pocztowe gazetce, znalazłem namioty za 300 - 400 bahtów (30-40zł). Niby nie najlepszej jakości, ale mnie tylko nowy stelaż był potrzebny. Za taką cenę, mogłem kupić cały namiot i wziąć sam stelaż. Jakoś się tak złożyło, że jak tylko wszedłem do sklepu, zmieniłem tok myślenia. Po co kupować coś co mi nie jest potrzebne? A jesli kiedyś nawet okaże się przydatne to co? Tachać ze soba tysiące kilometrów aż się w końcu przyda?

 

Trzymając w ręce nie pasujący do mojego przenośnego domu zestaw rurek za 100 bahtów, zapytałem pana obsługującego dział sportowy czy da się kupić sam stelaż bez całego namiotu. Po jego, mało ekspresyjnej, gestykulacji, rozkminiłem, że nie było takiej możliwości. Przez pół godziny próbowałem negocjować. Nic. W końcu, zawołali osobę mówiącą po angielsku. A nie dałoby się tego jakoś przełożyć? O, samego stelażu do tego opakowania z rurkami. Kod się zgadza, zawartość, mniej więcej też - no przepisać po prostu trzeba i na papierze wyjdzie perfekcik. Pan pokręcił nosem, no ale, zabezpieczone przecież jest. To co? Kod kreskowy się liczy. Można rozciąć. Po kilku dalszych minutach, okazało się, że zostało mi w kieszeni 200 bahtów - sięgnąłem jeszcze po słuchawki do laptopa za 60 bahtów (6zł.) i zapas kawy dla moich gospodarzy. W sumie, jak to w supermarkecie - zamiast robić zamieszanie, sam mogłem przekleić kod, ale po co, skoro uczciwie można się potargować?

 

CEL: KRABI

 

Przyszła pora dalszej ewakuacji spod monsunowych chmur. Po bardzo długich, trwających kilka godzin pożegnaniach z Aleksem i Julią, pojechałem wreszcie oddać malutki, automatyczny skuter, na którym o mało się na początku nie zabiłem, zapominając, że tylny hamulec nie znajduje się pod stopą tylko przy manetce. Nie lubię automatów - nie mam do nich zaufania, ale w Tajlandii są jak znalazł. Drogi są dobre, choć czasem zakorkowane, więc wachlowanie biegami jest nie tylko zbyteczne, ale i niewygodne. Po oddaniu skuterka, songthaewem, dotoczyłem się do głównej drogi. Stanąłem zaraz za rondem z wystawionym kciukiem i.... czekałem ponad godzinę aż zatrzymał się pickup, którego kierowca, nie tylko mówił po angielsku, ale jeszcze wiedział co to jest hitch-hiking. W Tajlandii, nie ma pojęcia autostopu, ale z darmowym transportem jest jak w innych krajach..... gdzie są drogi i jakieś pojazdy, tam da się je zatrzymać ;-). Mój kierowca, zanim się zatrzymał minął mnie, podjechał kilka kilometrów do najbliższego U-turna, i zawrócił.

 

W następnym punkcie, udało mi się zatrzymać Mae - również z odzysku, tj. również mnie wcześniej minęła i zawróciła. Ta 48-letnia kobieta wydała mi się tak zwariowana, że pierwszy raz na tajskiej drodze, podniósł mi się poziom adrenaliny. Do tego, oczywiście, znowu zaczęło padać. Mae co chwila krzyczała Wooooow - wypadek, patrzcie, wypadek, najdelikatniej jak tylko można mając buty z obcasem naciskając na hamulec. A, że auto miała mocne, to i gaz rzucał porządnie do tyłu. Aż się przypiąłem pasami do siedzenia. Przypomniały mi się Zintra i Sanita z Łotwy, które rok wcześniej przewiozły mnie aż spod polsko-czeskiej granicy do połowy Austrii. Sanita przejechała miejsce, w którym chciałem wysiąść, krzyknęła ooooopssss, zahamowała z lekkim piskiem, najzwyczajniej w świecie wrzuciła wsteczny i cofnęła kilka kilometrów do mojego parkingu. Normalka, gdyby nie to, że była to jedna z tych wielkich austriackich autostrad.

 

Kilkadziesiąt kilometrów od Krabi, Mae zrobiła to samo. Gwałtownie zahamowała, cofnęła na dwupasmowej drodze i odbiła w lewo w jakąś ciasną, boczną dróżkę. Kiedy parkignowy pomógł jej wylawirować pomiędzy ciasno ustawionymi autami, powiedziała, że idziemy coś przekąsić. Świetnie, tylko po co gdzieś zniknęła, by po chwili wyskoczyć w zupełnie innym stroju? No tak, w końcu byliśmy na weselu. Po przejściu przez szkolne boisko, przywitaliśmy się z parą młodą. Wpisaliśmy się na listę gości, zaliczyliśmy szybki posiłek i wróciliśmy do samochodu.

 

 

 

 

 

Pół godziny później byłem już w Krabi. Znowu morze i znowu skały wystające z ziemi. Gdyby nie ten deszcz, skusiłbym się na kilka dni kempingu na łonie natury. Tak, nie mam motywacji. Zresztą, już samo to, że Krabi jest w Taljandii, demotywuje mnie do jakichś ekstrawaganckich wyzwań. A może przyjąłem tajski styl życia? Żebym jeszcze tylko mógł zarabiać jak oni - bez zbytniej pracy, np. z kokosów, które sobie tak same rosną i same spadają co jakiś czas z drzewa.

 

W Krabi, skontaktowałem się z Kathrine, która pracuje jako instruktorka jogi. Na potrzeby moje i 3 innych couchsurferów z Nowej Zelandii, odstąpiła nam swój domek twierdząc, że nie pomieścilibyśmy się w 5 osób. Faktycznie - w jednopokojowym domku na palach, ciężko byłoby się nam normalnie poruszać. Na noce, wyprowadzałem się ze śpiworem na werandę.

 

Niestety, mimo, że znaleźliśmy się w regionie dysponującym, podobno, najfajniejszymi plażami w Tajlandii, przez deszcz, nie udało nam się popływać. Na poprawę pogody czekaliśmy przez trzy dni. Nic z tego, wyjechaliśmy wszyscy tego samego dnia. Nowozelandczycy na północ, ja dalej, na południe. Dzięki temu, że - jak to w kraju o kształcie tubki bywa - mijaliśmy się, miałem okazję bez pytania Googli dowiedzieć się ciekawych rzeczy na temat miejsc, w które się wybieram.

 

REJON KONFLIKTU: OMINĄĆ CZY JECHAĆ?

 

Kierując się do Malezji, ze względu na zagrożenie zamachami terrorystycznymi, zaleca się omijać południowo-wschodnie prowincje Patani, Narathiwat, Songkhla i Yala. Jak dla mnie, brzmiało to jak zachęta.

 

Jedną z nich była rekomendacja, a właściwie to demotywacja do podróży przez południowy-wschód, którą słyszałem wcześniej od wielu osób. Otworzyłem w końcu laptopa, zapytałem googli i:  "Nie zaleca się jednak przebywania w rejonach przygranicznych z uwagi na wybuchające okresowo konflikty etniczne (szczególnie w czterech prowincjach przy granicy z Malezją – Yala, Songkhla, Narathiwat i Pattani)"

 

Informacje bieżące z poszczególnych miast też nie zachęcały. Przez konflikt we wschodniej części pogranicza Malezji z Tajlandią, odwiedzanie tego regionu nie jest szczególnie polecane turystom. Może być ciekawie, jadę - pomyślałem! Po drodzę do Hat Yai, nic ciekawego, jednak, nie zauważyłem poza kilkoma atrakcjami turystycznymi, które udało mi się zwiedzić z dwiema młodymi Tajkami z Bangkoku, które zgodziły się podwieźć mnie kawałek.

 

W Tajlandii, na każdej drodzę, co kilkaset metrów są niebieskie znaki kierujące do, podobno, ciekawych miejsc. Życia by nie starczyło by je wszystkie objechać. Pierwszym z nich były źródła termalne, a właściwie będący albo w trakcie budowy, albo rozkładu malutki zagospodarowany obszar wokół kilku zbiorników z gorącą, bijącą z ziemi wodą. Niestety, była zbyt gorąca żeby się w niej kąpać. Za przejście naokoło głównego basenu zmarnowałem 50 bahtów (5zł.).
 

  

 

 

 

Kolejne miejsce było ulokowane na terenie parku narodowego. Cena za wstęp: 20 bahtów..... dla Tajów z informacją po tajsku. Widniejąca obok informacja po angielsku brzmiała: zachodnie dziecko: 100 bahtów, zachodni dorosły: 200 bahtów. W sumie to tylko 10 razy więcej - nie tak źle. Mogłem się targować, ale nie chciałem robić zamieszania przy osobach, które mnie wiozły.

 

Poczekałem i w międzyczasie zjadłem smażone pad thai za 40 bahtów. Może dzięki temu, bilet do kolejnych źródeł dostałem gratis. Weszliśmy do zatłoczonego, piętrowego baseniku z w miarę ciepłą wodą naszpikowaną fluorem, pomoczyliśmy pośladki i pojechaliśmy dalej. Panie wysadziły mnie na obwodnicy Trang. Znów, musiałem pościgać się trochę z zachodzącym słońcem. Najpierw zatrzymał się kierowca Songthaewa, który odstawił mnie na właściwy zjazd. Później, mili starsi państwo, podrzucili mnie kawałek dalej. Kiedy już było zupełnie ciemno, choć napisałem na kartcę nazwę miasta, do którego jechałem spotkać się z bardzo ważną dla mnie osobą z couchsurfingu. Zacząłem ozglądać się za miejscem, w którym mógłbym się przespać. W końcu, cud - zatrzymał się pickup. Kierowca, chociaż nie mówił po angielsku, zadzwonił do znajomego. Ten powiedział mi, że Kosum jedzie tylko kawałek od miejsca, w którym mnie wziął, ale ponieważ jest noc i jest "niebezpiecznie", zawiezie mnie do Hat Yai. Kilka razy upewniał przy tym się czy faktycznie mam się z kimś na miejscu spotkać.

 

Barry z USA, zachęcił mnie do wizyty u siebie pisząc, że ma polskie korzenie i, że niewiele ponad 10 lat temu, zjeździł wszystkie kontynenty, oprócz tej bryły lodu, która ledwo się trzyma południowego bieguna. Dlaczego, w wieku 60-lat, postanowił osiedlić się w małym mieszkanku w Tajlandii? Po pierwsze, powiedział, że nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, po drugie...... scena, podziemna scena, oferująca wszystko za niewygórowane pieniądze. Jak to powiedziała Ursula, chyba faktycznie jestem za młody na Tajlandię. Wrócę do tego kraju dopiero po 70-ce, jak będę miał emeryturę i hajtnę się z 18-letnią Tajką. Barry okazał się też być prawdziwą encyklopedią podróżniczą. Odwiedzając niektóre miejsca, zapamiętujemy nazwy małych wiosek, które nigdy nam się w życiu nie przydadzą. Z Barrym rozmawialiśmy bez żadnych wprowadzeń, tłumaczeń czy wyjaśnień - na tych samych falach.


- A co zrobisz jak ci się ląd skończy?
- Coś wymyślę ;-).
- Wszystko da się zrobić. Uda Ci się!


Wyjechałem z Hat Yai pokrzepiony, ale mając już nieco dosyć Tajlandii. Nie chciało mi się szukać wylotu z miasta wiedząc, że pociąg do Pattani będzie mnie kosztował 20 bahtów (2 zł). Akurat w drodzę na stację, zadzwonił do mnie Tom, któremu też wysłałem couchrequesta. Zaproponował kawę, podczas której zmieniłem zdanie. Widząc, że ma samochód i wiedząc, że tego dnia nie pracował, poprosiłem o odstawienie mnie na drogę wylotową. Przejechałem w stronę Pattani. Już na granicy prowincji policyjno-wojskowy checkpoint z pachołkami ustawionymi w taki sposób, że slalomem pomiędzy nimi trzeba było jechać.

 

 

 

Panowie żołnierze uzbrojeni i doposażeni po same uszy. I to nie w jakieś prowizoryczne pukawki. Cały ich sprzęt aż świecił od nowości jak psu oczy. Niektóre punkty kontrolne urządzone są bardzo swojsko i gustownie. W ramach, kamuflażu, pełni wyobraźni Tajowie, użyli między innymi doniczek z młodymi sadzonkami palmam bananowych. Tylko po co kamuflować coś co wypadałoby widzieć z daleka bo trzeba przed tym zwolnić?

 

Przy jednej z takich budek zrobiłem sobie przerwę. Wyrywkowa kontrola przejeżdżających samochodów była bardzo dokładna i skierowana głównie przeciwko muzułmańskim Malajom. To właśnie ich Tajowie winią za zamachy, które w tej części kraju mają co jakiś czas miejsce. Prawdy zapewne nigdy się nie dowiemy bo Tajlandia wydaje się, ogólnie, nie lubić swoich sąsiadów.

 

Przejechałem do Narathiwat, i dalej do Tak Bai, w którym 2004 to właśnie "pilnujący porządku" żołnierze zrobili małą masakrę. Obecnie, oprócz wspomaganych przez wojsko, "wuefistów" pilnujących ruchu, miasto sprawia wrażenie nieco ospałego. Niestety, przez granicę w tym miejscu nie chcięli mnie przepuścić. To lokalne przejście, usłyszałem. Jedź Pan do [znowu jakaś skomplikowana nazwa].

 

Ponad dwie godziny zajął mi dojazd do Songai Kolok, ale za to wszyscy spotkani po drodzę ludzie byli bardzo przyjaźni, uśmiechnięci i pomocni. To jest właśnie plus regionów, które turystom odradza się odwiedzać - naturalna ciekawość i otwartość. Coś, czego bardzo długo mi brakowało. Faktycznie, lepiej nie odwiedzać tego miejsca - zagrożenie atakiem wisi w powietrzu w takim samym stopniu jak zagrożenie wybuchem w (centy)metrze warszawskim, ale skutki lawiny turystów mogłyby być nieodwracalne. Do Songai Kolok dojechałem po zmroku. Przed opuszczeniem Tajlandii, musiałem zrobić małe zakupy tytoniowe.

 

Wszedłem więc do centrum, w którym...... nie.... nie mogłem pojąć co się dzieje. Tajska logika? Z jednej strony, pełno posterunków w postaci "zakamuflowanych" worków z piasku, za którymi siedzi wojsko, zamaskowanych oddziałów specjalnych łamiących w swoich minivanach wszystkie przepisy drogowe, i oddziałów "szturmowych" na skuterkach.

Gdzie Hummer nie może tam skuter pośle.

 

Zaraz obok tego całego militarnego galimatiasu, stoi sobie jedna agencja towarzyska na drugiej. Z jednej strony skarżą się na zamachy, z drugiej, Sungai Kolok jest przygranicznym miasteczkiem zabawowym dla mieszkańców bardziej restrykcyjnej w tej kwestii wschodniej części Malezji. Fakt, zamachy terrorystyczne są nielegalne, więc porządku pilnować trzeba, ale prostytucja również jest w "Krainie Uśmiechów" oficjalnie zabroniona. Wojsko? Policja? No cóż - tajska logika.

 

Zabawowa dzielnica Songkai Kolok jest jednym z pilniej strzeżonych przez wojsko miejsc. No cóż - w końcu trzeba pilnować porządku publicznego.

 

Znalazłem tani pensjonat, którego obsługa bardzo się zdziwiła, że oprócz pokoju, nie chciałem dodatkowej usługi, eufemistycznie zwanej masażem i zostałem na dwa dni żeby rozejrzeć się po, jak się okazało, kolejnym surrealnym miejscu, w które trafiłem.

 

Reklama

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie

Reklama

Sondaż: ponad połowa Polaków nie chce, aby Zełenski szedł na ustępstwa względem Rosji

50,5 proc. badanych nie chce, aby prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zgodził się na ustępstwa względem Rosji; przeciwnego zdania jest 37,4 proc. Polaków - wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”.Data dodania artykułu: 20.08.2025 08:50
Sondaż: ponad połowa Polaków nie chce, aby Zełenski szedł na ustępstwa względem Rosji

Polacy wydają coraz więcej na kulturę. Wysokie ceny wciąż barierą dla wielu

Blisko połowa Polaków przeznacza miesięcznie ponad 200 zł na wydarzenia kulturalne – wynika z najnowszego badania IBRiS dla PAP. Wśród najczęściej wybieranych aktywności są koncerty, festiwale, kino i teatr. Jednocześnie aż 40 proc. badanych przyznaje, że z powodu wysokich cen biletów w ogóle nie uczestniczy w tego typu wydarzeniach.Data dodania artykułu: 19.08.2025 16:17
Polacy wydają coraz więcej na kulturę. Wysokie ceny wciąż barierą dla wielu

ZUS: pierwsi emeryci i renciści otrzymają czternastą emeryturę pod koniec sierpnia

Czternasta emerytura trafi do zdecydowanej większości emerytów i rencistów we wrześniu, jednak niektórzy seniorzy mogą się jej spodziewać już pod koniec sierpnia - poinformował PAP Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W tym roku czternastka w pełnej wysokości wyniesie 1878,91 zł brutto.Data dodania artykułu: 19.08.2025 15:11
ZUS: pierwsi emeryci i renciści otrzymają czternastą emeryturę pod koniec sierpnia

VII edycja Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego - konkurs dla tych, którzy cenią rzetelne, zaangażowane dziennikarstwo

Wszystkie zjawiska, które obserwujemy w przestrzeni publicznej, związane z migracjami, wojną, niepewnością polityczną, dezinformacją, manipulacją, wymagają od dziennikarzy szczególnej staranności, dbałości o fakty, o wiarygodność, o warsztat: to są cechy, które nagradzamy i wyróżniamy w nagrodzie im. Ryszarda Kapuścińskiego - wskazał Marek Błoński, szef PAP.Data dodania artykułu: 19.08.2025 13:54
VII edycja Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego - konkurs dla tych, którzy cenią rzetelne, zaangażowane dziennikarstwo
Reklama
Repertuar kina Helios

Repertuar kina Helios

Kolejny kinowy weekend rozpocznie się mocnym akcentem w postaci dawki filmowych nowości. W repertuarze kin Helios pojawią się dwie premiery: horror „Together” i film familijny „Szkoła magicznych zwierząt 3”. Ponadto na wielkich ekranach można zobaczyć największe hity ostatnich tygodni, jak również seanse specjalne, w tym Maraton Władcy Pierścieni i premierowe pokazy koncertu „André Rieu. Przetańczyć całą noc!”.W najbliższy piątek swoją premierę będzie miał jeden z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych filmów grozy – „Together”. Fabuła ukazuje dwójkę zakochanych, którzy wprowadzają się do pięknego domu w spokojnej małej miejscowości. Wszystko wskazuje na to, że nowe lokum będzie ich wymarzonym miejscem na ziemi. Jednak na skutek pewnego pozornie drobnego incydentu ich relacja zaczyna przybierać niepokojącą formę. Ich związek, ich życie, ich ciała wkrótce ulegną przerażającej transformacji… Główne role kreują Dave Franco i Alison Brie.Tego samego dnia w repertuarze pojawią się seanse filmu familijnego „Szkoła magicznych zwierząt 3”. Pomysłowa Ida wraz z całą klasą postanawia zorganizować kampanię na rzecz ochrony lasów. Prace nad przedsięwzięciem idą pełną parą, jednak nie bez trudności. Helene, jej koleżanka, pragnie przy tej okazji zdobyć popularność jako influencerka, ale szybko traci zainteresowanie ekologiczną akcją. Silas i Jo spierają się o to, który z nich powinien spędzać więcej czasu z Idą. Sytuację dodatkowo komplikują nowi, magiczni przyjaciele: krokodyl Rick i kot Karajan…Repertuar na najbliższy tydzień będzie pełen zróżnicowanych gatunkowo hitów. „Nikt 2” to kontynuacja przeboju, w którym Hutch i jego żona wyjeżdżają na rodzinne wakacje do miejsca, gdzie mężczyzna spędzał wakacje jako dziecko. Drobne nieporozumienie powoduje jednak, że Hutch znajduje się w centrum zainteresowania lokalnego gangu i jego szefowej, szalonej Lendiny. Na sympatyków polskiego kina czekają także seanse komedii kryminalnej „Vinci 2”. Złodziej dzieł sztuki, Cuma, przebywa na emeryturze w Hiszpanii. Gdy dostaje propozycję nowego skoku w Polsce, powraca do Krakowa. Dowiedziawszy się, że inna para złodziei przejęła już plan, postanawia im przeszkodzić.Widzowie mogą wybrać się również na seanse komedii „Naga broń” w odświeżonej wersji. Tym razem głównym bohaterem jest Frank Drebin Jr., grany przez Liama Neesona, który próbuje udowodnić, że jest godnym spadkobiercą nazwiska ojca. Przypadkiem natrafia na trop intrygi zagrażającej bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych i zostaje wciągnięty w tajne dochodzenie.Sieć kin Helios przygotowała również liczne propozycje filmowe dla widzów w każdym wieku. „O psie, który jeździł koleją 2” to polska produkcja o psie Lampo i jego niezwykłych przygodach. Czworonóg pod nieobecność swojej rodziny zostaje oddany pod opiekę dyrektora stacji kolejowej, po czym przepada bez śladu. Zuzia wraz z przyjaciółmi rozpoczyna wielkie poszukiwania. Nadal w repertuarze znajdują się hity dla całej rodziny – „Smerfy. Wielki film”, przedstawiający wyprawę niebieskich bohaterów do świata ludzi, jak też „Pan Wilk i spółka 2”, w którym byli złoczyńcy chcą udowodnić swoją pozytywną przemianę. Ponadto od piątku do niedzieli, w dniach 22-24 sierpnia we wszystkich lokalizacjach sieci odbędą się specjalne pokazy „Bluey w kinie: Kolekcja pobawmy się w szefa kuchni”, przy okazji których na najmłodszych czekają tematyczne konkursy.W nadchodzącym tygodniu sieć kin proponuje kinomanom także różnorodne projekty specjalne. W piątek, 22 sierpnia fani twórczości J.R.R. Tolkiena mogą wybrać się na Maraton Władcy Pierścieni, w ramach którego zostanie wyświetlona cała saga w wersji reżyserskiej. Tego samego dnia oraz w niedzielę, 24 sierpnia odbędą się premierowe projekcje letniego koncertu André Rieu. Widowisko zatytułowane „Przetańczyć całą noc” będzie skupiało się na lekkich i romantycznych kompozycjach. Natomiast w sobotę, 23 sierpnia do kin mogą ruszyć sympatycy humoru stand-upera Rafała Paczesia, gdyż tego dnia zostanie wyświetlony jego najnowszy program „ProkuraTOUR’a”.W Heliosie nie zabraknie stałych, lubianych filmowych cykli. W poniedziałek, 25 sierpnia do wybranych kin zawita cykl Kino Konesera z dziełem Davida Lyncha – „Inland Empire”, opowiadającym o aktorce, która przejmuje osobowość swojej postaci w filmie. W najbliższą środę, 27 sierpnia w repertuarze znajdzie się Kino Kobiet z przedpremierowymi pokazami tytułu „Państwo Rose”. Natomiast czwartkowe popołudnie to czas dla polskiego filmu w ramach cyklu Kultura Dostępna. 28 sierpnia zostanie wyświetlony tytuł „To nie mój film”, w którym para próbuje naprawić swoją relacjęBilety na wszystkie seanse są już dostępne w kasach kin Helios, na stronie: www.helios.pl oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Helios przypomina o trwających letnich konkursach „Chilluj w Heliosie!”. Szczegóły: www.helios.pl/aktualnosc/wakacje.Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.08.2025
MARATON OBECNOŚĆ

MARATON OBECNOŚĆ

Piątego września, NOCNE MARATONY FILMOWE HELIOS zapraszają na noc z serią OBECNOŚĆ i premierowym pokazem filmu OBECNOŚĆ 4: OSTATNIE NAMASZCZENIE!   W piątek, 5 września kina Helios zapraszają na wyjątkową noc, pełną strachu i zjawisk paranormalnych! W ciągu jednej nocy zagramy wszystkie cztery części kultowej serii, w której para słynnych demonologów, Lorraine i Ed Warren, zmierzy się z potężnymi demonami. Na początek „OBECNOŚĆ”, po krótkiej przerwie Warrenowie powrócą w „OBECNOŚCI 2”, dalej „OBECNOŚĆ 3: NA ROZKAZ DIABŁA”. Na deser, długo wyczekiwana premiera – „OBECNOŚĆ 4: OSTATNIE NAMASZCZENIE”! Jesteśmy przekonani, że taka dawka obezwładniającego strachu jeszcze długo po powrocie do domu nie pozwoli Wam zasnąć. Czy jesteście na to gotowi? Start: 05.09.2025, godz. 23.00; Meta: 06.09.2025r. około godz. 7:20Zagramy: - OBECNOŚĆ- OBECNOŚĆ 2 - OBECNOŚĆ 3: NA ROZKAZ DIABŁA - OBECNOŚĆ 4: OSTATNIE NAMASZCZENIE (PREMIERA!)Ceny biletów:+ 14 dni do seansu: 34,908 do 13 dni do seansu 36,907 do 4 dni do seansu: 38,901 do 3 dni do seansu: 39,90W dniu seansu: 40,90 Opisy filmów:OBECNOŚĆ (napisy)Lorraine Warren i Ed Warren to badacze zjawisk paranormalnych. Pewnego dnia zostają poproszeni o pomoc przez przerażoną rodzinę mieszkającą w starym domu na uboczu. Okazuje się, że domownicy są nawiedzani przez tajemniczą zjawę, która nie chce dać im spokoju. Para badaczy staje do walki z najstraszniejszym demonem, z jakim kiedykolwiek miała do czynienia. OBECNOŚĆ 2 (napisy)Kolejna odsłona kultowej Obecności Jamesa Wana. Paranormalny thriller, w którym para słynnych demonologów Lorraine i Ed Warrenowie udają się do północnego Londynu. W nękanym przez złośliwe duchy domu, gdzie samotna matka wychowuje czwórkę dzieci, poprowadzą jedno ze swoich najbardziej przerażających śledztw. OBECNOŚĆ 3: NA ROZKAZ DIABŁA (napisy)Obecność 3: Na rozkaz diabła to budząca grozę historia przerażającego morderstwa i nieznanych złych mocy. Wstrząsnęła ona nawet doświadczonymi badaczami spraw paranormalnych Edem i Lorraine Warrenami. Ten jeden z najbardziej zdumiewających przypadków w ich karierze zaczyna się od walki o duszę młodego chłopca. Wkrótce małżeństwo staje w obliczu czegoś, z czym jeszcze nie miało do czynienia. Dochodzi do bezprecedensowego procesu. Po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych podejrzany o morderstwo broni się, twierdząc, że był opętany przez demona. OBECNOŚĆ 4: OSTATNIE NAMASZCZENIE (napisy)Obecność 4: Ostatnie namaszczenie to następny fascynujący rozdział kultowego uniwersum kinowego Obecność, opartego na prawdziwych wydarzeniach. W tej sugestywnej i mrożącej krew w żyłach części popularnego cyklu Vera Farmiga i Patrick Wilson jeszcze raz spotykają się, żeby po raz ostatni wcielić się w role słynnych, autentycznych badaczy zjawisk paranormalnych – Eda i Lorraine Warrenów.Uwaga! Kina nie prowadzą rezerwacji telefonicznej i internetowej. Zapraszamy do zakupu biletów w kasach kin, aplikacji i na stronie www.helios.pl/maratony-filmoweData rozpoczęcia wydarzenia: 05.09.2025

Polecane

Międzynarodowy Dzień Upamiętniający Ofiary Aktów Przemocy ze Względu na Religię lub WyznanieUszkodził lusterko w aucie – sprawca zatrzymany przez tomaszowskich kryminalnychNowe ekopracownie w Tomaszowie Mazowieckim – ekologiczne inwestycje dla przyszłych pokoleńDK48 w Inowłodzu czeka na modernizację. Będzie bezpieczniej, ciszej i wygodniejŻycie ze stomią bez powikłań – dlaczego regularna wymiana sprzętu jest kluczowa?Tragiczny romans sprzed lat: historia kelnera zakochanego bez pamięciZabawy podwórkowe i plastyczne w MCK – wracamy do klimatu dawnych wakacji!„Inland Empire” Davida Lyncha – seans dla prawdziwych koneserów kinaLechia Tomaszów Mazowiecki chce pierwszej wygranej u siebie. W piątek podejmą KS WasilkówRemont mostu na ul. Modrzewskiego – duża inwestycja, duże utrudnienia🔥 Lód w środku lata? To możliwe tylko w Tomaszowie! 🔥Maraton grozy w Heliosie: „Obecność 4”  podczas Nocnych Maratonów Filmowych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wasze komentarze

Autor komentarza: DidżejTreść komentarza: Dokladnie. Przu urnach w Sap9 dzialy sie cuda w 2 turzeŹródło komentarza: Czy to koniec agresywnej propagandy w społecznościówkach?Autor komentarza: PracownikTreść komentarza: Niestety brak takiej komisji u województwie Świętokrzyski, Wąchock, Szydłowiecka 10, 27-215. Też jest co sprawdzić, nawet to co do ręki za godzinę 22 złotych, mało personelu ta wiele innych pytań.... Pozdrawiam.Źródło komentarza: Kontrola w Domu Pomocy Społecznej w Tomaszowie Mazowieckim – zalecenia i konsekwencje prawneAutor komentarza: LudwikowianinTreść komentarza: Mieszkańcy prawobrzeżnego Tomaszowa tym samym mają utrudniony dostęp do zakupów żywności w lewobrzeżnym Tomaszowie. Pomijając już tasiemcowe kolejki przybyszów z okolicznych osad którzy do miasta zjeżdżają na zakupy również żywności z Biedronek czy Targowiska.Źródło komentarza: Remont mostu na ul. Modrzewskiego – duża inwestycja, duże utrudnieniaAutor komentarza: AdamTreść komentarza: Może mieszka tam kuzyn starosty?Źródło komentarza: Remont ulicy Słonecznej może być zbyt drogiAutor komentarza: Marzanna PopławskaTreść komentarza: Trochę za dużo zalenia się-to miękkość. Skupiłbym się na Twoich sukcesach i krótko odniósł do rzekomych zarzutów: "Zazdrość i ludzka podłość- szczególnie podszyta zazdrością,że potrafię tyle zdziałać- nie zna granic. Wszystkich niedowiarków i dających się złapać na polityczne populizmy, zapraszam do odwiedzenia naszego najnowszego i chyba najlepszego w regionie, a może i w Polsce ośrodka przy ul. Majowej 1/13 Mój kilkudziesięcioletni staż w niesieniu pomocy osobom potrzebującym i ciągle dokształcanie się świadczą jednoznacznie o: profesjonalizmie, zaangażowaniu i dążeniu do zapewnienia najwyższych standardów dla naszych podopiecznych. Kontrole, które uważam za konieczne, pozwalają na określanie nowych celów, usuwanie drobnych mankamentów i są wspaniałą skarbnicą wiedzy dla aktywnych, kreatywnych i chcących jak najwięcej zrobić dla innych. Empatia jest jednym z moich fundamentów. NAJNOWOCZEŚNIEJSZY w REGIONIE OŚRODEK, powstał dzięki zaangażowaniu tomaszowskiego starostwa i oczywiście mojej skromnej osobie. Niektórzy Tomaszowianie ize pamiętają skandaliczne warunki w budynku znajdującym się na terenie Parku Rodego. To skok w inna rzeczywistość, z czego jestem bardzo dumna, bo dołożyłam kilka swoich cegiełek, czas, serce, umiejętności, wiedzę i doświadczenie, by nasi podopieczni mogli realizować swoje pasje chyba w najnowocześniejszym Środowiskowym Domu Pomocy Społecznej, który obecnie funkcjonuje przy ul. Majowej 1/13 w Tomaszowie Mazowieckim. ZAPRASZAM SERDECZNIE DO ODWIEDZENIA NASZEJ PLACÓWKI.Źródło komentarza: Konflikt w Środowiskowym Domu Samopomocy w Tomaszowie MazowieckimAutor komentarza: tmTreść komentarza: twój mózg jeszcze przeprasować , zazdrościsz ? nigdy nie będziesz taki jak WitczakŹródło komentarza: Nieprawidłowości w Środowiskowym Domu Samopomocy. Konflikt pracowników z dyrekcją
Reklama
Reklama

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklama
Reklama
Reklama